Dziś nie będzie notki.
Dziś będzie lokowanie produktów.
'Produkty' to genialni przyjaciele Matul wszelakich, zabijacze czasu i pomagacze w wypiciu dobrej kawy bez Jęczybuły u kolan.
Las - jakikolwiek, gdziekolwiek, polecam. Dziecior biega co tchu. Dotlenia się. Zasypia na 12h w ciągu minut pięciu. Za to las kocham. Za całą resztę, czyli leśny dobytek i inwentarz nie znoszę.
Ot, miastowa żem do bólu. Las jednak polecam, jako matka.
Z tych umordowanych i płaczących nad kolejną wieżą z klocków... ile można...
Krowa - krowa, żywa taka to zajęcie dla dwulatka na czas długi.
Rusza się, coś tam mówi i jest oooogromna.
Dodatkowo świetnie kosi trawę. Jak nie mamy własnej, trzeba takową wypożyczyć od sąsiada.
Na noc 'kosiarka' wraca do domu, doić nie trzeba, a dwulatek po krowiej przygodzie śpi nawet godzin trzynaście.
Wujek - wujek to taki hero. Wujek się nie niecierpliwi. Wujek zawsze ma czas na kolejne strzelanie goli. A jeśli akurat go nie ma, i mówi, że 'później' to zawsze dotrzymuje słowa. Wujek dopinguje, stawia nowe zadania i wierzy, że 'uda Ci się Bąku/Bolku!'. Wujek pożyteczny i ukochany więc nie linkuję, bo go nie oddamy.
Gdy w pobliżu jest Wujek - Mama staje się niewidzialna. LOW!
Wiaderko Scrunch-Bucket - to silikonowe, elastyczne wiaderko, które można można zwijać, składać, zgniatać... Mam przeczucie, że każda mama to cudo już zna i ma ale jeśli jeszcze jakaś z Was zastanawia się czy warto - słowo Wam daję - tak. To mój przyjaciel. To rzecz, którą zawsze mam w torbie, w wózkowym koszu, w kieszeni... wszędzie się mieści i często ratuje sytuację.
Każdy wie, że w kubełku można nosić muszelki, kamyki, pety, kasztany, wodę i masło [wszystko z autopsji], na zakupach kubełek służy Bolowi jako torba na sprawunki, w nim donosimy do domu banany i jagody.
Najważniejsze jednak jest to, że wiaderko sprawdza się idealnie jako kubek dla krowy.
Z niczego innego pić nie chciała, tylko ze Scrunch-Bucket'a. Lepszej rekomendacji nie ma!
Wiaderko Scrunch-Bucket TU --> KLIK
Samoloty od Hocków - kartonowe, grube, masywne. Z genialnym napędem, który działa lub działa słabiej ale sprawia, że zabawy jest po pachy. Prawda jest taka, że Tata i Wujek zakosili te areoplany dzieciom i sami bawili się, przepraszam, latali 'w nich' aż do obiadu. Jeden drugiemu dogadywał, starał się złamać ducha i cieszył się, że "ahahaha! padł Ci napęd!!" - czyli, że gumka poszła... [szczęśliwe są zapasowe]
Przyznaję, że i ja sobie polatałam. Moje latanie kończyło się na drzewach ku wielkiej uciesze Bola.
Podsumowując, nie mam nic przeciwko samolotom z papieru, a nawet je bardzo lubię i często z nich korzystam ale ten patent jest świetny. W opakowaniu są dwa samoloty, z zapasowymi częściami.
Jedno jest pewne, przy dwójce dzieci i dwójce facetów niezbędne będą opakowania dwa.
Moc zabawy, moc frajdy, masa hasania i śmiechów. Polecamy na wszelkie wypady [super mieć taki płaski mały kartonik w bagażniku, nigdy nie wiemy kiedy nam uratuje umordowaną, matczyną dupkę - szkoda, że nie mieliśmy go w Kazimierzu... taaa....], na działkę, do parku, na plażę. Ale do domu też.
Od spokojnej kawy, Drogie Panie, dzieli nas tylko zestaw: pudełko samolotów+dziecior+mężczyzna w jakimkolwiek wieku. Sam montaż to jedna kawa co najmniej... Warto.
Samoloty Od Rzeczy TU --> KLIK
Gdy połączymy las, krowę, Wujka, wiaderko i samoloty mamy wolne popołudnie. Oł Yeah!!!
Genialne lokowanie produktów :D
OdpowiedzUsuńUśmiałam się :))) super post na sobotni wieczór!
OdpowiedzUsuńZ lokowanych produktów najbardziej pożądam krowy i Wujka :P
OdpowiedzUsuńhahahaha uwielbiam Was!
OdpowiedzUsuńaj i cuudne zdjęcia, naprawdę urzekają, płeć niepiękna też ma w tym dział ;)
UsuńKredka..........proszę...........podlinkuj wujka ;)
OdpowiedzUsuńJesteś Kredka nie do podrobienia LOW! :D
OdpowiedzUsuńKupię wiaderko i samoloty, zdecydowanie :) i las i krowę kupiłabym ale mnie nie stać - a Wujka mąż zabrania kupować :(
OdpowiedzUsuńuwielbiamy! <3
Kredka napisz kiedyś krótki poradnik jak zrobić takie zdjęcia. To przecież nie ustawki jak te ze zdjęciami dzieciaków w ładnych ciuchach wszędzie a są zajebiste! Podpowiedz :)
OdpowiedzUsuńps. i ja uśmiałem się choć nie do mnie kierowane i część męską jakby wzrokiem omijam ;)
Oj tak, poradnik na takie zdjęcia, będzie masa chętnych :)
UsuńTakiemu lokowaniu mówię głośne tak.
OdpowiedzUsuńTylko skąd wziąć żywą krowę w Warszawie, hę?
OdpowiedzUsuńUśmiałam się!
Post i foty jak dobry drink, lekki i daje kopa. Poczytałbym jeszcze, więc za krótki.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny nie-post. Miotła wymiata :D
OdpowiedzUsuńHa, faktycznie krowa dla Bąbli jest super. Na początku lata wybaliśmy się na wieś i Żaba kiedy tylko z rana oczy otworzyła chciała wychodzić na dwór do bydła ;) Potrafiła stać i przyglądać się im (były dwie) niecałą godzinkę.
OdpowiedzUsuńDawaj link do WUJA, a nie się wrzucaniem samolotów na drzewo się zasłaniasz!:D
OdpowiedzUsuńO jezu hahaha nie spodziewałam się tego co przeczytam. Super :D
OdpowiedzUsuńkrowa potrzebna od zaraz
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!!!!bo cała reszta to wiadomo...jak zawsze "de best";)
OdpowiedzUsuńŚwietny post do łyknięcia na luzie. Extra foty!
OdpowiedzUsuńAjjj moja Mała krów się boi, bo za głośno MUUUCZĄ :/ a poza tym lokowanie produktów trafione :) Jak nic podlinkuj Wujka... widzisz ile chętnych... Kochana będziesz bogata :D
OdpowiedzUsuńMy na wsi jesteśmy baaardzo często. Młody krowy uwielbia, bo u babci ma całe stado ;-) i nawet ma swoją taczkę co im sianko wozi :-) a nawet i całowałby je skibaniec się nie boi :-) nie to co mama za młodych lat :-)
OdpowiedzUsuńA na wsi zawsze jest co robić a to kotki, krówki, kurki wsio na żywo :-) samoloty fajowe, też się chyba skuszę :-)
a post jak zwykle najlepszy w sieci :-)
Sylwuńka + Alanek :-*
Cudne zdjęcie ze ściąganiem samolotu :D My mieszkamy właściwie pod lasem,ale co z tego jak mój własny egzemplarz twierdzi, że tam ciemno, a może i dziki mieszkają, więc o wycieczce mowy nie ma :D
OdpowiedzUsuń