środa, 31 lipca 2013

Tata! Daj mi na teatr!


Teatr jako jedyny jest syntezą wszystkich sztuk tworzących kulturę. [Temida Stankiewicz-Podhorecka]

Jak to jest z tym teatrem? 
W szkole to często przykry obowiązek, lub też, ratunek od klasówki.
Potem przechodzimy przez fazę: 'jestem młodym człowiekiem kultury i sztuki, pójdę na spektakl o Morrisonie albo o schizofrenii'. 
[Moją mekką w latach nasto była Stara Prochownia, teatr wystawiający sztuki o wątpliwej wartości artystycznej, które, wtedy, przemawiały do mnie pełną mocą. Przypominam, że byłam ciężko [jestem?] zbuntowaną osobą i pan aktor tarzający się w roztopionych świecach na scenie robił na mnie pożądane wrażenie. Co się dzieje ze Starą Prochownią teraz? Przykro mi stwierdzić ale nie mam pojęcia, moje 'pojęcie' oscyluje gdzieś bliżej nowej kolekcji jakiejś sieciówki niż tego, co obecnie jest grane na deskach teatrów w Warszawie. Czerwona lampka!]

Potem? Potem są studia. Do teatru chodzimy na eventy, na wydarzenia, albo z okazji takiej oto, że Kuba Wojewódzki też jest aktorem teatralnym. Ewentualnie wtedy gdy, gdzieś coś występuje Pani o prawie, prawie gołym biuście.
A jeszcze potem? Jeszcze potem jest praca. Rodzina. Czasu na film w domu nie ma!
Do teatru chodzimy raz na 3 lata, może rzadziej, i tylko wtedy, gdy ktoś nam wręczy zaproszenia albo kogoś ze znajomych olśni, że 'bożeeee, jak ja dawno nie byłam w teatrze!'.
Ubieramy się wtedy 'elęgancko' i spędzamy czarowny wieczór, przy sprzyjających warunkach, kończący się jednym kieliszkiem dobrego wina za dużo. 
Stajemy się mocno uduchowieni, nagle czujemy, że jesteśmy nieziemsko opiniotwórczy, prowadzimy leniwe, rozległe, intelektualne rozmowy. I znowu nie idziemy do teatru przez kolejne 5 lat.

My poszliśmy. Z Bolem. Na spektakl dla dzieci. Dla dzieci 1-4.
Co to za pomysł w ogóle? Większość mam, z którymi rozmawiałam mówiły, że 'w życiu!', że 'nie usiedzi!', że 'wstydu narobi', że 'umorduje'...
Przyznaję. Nie wiedziałam na co się piszemy. Ale ja z tych, które jak nie spróbują to wypowiadać się nie będą. Przynajmniej nie na amen.

Teatr Małego Widza. Niedziela. Godzina 10.00 rano. 'For mła', zdecydowanie za wcześnie na ukulturalnianie.
Upał. 
Umówieni jesteśmy z dwoma dwulatkowymi rodzinami .
Wchodzimy. Przyjemnie. Piwnica. Chłodno. Klimatycznie.
Przed spektaklem przygotowane kątki dla dzieci z kredkami, klockami, książkami. Fajnie.
Czuć napięcie. Nigdzie, ale to nigdzie nie czuć 'tego' napięcia tak intensywnie przed wejściem na salę, jak właśnie w teatrze. Teraz też tak było. Dzieciorzyźnie się udzieliło. W końcu to najprawdziwszy teatr, może dla totalnych Kurdupli ale nadal! To nie zajęcia w klubiku, to nie warsztaty w klubokawiarni. Małe to czują.

Sala nieduża. Scena biała. Na scenie 'biała Pani'. Nie ma miejsc, nie ma krzeseł. Halo! Ktoś tu naprawdę pomyślał o docelowych widzach! Są podesty, poduchy. Nikt nikomu nie zasłania. Mali widzowie mogą leżeć, mogą ciągnąc cycka, mogą zwisać z kolan taty.
I co najważniejsze - mogą głośno wyrażać swoje emocje. Czego nie omieszkają robić...
Czego nie wolno? Nie wolno wchodzić na scenę dopóki się ich o to nie poprosi. I nie wypada jeść. 
W końcu to teatr.

'Kurtyna w górę'. Biała Pani zaczęła robić wygibasy, mówić śmieszne, dźwiękonaśladowcze słowa.
Po 3 sekundach zamarcia połowa widowni, docelowej była gotowa do niej dołączyć.
Tu pierwsza piękna lekcja. Nie wolno. I koniec.
Bolo po 3 minutach stwierdził, że 'on też chce, ale na zakaz zareagował jednym stęknięciem. Zwyczajnie to co działo się na scenie, nie pozwoliło mu koncentrować się na żadnym jęczybuleniu.
Totalnie przępiękną sprawą był fakt, że obecne dzieci, w wieku 1-4, miały ogromne poczucie humoru, z tym, że każde śmiało się w innym momencie, w zależności od rozwoju. LOW!

Co parę minut na scenę wpadał jakiś desantowiec, migiem ściągany przez rodzica.
Bolo przyjął taktykę 'ruch posuwisty na tyłku jest mało zauważalny ale pozwoli mi na osiągnięcie celu, czyli dotarcie do tej konewki z wodą...'
Zgarnęłam delikwenta i obiecałam, że po spektaklu będzie mógł tę konewkę ponosić.
Zrozumiał. Zaufał.
Bo Proszę Państwa, po 'sztuce', mali widzowie zapraszani są na scenę i mogą wszystko [prawie] pomacać, łącznie z Białą Panią. LOW!

Sztuka trwa ok 30 minut. Ja miałam wrażenie, że jednak bliżej 20 minut. Miałam niedosyt, jako dorosły.
Sądzę jednak, że twórcy dobrze przemyśleli ten aspekt i być może, każde kolejne 5 minut byłoby coraz bardziej frustrujące dla tak małych ludzi, którzy właśnie przeżywają bombardowanie zmysłów i emocji.
Zabawa na scenie to ok. 15 minut. Ogólnie w teatrze spędziliśmy niecałą godzinę.

Spektaklu opowiadać nie będę. Zobaczycie na zdjęciach a poza tym, jeśli się wybierzecie, to całkiem odbiorę Wam element podniecenia.
Ale warto. Ogromnie warto!
To pierwszy kontakt z tego rodzaju sztuką. 
To wiele nauk, pozytywnych wrażeń, ogromnych emocji i ferii doświadczeń. 

Ostatnio, przed snem, po czytaniu, Bolo prosi żebym opowiadała bajki, w których główną postacią jest 'Grucha'. Grucha przeżywa dokładnie te same przygody co Bolo. Do hitów należą: urodziny, wyjazd na basen, szukanie szyszek dla wiewiórki, gra w 'gole' z Wujkiem i właśnie teatr. Właściwie to teatr jest nr 1.

Teraz trochę dziegciu. To droga impreza. Opiekunowie płacą tyle samo co dzieci. Wyjście we troje to 120 zł. Przy dwójce dzieci i obojgu rodziców - 160 zł. To sporo jak za godzinę atrakcji.
Nadal jednak uważam, że warto, tym bardziej, że całość odbywa się na Starówce więc 'po teatrze' idziemy na obowiązkowe lody i spacer i tym sposobem spędzamy naprawdę wyjątkowe przedpołudnie. 
A Dzieciorzyzna pada nam na drzemkę w sekund dwie. Warto.

Byliśmy na spektaklu 'Rozplatanie tęczy'. Starszliwie zabrakło mi jakiegoś 'chlapnięcia' farbą na zawieszoną białą dekorację. Być może brak tego elementu wiąże się z aspektami bezpieczeństwa, chlapnie taka farba w oko roczniaka i afera gotowa... Jednak straszliwie mi brakowało choćby tyci 'chlapnięcia' noo..

Pani przez cały spektakl nie posługuje się 'normalnym' językiem. Mnóstwo 'tuptup, bumbum, bimbom, bach, kuku' itd. I tak jak dla mojego dziecka - czad - tak dla tych na wyższym poziomie językowym może to być mała zagwozdka. Rozpiętość wiekowa 1-4 jest na tyle duża, że roczniak a dwulatek to już ogromna przepaść, a dwulatek a cztero? Na obronę napisze jednak, że ta sprawa też jest prawdopodobnie super pomyślana. Bo mimo wszystko ten sposób komunikacji jest czytelny dla wieku każdego, nawet po 30tce, a spełnia funkcję bardzo ważną - niesamowicie koncentruje uwagę.

Nieodłącznym elementem teatru jest publiczność, pełni bardzo ważną rolę w spektaklu. Bez niej nie ma teatru. Teatr tworzy się dopiero w relacji sceny z widownią, w przytomności widza.  
[Temida Stankiewicz-Podhorecka]

Poniżej przedstawiam opinie dwóch mam. Kasi - Mamy Jaśka, prawie dwulatka [22mies]. 
Oraz Magdy - Mamy Mili, 'ponaddwulatki' [27mies.]
Moją, Agi - Mamy Bola, dwulatka [24mies.] już znacie.

Całą, a nawet większa ekipą wybieramy się ponownie. Może tym razem coś dla słuchu? Albo dotyku?
Serio, serio, wczytajcie się w repertuar. 
Może zaszczepimy fajnego bakcyla przyszłym 'człowiekom' tego świata, a jeśli nie, to chociaż nie będziemy ględzić: 'bożeee jak ja dawno nie byłam w teatrze' ;)

Teatr Małego Widza Spektakle















 
Opinia Magdy, Mamy Mili:
Nasze wrażenia (dalekie od obiektywnej opinii), wyrażane oczywiście przez pryzmat i potrzeby "osobistego" Dwulatka.
Wielki plus za inicjatywę - możliwość wprowadzenia Malucha w magiczną przestrzeń teatru. Bez stresu, że jego reakcje (te na plus, bądź minus - brrr) nie będą zaskoczeniem dla współoglądających, bo tutaj wszyscy jadą na tym samym, nieprzewidywalnym, wózku - dla mnie WOW!
Dla mojej Dwulatki (trochę już doświadczonej w "normalnym" teatrze, gdzie dominuje słowo i muzyka), tematyka nieco za... dziecinna :-) Mila przez 20 minut patrzyła z niedowierzaniem na Panią Aktorkę, która grała małe dziecko - "Ta Pani nie umie mówić...?" (potem poszła osobiście się przekonać, czy Pani oby nic nie dolega i można się z nią po ludzku dogadać - odetchnęła z ulgą!). Chyba nie do końca kupiła ideę teatru pantomimy ;-) Dobrze, że za rogiem były Prawdziwe, zupełnie Normalne i Dorosłe lody - wszyscy się usmarowali i byli przeszczęśliwi :-)


Opinia Kasi, Mamy Jaśka:
Od razu po wyjściu miałam mieszane uczucia. Za tą cenę biletu spodziewałam się czegoś więcej. Zaczęłam jednak zastanawiać się z punktu widzenia Jaśka. I dla niego to było super trwało tyle ile mógł wysiedzieć. Sztuka zawierała elementy dokładnie trafiające w zainteresowania dwulatka. Ale ale. Na sali były dzieci w różnym wieku i można powiedzieć, że każda grupa wiekowa śmiała się w innym momencie, czyli spektakl był tak pomyślany aby był dla wszystkich maluchów. Chętnie zabiorę Jaśnie Jana na inne ich przedstawienia.

40 komentarzy:

  1. Czy wolno mi odnieść się "nie stricte" do treści? Bo Kredka to jest tekst na jaki stać bardzo wąską grupę utalentowanych dziennikarzy. No wybacz ;)
    Przeczytane z masywną przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emilia Załuska31 lipca 2013 16:03

      Może nie "aż tak" ale w podobnym tonie wypowiadam się o większości postów Kredki. Zaiste, przeczytane z przyjemnością. EZ

      Usuń
  2. Łał! Jestem z Wawy i nic nie wiedziałam o takich cudach. Jak zwykle, dziękuję za inspirację i za kopa żeby zrobić coś innego niż plac zabaw...
    Zdjęcia twoje czy teatru?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kredka nabrałam wielkiej chęci na teatr, choc cena... może jednak uda mi sie ją przełknąć ;)oby mi sie udało, a jak nie mi, to mojemu portfelowi :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kredko, jesteś bezbłędna! Zajrzę i od razu mam pomysł na czas z dzieckiem! Dzięki. :o)

    A z innej beczki: narzekałaś na brzydkie sandały dla chłopaków - Bolson ma bezbłędne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak ma! pisałam o nich jak o odkryciu roku tu http://klocek-i-kredka.blogspot.com/2013/05/paski-kratki-i-wieloryby.html

      nadal to męskie sandały [brr] ale są naprawdę ok :)

      Usuń
  5. my byliśmy ja Starsza miała 2 lata z 4,5 latkiem...
    i oba Szkraby bawiły sie świetnie siedziały z wywieszonymi jęzorami na każde "bum" na scenie...
    też byliśmy baaardzo miło zaskoczeni że da się...
    muzyczne juz nie było takie fajne... ale to zależy od dziecka... i faktycznie drogo... ale to najlepszy moment na pierwsze spotkanie z teatrem...

    OdpowiedzUsuń
  6. a zapraszam na mini konkurs... (:
    jakos trzeba zacząć...

    OdpowiedzUsuń
  7. Super u ciebie jest to, że wszyscy piszą o tym samym, międlą te same tematy. Tu zawsze powiew pomysłu i świeżości. Do tego napisane fullprofeska. Ogromnie lubię twoje pióro.
    ps. Idziemy do teatru! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię takie wypady :) Cena wysoka, ale przecież nie chodzi się na to co tydzień.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiecham się do monitora, chociaż dzień miałam parszywy. Bardzo zazdroszczę takiej alternatywy na wolne dni. My niestety w zasięgu nie mamy teatru, który by takie rzeczy regularnie maluchom proponował ale chyba trzeba poszukać innych ścieżek, może MOK, może jeszcze jakieś plenerowe przedstawienia, wakacje są przecież. Wiadomo, że to nie to samo, co sala teatralna no ale jak się nie ma co się lubi...poza tym zawsze to jakieś inne doświadczenia i nowe wrażenia :)
    Usmiałam sie też na wstępie tekstu, bo sama przeżywałam te etapy "męka w podstawówce jak się szło na "Dziady", potem olśnienie i ukulturalnienie do granic możliwości za sprawą chłopaka-początkującego aktora (oj jak ja wtedy Witkacego rozumiałam, lepiej chyba niż on niegdyś siebie samego), a potem rok studiowałam kulturoznawstwo, to i eventy mi obce nie były. Z mężem byłam raz tylko przez te trzy lata małżeństwa. Koneserem jak widac nie jestem ale zatęskniłam teraz trochę za tą salą, nie powiem... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach Witkacy! no ba! :D

      ps. aktor początkujący wypłynął???

      Usuń
    2. A i owszem, trochę wypłynął tylko już beze mnie :P

      Usuń
  10. Ten tekst, wstęp raczej i końcóweczka, toż to tak dobre, że na bloga szkoda :( Weź Ty się dziewczyno ogarnij i zacznij tak pisać za kasę!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo, bardzo zachęciłaś. Myślami już tam jestem a bilety kupione. Dzięki! To będzie super niedziela :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kredka a co Ty na to się dzieje teraz przez Kominka? Jak dla mnie MS i Ty jesteście absolutnymi liderkami, przede wszystkim ze względu na poziom pisania i na poczucie humoru. Tego nie da się podrobić. Ani skopiować, na szczęście. Ale widzę, że obie siedzicie cicho. Za to krzyczą najgłośniej ci malutcy. Wypowiesz się?
    Pozdrawiam i sory za offa, ale od wczoraj aż wrze a u Ciebie ani słówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawy...
      ale
      o boże! Jak ja dawno nie byłem w teatrze!!

      Usuń
    2. Podpinam się z pytaniem o aferę :)

      Usuń
    3. Ale dałem d. I świetny tekst oczywiście!!!

      Usuń
    4. Zgadzam się. Klocek i Matka Sanepid to top.

      Usuń
    5. A tam afera od razu ;)
      Ot, taka tam dyskusja na różnych płaszczyznach. Wyższych i niższych...
      Czytam, obserwuję, wyciągam wnioski. Tyle jam na to :)

      Usuń
    6. A może Kredkowa i Sanepidowa to nie blogi parentingowe po prostu...

      Usuń
    7. hmm? Kredka?

      Usuń
  13. Trójca z lodami boska :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałabym być tam z Wami- marzy mi się mocno!
    ale wiesz ponoć nie ma marzeń nie do spełnienia- wierze w to !

    Do zobaczenia Kredko!

    OdpowiedzUsuń
  15. HhA rozwalił mnie "desantowiec" juz sobie wyobraziłam trzódke szerszeni gotowych uderzyc na scene:)
    a tak nie odbiegając od tematu) ZAZDROSZCZE. ze masz,macie mozliwosc WYBORU. Na wsiach i w małych miasteczkach-jestesmy(my ,rodzice i dzieci) mocccccno!ograniczeni...bo jesli do najblizszego teatru dla dzieci muszę kulac sie 90km(ostatnio pokusiałam o kino w ww miejscowosci-starsza córka wyszła po 15min "bo jej sie bajka nie podobala")-to mam mega lenia!

    OdpowiedzUsuń
  16. Julita Tauszer31 lipca 2013 15:18

    Trochę już tak mam, że nie pójdę spać jak nie sprawdzę czy na Klocku nowości nie ma. Uzależniacie. I dobrze, bo jak wartość uzależnia to znaczy, że ze mną wszystko w porządku. Solennie mówię, że pójdziemy do teatru. Nie tego bo daleko ale ja i M. pójdziemy razem bo wieki nie byliśmy. Klimatem tego felietonu? Reportażu? Nie znam się, bardzo mnie tematem nakręciłaś. Czekam niecierpliwie na kolejne posty, szkoda, że nie piszesz codziennie...Pozdrawiam i sennie oddalam się na chwilę. Julita.
    ps. Bolo zakitrał pomponik? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie kitrał, Pani mu chowała do kieszonki a on wyciągał ale leciutko nie podobała mi się ta zabawa bo była o krok od olśnienia mego dziecka, że kitrać też można :P

      Usuń
    2. Ja też tak mam, że zawsze sprawdzam czy cos nowego jest u kredki zanim komputer wyłączę.

      Usuń
    3. A ja i parę razy dziennie zaglądam hahah mimo, że wiem, ze fb będzie info, ale tak lubię tu być...

      Usuń
  17. Emilia Załuska31 lipca 2013 16:06

    Jeszcze osobno o zdjęciach. Bardzo mnie wciągnęły, rewelacyjnie obrazowe. Zastanawia mnie jak je zrobiłaś bo podejrzewam, że oświetlenie nie sprzyjało a lampy tu nie widzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie, oświetlenie było ok. Poza tym masa bieli sprzyjała :)
      Bez lampy, ISO 200. I dziękuję :)

      Usuń
  18. Byłam z moją Helką na tym przedstawieniu jak miała rok. To było genialne doświadczenie dla niej i dla mnie. Zapatrzona, zasłuchana roczniaczka wytrzymała prawie do końca (kilka razy musiałam przytrzymać ją za portki żeby nie wlazła na scenę). Zabawa po spektaklu to już w ogóle szał! Kredki, pompony, piórka, wszystkiego można dotknąć, polizać, użyć... Wszystko kolorowe, fascynujące. Myślę, że "obyty teatralnie" dwulatek byłby zafascynowany takim przedstawieniem dużo mniej. Natomiast na pierwsze spotkanie z teatrem ogromnie polecam. MJB

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdjęcia cudne! Kolorowe piórka i kulki - śliczne!

    OdpowiedzUsuń
  20. Byliśmy na czymś podobnym tu w Pradze (przyjezdny teatr z Polski, no i sponsorowany dla Trampoliny, czyli 50kc), w ogóle nie zaczaiłam, o co chodzi, ale Sam zachwycony był :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wyjątkowo ciekawy artykuł. Dzieci nie mam. Lubię Cię czytać i tyle ale tym razem zadziałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. kiedy moje dziecię podrośnie idziemy do teatru! postanowione :) ale na pomysła wpadłam cooo?:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Polecam Teatr Baj, a w nim przedstawienie Śpij, jeszcze fajniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń