Ten post jest sponsorowany przez Domestos [dla Unicef], ale zawarte treści są mojego autorstwa.
Ile razy dziennie myślimy o problemach globalnych? Zero? Zero, przecinek zero, jeden...?
No bo niby po co. Dlaczego, skoro człowiek ma TYLE problemów własnych, 'sąsiedzkich' lub regionalnych.
Ileż to dzieci potrzebuje pomocy w naszym mieście, ileż to akcji trafia do nas z prośbą o wsparcie, o dobre serce, o kawałek portfela?
Bardzo, bardzo dużo. To oczywiste. W czasach gdzie media docierają do nas w każdej niemalże sekundzie naszego życia, są genialnym nośnikiem takich informacji.
Kampanie społeczne, kampanie prowadzone przez fundacje, kampanie prywatne, społecznościowe...
Czy owe kampanie wpływają na nasze poczynania?
Nie wiem. Mam wrażenie, że to loteria...
Ale czy wpływają na naszą świadomość?
Myślę, że bardzo.
Chciałam zaprezentować Wam jedną z kampanii, która nie jest ani szokująca ani o nic nie prosi.
Chodzi o świadomość.
I chodzi też o dzieci.
Jak dla mnie wystarczający powód, żeby wyrwać 3 minuty naszego cennego czasu i wbić sobie na szybko, bez zbędnej filozofii, do głowy, że nasze codzienne wybory mogą mieć wpływ na coś dużego.
I mimo, iż wiem, że 5%, które przekazuje Domestos na taką akcję to kropla, pyłek w dochodach giganta, to nadal podoba mi się idea, żeby robić coś. Cokolwiek z etykietą 'dobre'.
Najpierw obejrzycie, proszę, filmik. Jest dzieciorowy.
A teraz posłuchajcie.
Około 2,5 miliarda ludzi jest bez dostępu do godnych warunków sanitarnych - takich luksusów jak zwykła toaleta.
Każdego dnia 2000 dzieci umiera z powodu biegunki, która jest wyłącznie efektem braku higieny.
Co z kolei wynika z prostego faktu - [znowu!] braku dostępu do odpowiednich warunków sanitarnych.
I tu Domestos fajnie się wpasował.
Wraz z Unicefem wspiera Akcję - Community Approaches to Total Sanitation (CATS) przekazując 5% rocznych dochodów ze sprzedaży specjalnie oznaczonych butelek Domestos.
Program Społeczne Podejście do Totalnej Sanitaryzacji [CATS] to próba zmiany zachowania i podejścia do życia, poprzez promocję praktyk dobrej higieny. Program pomaga zwiększyć wzrost zapotrzebowania na dostęp do toalet i naświetla problem braku higieny w celu zapobiegania rozprzestrzeniania się chorób.
• Ponad 2,5 miliarda ludzi na wiecie, czyli ponad 2/5 (37%) populacji, nie ma dostępu do podstawowej sanitaryzacji
• Dostęp do podstawowej sanitaryzacji i higieny osobistej został uznany za podstawowe prawo człowieka przez Organizację Narodów Zjednoczonych
• Program CATS działa w 50 krajach i pomógł już 13,5 milionom ludzi
I teraz powiedzcie mi Drodzy Czytacze.
Czy jakkolwiek obchodzi nas, nas tutaj, w sercu Europy, co dzieje się na Filipinach, w Południowym Sudanie, Wietnamie, Indiach, Indonezji czy Brazylii???
Czy takie Akcje Was 'ruszają'?
Czy mają według Was sens?
Czy przy wyborze 'butli kibelkowej' weźmiecie powyższe informacje pod uwagę?
Czy ta Akcja ma szansę wpłynąć na Wasz wybór?
Jestem cholernie ciekawa :)
Nie widzę filmiku, ani linku, to ja oślepłam, czy to jakiś błąd?
OdpowiedzUsuńchoroba to może być wina przeglądarki :( na FF i Operze śmiga :)
UsuńJa też nie widzę ;/
UsuńU mnie na lisie też nie widać :(
UsuńArgilae
kurka - a próbowaliście na innych przeglądarkach? jak znajdziecie minutkę to dajcie znać pls :) dzięki!
Usuńpowiem Ci,że dopóki nie napisałaś o tym to nie wiedziałam,że taka akcja istnieje.Rzadko czytam w etykiety biorę zawsze te same produkty. Szkoda,że to tak mało rozreklamowane w necie bo ja telewizora w domu nie mam.Na co dzień nie myślę o takich problemach bo to strasznie przytłaczające;/ Ale,żeby częściej można było pomóc w tak prosty sposób! Na pewno następnym razem kupię właśnie "tą" butelkę domestosa. Akcja super! Żeby tak inne firmy się dołączyły!
OdpowiedzUsuńNa codzień jestem wolontariuszem i jestem z tego dumna, a robiąc zakupy zawsze szukam na półkach produktów które tak jak Domestos biora udział w słusznej sprawie :) Nie ważne, czy w Polsce, czy w innym dalekim kraju, pomagać trzeba zawsze i wszędzie :)
OdpowiedzUsuńKredka wiesz co jest fajne? Na temat. Jak napisałaś - bez zbędnej filozofii. Podoba mi się i dziwi mnie, że nic o tej Akcji nie słyszałam. Pewnie, że ma sens, nas to przecież nic nie kosztuje!
OdpowiedzUsuńJa bym chętnie poczytała różne twoje przemyślenia ale rozumiem zamiar.
OdpowiedzUsuńPrzez ostatnie zdania bardzo "mnie ruszyło" :)
Szczerze mówiąc może posypią się na mnie gromy ale takie akcje do mnie nie przemawiają. Ile dzieci i w ogóle ludzi jest w Polsce którzy nie mają dostępu do toalety a jedynie zbitą drewnianą budkę za stodołą? Ile jest wsi, w których nie ma kanalizacji a jest tylko szambo. Takie akcje wielkich koncernów jeszcze bardziej mnie denerwują bo pod pretekstem pomagania mają super reklamę. Bo co to jest 5%? Gdyby to jeszcze było 5% faktycznych dochodów, ale to jest jedynie 5% od spcjalnie oznakowanych butelek... Takie akcje mnie denerwują bo "pomaga" się niewiadomo gdzie, a na własnym podwórku jest wystarczająco biedy. Wolałabym, żeby to był chociaż program wspierający dzieci których nie stać na ciepły obiad i w szkole w ramach akcji go dostaną, ale Afryka czy Indie to dla mnie prawie jak kosmos i równie dobrze mogłaby to być akcja dla ufoludków na Marsie. Przede wszystkim zawsze obchodzi mnie moja rodzina, ta najbliższa, później ta dalsza i przyjaciele, gdzieś dalej znajomi i ludzie żyjący w moim kraju, w Europie. Reszta to dla mnie prawie, że inna planeta. Wielki koncern podpinając się pod taką akcję ma ogromną reklamę, na którą musiałby na pewno wydać znacznie więcej niż te 5% ze specjalnie oznakowanych opakowań. Bijcie, grzmijcie, ale takie jest moje zdanie.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o wybór w sklepie - jest prosty - to co skuteczne i w rozsądnej cenie.
A jeśli będę chciała wesprzeć jakąś akcję to najpewniej wrzucę coś do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Żadne gromy - fajnie, szczerze napisane. Do mnie przemawia i ta strona 'medalu' :)
UsuńJestem podobnego zdania, na pewno te wielkie koncerny nie pomagają bezinteresownie.
UsuńSzanuję ostatnią akcję GreenPeacu, gdzie za jedyne 2 zł można zaadoptować pszczołę. Po zebraniu konkretnej kwoty (nie pamiętam niestety jakiej, ale wszystko jest na ich stronie opisane) budują tymczasowe hotele dla owadów. Pierwszy już w Warszawie gdzieś stanął.
Szacuję akcję typu "Ratujmy oczko Szymusia", która zrzeszyła masę ludzi, chcących pomóc obcemu dziecku.
Ale tego typu "pomoce" brzydko pachną mi komercją i braniem na litość...
Wybaczcie, zżarło mi literkę, Green Peace'u miało być.
UsuńNo i fajnie, że "się myśli" a każdy zdanie ma własne i to jest git :)
UsuńBrak kanalizacji, to wcale takie zło nie jest - taka dygresja. Mniejsze opłaty, możliwość wybudowania przydomowej oczyszczalni, własna woda ze studni - ideał... No, ale raczej nie o takiej sytuacji pisałaś...
UsuńJa uważam, że lepsze te 5% niż nic i zawsze chociażby przez nagranie takiej reklamówki do niektórych ludzi może dotrzeć jakieś przesłanie... I może oni wtedy też będą w stanie pomóc. Nigdy nie wiemy, kto akurat będzie odbiorcą takiej akcji i kogo dany problem "ruszy". Lepsze takie przedsięwzięcie, niż telewizyjne reklamy z chorymi dziećmi, które proszą o pomoc na leczenie :( Bo możliwość leczenia powinny dostawać w pakiecie od Państwa w momencie przyjścia na świat... No ale odbiegłam od tematu
Nic nigdzie o tym nie słyszałam
OdpowiedzUsuńZawsze mnie obchodziły, nie umiem przejśc obojętnie obok ludzkiego cierpienia, szczególnie obok cierpienia dzieci..no cóz tak mam, boli mnie to...w sklepach zwracam uwagę na właśnie takie artykuły.eh nie lubię o tym mówic bo zawsze mam wrażenie, że ktoś mnie żle odbierze...U.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta nienachalność tekstu tylko zaproszenie do dyskusji, jak to na KiKu bywa. Przez to zatrzymałam się na chwilę i odpowiedzialnym sobie na chcąc nie chcąc na ważne pytania. Ale odpowiedzi pozostawiam dla siebie.
OdpowiedzUsuńPo Twoim poście na pewno zwrócę uwagę jaką "butlę kibelkową" kupię :) Fajnie, konkretnie napisane. Do mnie przekaz trafił.
OdpowiedzUsuńZwrócę uwagę mimo, że nie bardzo we wszystko wierzę. No ale jak napisałaś i UŚWIADOMIŁAŚ to inaczej nie będę umiała :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie było przyprawione szczyptą KiKowowści od razu bym wyszedł. Fajna notka. Dobrze wiedzieć.
OdpowiedzUsuńmi powiewiają takie akcje ;)
OdpowiedzUsuńFilmik jest dobry. Tekst jest bez ideologii. Więc tak. Jestem na tak.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem takie akcje to trochę zagłuszanie sumienia, i reklama dla wielkich koncernów. Czasem usłyszy się, czy przeczyta takie dane, które Ty przytoczyłaś. To robi wrażenie. A że środki do kibla i tak się kupuje, no to może tym razem zrobimy coś dobrego i kupimy taki, który POMAGA. I już, limit dobrych uczynków wyczerpany, "mam czyściutkie sumienie i bilet pewny do nieba bram". A ile z tej kasy faktycznie trafia do potrzebujących, to zupełnie inna sprawa (no bo przecież po drodze zarządy fundacji, eksperci, reklama - przecież nawet tutaj piszesz, że filmik sponsorowany, a to wszystko kosztuje).
OdpowiedzUsuńOsobiście myślę o tych problemach globalnych;) Mam ich świadomość codziennie. Mocno mi utkwiły w głowie słowa przyjaciela, w temacie wielkiego problemu z wodą pitną na świecie, że wszystko robimy z wodą pitną, myjemy się w niej, pierzemy, sramy do niej... tylko jej nie pijemy (bo pijemy przecież butelkowaną). I jakoś o tym pamiętam codziennie przy prysznicu, czy myciu naczyń. Przy zakupach pamiętam też o istnieniu wysypisk śmieci o wielkości miast, na które dziennie trafiają tony odpadów. Itd. Itd.
I wspieram PAH. Ufam im.
Jak wiele poprzedniczek powiem, że nie słyszałam o tej akcji. Aczkolwiek akurat Domestos kupuję regularnie, bo jest po prostu dobry ;) Nie wczytuje się też za bardzo w etykiety, kto ma na to czas robiąc zakupy z dzieckiem :P
OdpowiedzUsuńWczytuję się w etykiety jeśli chodzi o skład danego produkty, coby chemii dziecku w mega ilościach nie podawać.
Doskonale zdaję sobie sprawę z problemów globalnych, problemów państw naprawdę ubogich, problemów zwierząt itd. Wiem, że one są. Ale nie da się pomóc wszystkim, nawet jakby się chciało. Ile daję radę tyle pomagam. Jeśli kojarzę jakąś akcję i np. wiem, że część kasy ze sprzedaży idzie na jakiś fajny cel to często kupuję takie produkty... jogurty na przykład.
Jestem za :) Wiem, że to kropla w morzu potrzeb, ale jeśli ta kropla uratuje jedno życie to ja wiedzę sens... Sens Akcji Humanitarnej, Unicefu, itd. Sens naszych akcji na naszych podwórkach... Niech będą i niech się sypią grosiki...Mały przykład: w szkolach prowadzona jest akcja Góra Grosza, do mojej szkoły uczęszcza około 300 uczniów... Co roku uda sie nazbierać koło 400 - 600 zł ( zbieramy tylko groszowe monety) nie jest to dużo, ale jesli do programu przystąpi więcej szkół... To ziarno do ziarna :) Zatem zbierajmy, dorzucajmy, kupujmy, róbmy i promujmy mądre kampanie. EVER :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Justyna R.
Na mnie to działa, tylko wątpię, że słusznie
OdpowiedzUsuńFajnie, że się dogadaliście ;)
OdpowiedzUsuńAkcję popieram jak najbardziej. A ten film jest naprawdę fajnie zrobiony.
Na mnie totalnie nie i wręcz wkurza mnie, że gigantyczny koncern chce zarobić ( tak- zarobić właśnie, bo teraz to mają argument marketingowy dodatkowo czemu warto ich kupić) na biedzie innych. A kiedy się rozliczą z tych 5 %? kto to sprawdzi? ciekawe...
OdpowiedzUsuńJestem ochotniczką i często pracuję dla takich akcji, uważam, że każdy rodzaj uświadomienia jest cenny i każda akcja czyniąca dobro, niezależnie od podszytych zamiarów.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się podanie tej kampanii na tym blogu.
Akcje różnego rodzaju polecam.Niestety Domestos to mój wróg,nie mogę przecierpiec tego zapachu. No nie dam rady. Teraz kiedy jeszcze jestem w ciązy,to ten zapach mógłby mnie zamroczyć. Podobnie działają poranne gazety. Ja od lat pomagam dzieciom w Etiopii. Jest cos takiego jak adopcja na odległość i po prostu wysyła się miesięcznie pieniądze na jakieś dziecko. Dzieki czemu dzieci mają dostęp przede wszystkim do leków, szczepień, mają mozliwość nauki.
OdpowiedzUsuńpOZDRAWIAM
Nie popieram żadnych akcji "workowych". Gdzie pieniądze wpadają do jakiegoś worka i wędrują nie wiadomo gdzie, nie wiadomo, na co. Stawiam na akcje absolutnie bezpośrednie: poznaję czyjś problem, sprawdzam, czy ten ktoś mówi prawdę, dostaję adres, wysyłam, czego potrzebuje. Wiem, że świata nie zbawię, ale pomóc mogę naprawdę bardzo chociaż jednej rodzinie miesięcznie. I wiem, że naprawdę ma to sens. Że Pawełek dostanie zimową kurtkę a Marysia buty po szkole. Że Dorotka zaśnie w ciepłej piżamie a jej mama powiesi gruby koc na nieszczelnym oknie, żeby tak nie wiało. A z akcjami dziejącymi się w dalekim świecie bywa różnie. Jedna siostra zakonna opowiadała, jak za szalone pieniądze ONZ kupił mnóstwo bardzo drogich ciężarówek do przewożenia pomocy humanitarnej. Tylko okazało się, że w Afryce nie znaleźli dróg, po których te ciężarówki mogłyby przejechać. Ale ktoś na tym zarobił. Ten sam ONZ zakupił długie namioty dla uchodźców... namioty foliowe! W Afryce! Nie ma to jak mieszkać sobie w szklarni, kiedy na zewnątrz jest +500.
OdpowiedzUsuńpopieram w zupełności. A możesz napisać, w jaki sposób masz kontakt do tych rodzin?
Usuńna priv, ok? podasz mi jakiś e-mail albo konto na FB?
UsuńDo mnie zdecydowanie bardziej przemawia niż akcje typu daj na chore dzieci. Litość, litość a i ona się w końcu kończy gdy jednego dnia czuję się zobowiązana do dania na kolejne chore dziecko. Lubię akcje zorganizowane, zaplanowane i na dużą skalę. Tę kupuję. Podoba mi się forma postu i sam film a Domestos i tak kupuję, poszukam TYCH butelek.
OdpowiedzUsuńJa też mam mieszane uczucia, co do takich właśnie akcji. Chociaż w sumie nie wiem czy te, które szokują wywołują oczekiwany skutek. Tych szokujacych tez jest dużo, bardzo dużo. Może akcja firmy jest rzeczywiście przede wszystkim reklamą jej samej. Może wrzucając ten domestos zagłuszamy tylko swoje wyrzuty sumienia. Nie wiem. Mnie osobiście nie przeszkadza, że domestos zarobi milion na naszych kilku złotówkach. Jeśli te zótówki trafiają tam, gdzie mają trafić, niech zarobi nawet dwa miliony! Jak fundacja tvn i jej prezesi oraz firma Orange czy jakaś inna z mojego smsa za 1,23 zeżre złotówkę to też nie szkodzi, bo te 23grosze, które co jakiś czas poślę naprawdę komuś przybliżą zdrowie. I nie zbiednieję od paczki ryzu, pieluch czy czekolady podrzuconej na święta do koszyka caritasu. Ja wychodze z takiego właśnie założenia. W nosie mam czy ktos mi powie, że zagłuszam wyrzuty sumienia. Nie mam duszy człowieka, który w wolontariacie widzi cel swojej egzystencji, nie spełnilabym się w ten sposób więc nic na siłę. Wolę jednak zagłuszać swoje wyrzuty niż odwrócić się na pięcie i udawać, że mnie to nie dotyczy
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo bliska mi postawa :)
Usuń...a takie gadki o tym, że to nie pomoc mnie tylko denerwują tym, że sieją propagande w stylu "to idzie na piwo na Woodstocku". Mi jakoś piwa nikt na Woodstocku nie dał za darmo, a na Orkiestre wrzucam ;)
UsuńAkcje wydają się być w porządku, ale tylko wtedy gdy rzeczywiście coś fizycznie zrobią a nie jedynie propagują wiedzę na temat higieny bez podbudowania jej praktyką. Bo co z tego, ze zrobią ileś tam szkoleń jak i tak dostępu do toalet, czystej wody nie mówiąc o kanalizacji nie będzie to takie "pogadanki" są psu na budę. Trzeba sprawdzać na co te pieniądze idą. Ja z chęcią poprę takie akcje. Bo mnie to niewiele kosztuje, może zapłacę 2 zł więcej przy kasie.
OdpowiedzUsuńNo to teraz domestosa to już raczej nie kupię, skoro chce się rozreklamować na biedzie innych. Sama akcja super, bardzo potrzebna, film warty uwagi, wyciszenia i zadumy, ale wolałbym przekazać jakiekolwiek pieniądze, np koszt całego domestosa, a nie tylko jego 5% bezpośrednio na tą właśnie akcję. Skąd wiadomo czy te pieniądze trafią tam gdzie potrzeba, i ile ich będzie? Nie ma pewności czy "oznaczone" butelki nie są w jakimś stopniu "mniej wartościowe", np posiadają ciut mniejsze stężenie któregoś ze składników, by to 5% i tak się producentowi zwróciło... Ech, każdy pomaga jak czuje i potrzebuje, a koncern podpisujący się pod tego typu akcją raczej do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuń