niedziela, 16 grudnia 2012

PIERNIczenie



Tak więc wyobraźcie sobie, że najgorsza Pani Domu świata coś zagnietła.
Zagnietła żem pierniki.
Stało się tak, że wielka spontaniczność nawiedziła mnie i okazało się, że depilacja nóg, która nie była absolutnie, dramatycznie konieczna to tylko początek.
Postanowiłam włączyć piekarnik ryzykując, że się zabrudzi.
Postanowiłam nawet zaryzykować, że Dziecior surowizny się nażre co mnie przeraża do tej pory.
I stało się.
Gnietłam, łapy wsadziłam w śmiercionośno-bakteryjne jaja, miody, masła i mąki i obrzydliwie się w nich pławiłam aż coś na kształt czegoś do wałkowania powstało.
Wałka nie miałam okazało się ale nic to, Tata Bola zdeterminowany na zjedzenie czegoś domowego pobiegł i kupił nawet fajny. Ten wałek. Może go jeszcze użyję, tak około Wielkanocy...

Foremki.
Mieszkaliśmy 5 lat w Pradze gdzie na Święta [każde] są wszędzie 'kiermasze', na których jest zawsze to samo [niezależnie od Świąt] - i to dzięki nim, w ciągu lat nabyłam chyba z 60 foremek do ciastek i pierników za jakieś śmieszne koron dwadzieścia cuś.

Mamy świąteczne: aniołki, gwiazdy, choinkę wielką, choinkę małą, choinkę z dziurką, bałwana i renifera. Mamy kościółek, mamy śnieżki, mamy mikołaje...
Ale w czasach bezdzieciorowych, gdy piec 'mnie' się chciało nakupowałam też: jamnika, krowę, motor, grzybka, kaczkę, kwiatki, dinozaura czy drzewo. No cała masa foremek.
Kurduplasty miał pół dnia zabawy nimi, przekładał, układał, zgadywał, nazywał i ciężarówą woził.

Kto nie ma foremek może cudeńka wyszukać np TU --> Foremki

I tu dochodzimy do punktu - NIE JEST ZA PÓŹNO!
Bo jak wiadomo, te cholerne pierniki są jak kamień i trzeba je skrupulatnie zaplanować co by skruszały do Świąt.
A co jak człowiek raczej marzy o obejrzeniu filmu bez 'niani' przy uchu albo o spacerze, na którym się idze przed siebie nic nie pchając? No wtedy człowiek - czyli Mama Bola - skrupulatnie nie pamięta o pierniczeniu i szczerze wierzy, że nie jedyna taka na świecie.
Mam przepis [na stówę jest z jakiegoś popularnego megabloga kulinarnego ale nie pamiętam którego więc chwały należnej oddać nie mogę] od lat niezawodny ale co najważniejsze - nic kruszeć nie musi, bo pierniki są kruche i mięciutkie od początku. Czary.
Więc kto się zgapił lub ma spontana serdecznie polecam. Przepis na końcu.

I jeszcze słowko jak odbywa się pierniczenie z Nasto-Roczkiem.
Przesrane.
Człowiek ma nadzieję, że Dzieciorowi fajne popołudnie zapewnia a Dziecior ma nadzieję, że Ci to popołudnie serdecznie obrzydzi.
Mówisz 600 razy - 'nie jedz surowego!!', je, za 700 razem używasz już innego czasownika.
Mówisz 600 razy - 'nie rzucaj wałkiem o podłogę', rzuca patrząc Ci w oczy.
Mówisz 600 razy - 'nie machaj miską z kulkami' , macha, a Ty klęczysz i zbierasz setki cholernych złotych kuleczek.
Na koniec mówisz: 'teraz możesz jeść, zobacz jakie piękne pierniczki' - nie zje, pawia puści bo się przecież nażarł surowego...
I w końcu mówisz, że nigdy więcej i na wszystko postanawiasz mieć wywalone.
I wiesz, że to kłamstwo bo oprócz tego, że masz dość i najchętniej byś wyszła z domu, tak na 3 dni to i tak Matka w Tobie weźmie górę gdy na spokojnie spojrzysz na Tatę i Syna, którzy w skupieniu dekorują przeklęte pierniki, gdy Małe po przełknięciu pawia z zapałem zajada te twoje gnioty, gdy Tata robi 'BABĘ' a Dziecior umiera ze śmiechu, gdy odkurzasz a To zbiera te kulki szybciej niż odkurzacz i napycha poliki do granic a Tata podjudza i drze się: 'Bolo! Jeszcze tam pod blatem! Łap zanim Mama dojedzie!'
Wiadomo, że było super. A ja kocham Boże Narodzenie z całą dołączoną komercją. I ich też.


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 Przepis na miękkie, kruche pierniczki
Składniki na około 55 pierniczków
400 g mąki pszennej
2 duże jajka
13 dag cukru pudru
10 dag masła, roztopionego
10 dag miodu
1 łyżka przyprawy do piernika
1 łyżka kakao
1 łyżeczka sody oczyszczonej
Wszystkie składniki wsypać do naczynia, wymieszać i wyrobić. Ciasto może być klejące, ale nie dodawać mąki.
Ciasto rozwałkować na grubość 4 mm (nie cieniej), podsypując je teraz mąką (tyle, by się nie kleiło). Wykrawać różne kształty pierniczków. Układać je na blaszce w niewielkich odstępach. Piec w temperaturze 180ºC przez około 8 - 10 minut. Studzić na kratce. Dowolnie udekorować.

14 komentarzy:

  1. koniec przepiękny:) pierniki wyglądają zawodowo. p.s. mocno rzygnął? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. też żem kupiła foremki na kiermaszu świątecznym u naszych czeskich sąsiadów, więc ten przepis będzie do nich idealnie pasował! ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierniczenie... hmmm ja też tak to opisuję. My pieczenie mamy za sobą, ale dekoracje pozostawiłam na inny dzień, bo sił już brakło. Piękne Wam wyszły pierniole.

    P.S. Mam ten sam przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to żeś zaszalała. Mi się niestety nadal nie chce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Młoda Matko Bola,
    stara matka Julci (sowaliskowej) radzi, że jak nie ma wałka, to butelka świetnie się nadaje. Oczywiście szklana i bez naklejonego papiera. Aha, i dobrze żeby była pełna, ale może z niej w trakcie pierniczenia ubywać oczywiście.
    Z matczynym pozdrowieniem
    -M.

    OdpowiedzUsuń
  6. A weź się! Najpierw padłam ze śmiechu a potem się poryczałam z tą babą i odkurzaczem, a teraz żreć nawet surowizny mi się chce :D Bolo PIĘKNY, i zawodowa kamizelka - skąd???

    OdpowiedzUsuń
  7. Butelka plastikowa zamiast wałka- u nas to samo, popieram!!! Mały słodziak :) Pierniczki- profi, oj oj, nie wierzę, że samorobne hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Poplakalam się ze śmiechu po raz kolejny czytając Twojego bloga:) U nas wyglądało to bardzo podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Za przepis chwale możesz oddać tej pani z Moich Wypiekow. To najfajniejszy przepis dla leniwych piekareczek albo ludzi z innymi priorytetami niż piernik. Uwielbiam to czytać, zwłaszcza jak już powinnam dawno spać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Apokalypsa! Matka Bolowa ciasto zagnietła! Koniec jest bliski... (nadejdzie kiedy to ja zagniętę).

    Wracam Ci ja wczoraj, ok 2 (to w sumie dzisiaj) do domu, napruta jak... przyzwoicie i co robię?? Wchodzę na klockowego bloga. Wysmarowałam stosowny komentarz z telefonu (ale się nie pokazał) i poszłam spać, a ostatnim widokiem był Bolo pierniczący- mówiłam, że uzależnienie.

    OdpowiedzUsuń
  11. a może i ja opierniczyć się trochę powinnam w tym roku.. mam jeszcze kilka dni, może zdążę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze robię takie świąteczne ciasteczka i pierniki z paczki, Dr. Oetkera bodajże. Tam zawsze też foremki są. Nazbierałam ich kilka, a przy przeprowadzce mi gdzieś się zapodziały.

      Usuń
    2. ja w tamtym roku narobiłam tyle pierników, ze połowę rozdałam, a i jeszcze w puszcze ostatki zostały.. ;)
      dlatego w tym roku ostrożniej z ilością;)

      Usuń
  12. No wam się pierniczenie udało :-) i naprawdę ekstra wyszło :-) ja już z moim kurduplastym się zabieram do robienia pierniczków od tygodnia, miało być dziś, ale przyprawy do piernika brak, więc chyba znów do jutra odłożymy, ale skoro ściągam przepis na mięciusie pierniczki to zdąrzymy do świąt :-) bo my z zamiarem udekorowania także owymi piernikami choinki :-) jeśli dotrwają ;-)
    Pozdr Sylwuńka z Alankiem :-)

    OdpowiedzUsuń