

Nowy Rok.
Och jak ja zawsze nie lubiłam tych wszystkich sylwetrowych gorączek, paskudnych kiecek, brokatowych dodatków, przymusu imprezowania, które zawsze, niezależnie czy to bal czy domówka było rozczarowaniem i porażką. I zawsze, zawsze sobie obiecywałam, że już neverever, nie wkręcę się.
I zawsze gdzieś człowiek polazł w końcu, wyjechał, kupił odzienie, dostał jak zwykle brokatem w oko i kończył gigakacem. I dołem w Nowy Rok.
Nowy Rok jeszcze gorszy od Sylwestra, bo natychmiast przypomina, że wszelkie przyjemności się skończyły, trzeba wracać do kieratu, że przez nami dłuuuga zima i oczekiwanie na wiosnę.
No i najgorsze ze wszystkiego - postanowienia noworoczne, nudne, zawsze te same, że się schudnie, że rzuci palenie, że będzie się lepszym, szybszym, efektywniejszym, zdolniejszym, piekniejszym.
O kant d. to potłuc. Nie lubię, nie udzielam się.
A jednak prowadzenie bloga skłoniło mnie do poczekania na ten dziwny moment aby wprowadzić pewne zmiany. Niewielkie.
Kategorie. Coby łatwiej nawigować, wyszukiwać.
I coby było coś dla Mam. Dla nas, które zawsze o sobie myślą na końcu, które idąc na szleństwa zakupowe wracają z 4 torbami dla Dzieciora i płynem do naczyń.
No basta mówię publicznie!
Ja też chcę, też się należy! I odszukam w sobie tą niedobrą egoistkę, która na buty potrafiła wydać ostatnie budżetowe pieniądze nie martwiąc się co do gara włoży potem. Lubiłam ją.
I tak odkąd zostałam Mamą to psioczę, narzekam, marudzę i kocham. I jeszcze więcej jęczę i stękam i mocniej kocham. I postanowiłam, że z tej miłości ma wyrosnąć nie tylko fajny i dobry człowiek ale i szczęśliwa dla samej siebie Mama. I Nowy Rok nie ma z tym nic wspólnego ale życzę sobie wytrwałości i determinacji w powrocie do pięknych rzeczy nie tylko dla Dzieciora ale i dla mnie.
Kobieto, uwolnil się czasem od Matki!
Zrób sobie dobrze.
Kup sobie przyjemność.
Pomyśl o sobie.
Tego Wam życzę. I Tatom też.
Poszukiwania fajności dla Bola często kończą się mą zazdrością, że ja 'też chcę takie', bluzy, buty, dodatki.
I najczęściej na tym się kończy, na zazdrości i poczucia, że Dzieciorowi dałam to co uważam za najlepsze.
Chociaż tyle.
Jednak są marki, które robią i mi dobrze.
MayLily - pisałam o niej TU --> Sowy na Jagodach
I tak, jest to marka, do której będę wracała nie raz a teraz wróciłam po coś dla siebie.
I dla Taty. I dla Cioci.
Koc, kołdra? I koc i kołdra.
Ciepłe, przemiłe, przepiękne.
Jest to cudo, które z obu stron zrobione jest z minky a do tego ma grube wypełnienie co daje efekt nieziemski. W kąt wszelkie poszewki, w kąt wszelkie koce. Pod czymś takim można odlecieć.
Kawa, książka i TO.
I nie muszę chyba pisać jak się odczuwa TO na gołe ciało?
Podejrzewałam, że tak jest patrząc na Bola, który w Sowach się dosłownie tarza.
Ma chłop rację, przyjemność totalna.
A jakie piękne?! Przecież dobór kolorów - ta czekolada i seledyn powala.
A Ciocia dostała róż z szarym. I nie wiem, które piękniejsze.
I właściwie koc czekoladowy był prezentem dla Taty.
Tata popatrzył, zrobił minę jak przy niestrawności i powiedział ze zrezygnowaniem: 'ale kocc??'.
A teraz? Jedzie w delegację z dwoma plecakami, w jedym laptop, ciuch na zmianę i sprawy goleniowe.
W drugim? Koc.
A w domu - walka. Kto pod nim śpi? Kto pod nim film ogląda? Kto pod niego wskoczy po kąpieli?
No niektóre rzeczy da się robić razem.
Ale i tak muszę mieć kolejny. A moje pragnienie determinuje dodatkowo wiedza, że będą kolejne, przecudne zestawienia kolorystyczne.
Koc prałam już dwa razy i nie stracił ani krztyny. Jakość na najwyżyszym poziomie.
Cóż mogę dodać? Polecam najszczerzej, na zimowe wieczory z gorącą czekoladą czy na gorące wieczory we dwoje.
I nie ma osoby, która nie zachwyciłaby się tą pieknością, nieważne czy rzucone na kanapę, czy rozłozone na łóżku, czy poskładne na komodzie - każdy pyta z błyskiem w oku - Co Tooo?!
Maylily - czapki z głów!
Mój koc TU --> Czekolada/Seledyn
Cioci koc TU --> Róż/Szary






Weszłam na sekundkę na FB, no i tu... i przepradłam. Nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia, są zachwycające, mam wrażenie, że czuję zapach tej kawy, że dotykam tej tkaniny. Przepadłam.
OdpowiedzUsuńPiękny!
OdpowiedzUsuńA w sprawach Sylwestrowo-Noworocznych mam przeciwnie. Uwielbiam tańce, hulanki, te przygotowania i błysk sięgajacy kiczu. Teraz bardzo mi brakuje takiego porządnego wyszalenia, przetańczenia całej nocy bez przerwy. Jedyne co mi pozostaje to tańce wygibańce na podłodze z małym kurduplem. Aczkolwiek to tez ma swoje ogromne zalety:) Ale juz postanowione, że za rok balujemy!
OdpowiedzUsuńTo jest moje odkrycie roku - jeden z najpiękniejszych blogów - gratuluję. I powiem szczerze, że chyba się skuszę na ten koc bo napatrzeć się na tę fakturę nie mogę!
OdpowiedzUsuńI found this blog on pinterest - I don't understand a word but your pictures are asolutly amazing and beautiful. A lot of inspiration - pls tell me is everything you promote polish? Because Efvva and now Maylily are one of my favorites :) Blanche all the best from FR ;)
OdpowiedzUsuńŻona się ślini na zdjęcia, przynaję, że mocno apetyczne. A będzie coś dla tatów? :D
OdpowiedzUsuńmmmm ta kawowa pianka, ten plusz, książka - odpłynełam :) świetny pomysł i hura hura, że za matki się zabrałaś :D
OdpowiedzUsuńi już wiem, czego sobie zażyczę na walentynki :D
OdpowiedzUsuńHej tracked this on pinterest and in love am I! although you might consider writing in english, i am so curious :P
OdpowiedzUsuńaha dziękuję uprzejmię, że mi tak w oczy miękkością i kawością! CHCĘ!!!!
OdpowiedzUsuńrewelacja teraz te etykiety, a zdjęcia ... jakie z najcudniejszych, piszę na pw ws jednego do druku :)
Koc faktycznie jest ładny, ale nie za taką cenę. Nie wydałabym tyle na koc :D
OdpowiedzUsuńCudo :D
OdpowiedzUsuńach piękny!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńwracam do tego posta chyba już 4 raz. napatrzeć się nie mogę na tą fakturę, apetyt rośnie :D i kawę przez was ciągle robię :D
OdpowiedzUsuń