niedziela, 21 lipca 2013

Książka jest niczym ogród, który można włożyć do kieszeni.

Na naszym balkonie, za roletą, śpi Mama Kurka z trójką małych kurczaków.
Obok, po cichutku chodzi kaczka i gotuje zupę dla Taty.
Pod naszym łóżkiem Dziadek Peppy ma swoją łódź.
Na plecach Bola mieszka maleńka, tyci maciupka, aż jej nie widać, biedronka.
Czasem gryzie.
Dla Mamy Bola jest słońce. Dla Taty gwiazdy. Zaordynował prezenty Syn.
Nasz samochód jak się naje benzyny mówi, że go brzuch boli.
A za pralką mieszka dwóch krasnalków, którzy całymi dniami szukają swoich czapek.

Wyobraźnia.
Moje dziecko popłynęło. A ja pękam z dumy i bawię się tym wymyślaniem razem nim z radochą po pachy.

Pani Doktor jest wiewiórką i mieszka na drzewie na naszym placu zabaw.
W poduszce śpi Wróżka Gruszka, o której opowiadamy wymyślone na żywo historie.
Wczoraj ta Wróżka Gruszka miała urodziny. Zaprosiła na nie jagódkę, kiwi, pomidora i pora.
Potem dmuchali świeczki i puszczali bańki.
Gdy pytam Bola gdzie coś jest - prawie zawsze odpowie mi niespodzianką - [oczywiście w swoim narzeczu...]
Gdzie Twoje trampki Bolo?
'U gąsek nad stawem'
Gdzie Twoja buła?
'Zjadł dinozaur'
Kto zjadł całą czekoaldę?
'Tata Peppęł'

Bo Bolo odmienia. LOW.

Wyobraźnia.
Jestem pewna, że jej rozwój i wybuch zawdzięczamy czytaniu i opowiadaniu.
Przed snem cztery książki to minimum. Potem dochodzą historyjki z głowy żyjące swoim życiem.
Gdy idziemy do księgarni moje dziecko zachowuje się jak w sklepie z cukierkami.
"Tą, i tę, i to i tamto Mamo!"
Gdy kupimy książkę idzie z nią do domu, trzymając kurczowo. Niczym ukochaną zabawkę.
To mnie uszczęśliwia. Tak mocno, że nie potrafię tego wyrazić. I wiem, że uszczęśliwia jego.
Bo to szczęście wielkie gdy rodzic i dziecko mają wspólną pasję.

Niebawem pokażemy Wam nasze nowości w biblioteczce. 
A tymczasem przytoczę słowa Wisławy Szymborskiej:
'Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła.'

Ostatnio Zezuzulla przytoczyła słowa Umberto Eco - 'Kto czyta książki żyje podwójnie'.
To blog, który był jednym z najmocniej inspirujących mnie miejsc przed decyzją o założeniu KlockaiKredki.
Nadal jest.
Tam jest taka masa miłości do książek, do czytania, do oglądania, ale bez przegadania, że nie da się nie wracać.
I jest tam Julo. Julo, tak jak Bolo, zarażany jest 'książkokochaniem' od maciupkości.
To wielka wartość.

Kto jeszcze nie wie, ten teraz się dowie, że Mama Jula szyje. Cudnie szyje. Bo szyje dla mojego syna.
Oczywiście to przenośnia bo szyje dla swojego.
Ale przez to, że te ubranka powstają niejako na żywym modelu sprawdzają się nieprawdopodobnie.
O spodniach wiosenno-jesiennych pisałam tu: KLIK
Słowo daję, że Bolek [kupiliśmy 3 pary] przechodził w nich całą wiosnę. I planuję powtórkę na jesień.
Jakość ma tu kluczowe znaczenie bo te spodnie noszą baaardzo lekkie ślady użytkowania.
Jak na tonę godzin w piaskownicy, na betonie czy zjeżdżalni - szok.
A teraz letnie wygody.
Zdjęcia ani u Zezuzulli ani u mnie nie oddadzą ich wyjątkowości. Bo mówiąc szczerze, to oprócz super kroju i fajnej grafiki nie spodziewałam się wiele więcej. Dopóki ich nie dotknęłam a potem nie zobaczyłam na moim dziecku.
Jednie czego żałuję to tego, że tak późno 'w lato' się na ten zestaw zdecydowałam. 
I z pewnością musimy 'domieć' spodenki krótkie.
To rodzaj takich ubrań, które dziecko akceptuje 'z buta'. 
Bo wygodnie, bo miłe dla ciała, bo komfort przede wszystkim.
To rodzaj takich ubrań, które z miejsca akceptuje Matka, bo jakość [naprawdę mięsista, nie tracąca kształtu bawełna], do design wyjątkowy, bo z oryginalnym pomysłem, nie do podrobienia.

Polecamy Zezuzulla po raz drugi ale zapewne nie ostatni.
Bo ja szczególnie cenię marki, które nie są jednorazowym hitem i do których po jakimś czasie wracam z pełnym zaufaniem. Wielokrotnie.













Mamy dla Klockowych Czytaczy zabawę - na wyobraźnię!
Możecie wygrać poniższy zestaw trzech Zezuzullowych ciuchów w dowolnym rozmiarze odpowiadając na pytanie:


Co robiliby, razem, Julo i Bolo gdyby zostali na godzinę sami w domu?

Na pytanie odpowiedzcie w max 5 zdaniach w komentarzu.
Podpiszcie się.
Na odpowiedzi czekamy do niedzieli  28.07.2013 do godz. 18.00
Ogłoszenie wyników na fanpagu Klocka i Kredki.
Polubcie też profil Zezuzulli - ot, bo warto.







42 komentarze:

  1. Julo i Bolo znalezliby pod szafka male krasnokudki. Zrobiliby im domek i auto. Nakarmili tecza i jedzeniem dla kurek. Nauczyli mowic w jezyku dzieci i patrzec na swiat jak patrza dzieci. A pozniej wrociliby rodzice i wypuscili krasnoludki na wolnosc, bo nikt zamkniety nie jest szczesliwy, taka nauke by chlopcy dostali.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciepły, piękny post. I zdjęcia magiczne, taki świat dziecka bez ozdobników. Szczęśliwy ze szczęścia. I już.
    Zaraz wracam z wpisem konkursowym.
    Koszulka kimono cudo :)

    ps. Nowy obiektyw masz Kredko?

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze zazdroszczę tego zaczytania. Mój synek od zawsze należał do tych niecierpliwych i za każdym razem wyrywał mi książkę z ręki. Zdecydowanie wolał ( i tak zostało do dziś) opowiadane historyjki na dobranoc. Na szczęście wyobraźnię ma ogromną i tylko bohaterowie jakby spoważnieli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bolek i Julek razem wybraliby się w magiczną podróż do krainy Książkolandia, gdzie mieszkają maleńkie literki, małe litery i troszkę większe słówka, a prym wiodą zdania. Królową w tej krainie jest nieodgadniona, pełna pomysłów, nieprzyzwoicie szalona Fantazja.
    Bolek i Julek trafiliby na urodziny królowej Fantazji, razem z literkami, słowkami i zdaniami stworzyliby niepowtarzalną urodzinową bajkę, bo przecież i Bolek niedawno obchodził swoje drugie święto.
    Po dniu pełnym szaleństw na różnobarwnej tęczy, bujaniu w puszystych chmurach i kosztowaniu kolorowych migdałów wróciliby na skrzydłach siostry Fantazji- Beztroskiej Zabawy do swoich ukochanych mam, które z utęknieniem wypatrywałyby swoich synków pośród błękitnych przestworzy, a może pośród swojej bujnej wyobraźni. Wróciliby i wspólnie napisaliby najcuydoniejszą opowieść na ziemi...

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że z chęcią by dołączyli do mojej Książkomaniaczki w jej poszukiwaniach zaginionych daktyli z książeczki z niezapomnianej serii Poczytaj mi, mamo i wymyśliliby mnóstwo nowych miejsc, gdzie się one podziały i co się działo z ich potencjalnymi właścicielami. Okazałoby się pewnie, że wzięły je motylki, by udekorować skrzydełka, a może złote rybki, by rozświetlić ich blaskiem akwarium. Porozmawialiby z Panem Kaktusem i dowiedzieli się, kiedy bolą go kolce, a także z wróżką mieszkającą w pajęczynce. A już z pewnością usiedliby i czytali, czytali, czytali po swojemu na nowo znane i nieznane historie, łącząc się myślami z moją małą M., bo przecież dziecięca wyobraźnia przenika mury i niweluje dystans...

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem wiem miałam pisać bardziej konstruktywnie :P ale boziuniu! Jakie piękne zdjęcia! Bolek jest moim ulubionych modelem <3
    A teraz kawa i myśli o wpisie konkursowym bo przecież nie napiszę, że obaj chłopcy są boscy - choć są ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytali, of course :) Najpierw dwie pary małych łapek przewracałyby karteczki książeczki o wyprawach, o mapach, o dalekich krajach. Potem dwie mamy (lub jedna kreatywna Bolowa ciocia) zabrałyby te szkraby na wyprawę w nieznane, może być po pokoju, ze statkiem z dywanu. I te dwie pary wielgachnych oczu, jedne niebieski, drugie brązowe wypatrywałyby przygód i skarbów. A potem to już chichoty i wygłupy, i tarzanie na dywanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że jeden i drugi mają przepiękne oczyska :)
      Fajni tacy blogowi kumple - Bolo i Jula - super!

      Usuń
    2. JulO, JulO... eh ;)

      Usuń
  8. U nas też coraz więcej wymyślanych historii. Ulubiona Malucha to o psie, który mieszkał na polanie i odwiedziały go różne pojazdy (i tu trzeba wymieniać wszystkie, jakie tylko przyjdą do głowy, od wyścigówki, przez betoniarę, po samolot. A jak już wymienię wszystkie, to muszę wymieniać kolejne, niby te same, ale to są wtedy pojazdy kotka, potem żyrafy itd. Never ending story) :D Ale książki nadal kochamy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm, myślę, że gdyby posiedzieli z godzinę sami to po powrocie mieszkania byś nie poznała xD Dywan leżałby na stole, "bo przecież jest latający", na podłogę nie pozwoliliby Wam wejść, "bo to morze i pływa w nim rekin", ale z pewnością byłyby porozrzucane poduszki, czyt. kamienie, po których musiałybyście skakać, żeby nie utonąć ;)

    Joanna B

    OdpowiedzUsuń
  10. Krótkie spodnie od Z polecam, moje dziecię nawet je łaskawie bez krzyku włożyć pozwala, co, jak na 10 mięsieczniaka jest nie do wiary wprost i nie do przecenienia. Kredko, powiedz proszę, czy Boli tak od roku czyta, czy wcześniej. Ja książki.kocham i próbuje czytać Bestii, jednak Bestia po pierwsze nie ma na to czasu, a po drugie każda książka nie grubą fakturę mająca, uległaby destrukcji . Nie s chęci niszczenia a badania gruntownego. I już nie wiem, czy ręce załamać czy czekać. Pozdrawiam. mp

    OdpowiedzUsuń
  11. Matko, BolO i z chęci.mp

    OdpowiedzUsuń
  12. Przecudny wpis i zdjęcia mnie oczarowały ;) bosko tu ..
    www.mialivestyle.blospot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. JA właśnie się czaje na krótkie spodenki bo mamy tylko tą bluzkę:))))I jest tak jak mówisz...z tym, ze dodałabym jeszcze jedną zaletę:nie trzeba prasować:P

    I tak myślę co mogliby razem robić Bolo i Julo???hmm???Na pewno najpierw by przeczytali kilka książek:szukali by czerwonej czapeczki razem z niedźwiedziem...szukaliby jej w domu pod łóżkiem, w szafie, na lampie, za oknem...potem by dorwali Gratkę dla niejadka i by wymyślali co by tutaj dobrego ugotować:P Pewnie by to było smakowite połączenie...z dużą ilością czekolady:)))) Jak już by napełnili swoje brzuszki zaczeli by grać i śpiewać...skakać i tańczyć żeby spalić te kalorie....albo by leżeli ot tak po prostu i marzyli:)))))
    Hally(Raczek) na fb Halina Tarnowska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ucieło mi kawałek zdania...Pewnie by to było smakowite połączenie różnych smaków...

      Usuń
  14. Bardzo Głodny Bolo i Bardzo Głodny Julo zjedzą magiczną gąsiennicową mieszankę owocowo-listkową, owiną się w kokony i zmienią w motyle. W prawdziwym motylim stylu, polecą na bardzo kolorową łąkę - o niebieskiej trafie, pomarańczowym niebie, zielonym słońcu i czerwonych chmurach. Jako motyle mogą kosztować pysznego kwiatowego nektaru, i, po wypiciu jednego z nich, staną się znowu chłopcami, a srebrne kwiaty na których siedzieli super autami. W swoich super autach pomkną aż do horyzontu, gdzie znajdą drabinę z czekolady (można ją zjadać wspinając się po niej). Gdy już wejdą na górę, zostaną rybakami i będą poławiać gwiazdy w pajęcze sieci...

    OdpowiedzUsuń
  15. Co robią mężczyźni w swoim gronie? Oczywiście Bolo i Julo odpaliliby na cały głos Kill'em All, zasiedli przed konsolą i popijając zimne kakałko narzekaliby jak to matki ich krótko trzymają, deskę każą podnosić i sprzątać pokój, piasku jeść nie pozwalają, a na obiad zieleninę serwują... Później zaprosiliby koleżanki i po krótkim popisie intelektualnym w postaci przeczytania kilka wersów z największych dzieł dziecięcej literatury zaprosili je przed tv na maraton Peppy. Na koniec wsiedliby na swoje biegówki i odjechali z stronę zachodzącego słońca zostawiając za sobą rozmarzone oczy dziewoi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Co robiliby, razem, Julo i Bolo gdyby zostali na godzinę sami w domu???
    Jak to co!!!???
    Do komputera z internetem by sie dorwali.
    Zaprosili pól blogowego świata, dzieci mam blogujących....

    Stworzyli swój wlasny "kąt" wirtualny.
    Zdjecia rodzicow wstawili...
    Opisali o ich poczynaniach...
    O rodzicielswie okiem dziecka.
    O aspektach kolorowych i bialo czarnych blogowej swery!


    Ps. To by dopiero było - blog stulecia murowany ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. hmmm...co takie smyki ciekawe świata zrobiłyby same w domu przez godzinę...hmmm..wieliby książkowy atlas anatomiczny człowieka i studiowaliby powolutku budowę głównego swojego narządu-SERCA!chcieliby przeanalizować wygląd i funkcjonowanie tego wielkiego dziwnego miejsca w swoich ciałkach, które to odpowiedzialne jest za wielką bezgraniczną miłość do swoich rodziców!;) a potem co? no wiadomo, chcieliby coś zmajstrować z udziałem nowo poznanego od A do Z serducha;) co zmajstrują? już niewiele czasu sam na sam im pozostało zatem szybciutko pobiegną po kartki papieru tekturowego i narysują swoim mamusiom ogromniaste uradowane serca, takie wielkie i uśmiechnięte jak tylko pojawiają się u takich stęsknionych Maluszków na widok Mamusi nieobecnej całłłłłłłą długą godzinę:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oto Bolo - zaklęty rycerz kredkowej krainy i Julo książko-pożeracz domowego ogniska otrzymali od Wróżki Gruszki prośbę, aby sprowadzili dla Mam cudotwórczyń po jednym słoneczny promyku ku ich radości i dla ich miłości. Nasi dzielni rycerze spakowali się więc i ruszyli, a w podróż zabrali i biedroneczkę co na plecach drzemie i wiewióreczkę co się zna na medycynie i tatową gwiazdeczkę co noc swym blaskiem rozświecić może. I tak oto idąc przez świat cały słońce wciąż daleko było, a chłopcy martwili się że nie zdążą nim mamy z książkowych polowań powrócą. Ale biedroneczka pomysł miała i koleżanki zawołała, aby trzepot małych skrzydełek miliona poniósł Jula i Bola w słońca ramiona. I tak oto chłopcy, z pomocą kropkowej przyjaciółki zdobyli po promieniu dla maminek, lecz nie zwyczajnym bo każdy był w kolorze tęczy:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pierwsze co to ot tak, przyziemnie, wyciągnęliby z regałów wszystkie swoje książki i zbudowali z nich ogromny dom z wieżą. To dałoby początek dalszym wydarzeniom, bo wiadomo - drzwi (książkowe) stałyby już otworem, a wszystkie stworzenia duże i małe, magiczne i te z przeszłości, wyszłyby na światło dzienne... I tak chłopaki wspinaliby się po trąbie słonia by zawisnąć wraz z małpkami na żyrandolu, a potem wielkim susem skoczyć na spacerującego po dywanie tygrysa. Na co nadleciałyby duszki i wróżki z propozycją by zwiedzić z nimi magiczne labirynty kryjące w sobie moc skarbów... i tak chłopcy zaczęliby poszukiwania ukrytych, czarodziejskich map (w różnych dokumentach mamusi oczywiście ;) i szykowali się do przygody wykonując rytualne makijaże (kremy, mazidła, pomadki mamy wskazane ;) Jako, że spacer drogami wyobraźni także bywa wyczerpujący na koniec Bolo i Julo po objedzeniu się słoikiem czekolady (czyt. konfitur z gumijagód dających im nadprzyrodzone umiejętności przetrwania dnia bez drzemki) zasiedliby przed swoim książkowym domkiem i z zadumą westchnęli... Ach, ci nasi przyjaciele!


    a.filipowska@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Przez godzinę tańcowały dwa Michały:
    To pies, to zając — między stoły, stołki.
    Fikają koziołki.

    Pom-pom-pom. To bęben Bola.
    Pam-pam-pam. To bęben Jula.
    Śmiechu chmura.

    Biją się i sypią dookoła piaskiem,
    Wygrzebują brud z kałuży,
    Czas im się nie dłuży.

    Szybko, szybko, nie ma czasu!
    Buch - jak gorąco! Uch - jak gorąco!
    Emocje rosną niepokojąco.

    Nareszcie nie mogą…?! Nic bardziej mylnego,
    Godzina to mało dla chłopca dwuletniego!


    [teksty zaczerpnięte z literatury dziecięcej :)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jeszcze podpis, zapomniałam: MJB

      Usuń
  21. Mama Jula i mama Bola wyszły właśnie z domu. Julo i Bolo idą do kuchni i robią sobie irokezy w oldschoolowym stylu (znaczy się stawiają włosy na białko jajka i cukier). Trochę cukru podjadają. Później włączają Pink Floydów i nucąc pod nosem "We don't need no education" chowają wszystkie zabawki edukacyjne, klocki sensoryczne i inne. Uśmiechając się od ucha do ucha, wyciągają ukrytą pod misiem Bola talię do gry w Piotrusia. Zaczynają grę, a stawka jest wysoka- przegrany stawia butlę mleka. W powietrzu unosi się słodki zapach żelków i czekolady...

    OdpowiedzUsuń
  22. Kredko, czy od początku Bolo był zainteresowany czytaniem mu książek? Mój synek lubi jak mu się pokazuje rożne rzeczy w książeczkach, postacie, przedmioty, ale nie ma czasu na słuchanie aż przeczytam to co jest na stronie, bo znacznie bardziej interesujące jest przerzucanie kartekn ;) Teraz ma 14 miesięcy, więc mam nadzieję że jeszcze polubi słuchanie opowieści, i że będzie miał bogatą wyobraźnię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie pytanie do mnie, ale muszę odpowiedzieć, bo u nas było podobnie. Jak już rozumiał pięknie, co jest na rysunkach, to wymagał, żeby mu pokazywać przedmioty na obrazkach i nazywać. No i jak już wszystko wiedział, co i gdzie, to i zaczął prosić o czytanie. W wieku 1,5 roku już na pamięć znał bajkę o Kurce i Złotym jajku :D Teraz ma 20 miesięcy i słucha już długich bajek i wierszy, również je zapamiętuje. Więc wszystko przed wami :) A nawet jeśli i nie będzie lubił czytać książek, to przecież nie jest przez to gorzym dzieckiem. Moja siostra nie lubiła czytać w szkole, w młodszym wieku darła książeczki zamiast czytać, ale okazało się, że ma wielki talent malarski, no i miała już swoje wystawy, ilustrowała nawet książki, których kiedyś tak bardzo nie lubiła czytać. :) Mamusie nie mogą poddawać presji, że dziecko musi kochać książki i już. Każde dziecko jest inne i ma swoje zdolności i talenty :)

      Usuń
    2. Szkodniczek ma 17 miesięcy i kocha książeczki, ale oglądać. Paluchem pokazuje, a matka nazywać musi. O czytaniu tekstu nie ma mowy. ;o)
      Przyjdzie na to czas.
      Matka kocha książki. Kupuje na tony, a te co Kredka poleca to i na dwie tony. Część od razu staje się hitem, część po jakimś czasie, a inne wciąż czekają na swój dzień. Czasem dziecko pokocha jakiś koszmarek sprezentowany.
      Ja tam w tym temacie mam luźne szelki. Dziecko książkami otoczone, "czyta" z rodzicami, widzi jak mama czyta. Będzie dobrze.

      Usuń
  23. Julo i Bolo wystroiliby się w ciuchacze Zezuzulli i szukali czapek krasnali za pralką, sprawdzili czy Wróżka Gruszka śpi i poszukiwali tych tyci tyci biedronek na plecach Bolka. A potem wymyślaliby kolejne tajemnicze sprawy i sprawdzali czy tak naprawdę jest. Myślę, że mogliby wreszcie zadzwonić do mojej Córki i zaprosić Ją do siebie, a ona powiedziałaby im, że "Muszki to lubią oszukiwaić", a "A w piaskownicy u Dziadka Gutka mieszka wieelki potwór, który zjada czasem foremki i dlatego nie można ich znaleźć". Dogadaliby się na 100% i miniąłby dzień i jeden i drygi, a oni nie zauważyliby, że mam nie ma. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bolo i Jul spotkali się dnia pewnego w domu Bola. Jul poprosił Bola by zaszyli się w jego pokoju. Tam usiedli na łóżku, wymienili porozumiewawcze spojrzenia i po krótkiej dyskusji, zgodnie stwierdzili, że będą siedzieli, będą robić nic i myśleć o niczym.mama Bestii.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak to co będę robić, pójdą do kuchni znajdą drugą puszkę czekolady którą matka kupiła żeby zrobić ciastka z czekoczeko, objedzą się, wysmarują pyszczki, walną się wentylkami do góry i będą puszczać czekoladowe bączki śmierdziuszki, a na pytanie kto zjadł czekoladę powiedzą że strażak Sam przyleciał razem z Muminkiem swoją rakietą prosto z ulicy sezamkowej.
    Tu pisałam ja Sylwia Stangierska

    OdpowiedzUsuń
  26. W zezuzullowym blogu najbardziej lubię tekst: "Jul - nie do kupienia".
    Bo mnie zawsze bawią forumowe ogłoszenia o sprzedaży ubranek: dwulatek na wiosnę, albo roczniak - tanio.

    OdpowiedzUsuń
  27. Obawiam się, że nasze wymyślanie jest na nic. Julo i Bolo jako dwóch kreatywnych chłopców zapewne wymyślili by taką zabawę, która w życiu nie wpadłaby nam do głowy. Dzieci mają ten dar że ich wyobraźnia nie ma granic, nie ma nic niemożliwego. To jest o tyle cudowne że tacy malcy się nigdy nie nudzą. Nowa super zabawka może być o stokroć miej interesująca niż chmura o kształcie wielkiego ptaka czy spadający płatek śniegu który się od razu topi na ciepłych rączkach. Przez godzinę mogli by zbudować zamek z krzeseł, pojechać pod rozbity pod stołem namiot, pójść na basen do najbliższej kałuży, a może nawet ugotowali by wam obiad z pobliskich roślin... Jedno jest pewne bawili by się doskonale i potrafiliby zaskoczyć każdego - nawet własnych rodziców. Pozdrawiam Wiola - Mama Bloguje ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Każda Mama wie, że najfajniejsze są te zabawy, których rodzice "nie kumają" i robią "nununu". Pewnie zaszyliby się w kuchennych czeluściach i całkowicie puścili wodze fantazji, rysując palcem po podłodze "ludziów" z odwłokami (bo po co komu brzuchy i pępki). Tak, myślę, że takie zabawy małą motoryką na wielkiej powierzchni to jest to co tygrysy lubią naj :)
    Magda M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tiaaa...palec, podłoga i najważniejszy punkt programu - mąka - o niej zapomniałam napisać. Teraz zabawa ma sens :)
      Magda M.

      Usuń
  29. Co by robili? :D Broili! Podejrzewam, sądząc wg własnego doświadczenia, że:
    - rozlaliby ocet
    - rozciapali w to całą dostępną mąkę pszenną, kukurydzianą, ziemniaczaną i każdą inną
    - wmemłali w to krakersy, ciastka, czekoladę i inny suchy prowiant, znaleziony w szafce spożywczej
    - zjedliby górę cukierków, o ile przewidująca mama nie odłożyłaby ich poza ich zasięg ;)
    - rozpakowali i rozsypali każdy makaron
    - oraz ryż
    - ulepilyby z tego dwa małe biegające bałwanki
    - które rozniosłyby to po całym, dosłownie całym, mieszkaniu.

    Smrodek octu był powalający... przysięgam... ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. myślę, że złapali by za nożyczki i wszystkie te piękne ubranka pocięli na szmatki, co by mama była zadowolona

    http://www.kolanapiety.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  31. Najpierw pomalowaliby szyby w oknach, żeby nikt nie mógł zajrzeć. Potem z klocków zbudowaliby fosę dookoła domu. Postawiliby muchy na warcie. Wypowiedzieli wojnę nudzie!!!Lidia Dzwolak

    OdpowiedzUsuń
  32. Julo i Bolo tak? Doborowa ekipa z wyobraźnią zdecydowanie przewyższającą zdolności standardowej Matki...
    Zapewne przywiążą sobie do rąk i nóg balony, by polatać po okolicy. Spotkać inne dzieci w podobnym wieku i je również namówić na podróż. Po zwiedzaniu jako grzeczni synkowie zechcą rodzicom (w ramach prezentu oczywiście) poprawić design mieszkania. Na ścianach namalują obrazy ze swej podniebnej podróży. A w centrum siebie z rodzicami, którym chcą pokazać swoje wyobrażenie świata.

    OdpowiedzUsuń
  33. Oj trudne zadanie, zwłaszcza że niczym nieograniczona wyobraźnia jest domeną dzieci, której siła wraz z upływem czasu słabnie. Tym trudniejsze, iż dzieci, które uwielbiają świat książek charakteryzują się mocno rozwiniętą umiejętnością wyobrażania. No, ale cóż, spróbuję :) W końcu każda matka musi starać się dotrzymać kroku swoim pociechom. A zatem ...

    Bolo i Julo:
    1. z salonu uczyniliby prawdziwe centrum dowodzenia stacją kosmiczną "JuBo".
    2. w kuchni przeprowadzaliby eksperymenty mające na celu wyhodowanie nowych gatunków "istot" (w ruch poszłyby szklanki, garnki, sztućce i wszystkie inne artykuły spożywcze niezbędne do eksperymentowania).
    3. w łazience poddawaliby wyhodowane "istoty" oraz te odkryte podczas badań na stacji licznym próbom, w tym wodnym, głębinowym, wyporowym oraz wytrzymałościowym.
    4. w przedpokoju otworzyliby galerię swoich osiągnięć, tak aby mama, gdy wróci, mogłaby być z nich dumna.
    5. swój pokój uczyniliby teren zamkniętym, aby mama później nie krzyczała, że nabałaganili :)

    rubia20@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  34. A ja myślę, że Bolo - jako, że to młodzieniec bystry i mądry - zaraz po tym jak oprowadziłby Jula po wszystkich ukochanych zakamarkach swojego, jakże pięknego, pokoiku zaciągnął by swojego przemiłego kolegę do swojej wyjątkowej biblioteczki... A tam i Kacperek, i Słonik, i Misie... Wszystkie piękne, jedyne takie, wyjątkowe... Radość i zachwyt w oczach Julcia - nie do opisania... A duma Bolcia z tak cudnego zbioru - On jeden to wie... :)
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  35. Wyniki TU :) https://www.facebook.com/photo.php?fbid=372734712853001&set=pb.224161851043622.-2207520000.1375118524.&type=3&theater

    OGROMNIE WSZYSTKIM DZIĘKUJEMY! SUPER wizje!!! <3 :D

    OdpowiedzUsuń