poniedziałek, 18 marca 2013

choroboUMILACZE.



Walczymy.
Wirula pokonaliśmy, niestety infekcja zeszła na oskrzela i zmieniła się w bakteryjną. Walczymy i się nie poddajemy choć na pyski padamy.
Chore dziecko to najsmutniejszy, najbardziej siekający serce widok.
Dziecko, które od rana do nocy ma tonę energii, pomysłów, chęci i uśmiechów, nagle zamienia się w swój cień, nie ma siły chodzić, nie ma siły jeść, uśmiecha się ledwo i rzadko a każde światło go razi.
Oczka cały czas półprzymknięte, coraz lżejsza waga, na zmianę blady i rozpalony.
Ta gaduła wieczna jedyne co powtarza w gorączce to ciche: 'mama'.
Nic tak nie boli Matki jak bezradność, niemoc i to lecące przez ręce Małe.
Co pomaga? Bliskość Mamy i Taty, ich kojące ręce i spokojne głosy, które starają się nie pokazać jak bardzo się martwią, jak bardzo cierpią.
Pomaga też sen. I najlepiej byłoby gdyby taki chory Kurdupelek mógł spać non stop.
Ale czasami jest chwilowa poprawa, czasami pogorszenie, czasami już zwyczajnie nie da się spać i co wtedy?
Jak półtoraroczne dziecko utrzymać w łóżku?
Nie da się.
Ale można się starać.
I my tym staraniem odkryliśmy trochę fajności. Łóżkowych - lub blisko łóżka.
I życzymy wszystkim aby je sami odkryli tyle, że w innych okolicznościach.

Dziś bez zdjęć Małego bo wcale nie chcę aby miał pamiątki z takich ciężkich dni.

Niedawno aktualizowałam naszą Biblioteczkę - a choroba spowodowała, że poszerzyła się ona znacząco.
Bo nie ma NIC lepszego niż czytanie książek w łóżku.
I u nas nagle okazało się, że książki czekające 'na później' zupełnie niepotrzebnie czekały!
Nie doceniłam Bola i zdolności i gotowości do słuchania dłuższych bajek z bardziej rozwiniętą fabułą niż zdanie na stronę, książek bez śmiesznotek, bez okienek, bez bajerów.
Ot, książka - tekst i ilustracja tworzące opowieść 'na dłużej'.
Nie spodziewałam się, że to 'już!' i z radością przyjęłam ten fakt. 
I mimo, że nadal czytamy tą samą książkę po 4 razy 4 razy dziennie to ta książka ma stron dwadzieścia parę, ma historię wciągającą, ma tekstu akurat do spokojnego, łóżkowego czytania bez przewracania w szaleńczym tempie stron.

Pierwsza - 'Gdzie jest moja czapeczka?' wyd. Dwie Siostry.
Niedługa, przeurocza, i zadziornie przekorna.
Miś gubi swoją czapeczkę, chodzi i pyta czy ktoś jej nie widział.
Pyta też zająca, który ma ową czapeczkę na głowie, jednak miś tego nie zauważa a zając kłamie w żywe oczy.
Nie powiem jak się kończy ale to bardzo życiowa, edukacyjna książka.
A ilustracje? O rany, wiecie, że kocham taki minimalizm, oszczędność kolorów, dbanie o szczegóły bez ich natłoku.
Taka właśnie jest ta książka. Twarda okładka, pięknie wydana, spory rozmiar.
Cudowna do łóżkowych czytań przy choróbskach i przy zdrowiu. Dziecko świetnie kuma sens, fabułę i pewne... napięcie.
Polecamy Klockowo na 100%!
Gdzie jest moja Czapeczka TU --> Suspens dla najmłodszych.



Drugi hit 'upgrade'owanego czytania to seria 'Kacper'.
Być może kojarzycie bohatera z bajek z JimJam.
Bolo go nie lubi. Nie wiem czy wynika to z kiepsko podłożonych, mało sympatycznych głosów, czy dlatego, że bajka jest do bólu anemiczna...
Jednak inna sprawa się ma z książkami o Kacprze.
To była miłość od pierwszego czytania.
Tekst jest tak akurat, ciut, ciut przytrudny dla Bola, na tyle to ciuciut działa, że słucha jak zahipnotyzowany.
Rozumie całość, ma ukochane fragmenty.
Ilustracje - proste, delikatne, ciepłe.
Świetnie obrazują ten 'dłuższy' tekst. Bez niepotrzebnych popierdółek.
Kupiliśmy Bolowi najpierw dwie książki o Kacprze, w czasie choroby dokupiliśmy kolejne dwie, niestety więcej nie ma.
To są już prawdziwe opowieści, z rozwiniętym wątkiem, z elementami zwrotu akcji...
I nam, dorosłym sprawia ich czytanie radość, przyjemność słuchanie.
Opowiem o jednej, wykochanej do granic możliwości ale polecamy wszystkie bo słowo daję, kup jednego Kacpra a pożałujesz ;)


Kacper - Pudło z zabawkami.
Kacper robi porządki w swoim pudle z zabawkami bo ktoś wygryzł w nim dziurę.
Kacper ma tylko sześć zabawek. Te sześć zabawek to ogromny przedmiot pożądania Bola.
Liczy je razem z Kacprem i prosi Mamę: dajdaj.
W każdym bądź razie stan pudła się nie zgadza.
A nocą, jednak z ulubionych zabawek zaczyna uciekać. Skarpetek [musieliśmy zrobić Skarpetka Bolowego bo gotowy był wydłubać palcem tego Kacprowego prosto z kartki...]
Kacper trochę się boi, chowa się za swoją Dużą Sowę. Ojjj.... tą Sowę to też Bolo by taaaaak baaaaaardzo chciał - Mama.Dajdaj.
Okazuje się, że w Skarpetku schowana jest myszka i to ona i jej mąż wygryźli dziurę w pudle.
Kacper i myszy dochodzą do porozumienia i wszystko byłoby ok gdyby wkrótce nie pojawiły się .... myszkowe dzieci!
Polecamy mega bardzo. Aż dziw, że o tych książkach jest tak cicho...
Twarda okładka, śliczne, delikatne wydanie.
Seria z Kacprem TU --> Kacperkowe Opowieści





I na koniec nieksiążkowo.
Walizki.
Bolo dzień w dzień chce iść na 'wycieczkę'.
Tak nazywaliśmy każde wyjście na obiad, do Dziadka, do sali zabaw, na plac zabaw bez wózka...
Chory Bolo nadal chciał chodzić na wycieczki i wpadał w płaczliwy stan co kroiło serce jeszcze mocniej.
I wymyśliłam, że przecież możemy mieć wycieczki w domu!
I tak Bolo albo w łóżku albo przy lepszym samopoczuciu, na dywanie - pakuje walizki i idziemy do innych pokoi na wycieczki.
Jak można zaobserwować pakowanie się proste nie jest, wymaga przemyślenia co na wycieczkę zabrać należy.
Oprócz tego, że te walizki fajnie wyglądają w dziecięcym pokoju, są świetne do przechowywania różności.
Super alternatywa dla koszy i pudełek.
A do tego genialnie stabilizują chód dziecka. Mamy je już dość długo, na początku pomagały utrzymać Bolowi równowagę przy chodzeniu, teraz z nimi balansuje.
To jeden z takich zakupów: 'nawet nie pomyślałam, że to może....' bo Bola wyobraźnia walizkowa nie ma granic.
Polecamy na długie, twórcze zabawy i szybkie i ładne sprzątanie.
Komplet walizek TU --> W siną dal...
Bolo z walizkami TU --> I tyle go widzieli....




A na koniec - brzydactwo, badziewka jakaś z osiedlowego sklepu. Kupiłam na szybko bo biegłam do Chorutka.
Tito.
Ten osobnik został ochrzczony imieniem Tito - przez Bola.
Ameryki nie odkrywam ale Tito pełni wszelkie niemiłe dziecku funkcje. 
Bolo nie chce zupy - Tito zje.
Bolo nie chce inhalacji - Tito się poinhaluje.
Bolo boi się Pani Doktor - Tito da się zbadać pierwszy.
Bolo nie chcę iść spać - Tito pójdzie pierwszy.
Bolo boi się psikania do gardła - to nic, Tito weźmie przed dawkę...
Proste, stare, skuteczne.
Kluczowe było, że Tito pojawił się u nas razem z chorobą.

A my dziękujemy za setki wiadomości na blogu, na FB, na pw, w mailach z życzeniami zdrowia i ciepłymi, serdecznymi słowami. Tyle dobrych myśli frunie do nas... przecież musi nam się udać!
To jeszcze na drugi koniec.
Książka kupiona za późno bo zdecydowanie dla młodszych dzieci. Jako książka.
Jako 'zabawa' idealna od 1 do 99.
No słowo Wam daję, że czy gorączka u dziecka czy totalne zmęczenie u dorosłego - 
MUSISZ SIĘ UŚMIECHNĄĆ!
Bardzo polecamy - W Dżungli TU --> Do chichrania



10 komentarzy:

  1. A dlaczego W dżungli dla młodszych? My cały czas ją uwielbiamy i jest przy tym kupa śmiechu. Też niedawno pisałam o niej u siebie. Jest ekstra!
    A serii o Kacprze nie znałam. Ciekawie się prezentuje. Walizki też super. Mój Maluch też uwielbia wszystko pakować, wyciągać i od nowa.
    Zdrowia dla Bola, oby ten koszmar szybko się skończył!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze mieć taką kreatywną mamę, która każdy czas umili, i ten dobry i ten zły. Dobrze, że się nie dajecie choróbsku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszymy się strasznie, że powoli zwalczacie chorobę. Dużo zdrówka. A Tito nie taki najgorszy. Zauważyłam, że dzieci lubią zwierzaki z duuuuużymi oczami. Zula kocha badziewną chińską książeczkę, bo zwierzęta patrzą wyłupiastymi oczami i sowę (polecam z IKEA pacynkę) bo ma wielkie żółte ślepia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, znowu komentarz z konta mężowego się wystawił. wrrrr...

      Usuń
  4. Kochani nieustannie ślemy Bolowi uzdrawiające fluidki :) teraz będzie już tylko lepiej :)
    PS: widzę, że mamy na tapecie ten sam antybiotyk, Jasiek bierze go na anginę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie sobie radzicie i czas umilacie. Oby jak najszybciej choroba poszła precz! Niedawno i nas trzymała - nic przyjemnego ;/ Trzymajcie się!

    OdpowiedzUsuń
  6. zdrowiejcie! a potem niech Bolo walizy pakuje i do cioci przyjeżdża, bo ja tak strasznie tęskni!:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wracajcie szybko do zdrowia! Buziaki :*
    PS. Eee ten Tito nie jest taki brzydki .. przynajmniej na zdjęciu :D

    OdpowiedzUsuń
  8. W wersji angielskiej Kacper, a właściwie KIPPER, przeżywa znacznie więcej przygód. Historyjki można przetłumaczyć, a piękne ilustracje zostaną. Polecam poszukać w księgarniach językowych, na Ebayu lub Amazonie. Albo czekać na więcej pozycji w polskiej wersji językowej, ale do tego czasu Bolo może z nich wyrosnąć :-).
    Anglistka

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałam podziękować za polecenie "W dżungli". :o)
    Trochę to trwało i nawet już krzyżyk na tej książeczce położyłam, ;o) (cóż, każde dziecko inne) aż tu nagle Madame "dojrzała" i sama książeczkę przynosi, matce się każe wydurniać i gardło zdzierać na robieniu niedźwiedzich pomruków (swoją drogą, jak robi krokodyl?!). I nawet sama "robi" tygrysa (na poczatku była panika przy każdej próbie przyłożenia książeczki do buzi) i do lustra leci zobaczyć jakim jest tygrysem groźnym. Dokładnie jak piszesz: do chichrania do brzucha bólu! Dzięki!

    OdpowiedzUsuń