Często jest tak, że myślę, lub mówię, że moje dziecko nie jest na coś gotowe z rozpędu, z osądu, bez próby. Tak było w przypadku czytania, już teraz, na zaraz, książek z dłuższą, bardziej skomplikowaną treścią.
Zwyczajnie wydawało mi się, że jeszcze nie czas, nie zrozumie.
Jak to często bywa - myliłam się.
A dowiedziałam się o tym przypadkiem. Przez zachwyt nad pewną książką.
Książki i buty. Na te rozkosze nigdy nie żal pieniędzy. I gdy drugą pasję Tata Bola pochwala jakby słabiej, tak pierwszej przyklaskuje.
Jednym z absolutnych plusów bycia rodzicem jest to, że można dziecku tworzyć piękną, wyjątkową biblioteczkę. Robię to z pasją i nie ma mowy o przydługich przerwach.
Z czasem stało się tak, że powstały dwie biblioteczki.
Jedną dobrze znacie, to ta zawsze dostępna, wyczytana do granic możliwości, po razów sto.
Rano, przy obiedzie, po kąpieli, między zabawą klockami i przed spacerem...
Druga - to taka moja czarodziejska skrzynia - na potem.
Do niej chowałam książki piękne, mądre, na czas wieczornego, powolnego, leniwego czytania.
Do snu.
O tym czytaniu do snu marzyłam już w ciąży...
Ponownie, z Bolem, zawitaliśmy w księgarni. Często książki kupuję w necie. Bo reklama rozległa, bo dużo recenzji, bo widzę, że to coś dla nas. Bo zwyczajnie ufam już z góry niektórym wydawnictwom.
Jednak nigdy nie zrezygnuję z chodzenia, macania, wąchania, szybkiego kartowania, szperania...w księgarni.
Często towarzyszy mi Bobek.
I siedzi sobie na podłodze i czyta: bb oo byyy aaa tyuuu... czyta. I nagle mówi: 'TOŁ!'
I bierzemy 'toł'.
Zdarza się też, że stwierdza, iż Pani obok bardzo złą książkę wybrała i przegląda nie 'toł' co trzeba.
Bez pardonu wyjmuje jej z ręki Folleta lub Irvinga i daje Różnimisie ze stanowczym 'TOŁ!'.
Cóż Pani robi? Czyta 'toł' a potem dziękuje Bolkowi bo 'na pewno bardzo spodoba się mojej wnuczce! Cudna!'
Rozkoszujemy się atmosferą, otoczeniem, specyficzną ciszą...
Bolo czyta ciuchutko: 'byy oo b a myy mu i...'
a spoglądam na półkę taką jakąś schowaną, nie rzucającą się oczy...
Spoglądam i przepadam. Kolory.
Szarości, brudne róże.
Wielki format. twarda okładka. Pięknie wydana.
Ilustracje - minimalizm aż krzyczy! I cudnie podkreśla to co ważne. Treść.
Kartkuję. Już wiem, że wezmę, tyle, że z myślą 'na potem'. Trudna dość ....
Tym sposobem zataszczyliśmy do domu kilka książek i 'toł' jedną.
Nie dawała mi spokoju. Biła z niej magia, tajemnica.
Chciałam od razu ją dać Bolowi, jak zawsze, do pogadania, opowiedzenia...
Nie dałam.
Ledwo wyczekałam wieczoru.
A czemu by nie spróbować??? - myśl szalona Matkę naszła.
Zapaliliśmy nocną lampkę. Bolo rozłożył się na mojej wątrobie.
Czytam. Czytam.
Czytam ze wzruszeniem, bo oto jesteśmy w połowie książki a Bolo słucha.
Ogląda. Słucha. Skupiony, cichutki. Rozumie???
Ostatnia strona czytana szeptem. Odkładamy książkę a Bolo z ogromnym spokojem mówi mi na ucho: 'Mama, toł!' Jeszcze raz. I jeszcze....
Przy trzecim razie czuję większy ciężar [na mojej biednej wątrobie], czuję to słodkie, specyficzne ciepło jakie wytwarza ciałko usypiającego dziecka.
Ostatnia strona. Szeptem.
Śpi.
--------------------------
'Słoniątko' - wyd. Muchomor.
Mądra, trudna, z dość dużą ilością tekstu. Napisana rytmicznie ale bez rymów.
Napisana troszkę dziwnie, ciut inaczej...
O czym ta piękność?
O słoniku, który był inny niż wszystkie. Za mały, tyćkę zbyt biały i w ogóle jakiś inny.
Postanawia wyruszyć w świat z tobołkiem zawierającym pięć orzeszków.
Orzeszkami płaci za przejazdy, za bilety...
Płynie do Amsterdamu, za orzeszka, ze zniżką szkolną...
Jedzie pociągiem do Saksonii, za orzeszka, bez przesiadek...
Pędzi taksówką, na Podzamcze, za orzeszka, z pokwitowaniem....
Kogo tam spotyka, co się dzieje dalej? Musicie przeczytać.
A ostatnią stronę koniecznie szeptem....
Nie wiem o czym jest ta książka.
O marzeniach? O dobru? O odwadze?
Nie wiem, jest o tak wielu rzeczach, że ciężko mi zdecydować...
Ale wiem, że jest to do ciarek przepiękna, miękka, ciepła opowieść...
Wzruszająca, a co najważniesze, wyciszająca. Nie tylko dziecko.
Ja czerpię prawdziwą przyjemność z czytania jej. Oglądania.... Czuję spokój. Ukojenie.
Jest 'cała taka' jak jej kolorystyka.
Delikatne szarości, przykurzone róże... Do snu.
Słoniątko - albumowy format, proszący się o dedykację płynącą z serca...
Towarzyszy nam od tygodni przy zasypianiu...
Zachęciłaś, nie powiem, Droga Kredko :) Ale przybiegłam, bo z fejsbuka krzyknęło do mnie, oj, krzyknęło i zgrzytnęło... Kochana! Ja wiem, że dopuszczają, ja wiem, ale dopuszczają też "poszłem". Mówi się "teł"! :) Tę, na Boga!
OdpowiedzUsuńTo pisałam ja, czepialska :P A na książkę looknę na pewno!
Ależ ALEŻ nasza Ciocia Magu - polonistka - już dawno 'naumiała' Kredkę, że tam gdzie 'książkę' - TĘ.
UsuńAle ale ja żem pisała jak Bobek mówi - a że mówi na 3+ z polaka, no mówi, pracujemy nad tym :D
A od kogo się nauczył? :P
UsuńTy wiesz, że ja i tak Was love!
nie nauczył się bo się dopiero uczy...
Usuńa odmiana póki co wygląda tak: tą miś i tamtę mydło...
a TOŁ rządzi - toł kotlet i toł buty też jest ;)
[mówimy poprawnie, serio ;) ]
U nas funkcjonuje wersja "tom", choć matka mówić poprawie umie, zatem jakiś wzór jest. A może to już przedstawiciele nowej epoki, gdzie będzie można alternatywne formy stosować;)
UsuńA "Słoniątko" istotnie piękne, też o niej myślałam, ale również w aspekcie "na potem", choć jak tak piszesz nęcąco, to może i warto spróbować:)
Proszę nie krytykować Bola za "tą":
UsuńProszę nie krytykować Bola za "tą": W starannej polszczyźnie powinniśmy pisać i mówić „Weź tę książkę”. Tradycyjna forma tę bywa jednak zastępowana formą tą. Wynika to stąd, że wśród różnych określeń rzeczownika rodzaju żeńskiego (w naszym wypadku jest to wyraz książka) tylko zaimek ta ma w bierniku końcówkę -ę, podczas gdy inne określenia przyjmują końcówkę -ą: „Weź tę książkę”, ale: „Weź tamtą książkę”, „Weź pierwszą książkę”, „Weź ładną książkę”. Mówiąc Weź tą książkę, odmieniamy zaimek ta analogicznie do tych określeń. W mowie potocznej jest to dopuszczalne, zwłaszcza w takich, jak podane w pytaniu, potocznych kontekstach: „Połóż tą łyżkę”, „Daj tą skarpetę”. — Grzegorz Dąbkowski, prof., Uniwersytet Warszawski
UsuńKurdeł! Muszeł mieć - piękna!
OdpowiedzUsuńI jak zawsze... cudnie napisane :)
Słowo i zdjęcia piękne jak zwykle. U nas do snu kołyszą legendy. Za sprawą starszego brata Czarusia, Oska słucha i słucha aż śpi :)
OdpowiedzUsuńjak zawsze tu czarownie...
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja tej książki nie widziałam wcześniej?
OdpowiedzUsuńPomyślę o niej, bo lubię takie klimaty :D
Kolejna fajna książka w Waszej biblioteczce:) Ja sama jestem mól książkowy więc nie przechodzę obojętnie obok takich postów. U nas tez książki zawsze i wszędzie i też mamy już takie "na potem" :)
OdpowiedzUsuńPiękna książka, taka w klockowym klimacie chyba, co?
OdpowiedzUsuńToŁ - rządzi :D
znamy, mamy i lowamy "Słoniątko" :)
OdpowiedzUsuńnapisane tak, że mam ochotę głowę wtulić w poduchę, przykryć się kocem, popijać gorącą herbatę i czytać o tym słoniku :) super!
OdpowiedzUsuńU nas Słoniątko jest od lat,bo ja mam jeszcze z lat dziecinnych swoje staaare wydanie. Równie klimatyczne i jeszcze bardziej bliskie...
OdpowiedzUsuńPóki co czytamy z córcią na dobranoc Baśnie Andersena,oczywiście także stare matczyne wydanie :) Pozdrawiam.
Dzięki Klocki za te Wasze polecanie książki-thx thx thx:) Powiem tak.. mój Synek majac rok (czyli kilka miesięcy temu) nie przepadal za książeczkami jakie mu kupowałam, a odkad kupiłam pierwsze 7 pozycji z Waszej biblioteczki mój Kochany Brzdąc polubił literaturę. Mojego Malca ulubione to zdecydwanie "Franio.." i "Kurcze blade" po kilka razy czasami musiałam czytac. A ostatnio ma "fazę" na MAMOKO ( Wy chyba jej nie polecaliście, my uwielbiamy) i potrafimy dluuuugo wysiadywać i ukladac historyjki bohaterów. Zamowilam kolejne z pozycje z Waszych zbiorów i nie mogę się doczekać jak odbiore:) Fajnie bo ja nie mam czasu na szukanie ciekawych książek, ale zawsze staram się znaleźć czas na Klocka i Kredkę - bo tu jest wszystko co najlepsze w pigułce! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńswietna! całkiem inna niz pozostałe
OdpowiedzUsuńWszystko co Kredkowe pochłaniam natychmiast:) i ta pozycja już też zapisana ale na duuuuużo później( moja Zosia ledwo 8 miesięcy skończyła ale matka już bibliotekę zapełnia po brzegi;) ) a znacie czarną książkę kolorów? (ona raczej też na później) ale ja musiałam mieć JUŻ! Pozdrawiam,Ola
OdpowiedzUsuńA ja nigdzie nie moge znalezc, ani w necie ani stacjonarnie... :(((
OdpowiedzUsuń