piątek, 19 lipca 2013

II urodziny Bolsona - od kuchni...

Kto by pomyślał, że poprzedni post wywoła taką dyskusję... ;)
Od razu zaznaczam, że dyskutować bardzo lubię, uważam polemiki za kształcące i ciekawe, byle na poziomie - więc serdecznie zapraszam do dalszych rozmów.
Tylko 'najpierw' postaram się opowiedzieć 'jak, co, dlaczego i po co...'
Kilka dni przed bibą dzieciorową było spotkanie rodzinne w naszym mieszkaniu.
Takie dla dziadków i babć i wujków i cioć, ciepło, domowo, w swoim gronie.
Uznaliśmy to za dobry pomysł, przede wszystkim ze względu na starsze osoby, które spędziły czas z wnukiem wg swoich przyzwyczajeń i upodobań. 
Na tę okazję zamówiłam tort [taki sam jak ten na dużą imprezę, tyle, że oczywiście mniejszy]
O torcie pisałam tu KLIK. W obu przypadkach strzał w dziesiątkę.
Chętnie jedzony przez dorosłych i przez dzieci i jeden z niewielu 'tortów', widzianych w moim życiu, który był faktycznie 'zjedzony' do zera a nie 'dziubnięty'. Bardzo polecam.


Wszystko zaczęło się pomysłu, że byłoby naprawdę pięknie jakby na urodziny Bola zjechała się cała ferajna naszych znajomych i przyjaciół ze swoimi dziećmi. Także nie z Warszawy.
Poleciały zaproszenia... [ o zaproszeniach od Kai Tomalik LOW! tu KLIK ]
A potem feedback: będziemy, może będziemy, nie będziemy...
Do końca nie wiadomo. Może będzie trójka dzieci a może dwudziestka...


Wybraliśmy klubokawiarnię HockiKlocki.
Powodów było kilka. Raz - klimatyzacja. Dwa - nie jest to hala, sala zabaw a połączenie klimatycznej kawiarenki z przestrzenią dla dzieci. Przestrzeń fajnie podzielona. Bar, zaraz obok typowa kawiarnia z fotelami i kanapami przechodząca w kącik zabaw dla dzieci. Taki z kuchnią, tablicą do malowania kredami, zabawkami do manipulacji [ na ścianach] i innymi typowymi jak klocki, czy puzzle...
Ten fragment płynnie przechodzi w salkę [z nieszczęsnymi ;)] kulkami, zjeżdżalniami, tubami i tunelami.
Ale zaznaczam, że ta salka jest mała.
Tym sposobem rodzic pijący kawę widzi swoje dziecko non stop bez potrzebny ciągłej asysty. Dla każdego coś dobrego... Ponad to, jest jeszcze sala, zamykana, z podłużnym stołem, małymi krzesełkami, wyłożona lustrami. Tam odbywało się 'tortowanie' i zamykanie w bańce. Tam też były smakołyki dla dzieci.
Wybrałam menu 'zdrowe' czyli suszone owoce, owsiane ciasteczka, musli, soki i wodę...
To tam dreptały maluchy na żarełko, były też takie, które w tym miejscu spędziły najwięcej czasu...
Dla dorosłych były wyłożone ciasta w części kawiarnianej.
Ponad to był 'open bar' na napoje [nie mają koncesji więc luzik], na lody, mrożony jogurt czy hit Dzieciorów - suche wafelki lodowe lub puste rurki na bitą śmietanę...
Kolejnym powodem wybrania tego a nie innego miejsca był ogródek, całkiem spory, ze stolikami i małym placem zabaw. Właściwie to był jeden z ważniejszych, kluczowych dla mnie powodów.

Ja wiem, wiem, że w Wawie jest cała masa bardzo klimatycznych klubokawiarni.
Pięknych i z wysmakowanym wystrojem.
Wiem bo bywam z Bolem na urodzinach innych dzieci a Ciocia Bola, która jest animatorką takich imprez często je w tych miejscach prowadzi.
I te miejsca, które znam, bo wszystkich przecież nie znam... nie spełniają każdego z powyższych założeń na raz.
Postawiałam na wygodę, bezpieczeństwo, przestrzeń, komfort i dobrą zabawę przede wszystkim dzieci ale tez dorosłych - tak aby nie musieli siedzieć pod ścianami na kaloryferach, w rządku, podczas gdy dzieci po pół godzinie zaczynają świrować z braku miejsca i zajęcia...

Bo pamiętajmy, że to impreza, głównie dla Dwulatków i to sporej ich ilości [brrr!]
A Dwulatek to specyficzny człek - ani to już 'dzidzia' ani 'przedszkolak'.
Człek taki jest w ciągłym ruchu ale potrafi już skupić się, zainteresować czymś nowych, ciekawym, ekscytującym.
No i bądź tu człowieku mądry...

Ale ja mam Ciocię Bola, ekspertkę w prowadzeniu urodzin, z doświadczeniem w pracy z grupami w każdym wieku. I to ona stawiała mnie do pionu i mówiła: Nie nie Aga, to się nie sprawdzi, a to trzeba by zrobić tak i tak, a to z kolei świetny pomysł, a to nie, może za rok...
I tak z wielu możliwości i pomysłów stanęło na - luzuj Matka! Zaufaj Dzieciorom!
Bez napinki. Kilka punktów a tak to hulaj Dwulatku ile dusza zapragnie.
'Punkty' to dmuchanie świeczek. Zamykanie w bańce. I robienie 'różności' z balonów.

Jak było w praktyce?
Dmuchanie świeczek.
Gdy te wszystkie Kurduple zasiadły do stołu [szok! bo zasiadły i były mocno przejęte...] to mamom łzy w oczach się zakręciły. Bo to wzruszające było wielce...
'Wszedł' tort. Bolo szczęśliwy, że będzie dmuchał. Dmuchał wiele razy, już potem bez tortu dmuchał, bił sobie i innym brawo z zapałem, na 'sto lat' prawie pękł z radości...
Zaraz potem była rundka ze świeczkami. Mali goście też chcieli dmuchać! I dmuchali, i brawa znowu były, i wypieki z przejęcia. Zajadanie tortu było, czasem w wersji 'na podłodze', czasem 'wsadzę głowę w czekoladę i padnę z rozkoszy' a czasem łyżeczką z nogą na nodze.
Byli boscy!

Dalej. Nic 'o czasie', ustaliłam z dziewczynami z Hocków, że będziemy na bieżąco obserwować.
Ferajna się rozbiegła. Mamy i Tatkowie rozmawiali, popijali lemoniady, mohito i kawki...
Było przede wszystkim naturalnie, fajnie, z uśmiechami od ucha do ucha, małego ucha i dużego.
Mamy nawzajem, w jakiś naturalny sposób uważały nie tylko na swoje Dzieciory. Zero stresu. Zero napinki.
A każdy z małych gości miał inny pomysł na zabawę. Jeden siedział pół godziny w kulkach [nieszczęsnych], drugi zjeżdżał, sto razy zjeżdżał, trzeci malował kredami, czwarty jadł, piąty bujał się na koniu, szósty biegał bo biegać lubi, siódmy uznał, że najfajniej w ogrodzie bo tam Ciocia Bola warzywniak w domku zrobiła i sprzedaje ogórki...
Wtedy wiedziałam, że wybór miejsca był trafny. Nikt nikomu nie siedział na głowie, dorośli jak ludzie kawiarniowali, nie tłocząc się i nie biegając po 'hali' za rozszalałym dzieckiem...
To taki kompromis między wielką, kolorową do szaleństwa głośną salą zabaw a małą, duszną, wprawdzie klimatyczną ale ciasną kawiarnią. 

Zamykanie w bańce. Pani ogłosiła 'bańkę'. Kto chciał przyszedł, kto nie chciał wcinał lody na fotelu... Faktem jest, że 'bańka' robiła wrażenie... też na dorosłych. Po prostu KAŻDY chce być zamknięty w bańce! Po Bolu, co odważniejsze dziewczyny też działały. Z przejęciem. Z emocjami. W bezruchu. A potem wszystko się potoczyło 'dwulatkowo' bo super ciekawy był płyn do baniek, obręcz, podest....
Na zewnątrz też były bańki, puszczane tradycyjnie. Nie za długo bo Gospodarz postanawiał wylewać płyn co i rusz, tak dla funu. Dla funu można było nawet ten płyn zjadać albo taplać w nim gołymi stopami.
I super, radość Kurdupli, piski i krzyki - bezcenne.

Baloniki - Pani wzięła kubeł z balonami, przycupnęła z boczku i robiła psy, kwiatki i inne stwory.
Kto przyleciał, albo 'przeleciał' obok i 'się' zatrzymał dostał swój balon. Bolo uznał, że psa nie chce ale ten zwykły, podłużny, żółty balon poprosi. I z dumą chodził, że banana ma...
Normalnie, naturalnie, atrakcja przy okazji, gdzieś tam w tle...
Bardzo mi się to podobało.

Całość wyglądała tak, że Mamy nagadały się po pachy, dzieciaki wybawiły wg swoich preferencji, tatkowie zrobili sobie krótką imprezę integracyjną na parkingu, omawiając klocki hamulcowe a te trzy godziny zleciały jak szalone.
Pozostały piękne, naturalne zdjęcia, cudowne wspomnienia i uczucie, najprzyjemniejsze na świecie, że Ten Dzień był świętowany z uśmiechem wśród bliskich nam osób. Udany, wesoły i niepowtarzalny.
Przeżyty przez każdego na swój sposób z tym miłym uczuciem zmęczenia a nie umordowania.

Oczywiście, gdyby to miała to być impreza dla mnie, dla dorosłych to pewnie wybrałabym cudną, minimalistyczną galerię albo wieczorne imprezowanie na trawie z lampionami na drzewach...
Ale to była impreza dwulatków. Nie roczniaków, nie przedszkolaków - a dwulatków - ani dzidzie... ani starszaki... Miało być wesoło, miało się 'dziać' ale bez histerycznej liczby bodźców, miało być lepko, czekoladowo, słonecznie. Do zapamiętania.
Miały być czarne stopy i ciastka we włosach.
I tak było.

Nie pozjadałam wszystkich rozumów, nawet ćwiartki nie zjadłam i pewnie gdyby nie doświadczenia mojej siostry popełniłabym mnóstwo błędów.
Tylko z perspektywy czasu myślę sobie, że to wszystko powyżej i tak miało najmniejsze znaczenie.
Wystarczyło mądrze przygotować 'teren'. A to co było kluczowe to Goście.
Ja wiem, że każdy by napisał, że ma cudownych przyjaciół, znajomych... ale my, Bolo [!!!!] naprawdę takich ma. I to oni stworzyli klimat, to oni pokazali swoim dzieciom, że jest super, a Małe jak lustra wszystko projektowały.
Nikt, niczego nie musiał 'ogarniać' bo 'wszystko' ogarniało się samo. Naturalnie.
I to mimo tego, że nie wszyscy się znali między sobą...
To nasi Goście, serce biby, sprawili, że nie zmieniłabym ani minuty przeżytej tamtego dnia.
O.

Moje dziecko do dziś opowiada o swoich urodzinach, ogląda zdjęcia, cieszy się... wiem, że jego kumple i kumpele też...
Czego więcej chcieć?

Ten post będzie miał małą kontynuację. Pod postem z fotorelacją powstała dość zagorzała ale ciekawa dyskusja. Co z tymi 'kinderbalami'? Co dalej, jak to jest przedszkolu? Szkole? Czy naprawdę to pójście na łatwiznę, takie imprezy w lokalach czy raczej podążanie za zainteresowaniami dzieci?
Czy tworzymy w ten sposób konsumpcyjne młode pokolenie?
Do rozmowy zaproszę Ciocię Bola, która tego typu imprez poprowadziła już setki.
Czy ma znaczenie miejsce, osoby prowadzące, założenia?
Jakie są motywy kierujące rodzicami? Co lubią dzieci w danym wieku? Na ile mamy wpływ na preferencje starszych dzieci, my rodzice, w domach... Zapraszam niebawem.

Kończąc słowo o prezentach. Nie będę ich pokazywała. Każdy jeden wyjątkowy i przemyślany.
Dla Bola, dla nas... A jeden prezent duży, piękny, drewniany to składka aż 10 cioć...
Ale zobaczcie jakie kartki Bolo otrzymał. Ja się poryczałam. Bo komuś się chciało napisać, załatwiać kartki z życzeniami od Kai, która robiła nam zaproszenia...Co lepsze, na ten pomysł wpadło kilka, niezależnych osób...Piękna pamiątka a przede wszystkim cudna myśl. I chęci. Dziękujemy.




Peppa nie była motywem przewodnim urodzin [nie było czapeczek, baloników, trąbek...]
Ale miłym akcentem odnośnie tego co aktualnie Bobek kocha. Do zapamiętania...
A TAKA Peppa to przecież całkiem spersonalizowana postać, tylko 'dla Klocka' LOW!

Zdjęcie Matki w koronie... Korona od Ploom. Mamy takie trzy: dla mamy, taty i Bola
[wszystkie nawiązują do zaproszeń ach!] i całą gromadą mieliśmy w nich wystąpić na urodzinach.
Jednak upał nas pokonał.
Ale jeszcze nas wszystkich w koronach zobaczycie...noo... bójcie się boga! ;)



63 komentarze:

  1. To co w Tobie uwielbiam i dlaczego Ci ufam w tych inspiracjach to fakt, że brak tu radykalizmu a jest bardzo fajny racjonalizm :) Super.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto chce dyskutować, niech dyskutuje, ja przeczytałam i się wzruszyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyszłam tu po garść wiedzy i ją otrzymałam a przy okazji się kurde spłakałam. Nie wiem Kredka co jest w twoim pisaniu bo ani nie słodzisz ani epatujesz a zawsze ruszasz, w różnych kierunkach ale chwytasz. A po tym poście to już całkiem się tego nie spodziewałam. Kurde.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozryczałam się przy kartkach nie wiem czy to handra, czy coś w zupełnie inny deseń ale czytam Cię jednym tchem i wiem, że tam po drugiej stronie siedzi fajna Mama z ogromem pomysłów!
      Ściskam!

      Usuń
  4. Zdrowy rozsądek bije z tego postu. A żona dodaje, że jeszcze dobre serce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zanim odezwie się dyżurny klaskacz tego blogu, czyli tata Matyldy (pozdrawiam), napiszę tak: opis imprezy pozwala przyznać, że całość była przemyślana i ok. Bardzo fajnie. Chociaż nie jestem za robieniem zbiorówek dla tak małych dzieci. Potem jest tylko gorzej. Serio. Nie wiem, czy klockowa mama pozjadała wszystkie rozumy. Raczej nie, choć pewności siebie ma aż aż. Za to jestem pewna czegoś innego, Kredko. Z pewnością wychowujesz konsumpcyjne pokolenie. Sama uwielbiam konsumować, ale tylko dla siebie. Nie dla lansu czy żeby połechtać snobizm. Nie mówię, że ty taka jesteś. Ogólnie mądra i zaangażowana z Ciebie babeczka. Ale niektóre sprawy... Śledzę tego bloga bardzo uważnie i pamiętam bardzo dużo, np. taki tekst (sorry za niedokładne cytaty): "Bolo tego nie założy" albo "sandały dla chłopców są , mówiąc dosadnie, paskudne! no nie mogłam tak dzieciaka wrobić". Wrobić dzieciaka? To jemu JUŻ TERAZ nie jest wszystko jedno, w jakich skarpetach chodzi? Widzisz? Nie zdziw się po prostu, jak w gimnazjum będzie na ciebie wrzeszczał, jak go nie puścisz na zakupy do Londynu.

    Anica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anica a Ty czytasz to samo co ja? Ostatnie akapity? Serio?????

      Usuń
    2. Ej ludzie, wiadomo, im więcej popularności tym więcej hejtu. I tak Klocek długo się uchował. Luz "bluz" norma.

      Usuń
    3. @Anica - czytam już chyba 4 raz i tak do końca nie wiem o co Ci chodzi.
      Jeśli wg Ciebie 'tak' wychowuję dziecko, to po pierwsze, przepraszam ale taka jest prawda - to moje dziecko i będę je chować wg swoich przekonań i w tej kwestii wara - a po drugie, prawo do swojego zdania oczywiście masz ale ja się ani na okruszek z Tobą nie zgadzam.
      Ale dyskutować o tym nie będę. Nie widzę już sensu.
      Co do przytoczonych cytatów słówko - raz - poczucie humoru... i szczypta dystansu a dwa serio 99% sandałów dla chłopców jest paskudna :D

      Usuń
    4. Czytam wszyściutko, bardzo dokładnie. Gdzie trzeba, podziwiam, gdzie trzeba, doceniam, gdzie kręcę nosem - kręcę, gdzie mam wątpliwości - wątpię. Nie należę do żadnego "kółka różańcowego" na świecie i nie ma takiej osoby, której kult bym uprawiała. Nie znoszę lizusostwa. A, jeszcze lubię czasem wsadzić kij w mrowisko, żeby poruszyć ogólne samozadowolenie społeczeństwa :)

      Anica

      Usuń
    5. Daleka bm byla od takich radykalnych stwierdzeń- snobizm, konsupcjonizm etc. Daleko do nich od faktu ,że każda matka woli ubrac dziecko w porządną, modną rzecz i od urządzania urodzin 2 latka w lokalu . Idąc tym tokiem myslenia wszytsko moglibyśmy pod to podciągąć - wszytsko co odstaje od "średniej" normalności.W takim razie nauka języka obcego dla 3 latka będzie szczytem snobizmu czy w niedalekiej przyszłości standardem jeśli chce się dać porządny start dziecku Czy odzież kupiona nie w H&M i Tesco sprawia ,że hodujemy w domu małego, rozszalałego materialistę??
      Grunt to to czego nauczymy dziecko na co dzień, w domu , w najbliższym otoczeniu , w rodzinie. Nie ma tu znaczenia status materialny ani to czy spędzamy wakacje na Malediwach czy pod Augustowem. To się nazywa poziom życia i dopóki jest w nim zachowana równowaga dopóty ( jak dla mnie ) jest to z pewnością z korzyścia dla dziecka.

      Usuń
  6. Ojej, nie zdążyłam jednak przed tatą Matyldy. Nie mam jednak otwartego tego bloga 24/dobę. :)

    Anica

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny pomocny i faktycznie ciepły post. Trochę nie rozumiem dyskusji, bo zarzuca się Tobie... no właśnie co? To co napisałaś na końcu, że najważniejsi są ludzie ujęło mnie najmocniej. Mam nadzieję, że mój syn, a my wraz z nim będzie równie pięknie wspominał swoje urodziny. Bardzo bym chciała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiam się, czy i ja w przyszłości z taką precyzją, detalami i w tak przemyślany sposób będę umiała organizować takie imprezy dla swojego Chłopiny?:)
    Pozazdrościć Bolowi mamy i taty!.
    Przy okazji stu lat w radości i uśmiechu dla Bola:)
    A ja kontynuuje pojenie ssaka i w myślach zacznę planować roczek - w końcu przez pół roku coś z pewnością wymyślę;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kredka WTF??? co tu się dzieje? Wywalaj to i już!
    Bardzo ciekawy post. Ja sądzę, że każdy teraz myśli, że Ty taka zorganizowana jesteś i perfekcyjna i to może wkurza co? Ja robiłam imprezę na 23 osoby w tym połowa dzieciaków (nie bycie za zbiorowymi imprezami dla maluchów niebyciem ale nie każdy ma dwójkę znajomych ekhmm ;)) i prawie umarłam. Gary na gazie, czajnik włączony non stop, ciasta pieczone, spieprzone, każdy się nudzi, dzieciaki beczą. Nigdy więcej. Jak ktoś może to niech z bogiem robi tak jak Kredka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze STO LAT BOLCIU!
      Bo o tym się tu chyba zapomina ;)

      Usuń
  10. Kredko, wychowuj sobie syna, jak chcesz. Pewnie, że nic mi do tego. Czy twierdzę inaczej? Odpowiedziałam po prostu na pytanie z wpisu: "Czy tworzymy w ten sposób konsumpcyjne młode pokolenie?" Tyle. Wszyscy popełniamy błędy wychowawcze, mniejsze lub większe. Pozdrawiam.

    Anica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkoda Ci czasu na te wszystkie litery, nie szkoda Ci go na zaczytanie książki, słuchanie dobrej muzyki ?
      Po co to wszystko ? Dla rozgłosu ? Dla chęci dokopania?
      Czy myślisz, że umniejszy to szczęście i uśmiech Dziecka?

      Rany, kobieto ochłoń- to były urodziny Dwulatka, a odnośniki
      co do wychowywania Dziecka są po prostu słabe- naprawdę!

      Usuń
  11. Zaczepek nie czytam. Po co? Popsuć coś pięknego jadowitym słowem łatwo. Przyznać, że brawo dużo trudniej.
    Bolo i jego goście mają cudne wspomnienia i za to Kredka wielkie brawa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękny, ciepły opis. I podoba mi się Twoje podejście do wielu spraw. Nawet jeśli nie ze wszystkim się zgadzam, to doceniam postawę pełną rozsądku i mądrej miłości do dziecka.

    I ciekawa jestem tej kontynuacji... Myślę, że z kinderbalami (jak ze wszystkim) jest tak, że da się, żeby było mądrze, ciekawie, żeby była zabawa po pachy i środek ciężkości w odpowiednim miejscu. Obawiam się jednak, że większośc takich imprez organizowanych jest "na jedno kopyto" (czyli plastik, słodycze, tandeta i dużo wydanej kasy).
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'środek cieżkości' baaaaardzo mi się podoba określenie :) skorzystam przy poście o 'konsumpcji' ok? :)

      Usuń
  13. Impreza boska :-)
    Nachodzi mnie taka myśl, że grunt to SATYSFAKCJA a ją widać na zdjęciach na twarzach i w opisie.
    Zastanawiam się jedynie jak będzie wyglądała osiemnastka Bola :-)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ustaliłam z Bolem, że na 18tkę a i pewnie na 16tkę wyjeżdżam z Kraju :D

      Usuń
  14. O jezu dzięki Ci Kredka! Kamień z serca. Czeka mnie to na jesień, też mamy masę dzieciatych znajomych. O jezu dzięki Ci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah no już już :D dasz radę, ja dałam to każdy da :D

      Usuń
  15. Super impreza! Widać po dzieciakach, że było świetnie. A cała reszta jak pisze autorka to zasługa osób jakie biorą udział ale też gospodarzy - wiadomo, fajni ludzie otaczają się fajnymi ludźmi :P

    Jeszcze dodam od siebie. Nie miałam ale trochę mnie poniosło teraz. Na wielu, wielu blogach, czytam je namiętnie, gdy pokazywane są urodziny dzieci to są dwa trendy. Albo niby romantyczne pikniki pod chmurką ze słomkami zawsze z tego samego sklepu hahaha naprawdę! albo nudne zdjęcia rodzinne. Nudne nie dlatego, że jestem niemiła tylko nie rozumieją, że to co dla nich jest obrazem-wspomnieniem dla obcej osoby tym nie jest. I widzimy babcię i wnusia na kanapie.
    I pranie w tle. Tutaj jest inaczej, jak zwykle wyłamane z konwencji. To może drażnić. Rozumiem. Nie wszystko też na Klocku mi się zawsze podoba ale właśnie to, że tu jest zawsze inaczej sprawia, że to jeden z moich top blogów.
    Przepraszam za anonim ale potem hejt przyjdzie do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko to prawda, szczególnie z tymi słomkami i takimi buteleczkami na każdym blogu :D z TEGO sklepu ;)

      Usuń
    2. :D skłamałabym jakbym też o nich nie myślała ;)

      Usuń
  16. Kredka, przez to, że słowo pisane to twój sprzymierzeniec tak ogłaszam Cię mistrzem argumentacji i kontrargumentacji zarówno w poście jak i w komentach :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Mi się bardzo całość podoba i przemawiają do mnie bardzo mocno uzasadnienia. Końcówka super Mamo Bola. Mądra z Ciebie Mama :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak dla mnie świetny pomysł na imprezę. Wiadomo każdy ma gusta inne, a z gustami się nie dyskutuje. I takie rozgraniczenie na imprezę dzieciową i rodzinną to też dobre rozwiązanie. Gratuluję pomysłu, bo widać wszystko się kupy trzymało, a najmłodsi zachwyceni i to jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  19. Lepiej bym tego nie opisała:) Nie widzę jakiś nadzwyczajnych przesadzonych urodzin. Nie było klauna, małpki na smyczy,fajerwerków czy dmuchanej zjeżdżalni do nieba. Było kameralnie i ze smakiem. I choć były kulki i motywy sali zabaw to tak delikatne,że niezauważalne:) Ja też już wcześniej napisałam,że dwa latka trudny wiek,bo trzeba mieć na uwadze,że dzieci jeszcze trochę głupiutkie i że rodzice muszą być i coś trzeba z nimi zrobić:) No i pod Twoim postem kredka"Amen":)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja przy organizowaniu urodzin mojej córki zawsze korzystałam z pomocy Isi i Moniki-animatorek współpracujących z ciocią Bola ( nota bene jedna to siostra mojej Basi, a druga moja była harcerka...). Urodziny robiliśmy w domu w ogrodzie bo takie mamy możliwości, ja uwielbiam piec i gotować, a dziewczyny zawsze miały podejście podążaj za dzieckiem. Gdybym nie miała ogrodu pewnie robilibyśmy w jakiejś klubo-kawiarni. Uważam, że każda mama chce sprawić jak największą frajdę swojemu dzieciakowi na MIARĘ SWOICH MOŻLIWOŚCI, a urodziny Bola miały dwie najwrzniejsze dla mnie cechy- były przemyślane i zgadzały się z Klockowym stylem. A komu się nie podoba ten styl, to pokiego grzyba czyta tego bloga?
    Buziaki dla Bola (ps Basia zbiera na pufaw sowy bo nieopatrznie pokazałam jej go na waszych zdjęciach)
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale ja się z Kredką zgadzam. 99% sandałów dla chłopców to tragednia. to samo tyczy się skarpetek. i także uważam, że skoro sama czegoś bym nie nosiła to nie zakładam swojemu dziecku

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja zauważyłam taką tendencję.. ze pod każdym nowym postem pojawia się wiele przesadzonych komentarzy. Sama czytam regularnie tego bloga, bardzo podoba mi się Twój styl i w wielu rzeczach się z Tobą zgadzam.. żałuję, że nie znam Cię osobiście... ale czasem denerwują mnie takie przesłodzone komentarze, "padłam, umarłam, poryczałam się.. itd, pod każdym postem, od tych samych zapewne osób.. sprawia to wrażenie, jakby te osoby na wszelkie sposoby starały się Tobie przypodobać..

    w każdym razie pozdrawiam i wszystkiego najlepszego dla potomka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre slowa.

      Usuń
    2. Może to wynika z tego, że sama jestem taka 'dramatyczna' ;) :P
      A poważnie to dziękuję za cenny komentarz :)

      Usuń
    3. Hmm mówiąc szczerze to chyba ja jestem jedną z tych przesadzających. Bo to jest tak, że czekam na te posty Kredki, czytam i jaram się i pierwsze co przychodzi mi do głowy to te słowa zachwytu. Postaram się na przyszłość trochę ochłonąć i pisać koment na zimno, może uda sklecić się coś mądrzejszego :)
      Też bym chciała Kredkę poznać ;)

      Usuń
    4. Ja też czekam. Czytać uwielbiam, ale nie padam, nie ryczę i nie jaram się. To chyba kwestia temperamentu. ;o)

      Ja tam rozumiem robienie imprez poza domem. Nie spędzasz nocy nad garami i poprzedniego oraz następnego dnia na sprzątaniu. ;o)

      Usuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anica koniec. Proszę żebyś przestała.
      Każdy kolejny komentarz atakujący innych czytelników będzie usuwany.
      Każdy nie odnoszący się do tematu posta będzie usuwany.
      Każdy wyrywający moje słowa z kontekstu będzie usuwany.
      Każdy w duchu, który spowodował taki niesmak pod postem o urodzinach mojego dziecka będzie usuwany.
      Każdy 'podsumowujący' mnie lub innych komentujących będzie usuwany.
      Dość.

      Usuń
    2. Nareszcie.

      Usuń
  24. Wszystkich proszę o nie odnoszenie się już 'do tego tematu'.
    Proszę też abyście przestali krytykować/oceniać/opisywać/komentować komentarze innych.
    To niczemu nie służy.
    Nie musimy się wszyscy kochać nawzajem.
    Ale szanować tak.

    I pamiętajcie, że tam wyżej to post, na którym mój Bolo dmucha swoje 2 latka...
    Już dość.

    OdpowiedzUsuń
  25. Wzruszyłam się wczoraj bardzo...trudno więcej napisać. Bardzo dziękuję. Nie spodziewałam się zupełnie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aj Kaja tworzysz takie cuda, że tylko to rozgłaszać!!! <3

      Usuń
  26. Zamykanie w bańce...- jak byłam na wycieczce z przedszkolakami, to to był hit całej wyprawy do CNK :D Jeśli tylko kieszeń rodzica pozwala, to mnie się takie urodziny widzą bardzo. A spinka zawsze jest, bo każdy chce żeby dobrze wyszło, dziwne by było, gdyby ktoś chciał inaczej. Ja w altance na podwórku robiłam ostatnio drugie urodziny i stresa miałam jak nie wiem co :D W końcu moja pierworodna świętowała. To nie byle co!!! Zdjęcia z tamtego posta-jeden wielki FUN!!! A tu Bolson tak poważnie wygląda. Jakby rozumiał powagę sytuacji;) Dmuchanie świeczek - no to jest punkt kulminacyjny nie ma to tamto. Co z małym człowiekiem robią drugie urodziny, dorośleje na oczach ;)))
    A co to za prezencior ten składkowy??? Ciekawa jestem co tez cioteczki tam wymyśliły dla Jubilata:)
    Sto lat Maluchu i zdrowy bądź - nic więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  27. po Kredce, ktora zachwala zabawki drewniane w cenach oszałamiających i w takich samych cenach ubranka spodziewałam sie wczegos trudno mi powiedziec czego jednym słowej jakiegos wielkiego WOW. a tu tak normalnie. a dzieci sie wszedzie dobrze bawia jak poswieca im sie czas, zainteresowanie,pokazywanie roznosci , i jak sa inne dzieci. 100 lat dla Bola. Anna K.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie musi się wszystkim wszystko podobać bo byłoby to nienormalne :)
    Dla mnie to kupa interesujących punktów widzenia, doświadczenie i świetne spojrzenie na sprawę. Jak ktoś napisał widzę, a raczej wnioskuję, że połączona została bardzo wysmakowana impreza, taka pod "Kredkę" z funem dla dzieciaków. te kulki, to wszystko w tle jakby. Tak czy inaczej ja dziękuje za ten post, wracam do niego w grudniu :) A Ty Maluchu bądź nadal cudnym chłopakiem i STO LAT!

    OdpowiedzUsuń
  29. Wpis czytałam na raty, bo poza domem jestem. Pomysł na imprezę bardzo mi się podoba. Tylko tort zrobiłabym bardziej jarmarczny, ale wiesz, że ja tak mam :D Bańki wypas!! Mój Maluch by oszalał. Najważniejsze, że dzieciaki były szczęśliwe!

    OdpowiedzUsuń
  30. Bolo kochany!!! Jeszcze raz wszystkiego naj, najlepszego.
    Jak patrzę na zdjęcia i czytam co piszesz, to żal dupala mi ściska, że nie mogliśmy być, bawić i cieszyć się razem z Wami.
    LOW Kredka LOW!!!

    OdpowiedzUsuń
  31. Super ;) naprawdę ! Gdybym mieszkała w większym mieście, gdzie są takie możliwości to zapewne poszłabym w tę stronę...ale nie mieszkam i organizowałam sama... i na własne nieszczęście postanowiłam "załatwić" wszystkich (tj. rodzinę, przyjaciół + ich dzieci--->21 os.) naraz (strasznie głupi pomysł...). Po pierwsze latałam jak w ukropie, jednym okiem pilnując czajnika a drugim zerkając na dzieci (wiek 1-4latka). Po drugie- przyznam bez bicia, że z większością gości rozmawiałam max. 5 minut, a byli też tacy z którymi "nie było okazji" więc pozostał niesmak (podejrzewam, że obustronny). I mimo, że koleżanka powiedziała że mnie "podziwia bo ona by się nie odważyła" to w myślach dodała "Ty wariatko, skąd ten pomysł?!". Jak się już rozjechali i posprzątałam to mimo tych pięknych wspomnień "och i ach" pomyślałam sobie wielkimi literami żeby zapamiętać "NEVER AGAIN!"

    Buźki Kredko i dzięki za te wszystkie posty i dystans do siebie i innych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Buźki Kredko i dzięki za te wszystkie posty i dystans do siebie i innych"

      ach to cudne słowa :*

      Usuń
  32. Jejku sama bym chciała takie urodziny mieć....i dla dzieciaków takie zorganizować....ale u nas właściwego lokalu brak....:(
    I mam nadzieję że pokażesz ten składkowy prezent..jak duży jest i z drewna to mi tylko jedno do głowy przychodzi..:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że siłą rzeczy w końcu go pokażę bo Bolo z 'niego' nie zsiada :D

      Usuń
  33. Buziaki urodzinowe dla Bola. Kartki niezwykle mi się spodobały...nie doczytałam nigdzie-ktoś je zrobił tak? Można jakoś namiar zdobyć?^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) a kartki linkowane parę razy :D jako Kaja Tomalik - tu link http://pracowniakai.blogspot.com/ dla mnie absolutnie wyjątkowe miejsce :)

      Usuń