Oqo na Tako mieliśmy już dawno.
Prawie rok temu kupiłam pierwsze książki z tej kolekcji, które mnie zachwyciły. Nie.
Raczej rzuciły na kolana.
Można o nich poczytać TU - KLIK
Wtedy Bolo zauroczony ilustracjami i moimi 'malutkimi' historyjkami 'czytał' je namiętnie na dywanie.
OQO poszło do szafy. Na potem.
Potem nadeszło.
Jak pisałam już kilka razy, czytamy, czytamy, pełne, mądre, piękne książki CZYTAMY.
[Dostałam od Was tonę komentarzy, maili i pw apropos Bolka 'czytelnictwa' - chcę Was zapewnić, że każde dziecko jest inne i każde jest tak samo idealne :) Pewne natomiast jest to, że jeśli dom wypełniony jest książkami, dziecko widzi nasze 'do nich' uczucia, chłonie nasze emocje to prędzej czy później przesiąknie tą miłością. Jestem jednak zdania, że jednym z kluczy jest odpowiedni dobór 'lektury', nie tylko do wieku ale i do naszych gustów. 'Bylejakości' nie znoszę i takiej pozycji z pewnością nie czytałabym z bijącym sercem. Ale jeśli biorę do ręki literackie dzieło sztuki to moje wypieki, westchnienia i zachwyt udzielą się Małemu.
Bo Kurduple to nasze lustra.
I jeszcze jedna rada-nierada - niech czytanie będzie wydarzeniem. Niech się świeci specjalna lampka, niech wyjątkowy koc Was okrywa, niech będzie cisza i błogość, tak aby skupić się wyłącznie na słuchaniu, oglądaniu, i tuleniu... w naszym przypadku prawej stopy...
A potem porozmawiajcie. Choćbyście to Wy mieli 'robić' całe gadanie - warto.
Warto streścić, zapytać, pogadać... a w oczach Kurdupli, jeśli przyjrzycie się bardzo dokładnie zobaczycie cały ten świat, o którym mówicie. Zobaczycie te liski, te świnki, wilka zobaczycie i księżyc z wielkim nosem...
I niech niektóre książki nie będą 'zawsze dostępne' jak zabawki w koszu...
My mamy dwie Biblioteczki - ta do czytania 'przy okazji', czasem na szybko - to książki 1+, kartonowe, krótkie, gdzie rządzi obraz - takie książki Bolo od ok pół roku 'czyta sam' i wtedy kiedy chce. Mieszkają w niego w pokoju.
Druga Biblioteczka jest w naszej sypialni. Jest czarodziejska, pozycje to piękne wydania a Bobek z przejęciem wybiera, którą teraz czytać będziemy.
Pozycje OQO od Tako są w tej drugiej... a Bolo potrafi je przytulać...]
I tak oto nasze OQO znowu zamarło na Tako.
'Niedźwiedź łowca motyli'
Jak każda pozycja [mamy na razie cztery więc jak każda NASZA pozycja] to plastyczna pięknota.
Tym razem to senna, leśna kolorystyka. Mam wrażenie, że do każdej barwy została dorzucona kapeczka brązu. Ciepło, subtelnie. Cała masa kresek łącząca się w czarowną całość. W obraz tak silnie działający na wyobraźnię, że natychmiast przenosi nas w baśniowy, błogi, dobry świat.
Znowu to co kocham, stonowanie, delikatność, magia...
Jest oto niedźwiedź, taki co to lubi poobiednie drzemki i przechadzki. Lubi też zbierać różności.
To co znajdzie pakuje do starej łodzi, którą wszędzie ze sobą ciągnie.
Czego on tam nie ma?
Ma dwie parasolki, lunetę, zegar z budzikiem, lustro, książkę, melonik, fotel i gramofon.
Już sam zbiór tych, a nie innych przedmiotów wywołuje we mnie przyjemne emocje i wrażenia wizualne a u Bola niesamowitą ciekawość - [Co to? Co to Mama??? - i tak pół godziny oglądamy co tam niedźwiedź uzbierał mimo, że w tekście o tym ani słowa...]
Pewnego dnia Niedźwiedź o imieniu Niedźwiedź znajduje siatkę do łapania motyli.
Zupełnie nie wie co z nią zrobić dopóki nie ratuje jednego, tonącego w jeziorze.
Motylka kładzie sobie na nosie i czeka aż jego skrzydełka wyschną.
Ten, gdy się budzi, ze strachu odlatuje.
Niedźwiedź jednak nadal, każdego dnia, ratuje w ten sposób tonące motyle, suszy je sobie na nosie [LOW!] i z leciutkim uczuciem smutku patrzy jak całe i zdrowe odlatują.
Razu pewnego Niedźwiedź ratuje Motyla Ogromnego. Największego na świecie! Jest tak duży, że gdy suszy się na jego nosie to skrzydłami przykrywa prawie cały jego pyszczek.
Ten wielki motyl wcale a wcale nie boi się Miśka. A w dodatku ma na imię Blanka.
Teraz cytat, absolutnie mój ukochany. To jeden z piękniejszych tekstów o przyjaźni, o miłości...
'Niedźwiedź i Blanka zaprzyjaźnili się. Spędzali razem dużo czasu.
Ona uwielbiała łaskotać go za uszami i bawić się w chowanego.
On lubił opowiadać jej sekretne historie o lesie i delikatnie dmuchać w jej czułki'
W tym fragmencie jest taka ilość uczuć, namiętności i czułości, że mi dech zapiera...
Co dalej?
Niedźwiedź sam wpada do jeziora. Topi się. A Blanka jest mimo wszystko za mała aby go wyciągnąć.
Jak się kończy ta historia? Możecie się domyślać ale ja szczerze radzę przeczytać. Razem z Małymi.
To przepiękna książka o tym, że dobro powraca. I mimo, że życie pisze różne scenariusze to warto uczyć młodych 'człowieków' tej zasady.
Efekt może być tylko jeden - będzie więcej 'dobrego' w ich świecie...
Z pasją polecamy 'Niedźwiedź łowca motyli' - wyd. TAKO [OQO] TU --> KLIK
Może to głupie ale mi łzy poleciały. Wzruszyłam się dziękuję :)
OdpowiedzUsuń(ale żeby wzruszyć opisem książki, boziu...)
Haha prawda?
UsuńNo miałam coś podobnego tu napisać bo pięknie opisane ale u Kredki te posty o książkach tworzą chyba jej własną, samodzielną książkę :)
Mnie też ujęło i to bardzo ;)
OdpowiedzUsuńI kto by pomyślał przy opisie książki!
A mi lzy nachodza do oczu niemalprzy kazdym Kredkowym opisie ksiazki:)) Ja ksiazki kocham i szczerze przyznam, ze moi chlopcy majs wiecej ksiazek niz zabawek, uwielbiaja jak im czytamy i szanuja je:))
OdpowiedzUsuńFantastyczna...a te ilustracje....takie prawdziwe:)
OdpowiedzUsuńWiesz, Kredko, powinnaś felietony w gazetach na ostatniej stronie pisać. Uwielbiam czytać felietony, ale powiem, bijesz na głowę prawie wszystkich autorów, nawet tych znanych i uznanych :)
OdpowiedzUsuńZ jedną rzeczą pozwolę tylko się nie zgodzić. Dzieci są tak różne, że nie ma na nie jednej metody na czytanie. Ja i moja siostra, z tych samych rodziców, z tej samej rodziny, tak samo wychowane, ja- czytająca od najmłodszego, moja siostra- za czytanie nie przepadała, dopiero w wieku 30 lat zaczęła lubić czytać, ale za to genialnie maluje :D Dzieci mojego męża- z tych samych rodziców, tak samo wychowani, starszy- czytający namiętnie, młodszy nawet komiksów nie tknie. Więc mało samego czytania, mało samego przykładu, z jednym się uda, z innym nie. I nic w tym złego nie ma :)
O ranyjulki - po pierwsze ukłon za słowa :)
Usuńa po drugie - oczywiście masz rację, dlatego napisałam na wstępnie, że każde dziecko jest inne i tak samo doskonałe :)
Są dzieci, które tak silnie stawiają na rozwój ruchowy, że zwyczajnie nie mają czasu na czytanie, są takie, które książkę mają w nosie bo potrzebują silniejszych bodźców - nie ma zasady, i każde ma prawo do bycia takim jakim potrzebuje :) ale myślę, że w większości przypadków, dzieci tak mocno projektują 'nas', że warto im taką piękną pasję wpajać :)
Czary tu się dzieją .......
OdpowiedzUsuńWow...i znów nas namówiłaś:)
OdpowiedzUsuńKredko, to kolejna piękna książka "na potem" do naszej biblioteczki. Już się doczekać nie mogę, kiedy Zu będzie zainteresowana bardziej treścią niż narożnikami książeczek do gryzienia :) Ale wytrwale czytamy, bo ja "lowam" książki :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę teraz mieć muszę, bez dwóch zdań. A napisałaś Kredko to tak pięknie, że czytam jak opowiadanie samo w sobie. Wiem, wiem, znowu słodzę ale co ja mam zrobić jak tak czuję :P
OdpowiedzUsuńA wiesz co? Ja tę książkę kupię dla żony. Pewnie się pobeczy ze wzruszenia :)))))) bo ja tak jak ten misiek. Też sekrety jej opowiadam i głaszczę czule czułka.
OdpowiedzUsuńNo i trochę dla Matyldy też. Niech będzie.
ps. Felieton 6+
Bardzo mocno Twój post na mnie zadziałał. Przyznaję, że się wzruszyłam.
OdpowiedzUsuńDzięki Wam nasza bilioteczka jest tak cudna, że czasem chodzę na nią popatrzeć dla przyjemności. Jeszcze ani razu się nie zawiodłam na twoich Kredko poleceniach. Na pewno kupię to cudo, które opisałaś w absolutnie wyjątkowy sposób. Dzikękuje za wzruszeń moc :)
OdpowiedzUsuńAle piękny opis... Dzięki wielkie za kolejne polecenie. Książka zapisana "do kupienia" (myślę, że za parę meisięcy)
OdpowiedzUsuńI podziwiam to zorganizowanie przestrzeni -że półki różne na książki, że zabawki na miejscu, że Bolo sprząta... (u nas jest tak, że ja chowam klocki, a Antek najlepiej się bawi wywalając wszystko;) ). My jesteśmy teraz nie u siebie, na chwilowej emigracji i trochę w takiej tymczasówie i chaosie żyjemy... walczę z tym (i powiem Ci, że się w tej walce trochę wspieram Tobą), ale nie powiem, że wygrywam;)
pozdrawiam serdecznie
Rzecz w tym, żeby książki czytać, a nie kolekcjonować. Teraz znów jest moda na czytanie i dobrze. Kampania goni kampanię, reklama reklamę i efekt sprzedażowy pewnie jest. A tu właśnie o ten moment razem chodzi, o to oswajenie z używaniem jej, o te emocje na wierzchu i całą resztę ;)
OdpowiedzUsuńTaki opis książki dla dzieci napisany przez mamę to najlepsza recenzja. Niesamowity tekst, który wywołał łezkę w moim oku i nieodpartą chęć kupienia tej książki. Bardzo dziękuję za tą chwilę wzruszenia.
OdpowiedzUsuńKredko, dziękuję za ten wpis- pomimo, że mamy już w domu mini oddział biblioteczny ( dziecięcy), to tej pozycji nie znamy, a coś czuję, że bez wahania pokochamy!Bo jesteśmy na etapie " łapania" motyli:)
OdpowiedzUsuńCo do samego czytania- dbałam by skórka mojego Mieszka ( też dwulatka) nasiąkała i oto zaczyna powolutku "trącić" :) Codziennie wieczorem kiedy mówię " Miesiu, czas już spać" moje dziecko odpowiada " Chce citać, chce jeście citać!"- i jest to prośba wobec której jestem bezradna! Odmowa jest niemożliwa do zrealizowania! Bo sama nigdy umiaru w czytaniu nie zaznałam;)
Zapraszamy do nas, też musimy się przymierzyć do jakiegoś książkowego posta :)http://karolinawierzykowska.blogspot.com/
oczywiście miała być " skorupka" a nie skórka, ale ten upał miesza w głowie;) Pozdrawiamy!
Usuń