lubię, oj lubię kupować. Od ponad roku kupowanie jest [prawie] tylko dla niego. Bolo. Roczniak - plus. Zabawki. Auta. Klocki. Puzzle. Kredki. Ciuchy. Dzieciorowe Cuda Na Kiju. Co odkryliśmy, co sprawdziliśmy, co pokochaliśmy - po swojemu - polecamy.
wtorek, 23 lipca 2013
Zakochaj się w Warszawie - Rodzinnej
Zwyczajne, letnie popołudnie w mieście.
Poszukiwanie alternatywy dla parków, Wilanowa, Łazienek czy w końcu dla pięknych ale ciągle tych samych placów zabaw.
Postawiliśmy na Park Fontann. Stare Miasto, tuż przy Wybrzeżu Gdańskim.
W końcu woda a w dodatku w dużej ilości i to skacząca to zawsze atrakcja dla dużych i małych.
Tak też zrobiliśmy. Po odwiedzinach Targu Śniadaniowego [w porze obiadu ;)] na Kabatach [będziemy o nim jeszcze pisać bo to impreza cykliczna] wylądowaliśmy na Rybaki. Zaparkowaliśmy, o dziwo, bez większych problemów.
Hop siup lecimy na fontanny.
Pierwsza zabawa - małe, strzelające z ziemi fontanny dla Dzieciorzyny w każdym wieku. Takiej ilości zmasowanej radochy nie widziałam dawno. Golasy, golasy w pieluchach, piski, szał, skoki, wrzaski.
No bo w końcu nigdy nie wiesz kiedy i z jakiej dziury wyleci woda.
Mega zabawa. Rozebrałam Bolka, mimo, że bardziej chciałam siebie i śmignęliśmy w wir zabawy.
Bolo złapał małego stresa i odmówił aktywnej zabawy, za to ile razy pękł ze śmiechu obserwując innych, w wieku od ok 8 miesięcy do 8 lat to jego. I nasze.
Ruszyliśmy dalej. W kierunku faktycznego Parku Fontann. Już z daleka widać obietnicę wrażeń i dobrej zabawy.
Ale tam nie dotarliśmy...
Bo po krokach paręnastu dotuptaliśmy do czegoś w rodzaju bramy. W owej bramie siedziały Panie przy biurkach... Brr... Tata Bola od razu zadecydował: 'Eee, pewnie jakaś płatna impreza...'
Ja się uparłam. Sprawdźmy.
I tu wielka niespodzianka. Całe, wielkie boisko zostało przeistoczone w cudowny raj dla Dzieciorów!
Wstęp wolny a Panie przy biurkach są jedynie po to aby spisać imiona i wiek dzieci do statystyk oraz aby dać Bąkowi naklejkę z imieniem - 'żeby Panie pomocnice nie zwracały się bezimiennie do Maluchów...'
Bolson naklejkę przykleił na spodnie i tyle 'go widzieli'...
Co robiliśmy w większości zobaczycie na zdjęciach. Bawiliśmy się WSZYSCY prawie 3 godziny do utraty tchu. Robienie baniek na sznurkach, samolotów z kolorowych kartek, dekorowanie ciasteczek [hit!], gra w piłę, zaglądanie do rakiety kosmicznej, pingpong itd itd..
My, dzieci PRL'u poczuliśmy się ciut 'jak w domu'... ale w sensie pozytywnym, brak 'nowoczesnych' bajerów, za to cała masa sprawdzających się przez dziesięciolecia zabaw...
Niby nic, niby nic nowego ale świetnie zorganizowane. Przestrzeń. Cała masa Pań Pomagających. Gdzie trzeba jak cień, gdzie trzeba - animatorki z prawdziwego zdarzenia. Idealnie kontrolujące sytuację a nawet ewentualne konflikty. Każda atrakcja przemyślana do A do Z. Nic nikomu nie zabrakło, nic nie 'leżało bez opieki'.
Muszę dodać, że cała masa rodziców bawiła się równie dobrze jak my a Dzieciaki, w każdym wieku, były w siódmym niebie.
Całość ogrodzona. Dostępna pitna woda. Wyłożone leżaki [!!!] i koce na polegiwanie dla starszyzny.
Bolo biegał od stanowiska do stanowiska, z językiem na brodzie brał udział w zabawach, grał w piłkę z dorosłymi, 10 letnimi chłopakami...
Do tego osobne, specjalne Miejsce Maluchów z całą masą podwórkowych zabaw, często zapomnianych.
[np taka zabawa, że na dwóch sznurach jeździ 'puszka' - nie możemy sobie przypomnieć nazwy ale z Tatą Bola bawiliśmy się tym z 15 minut, nie za bardzo dopuszczając Kurdupla...]
Ze stolikami i zabawami manipulacyjnymi. Bobek spędził tam połowę czasu a na nas nawet nie spojrzał.
Efekt był taki, że do fontann w ogóle nie dotarliśmy, wróciliśmy 'uchachani, nałykani słońca' i bardzo szczęśliwi. A Małe padło w 5 minut po zjedzeniu prawie 200ml kaszy [!!!].
Więc w czym problem?
Ano w tym, że znaleźliśmy to miejsce przypadkiem. Wprawdzie nie słuchamy za dużo radia, TV oglądamy bardzo mało, bo w dzień jak śmiga to leci Peppa a wieczorami z Tatą Bola oglądamy filmy i seriale wg własnych gustów. Jednak nigdzie ale to nigdzie o tym wydarzeniu nie słyszeliśmy. Nie widziałam ani pół billboardu, ani słówka w necie, nic na ścianach metra. No 'wtf' skoro jest wszystko sygnowane jest przez władze miasta pod pięknym hasłem 'Zakochaj się w Warszawie Rodzinnej'? Nawet specjalnie z okazji tego posta szukałam wczoraj w necie 'ich' strony, info na stronach Wawy, jakiegoś harmonogramu...
Nic. Filmiki z 2012 roku...
Ktoś zapomniał, że oprócz zorganizowania, świetnej przecież, inicjatywy, rewelacyjnej ekipy, super miejsca to trzeba jeszcze rodzicom o tym powiedzieć. Toż my, Matki, to nie wróżki.
A może zabrakło kasy na promocję? Nie wiem ale szkoda.
[oczywiście mogę się mylić i być może w mediach są/były informacje, ja piszę z własnej perspektywy, dość aktywnej kobity, do której żadna taka informacja nie dotarła, nawet na portalach parentingowych...]
Bolek dostał numerek 514. Była niedziela, lipcowa niedziela, późne popołudnie, środek miasta...
Pięćsetka dzieci przez cały dzień. Jak na stołeczne miasto to smutna liczba.
Pytałam Panie 'przy biurku'. Powiedziały, że to i tak dobry wynik.
Jednak oprócz braku nagłośnienia jest jeszcze jeden problem. Właśnie te przyrośnięte do blatów Panie.
Tak jak Tata Bola od razu założył, że 'trzeba płacić' tak większość rodziców, którzy jak my, przyjechali tam 'na fontanny' albo zwyczajnie spędzający czas na Starówce, zakłada to samo.
Dzieci ciągną: Mamo! Taaaam! a Mama na to: 'Nie nie Kochanie, nie mam dziś pieniążków'...
No bo nie ma. I mieć nie musi.
Nigdzie ale to nigdzie nie zobaczymy, że wstęp jest wolny.
I jeszcze te Panie przy biurkach, jak nic, muszą sprzedawać bilety. Bo tak to wygląda.
Takich podobnych dialogów słyszałam przy wyjściu kilka. Gdy wtrącałam, że nie, że darmoszka, to mówię szczerze, ulga dorosłych i podniecenie dzieci była wielka.
Niezależnie od niedociągnięć medialnych polecamy bardzo bardzo. Cudna alternatywa na letni dzień w mieście. Chciałam Was zapewnić, że impreza działa co dzień ale nie mogę bo nie znalazłam żadnych informacji. Jednak Panie Biurkowe zapewniły mnie, że są na posterunku w każdy weekend ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super sprawa tylko rzeczywiście szkoda, że mało rozpropagowana :/ W nas w mieście Biblioteka organizuje przez cały rok, a szczególnie przez wakacje sporo eventów dla dzieciaków. Są tygodnie tematyczne (np. tydzień piracki, baśniowy, sportowy) gry, zabawy, warsztaty no wszystko :) Są animatorzy i świetnie organizują czas. DZieciaki zachwycone, a to chyba najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńfontannę też mamy, pod-Warszawa nie gorsza pod tym względem ;)
OdpowiedzUsuńNa imprezy tego typu chętnie spoglądam, a do "city" nie mam daleko, informacji co jakiś czas szukam - i nie znalazłam :(
ale może też w złych miejscach szukam...
U nas całe osiedle na Tarchominie o tej imprezie wie, my też byliśmy, sąsiedzi byli, ja też znajomym polecam, sama usłyszałam od znajomych, oni jeszcze od kogoś, ot tak drogą mouth media to się rozchodzi :) Tylko że nie wszyscy chodzą- raz, daleko, ciężki dojazd, z parkowaniem kiepsko (ja zawsze problem miałam), no i w okresie wakacyjnym ogólnie dużo dzieci są poza Wawą :)
OdpowiedzUsuńMy Bielany i nic, też cisza. Super Kredka, dzięki za cynk :)
OdpowiedzUsuńNo Pani Kredko, z posta na post zdjęcia zachwycają. I rewelacyjny reportaż, aż pokombinuję żeby do stolycy podjechać i skorzystać. Zoja.
OdpowiedzUsuńTop pióro, jak się okazuje też dziennikarskie. Dokumentacja zdjęciowa łał! :)
OdpowiedzUsuńWybierzemy się w sobotę koniecznie, mieszkamy na Sadybie i pierwsze słyszę o tej akcji :(
Aż żal, że mieszkamy tak daleko :( (Gdynia) Po przeczytaniu Twojej relacji człowiek ma ochotę dziecku zapewnić taki dzień a tu nima jak...
OdpowiedzUsuńSuper! Piękne fotografie :)
OdpowiedzUsuńCzarodziejsko - reportażowo. Aj Kredka, ile jeszcze niespodzianek w sobie kryjesz? :) To moje ulubione miejsce w sieci. A dziś inspiracja na niedzielę :P
OdpowiedzUsuńNo to zakochałam się w warszawie rodzinnej ;) pisz do hanki, niech cię zatrudni w dziale pr'u wawy :D
OdpowiedzUsuńPrześliczny Bolo, jestem w nim zakochana i trochę też teraz w Wawie :*
OdpowiedzUsuńfantastycznieI To teraz prosze polec jeszcze jakis hotel lub apartament do wynajecia - tak, by przyjechac do wawy z roczniakiem plus oraz 9latka. Bo szukam ni ci ciekawego znalesc nie moge :(
OdpowiedzUsuńjusti
Jak Bolek w piłkę wymiata! Super jest ten mały koleś. Pewnie z takim dzieckiem to sama przyjemność chodzenie na tego typu imprezy. Moja Nuśka spódnicy się trzyma i tyle :/ Ale spróbujemy, pięknymi zdjęciami i rewelacyjną reporterką skutecznie nas Kredko zachęciłaś. Pozdrawiamy, Mama Nuśki.
OdpowiedzUsuńNic nie słyszałam o tym. Dziękuję. A Bolo na tym zdjęciu w skafandrze, ma Kredko Twoje oczy. Pozdrawiam.mama Bestii
OdpowiedzUsuńZakochani bez pamięci ;)
OdpowiedzUsuńHa, my tez w niedziele tam bylismy:))) wprawdzie tuż przed samym zamknieciem, ale zdażyliśmy się nacieszyć:)))
OdpowiedzUsuńA ja na FB to miejsce widziałam - reklamował je kolega z Ratusza ;). Tle tylko, że teraz dzieci się wakacjują poza Wawką ;)
OdpowiedzUsuńNic nie słyszałam, a u mnie radio 3 gra non stop prawie. Właśnie zmieniłam plany na weekend, choć obawiam się, że teraz po Twojej reklamie, to się przez tłum nie przepchamy ;o)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o fontanny, to byliśmy kiedyś ze Szkodnikiem w dość upalny dzień chyba majowy i dla mnie masakra - za dużo ludzi, nie za bardzo szło się dopchać do fontanny. :P
Byliśmy. Było super. Moje dziecko oszalało z nadmiaru wrażeń i atrakcji. ;o) Tylko szkoda, że nie było baniek tym razem.
UsuńA, tłumów jednak nie było. Pewnie przez pogodę.
Dzięki za informację. :o)
Kochana zapraszam do mnie - bo wygralas licytacje :) wszystko jest w komentarzu pod postem z licytacja :)
OdpowiedzUsuńa w którym miejscu to dokładnie, przy samych fontannach? bo my jak już do fontann dojdziemy to młodej się nie da wyciągnąć więc od razu z marszu lepiej pójść do punktu zero gdzie te uciechy są:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
mama Gabryśki
zaraz przy Starej Prochowni, także zacznijcie od TEJ strony :D
Usuńdzięki:)
OdpowiedzUsuńmama Gabryśki
Fajne ma Bolo gatki :P
OdpowiedzUsuń