piątek, 23 sierpnia 2013

nie wychowuj mi dziecka!



Na potrzeby tego tekstu musimy przyjąć, że używane poniżej pojęcie 'Człowiek' odnosi się do: sąsiadek, koleżanek, babć, wujków, listonoszy, dentystów, dziadków, cioć, piekarzy i każdego innego człowieka, który pojawia się w naszym życiu na kilka godzin w tygodniu, na pół dnia w miesiącu, na parę minut w ciągu dnia lub na parę sekund podczas stania w kolejce.

Dalej.
Mogłabym przytoczyć badania. Jakieś tam, 'skaś' tam, najlepiej z USA. Albo US - brzmi profesjonalniej.
Ale jako, że doprowadza mnie do szału przytaczanie wszędzie badań [wyjętych z nosa] by popierać swe tezy, na które przecież zawsze znajdziemy antytezy a co za tym idzie - i popierające je badania, nic przytaczać nie będę.
Nie będę nawet się mądrzyć pedagogicznie. Piszę jako Matka, która ma ochotę zakrzyknąć:
'Nie wychowuj mi dziecka Człowieku!!!'

To pokrzyczę.

Pani Dentystka. 
Między słowami, wynika z rozmowy, że Bolo śpi z nami. O ja pierdu!!!!
Pani D. aż zachłysnęła się własną śliną. Cooo? Co?! 
I do Bola:
'Taki duży chłopiec i śpi z rodzicami? Powinieneś spać sam, jak wszystkie duże dzieci!'
Bolo:
'Nieee, z mamoł, z tatoł!'

Pani Dentystko. Nie Pani to sprawa z kim, jak i w jakiej piżamie śpi moje dziecko. To moje dziecko.
Nie mów MOJEMU dziecku co 'powinien' a czego nie 'powinien' - Ty, Pani Dentystko natomiast powinnaś zająć się lakowaniem jego zębów a nie jego wychowywaniem.

Tak, Pani Dentystka, sądząc, że ma monopol na rację, jak 99% społeczeństwa, stawia nas w bardzo przykrej sytuacji. Bo raz, nie zna kontekstu, nie wie czy Bolo ma lęki, czy może my zwyczajnie lubimy spać razem, a może mamy tylko jedno łóżko w domu? 
Dwa. Prowokuje mnie, Matkę, do tłumaczenia się z czegoś z czego nie powinnam się tłumaczyć.
Ale taka natura ludzka właśnie jest. Chcemy odeprzeć zarzut. I zaczynamy: aaaa bo to, a boo tamto, a my to tak, a chcemy żeby tak...
Nie. 

Trzy. Stawia dziecko w niezrozumiałej, niepotrzebnej, napiętej sytuacji, z której stara się wybrnąć najlepiej jak potrafi. Na swoje dwa lata.
Zaprzecza. Opowiada o 'swojej, znanej, bezpiecznej rzeczywistości'.
Bo MY go tak wychowujemy.

Cztery. On NIE jest duży. On jest całkiem mały. Relatywnie bardzo mały. Ciut większy niż niecałe 2 lata temu ale ciągle jest MAŁY. I gdy będzie miał 6 lat nadal, w skali całego życia, będzie mały.
Używanie szantażu ambicjonalnego: jesteś już duży więc powinieneś.... jest jedną z największych krzywd wyrządzanych dzieciom. Pozwól, Człowieku, dziecku być małym!

Nie Pani Dentystki rola oceniać. Nie jej rola pouczać. 
Nie jej rola przeżywać nasze spanie razem czy osobno.
Nie wychowuj Człowieku mojego dziecka!

Sąsiadka. Pije kawę. Plotkujemy. Pierdoły.
Bolo zmajstrował coś do pieluchy.
Sąsiadka: 'To Ty Boluś jeszcze w pieluchy robisz? Bo wiesz, Alinka to już od pół roku sika do kibelka...'
Bolo: 'Nieeee, Boło tu!' pokazuje na pieluchę. 'Linka tam!' pokazuje na toaletę.
Dla niego jasne.

Sąsiadka bierze MOJE dziecko, w MOIM domu za rękę i prowadzi do łazienki. 
'Chodź, pokaże Ci co powinieneś zrobić!'

Ja Matka - niewidzialna. Ja Matka - z pewnością jeszcze nigdy nie pokazywałam mojemu dziecku do czego służy klopek. Ja Matka - mam czuć się winna, bo moje dziecko nadal trzaska w pieluchę a już JEST TAKI DUŻY! Ja Matka - powinnam się wytłumaczyć bo skoro Alinka...

Nie. Ja, Matka, mówię - wara!
Bo nie znasz kontekstu. Bo to moja rola. Bo to nie Twoja sprawa. Bo uwłaczasz mi. Obrażasz swoim zachowaniem moje dziecko. Odzierasz z godności.
Zamij się swoją kupą i nie wychowuj mi, Człowieku, dziecka!!!

[przy okazji kontekst jest taki, że najwyraźniej, niezależnie czy w pieski, kropki czy czaszki, majtki w rozmiarze 92/98 zamieszkuje ogień piekielny...]

Sklep.
Przez ponad godzinę robimy zakupy. Bolek jest rewelacyjny. Pomaga. Cieszy się. Podśpiewujemy.
Nagle dzwoni mój telefon, wypada z ręki pusty wafelek od loda i balon.
Bolo dramatycznie biegnie po balon [ no co?! nie chce go stracić!], potyka się o Panią zdającą się nie zauważać tego co poniżej kolan, łapie balon i szczęśliwy krzyczy:
'Mama! Mam! Dla Boło bałon!' 

Pani:
'Nie krzycz chłopczyku! To niegrzeczne!'
Bolo:
'Boło bałon!!! Bolo bałon!!'
Pani przytrzymuje MOJE dziecko, z oburzeniem ciska we mnie gromy 'oczne' i mówi:
'Gdy jesteś w miejscu publicznym nie wolno krzyczeć! Nie wolno, rozumiesz? Jesteś niegrzeczny!'
Bolo cicho:
'Tak...'

Dlaczego Człowieku nie znając kontekstu, który jest taki, że dziecko krzyczało z radości i podniecenia, mówisz MOJEMU synowi co wolno a czego nie wolno.
Jakim prawem go pouczasz? Oceniasz? Dotykasz?
A w mordę chcesz za 'Jesteś niegrzeczny!'???
Nie wychowuj Człowieku mojego dziecka!

I co ja mam Bolowi powiedzieć? Nie słuchaj tej Pani, nie ma racji, i nie ma prawa tak do Ciebie mówić?
Powiedziałam, że właśnie jest grzeczny, bardzo grzeczny i bardzo dzielny.
Ale mój syn już nie był tego taki pewien...

Wujek-dziadek. Rodzina. Dalsza.
Domek letniskowy. Miły weekend.
Siedzimy z Bolem pod drzewem i opowiadamy: a tam dalej, za tą gałęzią jest dziupla, w niej siedzi sobie wiewiórka, ma malutkie dzieci, trzech synków i jedną córeczkę, chyba właśnie jedzą obiad, i chrupią ząbkami orzechy, chrupchrup...

Wieczór. Bolo bierze Wujka-Dziadka za rękę, drugą łapie mnie i ciągnie nas do drzewa 'z wiewiórką'.
'Tam, chrupchrup i dzidzi!!!'
Ja: 'Taaaak, chyba już zjadły wiewiórki obiadek, zaraz będą myły ząbki i szły spać'
Wujek-Dziadek: 'Tam nie ma wiewiórek!!!'

Ok. Nie załapał. 
Ja: 'Wujku- Dziadku, ależ są! Właśnie słyszę jak szorują zęby!'
On: 'Mówię Ci Bolo... [Matka - niewidzialna] - nie ma tam wiewiórek. Wiewiórki tu nie mieszkają!'
Bolo się popłakał.

Bo teorię Człowiek ma, żeby dzieciom mówić prawdę, samą prawdę i tylko prawdę.
Bo zabawa w magiczne myślenie to okłamywanie.
Jak nie można 'wejść' do sąsiadów, którzy mają owce, bo wyjechali, to trzeba tak właśnie powiedzieć dziecku a nie np: 'oj Synku, wiesz, przyjdziemy jutro bo owieczki chyba już śpią' - co przełoży się na wieczorne opowieści i słodkie sny...
Nie.
Nie zabieraj Człowieku fantazji, radości i wyobrażeń MOJEMU dziecku.
To ja go wychowuję. I wychowywać będę używając magicznego myślenia jak długo się da.
Może będzie wierzył w Świętego Mikołaja do 10 roku życia? Chciałabym.
Nie Twoja rola to 'prostować' i siekać mi 2 latka prostą rzeczywistością.

Koleżanka. 
Bolo: 'Ja cham! Ja cham!' i pokazuje jak układa puzzle.
Koleżanka: 'Bolo SSSam, powiedz SSSam.'
Bolo: 'Cham! Cham!' - z uśmiechem od ucha do ucha.
Koleżanka: 'Nie, nie, źle. SSam. SSSS! Powiedz sssss'
Bolo milczy kolejne pół godziny.

Koleżanko - moje dziecko nie jest głuche. Jest niegotowe aby wypowiedzieć ten zestaw głosek.
Jego aparat artykulacyjny dopiero się rozwija. To nie jest czas na ćwiczenia artykulacyjne.
Ty mów poprawnie. To wystarczy. Na razie. 

Kolega. U mnie u domu.
'Bolek! Nie wolno brać pilota!
Bolo: 'Boło tak!'
Kolega: 'Nie wolno!!!'

Wolno Kolego. W moim domu, mój pilot wolno mu brać.
W twoim domu, twój pilot, twoje zasady. Wtedy nie wolno.

Nie wychowuj mi dziecka!!! 

Gdy moje dziecko je z ziemi a ja stoję obok - to znaczy, że mu wolno.
Gdy moje dziecko idzie tyłem po chodniku a ja idę obok - to znaczy, że mu wolno.
Jeśli moje dziecko próbuje MOJEJ kawy to znaczy, że mu wolno.
I gdy moje dziecko mówi na wodę - kawa - to znaczy, że mu wolno.

-------------------------------------------------------------

To jest bardzo proste. Wszyscy, no prawie wszyscy mają dobre intencje. Ale ciężko złe metody.
Skąd pomysł Człowieku, że masz prawo wychowywać, pouczać, oceniać, poprawiać, korygować MOJE dziecko???
Nie masz prawa. Szczególnie gdy ja stoję obok.

Jeśli uważasz, że popełniam błąd, że masz rozwiązanie, lepsze, że z czymś się nie zgadzasz - powiedz MI o tym, nie dziecku.
Ja chętnie porozmawiam. Spojrzę na sprawę z innych punktów widzenia. Pomyślę, a może przyznam Ci rację i zmienię swoje zdanie.
Ale to JA. Nie Bolo. To ja i jego Tata decydujemy o jego wychowaniu. Nie Ty Człowieku.
Nie wychowuj mi dziecka. Proszę - a przy tym zdecydowanie tupię nogą...


241 komentarzy:

  1. wiesz jaką prawidłowość zauważyłam? najbardziej uzurpują sobie wygłaszanie opinii na temat wychowania cudzych dzieci ,ludzie , którzy przeoczyli wychowanie dzieci własnych wysługując się bliższą bądź dalszą rodziną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie coś w tym jest. Mój tato przeoczył czas na wychowanie mnie i dwójki mojego rodzeństwa (z 3 siostrą było trochę inaczej, bo to "Rodzyn", urodziła się niespodziewanie 12 lat po mnie). Wiecznie nie było go w domu kiedy byliśmy mali. Siedział w pracy od rana do nocy a kiedy już był w domu chciał spokoju i ciszy, dzieci miało nie być. Teraz kiedy mam córkę tata wie wszystko na temat dzieci, karmienie, spanie, gadanie, on zna się na wszystkim najlepiej. Czasem doprowadza mnie do szału.
      Pech, że póki co nie stać Nas na mieszkanie z mężem w związku z czym mieszkamy z rodzicami...

      Usuń
    2. nie pech tylko lenistwo i możliwość mieszkania u kogoś.

      Usuń
    3. Nie znam Cie Anonimowy, ani Autorki tekstu, ale latwo oceniac Ci co? jak dobrze znasz Autorke? A jej realia? Pomysl troche, bo glupio sie czyta takie zlosliwe komentarze pod bardzo mondrym tekstem.

      Dyslektyczka

      Usuń
    4. O ocenianiu po pozorach między innymi mówi Autorka. Bez znajomości dziecka/rodziny/kontekstu/sytuacji itp. otoczenie/społeczeństwo wydaje osądy. Ty robisz dokładnie to samo.
      Tekst chyba nie przeczytany ze zrozumieniem.

      Usuń
    5. albo ci, co w ogóle dzieci nie mają

      Usuń
  2. Jak ja uwielbiam Twoje posty Kredka, czytam co do słowa, pomimo że słowotok masz taki że w większości innych blogów w połowie bym przerwała, albo co piąte słowo czytała. A u Ciebie nie u Ciebie wszystko ciurkiem. I powiem Ci jedno sto razy mam to samo odczucie- tych doradców, mówiących co można, co powinno się , co należy jest wkoło mnóstwo, że kolory powinny być takie, że iść należy tutaj, że to zrobić a tego nie...Ale powiedz mi czy tym osobom mówisz wprost w oczy że sobie tego nie życzysz? Czy tylko potem spisujesz co cię wkurzyło, zdenerwowało?? Bo ja często tam mam że przemilczę, czasami powiem, a te osoby i tak swoją gadkę kontynuują jak gdyby nigdy nic..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczę się, pilnie się uczę żeby od razy mówić STOP. Najtrudniej gdy to ktoś bliski a ja się martwię, żeby go nie urazić... ale uczę samą siebie - że to moja rola i koniec kropka :)

      Usuń
    2. Też mamy z tym problem. Ale czasem mi się udaje i zwracam uwagę, że Emilka tego czy tamtego nie robi, albo olewam czyjś zakaz...

      Usuń
    3. Żeby się lepiej udawało polecam gorąco lekturę króciutkiej książeczki Asi Rajang: "Jak być sobą. Opowieść o Asertku" - wspaniała metaforyczna opowieść o sprawach ważnych :)

      Usuń
  3. Popieram! M. jest jak na dwulatka aniołem, ale jak każdemu aniołowi - rogi wystają... A ja już nie powiem, skąd mi wystają komentarze na temat tego, jak ona "powinna jeść" - kurczę, niech je, jak chce i co chce, nie je dla babć, cioć i ludzi, którzy ją częstują, tylko dla siebie - ma czas na to, by dorosnąć do jedzenia "z grzeczności", chleba z masłem i serem, a nie chleba i pomidora, zupy z makaronem, a nie makaronu "na sucho" zanim wleję zupę etc. :)
    Nie znoszę ludzi, co mi z dziecka usiłują zrobić "starą maleńką". Niech chcąc uczyć grzeczności, uczą najpierw siebie, że niegrzeczne jest wtrącanie się w cudze sprawy, o ile nie wiążą się z czyjąkolwiek krzywdą...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kredko- AMEN-inne słowa nie sa tu potrzebne!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. I bedzie rozbuchane chlopaczysko..., eh sama nie wiesz co robisz kobieto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to znaczy ROZBUCHANE? Nigdy nie słyszałam o takim Dziecku...
      Poza tym anonimie dajesz doskonały przykład na kolejny akapit do tekstu
      Matki Kredkowej ;)

      Usuń
    2. P.S Macham do Ciebie serdecznie- nie pluj jadem!

      ahoj!

      Usuń
    3. Pani ze sklepu? Koleżanka? Kolega? Czy może Wujek-Dziadek?;)

      Usuń
    4. no jak Ty śmiesz matkę Polkę, chodzącą świętość pouczać? Przecież ona wie najlepiej, że wrzeszczący w miejscach publicznych dzieciak nikomu nie przeszkadza, a ponieważ ona świętą matka, jej dziecko ma prawo wszędzie drzeć mordę a Tobie nie ma prawa to przeszkadzać? ;)

      Usuń
    5. w miejscu publicznym czyt., galeria/sklep , przeszkadza radosny krzyk dziecka ? przecież każda galeria/sklep jest jednym wielkim zbiorem różnych głosów tworząc ogromny hałas, tylko osoby suche od wewnątrz , drażni radosny krzyk.... i bardzo dobrze , ze się nie godzisz Kredka z tymi uwagami, ja też zawsze mam dość wujków dobre rady ;)

      Usuń
    6. Moje DZIECKO ma buzie- straszni niektórtzy Ci ludzie, straszni,a jaki poziom wypowiedzi.... klękajcie narody.

      Usuń
  6. Drinków nie pijam, nie tylko z powodu karmienia piersią. Na kanapę się za to przeniosłam żeby lepiej się czytało. I zgadzam się w całej rozciągłości. Porównywanie dzieci jest najgorsze: "a bo córeczka mojej koleżanki, to w tym wieku już...", "a jego tata, to już w tym wieku...". Chyba zdradziłam, kto jest tego mistrzem;-). Pozdrawiam odpoczywając od wychowywania. Ostatnio najbardziej lubię moje dziecko jak śpi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Amen Kredusia, po stokroć amen...
    Mnie konstrukcje rozwalają teksty z cyklu "chłopcy nie płaczą" albo "wózek z lalą jest dla dziewczyn". Ale gdy na placu zabaw jakaś babcia ostro dzieliła klapami małe dziecko wyzywając je przy tym od gnojków - nikt się nie odezwał.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kredko, Ty pisz. Bolo niech po prostu będzie, bo jest najlepszy, a człowiek niech zniknie z pola widzenia, bo i ja nogą tupnę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Och jak mnie to wpienia!!! A szczególnie uwagi do MOJEGO trzylatka jak płacze w sklepie bo jest zmęczony "Nie płacz bo Cię zabiore", "Nie płacz bo to brzydko". Jak kiedyś pana od "zabiore' na cały sklep zjechałam to do drugiej kolejki poszedł. Jakie, do jasnej ciasnej, zabiore bo płacze??? Bo chłopcy nie płaczą, Bo co?????? Bo kto tak mówi?? MÓJ chłopiec płacze i to nawet ten, który ma siedem lat.
    Ja nadal wierze w Mikołaja ;-) :p

    OdpowiedzUsuń
  10. O matko ! no piszesz całą prawdę :) Tylko kurcze ja to mam taki problem, że ja zaraz tych " człowieków" na ziemię sprowadzam, kłócę się, pyskuję, walczę z nimi sarkazmem i każdą inną możliwą dostępną bronią... Niekoniecznie załapią od razu, ale liczę na jakąś głębszą refleksję po dłuższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czy to problem, to ja nie wiem, ja bym chciała mieć taki problem, bo póki co ja czasem przemilczę, albo ograniczę się do naprostowania światopoglądu Natana po takie "pedagogicznej ingerencji". Ja chciałabym mieć energię/asertywność/odwagę do takiego "na ziemię sprowadzania"...

      Usuń
    2. Popieram pierwsze zdanie ;)

      Usuń
  11. Grr... Zaperzyłam się.
    Dodam jedno moje - poczta, długa kolejka, dziecko grzeczne, podśpiewuje sobie pod nosem. Ale babcię stojącą przed nami wyraźnie to wkurza. Odwraca się tak gwałtownie, że ja się nawet przestraszyłam i syczy do mojego dziecka:
    "Cicho! Bądź grzeczny, bo cię zabiorę"

    Oooo nieee.... Tak NIKT nie będzie moich dzieci straszył !
    Dzięki Bogu, mama jest jeszcze dla mojego dziecka wyrocznią i szybka reakcja od razu załagodziła sprawę. W przeciwnym wypadku namierzyłabym tą kobietę i straszyła po nocach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę sobie, że moja reakcja na coś takiego byłaby lekko straszna dla tej pani. Zapytałabym łagodnie swoje dziecię: zabierzemy tę panią do domu, chciałbyś? zamkniemy panią w piwnicy i będziemy się nią bawić, ok? ;)

      Usuń
  12. Kredko, Kredko, jak ja Ciebie rozumiem. Też mam Dwulatka i nigdy jeszcze ludzie nie mieli takiej potrzeby wtrącania się w Jego/ nasze życie jak teraz...
    Dzisiaj, jakieś 2 h temu, Pani od Sera (w sklepie)
    - A ile on ma?
    -dwa latka
    - A, no to jeszcze EWENTUALNIE ma prawo być taki niegrzeczny.
    Niegrzeczny? Zawołał 3 razy z rzędu" mamo, tego selka z duuuuzią ziulą!". Głośno zawołał. Moja, matki wina, bo taka byłam zaaferowana 'składaniem zamówienia', że na ciche komunikaty nie reagowałam. I tak każdego dnia. Nie powinien nosić pieluchy, nie powinien jeździć już w wózku, nie powinien lądować w naszym łóżku w środku nocy. Powinien się zawsze pięknie dzielić, iść ładnie za rączkę i być cicho... Wszyscy dookoła zdają się wiedzieć lepiej co powinien a czego nie powinien MÓJ SYN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To późno się zaczęło. Moja Kalina ma cztery msc, a mi już Człowieki od ciąży żyć nie dają. Wszystko źle...

      Usuń
  13. Oż jak ja uwielbiam te głosy: Jeszcze w pieluszce?
    Dziękuje bogu, ze się jej pozbyliśmy bo bym chyba to słyszała do tak zwanego usrania po pachy.

    Co Ci ludzie mają w głowach?
    Co powoduje, że brak im wyobraźny, podejścia na luzie i brania życia z uśmiechem?
    Ja krzyczę głośnę helloł dla Pani z poczty,
    dla dentystki, dla Koleżanki, Zenka spod 6 !
    Ogranijcie się...

    P.S Amelia uwielbia okruchy maku dłubać na panelach, czy Bolo piszę się na takie meeting ?:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Takich "Człowieków" jest dużo, za dużo... Niestety. Ale my, jako rodzice, mamy prawo powiedzieć "stop". Osobiście często z tego stopu korzystam i gdy nie mogę sytuacji obrócić, a dziecko usłyszało już np. że "pan zabiera dzieci" (a, jak!!!) to tłumaczę, że pan nie ma racji, że nic takiego się nie stanie, że jestem obok itp... Pozdrawiam Cibie Kredko i Bola. Podczytuję Was od dawna. :)
    Maja

    OdpowiedzUsuń
  15. To chyba odwieczny problem rodziców. Nie raz musiałam się z tym borykać i choć wkurzam się okropnie, to moja asertywność jest na poziomie zero.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam czasem z tym problem. Ostatnio byłam z Małym i Nianią w mięsnym. Młody śpiewał i śmiał się radośnie. Jakaś starsza Pani wypaliły na cały sklep " Co za nieznośne dziecko! Jakie niegrzeczne!". Zamurowało mnie. A Niania " Ależ co Pani mówi, to jest bardzo grzeczne dziecko! Mieszko jest bardzo grzeczny i bardzo wesoły. A jak pięknie śpiewa!". Powiedziała to spokojnie, ale tak powoli i tak cholernie stanowczo, że tamta spuściła głowę i nawet się zaczerwieniła.

      Usuń
    2. Wg ciebie twoje dziecko pięknie śpiewa i jest wesołe. Natomiast dla reszty ludzi w sklepie będzie to już uciążliwy hałas (co nie znaczy, że ktoś obcy może rugać dziecko za nieznośność). Taka kolej rzeczy.

      kpk

      Usuń
    3. dokładnie, może reszta kupujących nie ma nastroju na wysłuchiwanie "pięknych śpiewów" dzieciaka akurat stojąc w kolejce

      Usuń
    4. Może nie ma ochoty. Ale może ja nie mam ochoty przysłuchiwać się jej pogadance o tym jaka autobusowa młodzież niekulturalna.A uwierzcie, ze i śpiew mojego dziecka o dziku który jest zły i jej gadka taki sam poziom głośności miały... Ja nie mówię tu o wrzeszczącym dziecku ale Maluchu grzecznie podśpiewującym sobie pod nosem ...

      Usuń
    5. W gruncie rzeczy, jakby był cicho to by nie było problemu. Mięsny to nie od przedszkola do opola

      Usuń
    6. Masz anonimie rację: w mięsnym należałoby słuchać kwiku zarzynanych świń.

      Usuń
  16. o kurcze jakie to mądre, jakie prawdziwe...a takie trudne...nawet czasami dla mnie, Rodzica.

    OdpowiedzUsuń
  17. mega świetny post!

    OdpowiedzUsuń
  18. ojOj masz kobitko rację. Ja to np NIEnawidzę gdy do swojego 15 miesięcznego synka mówię zdrobniale tiutiu kicikici i rózne takie słowa po dziecięcemu a taka jedna z drugą mi mowe prawi, że do dziecka to nie wolno mówić tak zdrobniale bo będzie brzydko się wysławiać. Aaaaaa spadaj ty mądralińska, właśnie że będę sobie mówić do mojego małego synka tak zdrobniale o to słodkie i zapewniam Cię że na tym nie ucierpi a przed 18-nastką obiecuję że przestanę;P
    i w całej reszcie co do joty się z Tobą Kredzia zgadzam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Podpisuję się rękami i nogami. Mój Chomiczek ma raptem 5 miesięcy, ale wszyscy lepiej wiedzą czym i jak go karmić, czy wolno mu wkładać rączki do buzi albo jak go ubierać. Na razie "wychowują" mnie, ale lada moment zacznie się pewnie to, co opisałaś. Nosz, zdenerwowałam się, zbyt obrazowo piszesz;) MOJE dziecko jest NAJMOJSZE i nikomu nic do Niego! Mogą się najwyżej zachwycać jaki ładny;)
    Pozdrawiamy Cię serdecznie i życzymy dużo cierpliwości w tych codziennych starciach.

    OdpowiedzUsuń
  20. Podpisuję się wszystkim co posiadam! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja też się w 100 procentach zgadzam i popieram. A poza tym rewelacyjnie się czyta - głowa od kiwania boli ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ostro:))Czuję bunt w powietrzu nie tylko dwulatka, ale i dwuletniej mamy:))) Wiem, wiem.. ciężko teraz jest prawda???:) Poradzisz sobie:))) Jak my wszystkie! Pewnie dotychczas te uwagi tak cię nie denerwowały. Nie przejmuj się; ludzie zawsze będą gadać. Oni po prostu muszą...:)) Taka natura. Nasze społeczeństwo (MY) nie dorośliśmy jeszcze do tego, by żyć w wolności - tak do końca. Nie umiemy uszanować inności - żadnej. Mamy kajdany: religię, tradycję... Zawsze wiemy lepiej...:) Trzymam kciuki za wasz bunt:) ... i gratuluję, bo widać rozwój:))))) Masz rację BOLO jest twój i dzięki tobie będzie jaki będzie:)) Boskie to prawda?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadnego dziecka, niestety, nie wychowuje się dla siebie.....To, że "człowieki" zwracaja na coś uwage- takie maja prawo... nie da sie zycia przezyc "gładko" i bez stresu....moje dzieci sa już wieksze, ten okres za nami i powiem Wam... będę się cieszyć gdy obca osoba , gdzy mnie akurat nie bedzie zwróci im uwagę.. "tego nie rób", " to zostaw". To może im nawet uratować zdrowie lub życie..... Ludzie nie badżcie obojętnie!!! Reagujcie!!! Lepiej raz za dużo niz raz za mało....Młode, oburzone mamy się złoszczą ...ale wybaczcie im to.. są młode

      Usuń
    2. Jak chcesz wychować swoje dzieci na popychadła bez własnego zdania, którym każdy może swoje trzy grosze w życie wrzucać i serwować nieraz sprzeczne informacje, robiąc wodę z mózgu, to już Twoja sprawa. Ilość głosów popierających Kredkę mówi sama za siebie...

      Usuń
  23. Ostatnio zatrzymałam się wózkiem na lokalnej drodze(wewnętrznej, nieprzejezdnej( przy stoisku z owocami.
    Nie odchodząc a nawet nie puszczając rączki od wózka zerkam co mogę kupić. przechodzi kobieta, ok 55 lat i mówi: Ale pani mądra, pani wprowadzi ten wózek na chodnik bo jeszcze samochód (?!?!?!?!) w dzieciaka uderzy. Riposta była krótka" no żeby się pani nie zesrała". Pan od owoców mało się nie zakrztusił ze śmiechu, a ona nabrała powietrza i poszła. Dosyć tych walnietych na beret bab, nie będę tego tolerować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. buahahaha no padłam, ale chyba pożyczam tekst i dodaje do swojej galerii rozmaitości :)

      Usuń
    2. Ostro siostro! :)

      Usuń
    3. zapisuje tekścior- będę używać!:D

      Usuń
    4. Nie, no riposta na poziomie bardzo.. Gratuluję elokwencji :/

      Usuń
    5. Tja, dziś widziałam taki fajny obrazek, niby dotyczy ojców, ale i matki powinny mieć na względzie
      https://sphotos-a-vie.xx.fbcdn.net/hphotos-frc3/q71/1233562_434279166691637_2098082841_n.jpg

      Ciekawe, czy będziesz równie dumna, jak któregoś dnia Twoje dziecko tak wypali do kogoś na ulicy...

      Usuń
  24. I mojego dziecka też nie wychowuj Człowieku!

    OdpowiedzUsuń
  25. Brawo... cóż mam napisać... brawo!

    OdpowiedzUsuń
  26. Szacun za notkę tak prawdziwa. U mnie podobnie. Tylko ja mam juz trzylatka. Jemu juz nie wolno więcej...

    OdpowiedzUsuń
  27. Aż się wzruszyłam czytając Twój post. Tysiące takich sytuacji w życiu absolutnie każdego rodzica. A to takie proste - my kids, my rules :) Albo - żyj i daj żyć innym. Cóż, niektórzy najwyraźniej tego nie umieją i nie zrozumieją. W sumie to mi ich żal, ograniczeni tacy do czubka własnego nosa.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja mam dwoje dzieci a takich 'Człowieków' poza rodziną nie spotykam. Serio? W sklepie obca baba taki tekst? Serio? sąsiadka za rękę i do klopa? Chyba bym od razu rękę mego dziecka wyrwała a tej w sklepie bym powiedziała 'odwal się, babo'. No nie wierzę, że są tacy ludzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To gdzie Ty @piegowata mamo mieszkasz? Chętnie się tam sprowadzę:)

      Usuń
  29. święta racja! sama się czasem łapię,że komuś chcę "doradzić" ale nigdy własnie do dziecka tylko do rodzica,piszę-mówię co myślę ja sama,a co ktoś z tym zrobi jego sprawa
    jak jakieś dziecko jest u mnie ma stosować się do moich zasad panującyh w moim domu i tego już się obce dzieci nauczyły przychodząc do moich córek
    ale do szału doprowadzaja mnie uwagi, że moja córka (2 lata i 4 mies) nadal śpi w pampersie, że jak to? skoro w dzień już woła to i w nocy powinna, bo przecież Hania w jej wieku (starsza siostra która ma teraz 6 lat) już nie korzystała wtedy z pampersów w ogóle,moja wina,że mała nie gotowa? zwłaszcza jak sie opije przed spaniem? no cóż będzie pora to i przestanie,nie zmuszę,a uwagi innych kwituję tekstem - ja wychowuję,będzie gotowa to przestanie sikać w nocy :P

    OdpowiedzUsuń
  30. Aż mi się biedronkowa reklama przypomniała: "Bo my Polacy tak mamy, zawsze wiemy najlepiej". Niestety stykam się z tym bardzo często i niezmiennie mnie to wnerwia... Tekst, jak zwykle, rewelka:).

    OdpowiedzUsuń
  31. W tym momencie mam ochotę wydrukować Twój tekst kilkanaście albo i kilkadziesiąt razy i rozesłać WSZYSTKIM ludziom zwanym "dobra rada", a jeden oprawić w ramkę i wywiesić przy drzwiach wejściowych, tak aby każdy miał możliwość jego przeczytania przed wejściem do domu!

    OdpowiedzUsuń
  32. Moja babcia w tego typu chwilach mawiała: całe życie z debilami. Nie znoszę takich akcji, jak opisana i nie znoszę dotykania mojego dziecka przez człowieki obce. Pani cykoria22 bardzo mądrze prawi, dziękuję. Mama Bestii

    OdpowiedzUsuń
  33. Kochani, ja tak sobie myślę, że jest jeszcze druga strona medalu. Nieraz jadąc autobusem spotkałam się z matką uciszającą dziecko słowami: siadaj i siedź grzecznie, bo cię pan kierowca z autobusu wygoni. Inna sytuacja - dziecko płacze a matka: przestań się mazać, bo pani/chłopczyk/pies z kulawą nogą będzie się z ciebie śmiał. Przykłady można by mnożyć, ale chodzi mi o to, że wiele osób, wielu rodziców ma tendencje do przerzucania odpowiedzialności na inne osoby. Ja wiem, ze coraz więcej mam zaprzestaje takiego dialogu z dzieckiem, że jest coraz więcej osób świadomych, ale powiedzcie, czy takie bezmyślne teksty niejako nie otwierają furtki obcym na nasze rodzicielskie podwórko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak mówię ale dlatego że mnie kiedyś to spotkało i nawet nie raz bo dzisiaj też ;)
      Mam naprawdę BARDZO AKTYWNE dziecko. Nie że niegrzeczne tylko po prostu cały świat istnieje po to by go zobaczyć, poznać i dogłębnie zbadać. Każdą podłogę trzeba przebiec, każdy liść dotknąć, na każdym wystającym korzeniu stanąć, nad każdą mrówką się pochylić, gdy jest się szczęśliwym to się śpiewa, gdy coś zaintryguję to się o tym mówi - jestem z niej dumna i wspieram ją w tym poznawaniu (nie niszczy, nie rozwala - przynajmniej nie dla zabawy, to że coś się okaże za duże jak na jej małe rączki to już inna kwestia). Nie mam zamiaru zamykać ją w domu czy wywozić do lasu z dala od ludzi, daleko mi do mówienia "to nic takiego, odłóż". Była w muzeum, była w skansenie, była w wielu miejscach. Jednak wielu ludziom się to nie podoba. Bo hałasuje, bo biega, "bo się nie słucha" - ona wie że jak dla mnie to może robić wszystko by ten świat poznać ale czasami nie jesteśmy tylko we dwoje. Są też inni ludzie z ich własnymi prawami i czasami dla świętego spokoju trzeba być "grzecznym". Chociażby sytuacja z dzisiaj. Zajęcia dla dzieci połączone z prelekcją o glinie (historia, techniki itp). Kobieta mówi i mówi, młoda słucha, w pewnym momencie gdy zadane zostaje pytanie ona zamiast odpowiedzieć pyta czemu są kropeczki na wyświetlanym zdjęciu, dużo czarnych kropeczek, skąd one się biorą? Kobieta widać że zmieszana, robi się czerwona po czym zamiast wyjaśnić "wyświetlacz jest już stary i już nie wszystkie światełka działają" zwraca się do mnie (siedzącej z tyłu z innymi rodzicami): dziecko chyba jest za małe na te zajęcia - proszę ją wyprowadzić. A więc co? mam nie mówić mojej córce "siedź grzecznie bo inaczej pani cię wyrzuci" skoro wyrzuciła? Taki jest świat. Jeśli robisz coś co nie pasuje do przyjętych w danym kręgu praw mogą cię z tego kręgu wyrzucić. Moja córka już odczuła dotkliwie tą lekcje. Bardzo była smutna bo bardzo chciała być na tych zajęciach, potem jej wyjaśniłam - dokładnie takim zdaniem jak powyżej, skąd się wzięły te intrygujące czarne kropeczki na projektorze i zrozumiała - bo może i nie ma 10 lat ale naprawdę skoro zadaje pytanie to znaczy że jest wystarczająco duża by poznać odpowiedź. A glinę kupiliśmy i zrobiliśmy dużo fajnych figurek (chociaż szkoda mi że nie mogła ich zrobić z innymi dziećmi) a jutro planuję przejechać się gdzieś w plener z łopatką i pokazać jej że glina to rodzaj ziemi ;) będzie dodatkowa zabawa

      Usuń
    2. Szczerze? Jestem mocno zdziwiona, że wyszłaś z dzieckiem z zajęć, mała miała prawo uzyskać odpowiedź i bawić się z innymi. Powinnaś zwrócić tej kobiecie uwagę, że tak nie wolno i zostawić dziecko na zajęciach, to ta Pani ma problem ze sobą nie dziecko a tak dałaś małej do zrozumienia, że pani "miała rację" i że zachowuje się niestosownie co nie miało miejsca. Mam takie samo żywe dziecko jak Ty i uwierz mi, że mała brałaby udział w tych zajęciach nawet jeśli by się miało skończyć skargą na panią prowadzącą....

      Usuń
    3. Aniko - przykro mi, ale do mnie Twoje argumenty nie przemawiają... Popieram Vingę w 100%, mała miała prawo się dowiedzieć, a na pewno miała prawo pytać. To ta prowadząca źle się zachowała, nie Twoja córka. Jestem pedagogiem przygotowanym do pracy z dziećmi z klas 4-6 i gimnazjum i jakbym zachowała się podobnie do tej pani na lekcjach komisyjnych podejrzewam, że nie miałabym czego szukać w szkole. A świat jest taki, jakim go sobie stworzymy;)

      Usuń
    4. Muszę wrzucić swój kamyczek do ogródka, ponieważ często chodzę na zajęcia ze swoim wnusiem i widzę , że mimo, iż jasno określona jest grupa wiekowa dla jakiej przeznaczone są zajęcia to dużo Mam wogóle nie bierze tego pod uwagę i przyprowdzają na nie swoje dzieci , które potrafią dokładnie rozłożyć każde zajęcia . Proszę drogie Mamy o szacunek i zrozumienie dla innych a także dla własnego Dzieciątka , które się nudzi zupełnie i zaczyna interesować się zupełnie czym innym niż tym co jest przedmiotem zajęć .

      Usuń
    5. Anonim - ok, ale dziecko za małe bo zadaje pytania bo czegoś nie wie i jest ciekawe?? Rozumiałbym jakby przyszło dziecko 3 letnie i totalnie nic nie rozumiało i się nudziło na prelekcji, wariowało, "rozwalało" zajęcia... Ale wypraszać dziecko zaciekawione jakimś szczegółem (może nie do końca związanym z tematem - ale co z tego) tylko dlatego, że zadało pytanie?

      Usuń
    6. @Aniko, to ja teraz zaczynam rozumieć jedną rzecz. Robię doktorat z biologii molekularnej i mamy pełno doktorantów, i seminaria co i rusz. I po każdym seminarium pytania trzeba ludziom wyrywać z gardła. Odzywa się stara kadra, a reszta milczy, i to nie dlatego, że nie rozumie. Na Zachodzie jest zaraz las rąk, a u nas - jakieś pytania? I głucha cisza w odpowiedzi. Zagraniczni wykładowcy są zmieszani, bo myślą, że to ich wina. Sama miałam opory i nauczyłam się dopiero na stażu za granicą. Myślałam, że to wina edukacji, ale jak widzę zaczyna się wcześniej.

      Usuń
  34. Uff na szczęście ja nie miałam zbyt wielu takich sytuacji. Ale w ostatnia zimę moje dziecię przechodziło bunt 2latka połączony z chwilowym rozpieszczeniem przez dziadków(widza ja 3 razy do roku) i iść na własnych nogach nie chciała.200metrow szłyśmy godzinę bo miała taki kaprys żeby ryczeć na chodniku z małymi podbiegnięciami aby runąć na ziemie z rykiem. Ja jako matka cierpliwie stałam obok i czekałam aż znów nabierze ochoty aby iść lub chociaż dać się ponieść, ale ''dobroduszne'' babcie nagle nas okrążyły gotowe nawet ponieść me dziecko lub chociaż moje ciężkie zakuy(ptasie mleczko w jednorazówce) abym mogla to dziecko zanieść do domu oddalonego o 30 metrów;) Kiedy grzecznie podziękowałam za pomoc kobiety dalej stały nade mną i już zaczepiały mala, ze zabiorą etc. A najlepsze jest to, ze kiedy szla jakaś koleżanka jednej z nich i pytała się co robi to ta z duma oświadczyła, ze pomaga tej pani(mi) bo sobie z dzieckiem nie radzi:D po 5 min. mala uznała, ze ma dosyć babki, wstała, otrzepała się i powiedziała ze idziemy i się oglądała czy czasem nikt już za nami nie idzie;)
    Obcym ludziom wydaje się, ze wiedza lepiej jak wychować nasze dziecko, trzeba to olać, tylko my wiemy co jest dla nich najlepsze. Ja wiedziałam ze moje dziecko ma taki kaprys żeby poryczeć bez powodu i trzeba to ignorować bo inaczej będzie gorzej, ale nie każdy chce to zrozumieć. Na szczęście tamten okres mamy już za sobą;)

    pozdrawiam
    http://ladyincolors.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam tych co pomagają tekstami "bo cię zabiorę". Mam wtedy ogromną ochotę spytać że to groźba karalna a porwanie to ciężkie przestępstwo i czy mam wezwać policję. Ale niestety zazwyczaj w takich przypadkach jestem zbyt rozkojarzona staraniem się być spokojnym ;)

      Usuń
  35. Tiaaa, Pojechałam na tydzień do mojego rodzinnego domu gdy synek miał 4,5 miesiąca. Noszę go wieczorem, tulę - dzieciak niespokojny w nowym miejscu. I mój ojciec kiwa z dezaprobatą głową - no, widzę że juz nieźle rozpieszczony.
    O jak się zapieniłam !
    Generalnie uwielbiam łatki rozpieszczony, niegrzeczny ;-)
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  36. Kredko zgadzam się z Tobą w 1000% Często spotykam takich "Człowieków" niestety nie potrafię odpowiednio zareagować choć szkoda mi mojego syna bo on jest wtedy zagubiony. Najbardziej mnie wkurza jak ja mu coś pozwalam a ktoś obcy mu mówi, że tak/tego nie wolno.
    Pozdrawiam mama Jasia i Mieszka :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja Cię normalnie, po ludzku lubię, wiesz? :) Genialne i takie... bliskie niestety :/ choć ja, kiedy pewna Pani powiedziała do mojego płaczącego za tatą dziecka, " jesteś niegrzeczna, zaraz wrzucę Cię do wora i zabiorę" odwróciłam się paląc babę na popiół wzrokiem i wycedziłam - Pani zmyśla, a przy mnie nikt nigdy Ci nic takiego nie zrobi, jesteś bardzo grzeczną dziewczyną. Babę zatkało, a ja mam to gdzieś. Niestety ciągle spotykam takich ludzi, co mnie wielce dziwi, bo uważam Miśkę za wzorowe dziecko, po co te nauki uliczne??

    OdpowiedzUsuń
  38. Tekst rewelka. Podpisujemy się rękami i nogami !

    OdpowiedzUsuń
  39. Ooooo....miałam podniesione ciśnienie przy każdym jednym przykładzie-ale najbardziej ( bo Dzidziola śmiała tykać) ciśnienie podskoczyło przy pani głoszącej tyrady o zachowaniu ciszy w miejscu publicznym:/

    OdpowiedzUsuń
  40. Trafilas Kredko tym tematem w sedno. Ile razy zagotowalam sie w przeroznych miejscach, ile razy zjechalam obce mi bliskie mi osoby. Po raz pierwszy jak Lulek (dzis 14 miesiecy) mial 3 dni, a moj rodzony Ojciec spojrzal sie na mniej krytycznie i powiedzial: "No, ale ten brzuch to musisz zgubic..." Aaaa! Cisnienie podskoczylo mi na jakis tysiac i wysyczalam mu niezwykle nieprzyjemnym tonem: "NIc nie musze, Tato, ja naprawde nic nie musze". OOOO, do dzisiaj szlag mnie trafia, kiedy sobie to przypominam. Ah Ci ojcowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie, ze nic nie musisz. Lepiej sie zapuscic i zaniedbac niz porzyjac krytyke, a potem rozpaczac, ze cie maz zdradza, bo nie lubi wielorybow.

      Usuń
    2. A czy tobie Anonimie o coś chodzi??? Bo taki tekst nie na miejscu wg mnie. Jestem mamą 3 dzieciaków, jestem szczupła a brzuch po porodach i tak mi został. Od własnego ojca też usłyszałam taki tekst jak Małgosia i też się naburmuszyłam. Niestety takie nasze poświecenie, dla chęci posiadania dzieci. Jedne mamy wyglądają dokładnie jak przed porodem, a innym "coś" zostaje. Nawiązywanie do wielorybów i innych niby zdrad to dla mnie dziwne i nie na miejscu. No chyba że Ty masz z tym problem ??

      Usuń
    3. @Anonimie, pszczółko słodka, ośla łąko. Mowa o kobiecie w trzecim dniu połogu. Ty myślisz, że to się tak samo wsysa po porodzie? Macica zwija się jeszcze przez sześć tygodni, zanim kobieta przestanie wyglądać jak nadal w ciąży.

      Usuń
  41. Jeszcze jedno musze dodac: Nasz syn chetnie bawi sie sam. Cudownie! :) Nalezy dbac, chuchac, troszczyc sie o koncentracje dziecka. Tylko, ze inni ludzie tego nie rozumieja i w momencie kiedy Lulek w pelnej koncentracji oglada zwierzatka-klocki, stawia je na innych klockach, umysl mu niemal paruje, dziecko jest w swoim swiecie. W tym momencie Gosc postanawia mu "pokazac". Lulek wypada z koncentracji, zaczyna wyc, Gosc dziwi sie co zrobil. Tlumacze: daj mu spokoj, jak chce sie sam bawic, niech sie bawi. Jak bedzie potrzebowal nas, przyjdzie... Czy to tak trudno zrozumiec?

    OdpowiedzUsuń
  42. wielbię tego bloga i posty, które są moimi myślami ubranymi w słowa!/ MartaMaria

    OdpowiedzUsuń
  43. Podpisuję się pod wszystkim i jeszcze udostępniam na fb coby do innych dotarło ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Dokładnie jest tak jak piszesz Kredka.Ja mam starsze dziecko młodszo-szkolne. Uważam, że jest wiele sfer w których nauczyciel decyduje, ale też wiele takich, w których monopol mam JA. I rozmawianie z 8 latką na temat wyjazdu na zieloną szkołę w kontekście" taka duża i do rodziców do łóżka przychodzi czasem - a fe, wstyd!" albo "co to znaczy że nie będzie cię w piątek bo wyjeżdzasz" doprowadza mnie do pasji. I co ona ma powiedzieć w szkole? Dlaczego nauczyciel nie rozmawia ze mną tylko z małym dzieckiem. Bo 8 latek to nadal mały człowiek jest...

    OdpowiedzUsuń
  45. dobrze jest wiedzieć jak to wygląda z perspektywy rodzica, nie mam własnych dzieci więc nawet sobie nie wyobrażałam jak musi się czuć matka w takich sytuacjach, ale dobrze że przeczytałam - teraz wiem i będę uważać żeby nikomu nie zrobić przykrości ani nie wkurzyć ;) bo masz racje - to Twoje dziecko i Ty je wychowujesz!

    OdpowiedzUsuń
  46. Jak przykro słyszeć takie słowa od obcych to jedno..a jak cholernie przykro od najbliższej rodziny to kompletnie inna sprawa. Ja mam to nieszczęście,że moi dziadkowie, moi rodzice notorycznie krytykują każde moje posunięcie. Syn ma 2,5 roku i naprawdę nie jest gotowy na rozstanie z pieluchą na stałe. Woła siku,ale pilnuje pieluchy jak oka w głowie i ona póki co musi być. Nie chcę robić nic na siłę,nie chcę żeby dziecko miało traumę z powodu odpieluchowania. Nie ważne, nikt tego nie rozumie, wczoraj impreza rodzinna i przy stole, przy którym siedziało 13 osób dziadkowie zaczęli debatę na temat tego,że mój syn nosi pieluchę. Po co zaczęli to wczoraj? A no po to właśnie,żeby zebrać większe grono popierających ich rozmówców. Impreza zmieniła się w Sąd Najwyższy...główną oskarżoną byłam ja...nieodpowiedzialna matka i moje dziecko...bo dziecko sąsiadów już sika na nocnik! Wkurza mnie to,że osoby najbliższe któe powinny mnie wspierać tego nie robią. I nie dotyczy to tylko kwestii odpieluchowania. Tak łatwo jest wychowywać czyjeś dziecko, dlaczego więc po świecie nie chodzą same ideały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby im nie zależało by sie nie odzywali, docenisz jak zostaniesz sama, wspomnisz jak bylo dobrze.

      Usuń
  47. Nigdy przenigdy nie zwracam uwagi rodzicom, tym bardziej, że nie mam własnych dzieci. Nawet jak coś mi się nie podoba, to jest to moje widzimisię i nie mam prawa. Natomiast taka sytuacja:
    wakacje nad jeziorem, siedzimy z Ukochanym na pomoście. Przybiega siedmioletni syn znajomej (w zasadzie znamy się z widzenia, jesteśmy przypadkiem w tym samym miejscu na wakacjach). Następnie pojawia się ona, ale nie wiedzieć czemu rezygnuje z towarzyszenia swojemu dzieciu w zażywaniu kąpieli w jeziorze (totalna dzicz, zero ratowników, ograniczeń w postaci wyznaczonych basenów, słowem pełna samowolka).
    Dziecię zaczyna skakać do wody i kompletnie nie zważając na swych towarzyszy, ochlapuje ich, robi to jednak zupełnie nieświadomie. Ukochany delikatnie i po kumpelsku (nauczony doświadczeniem pracy z dziećmi - wszak jest instruktorem pływania [sic!]) pyta, czy mogłoby, owo dziecię, skakać sobie radośnie nieco dalej (wszak pomost sporawy), tak aby na nas nie chlapać. Chłopak przytakuje i bez problemu przesuwa się metr dalej. Wtem odezwały się w jego rodzicielce odpowiednie instynkty (wspomnieć należy, że była w trakcie schodzenia z pomostu, udając się w kierunku obozu, który daleko i nawet gdyby jej dziecię się topiło i krzyczało w niebo-głosy, marne szanse by to usłyszała) i zrobiwszy dwa kroki w naszym kierunku, jęła z przejęciem wykrzykiwać, że jej dziecię przecież jest na wakacjach, że ma prawo skakać do wody (nikt mu tego prawa nie odbierał), odpoczywać i "Ty nie dyskutuj ani mi dziecka nie wychowuj!". No sorry.
    Czyli kwestia kontekstu nie jest taka oczywista. Ja się z autorką bloga absolutnie zgadzam, ale są sytuacje, w których osoby postronne, pani w sklepie, dentystka czy sąsiad, obserwują różne zachowania rodziców i dzieci, czasem po prostu nie mają możliwości poznania kontekstu i odruchowo zwracają uwagę, czasem wręcz nieświadomi, że robią coś niestosownego. Nie chcę ich tłumaczyć, w zasadzie dobrze kiedy dorośli ludzie zastanowią się zanim palną głupstwo, ale jednak staram się brać pod uwag dwie strony medalu.
    Pozdrawiam,
    Magdalena.

    OdpowiedzUsuń
  48. Czytając to czułam jakbym czytała swoje słowa, swoje odczucia, swoją sytuację...za trzy miesiące będziemy mieli kolejne dziecko, a co za tym idzie...powtórka "jak wychować swoje dziecko"

    Iza

    OdpowiedzUsuń
  49. Bolo JESZCZE robi w pieluchę????!!! Ufff... ulżyło mi :) mojego małego (2-latek) jakoś też nocnik parzy :) znamy te sytuacje, znamy.... a najbardziej mnie irytuje pytanie "człowieków" - a grzeczny jest?? noooo grzeczny - na wagary nie chodzi, fajek nie pali... a że się wierci, kręci, głośno "gada", włazi w każdą napotkaną dziurę to co znaczy, że niegrzeczny??? pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  50. WOW... IDEALNA MATKA NIE MA IDEALNEJ KOLEGOW..

    OdpowiedzUsuń
  51. naprawdę dobry tekst.ja też mialam wiele takich sytuacji ale tylko jak przebywałam w Polsce na odwiedzinach a le zawsze mialam cięta riposte więc nie ma tak juz że spuszczam głowę i tak tak pan ma rację.nie MOJA córka moja dwulatka!!jakby Polacy zobaczyli jak w Irlandii dzieci sięzachowują to by od razu zawału dostali!!!!nasze polskie dzieci są aniolkami przy nich!!!!dlatego jak poczytałam te wszystkie odpowiedzi to gratuluję buntu i życzę wiecej odwagi do bronienia swoich pociech :)pozdrawiam wszystkie mamy Agnieszka :)

    OdpowiedzUsuń
  52. dech mi zaparło od Waszej aktywności - jej ilości i JAKOŚCI!!!

    kłaniam się nisko Siostry!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  53. O mamo, ilez to osob padlo od gromow z moich oczu po stwierdzeniu, Nina, takie duze dzieci nie potrzebuja smoczka! Albo Ojej, tak chlodno, bez czapki to Ci pewnie zimno? Albo - To niegrzecznie tak krzyczec. (Nina miewa napady histerii, z ktorymi sobie radzimy:) Grrr, ja to bym od razu walila miedzy oczy:) Dobrze, ze jest nas więcej! A co do pieluch - ilez to mam przychodzi do nas w poszukiwaniu nocnika dla roczniakow i nieco starszych, bo tesciowa powiedziala, ze juz czas na odpieluchowanie...

    OdpowiedzUsuń
  54. zgadzam się w całej rozciągłości :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Amen!
    Jak ja uwielbiam takie "ciocie-dobra-rada"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. A jak komuś przeszkadza hałasujące dziecko, to niech nie wychodzi w ciągu dnia na miasto, tylko poczeka na ciszę nocną. w tedy ma większą szanse na spokój ucha! [kropka]

      Usuń
    2. nieźle egoistyczną postawę prezentujesz

      Usuń
    3. Aha, to jak sąsiad barabani muzą na full o 21.50 to jest ok, bo nie ma ciszy nocnej, a jak dziecko pokrzyczy to obraza majestatu? Gdybyśmy tylko mogły, zatkałybyśmy dzieciom buzię smokami, sęk w tym, ze tego też nie można i weź tu bądź mądry...

      Usuń
    4. Ani sąsiad nie ma prawa ryczeć głośnikami na full o 21.50 (imho w ogóle nie ma prawa ryczeć na full, niech sobie dom z ogrodem kupi, jak chce), ani dziecko hałasować "bo to dziecko". Co innego płacz dziecka, taki normalny (bo głodne, bo upadło, bo z czymś sobie nie radzi), a co innego głośne wrzaski czy śpiewanie "bo ono takie ekspresyjne".

      Wychowanie, o czym większość z Was tu zapomina, to nauka zasad funkcjonowania w społeczeństwie - zapatrzona bezkrytycznie w swe cudowne dziecko mamusia nie jest społeczeństwem, tylko jednostką.

      I tak, mam dzieci, i to całkiem duże dzieci, a Wasze komentarze są dla mnie zadziwiające.

      Usuń
  56. Oj jak ja bardzo dobrze rozumiem to o czym tu piszesz... Ja mam też bardzo serdecznie dość "złotych rad", albo stwierdzeń "daj jej spokój ona jeszcze nie rozumie, jest za mała, za głupia"-córka ma rok i ja wiem co rozumie a co nie, bo to ja siedzę z nią 24 godz na dobę, przez 7 dni w tygodniu...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  57. Najgorsze w tym wszystkim jest to że najlepszymi specjalistami od wychowywania dzieci są osoby bezdzietne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  58. Tak bardzo identyfikuję się z tym tekstem, że po "przytrzymuje moje dziecko" nie byłam w stanie czytać dalej. Szlag mnie trafił. Zabiłabym.

    Dla mnie najgorszy był okres niemowlęcy, wtedy się tych dziwnych ludzi najwięcej przyplątywało. Teraz jakoś mniej, a i ja się w końcu nauczyłam interweniować. Ja dzikus. Ja człowiek nielubiący rozmawiać z nikim i generalnie schodzący z drogi, pyskuję i morduję. Polecam, jest skutecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Też miałam raz taką sytuację. Jechałam z moją 8-miesięczną córką autobusem. To była jej pierwsza przejażdżka komunikacją miejską w życiu. Dziecko było już trochę wymęczone, nie mogło zasnąć, bo miejsce dziwne, do tego był upał. No i zaczęło się marudzenie. I nagle ze 3 "babcie" rzuciły się na mnie, że to trzeba dziecko zabawić, że to trzeba tak, a do rączek dać chrupkę itp itd. Normalnie wkurzyłam się na maksa!! Co im do mojego dziecka?? Następnym razem jak mi się ktoś tak będzie wtrącał, to od razu utnę dyskusję z góry!

    OdpowiedzUsuń
  60. Ludziska. Ktoś tu powyżej przytomnie opisał przypadek z chlapiącym wszystkich wokół siedmiolatkiem. Bo bywa i tak. Ludzie MUSZĄ się czasami wtrącać, jak widzą, że zachowanie obcego dziecka zagraża dobrym obyczajom społecznym, czy nawet zdrowiu i bezpieczeństwu innych. Dziecko nie jest tylko prywatną własnością mamy i taty. Dziecko jest częścią społeczeństwa, w którym żyje i dlatego społeczeństwo owo ma czasami prawo reagować. Byle słusznie. U nas taka sytuacja. Polskie morze, plażujemy się z dwulatkiem i dziesięciolatkiem. Starszy z kolegą budują zamek. Co kwadrans przebiega wzdłuż morza czarnoskóry chłopiec z kolegą i specjalnie wdeptują radośnie we wszystkie budowle dzieci. Przy okazji sypiąc piachem w oczy. Dzieci idą się nam poskarżyć. Do obu chłopców dołącza się jeszcze dziewczynka (też czarnoskóra) i biały chłopiec. Nadal sieją zniszczenie. Kiedy biegną czwarty raz, podchodzę, żeby widzieli, że ktoś dorosły stoi. Dzieci zatrzymują niszczycielską gromadkę, tłumaczą po angielsku. Duży czarnoskóry się śmieje. Biegną szósty raz. Mój mąż podchodzi bliżej. Duży potyka się o zamek, wykłada jak długi. Mąż przytrzymuje go za ramię i tłumaczy, że niszczy dzieciom zabawę, że ma uważać, że sypie piaskiem, że o mało nie naskoczył synowi na plecy. Tamten w popłochu ucieka. I przyprowadzą matkę - zniemczoną Polkę, najwyraźniej opiekunkę całej czwórki. Matka wrzeszczy, że syn umiera ze strachu, że obcy facet go przytrzymał i chciał bić, że dzieci nie znają angielskiego, że przebiegały tylko dwa razy a nie sześć, że przecież się ładnie i aktywnie bawią, ŻE PEWNIE JESTEŚMY RASISTAMI. Tłumaczymy, tłumaczą świadkowie. Trzeba było zareagować. Bo chcemy, żeby nasze dzieci wróciły z wakacji zdrowe i w całości. Kredko, pisałaś kiedyś, że chciałabyś, żeby inni uczestniczyli w wychowaniu Twojego dziecka i innych dzieci. Żeby pochwalili, kiedy trzeba, dopingowali, kiedy trzeba. To było we wpisie o zachowaniach matek na placach zabaw, pamiętasz? Wiesz, trudno oczekiwać, że wszyscy będą tylko chwalić i podziwiać cudze dzieci. Może być też inaczej. Nie da się wychowywać dziecka w sterylnym otoczeniu jedynie świadomych, mądrych ludzi, którzy ważą słowa i przeszli kursy rodzicielstwa oraz przeczytali po 3 mądre książki. Wszystko jest dla dziecka szkołą życia. Bo inaczej - czy zgodziłabyś się zamieszkać na odludziu? Żeby tego wszystkiego uniknąć? Puszczaj mimo uszu, co nie pasuje. A swoją drogą, mnie tam się mało kto wtrąca. Musisz mieć wyjątkowego pecha do dentystek i sprzedawczyń ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czymś całkiem, całkiem innym są zachowania aspołeczne, niebezpieczne, czy uwłaczające + brak reakcji rodzica na nie...

      podobna rozmowa była na FB więc wkleję, żeby się nie powtarzać :)
      ale celowo nie poruszałam tych zagadnień, to odrębna całkiem sprawa i trzeba to rozdzielić :)

      [aha! i ja nie chcę żeby moje dziecko ciągle chwalić i przyklaskiwać - o nie nie! ja tylko chcę, żeby w sytuacjach, w których ja mam kontrolę NAS MOIM DZIECKIEM tej kontroli mi nie odbierać /inna sprawa, że nie ja daję :)/ i zwyczajnie nie wychowywać mi syna - to coś całkiem innego niż reakcja na jego np niebezpieczne zachowanie :)

      wklejam i dziękuję za komentarz, tylko potwierdza, że jeszcze mam sporo do napisania :)))

      Kasia Schmid - Ogólnie zgadzam się! Jednak chyba są wyjątki od reguły... Bo co, jeśli dziecko śmieci/niszczy/bije inne dzieci, podczas gdy rodzice stoją obok i maja to centralne w d...? Zwrócenie uwagi takim rodzicom nie skutkuje, bo wg nich nie ma problemu. A moje gapi się i uczy złych zachowań. I co wtedy?

      Klocek i Kredka -> Kasia Schmid - gdy niszczy, gdy bije, gdy pluje na nas - nadal - nie dyskutujemy MY z nie-naszym dzieckiem [ chyba, że musimy reagować szybko bo leje dziecko, nasze czy nie nasze i musimy zapobiec krzywdzie ] - zwracamy uwagę dorosłemu - komuś na naszej płaszczyźnie porozumienia. I dyskutujemy z dorosłym - tak uważam Zresztą sądzę, że tego typu sytuacje nie pasują do poruszonych przeze mnie tym razem, są innym zagadnieniem celowo nie nawiązałam do aspołecznych zachowań, trzeba je oddzielić - wrócę do tematu

      Usuń
    2. brakuje 'jakby interpunkcji' za co przepraszam, taka 'wklejka denna' :) ale mam nadzieję, że sens zrozumiały :)

      Usuń
    3. To ja, to ja - mój tekst Kredko przytaczasz ;) Czekam z niecierpliwością na ten wpis, bo z lektury komentarzy pod tym wnioskuje, że niektóre mamuśki chyba się ostro zagalopowały w nadinterpretacji i wychodzą z założenia, że ich dzieciom wolno totalnie wszystko. Na dodatek ten prostacki język co niektórych - woła o pomstę do nieba :/ Aż przykro czytać.

      Usuń
  61. Racja, trzeba to rozdzielić. Ale ja naprawdę nie zauważyłam, żeby ludzie się aż tak wtrącali. Serio, jest mnóstwo rozsądnych rodziców (z moich obserwacji - większość) i raczej wymieniamy się doświadczeniami niż zwracamy sobie uwagę. Ludzie raczej są ostrożni w relacjach, bo przecież nie będą się kłócić na placu zabaw, skoro "wszystkie dzieci nasze są". Musisz mieć naprawdę pecha. To samo chciałam napisać po tym wpisie o zachowaniach okołopiaskownicowych (że rodzice albo nie chcą, żeby dziecko komuś pożyczało albo od kogoś pożyczało itd). Mam w tej kwestii raczej bardzo dobre doświadczenia i raczej podpatruję mądre zachowania innych (bo sporo mają ludziska dobrych pomysłów). Raz tylko spotkałam trzy mamuśki, z których jedna schowała biegówkę przed córką mojej koleżanki, ale nie przeszkadzało jej ani jej towarzyszkom, że cała ich dzieciarnia jeździ wózeczkiem dla lalek "naszej" dziewczynki. A jeśliby się wtrącali, nie wiedziałabym, jak reagować. Musiałabym chyba się ze wszystkimi kłócić.

    OdpowiedzUsuń
  62. Dodam jeszcze, że dziecię moje ma niemal 26 miesięcy i nadal nie sika "nie do pieluchy" poza domem i w nocy. Ta sztuka udaje się jedynie w domu, w ciągu dnia. I też nie zawsze. Smoczka nie ma od dawna, za to ciągnie pierś w nocy (potrafi się obudzić 2-3 razy w nocy!). I co? I nic. Sufit nam na głowę nie spada, nikt głowy mi nie suszy, nawet, jeśli se coś tam o mnie myśli. Niech se myśli. Stać mnie na pieluchy, karmić piersią lubię. Jak zobaczę, że jest szansa odstawić, odstawię. Teraz takiej szansy nie ma. I już.

    OdpowiedzUsuń
  63. Ojjj już widzę, ja będąc matką będę reagować na tego typu zachowania "innych"... Ten wpis nieźle podniósł mi ciśnienie ;)

    OdpowiedzUsuń
  64. Ludzie nie zwracają uwagi dorosłemu, bo nie potrafią, wstyd im. Dlatego zwracają się do dziecka. Jest to naganne, ale ci właśnie ludzie myślą tak: "no przecież do dziecka mówię, nie krytykuję dorosłego, a do dziecka wolno, bo ono i tak jest niekumate. A dorosły może dzięki temu zrozumie, jaki wielki błąd popełnia". Takie rozmywanie odpowiedzialności za słowa.

    OdpowiedzUsuń
  65. Napiszę jedną rzecz - może mnie nie zjecie. Przytoczone przez Kredkę sytuację wtrącania się są karygodne. Ale... mam wrażenie, że na forum tutaj rozbuchała się fala pod tytułem: "spie*dalaj, to moje dziecko i ja wiem lepiej". Jasne, to rodzic jest z dzieckiem 24/na dobę, on je zna lepiej i zazwyczaj wie, jak reagować. Jest jednak jedno "ale". Postawa (jak wspomniana w cudzysłowie) nie może być religią. A często się tak zdarza. Ludzie są coraz mniej odporni na krytykę a coraz bardziej bronią swoich dzieci, choćby nie wiem, co. Widać to w szkole. Wiem, co mówię, bo jakieś tam staż w nauczaniu za sobą mam. Rodzice krytykują nauczycieli, przychodzą do szkoły kiedy chcą, poza wyznaczonymi godzinami konsultacji, płaczą, szantażują, grożą. Bronią dziecka za wszelką cenę, nawet, jeśli przewinienia są ewidentne. Ingerują w program nauczania, przy własnych dzieciach krytykują sprawdziany, dobór pytań na testach, punktację. Dlatego apeluję: brońcie prawa do wychowywania własnych dzieci według swoich zasad, ale przyjmijcie, że w ich życiu będzie musiało je też wychowywać wiele innych osób. Które mogą mieć rację. Albo prezentują system, któremu muszą się podporządkować. I nie brońcie dziecka przed krytyką, przed sprawiedliwym traktowaniem. Nie bądźcie tacy zaperzeni. Że wara i koniec. Nie znacie się na wszystkim. Amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ingerują w program nauczania, przy własnych dzieciach krytykują sprawdziany, dobór pytań na testach, punktację." "Jeśli uważasz, że popełniam błąd, że masz rozwiązanie, lepsze, że z czymś się nie zgadzasz - powiedz MI o tym, nie dziecku." To oczywiscie dziala w obie strony. Czesto nie ma wystarczajacej komunikacji miedzy rodzicami a nauczycielami. Nie winie tu nikogo, bo w moim odczuciu nauczyciele i tak maja nawal pracy, zestresowani.... Tak samo jest z rodzicami, zapracaowni, jak trybiki w maszynach.... A dzieciaki czesto to wykorzystuja. Przeciez wiedza jak nami manipulowac. Mowia nam to, co chcemy uslyszec. Brak komunikacji (pouczanie, krytyka, agresja) w moim odczuciu wiaze sie z brakiem zrozumienia i spojrzenia na sytuacje z dystansem... I czesto z brakiem zaangazowania... Czasami ciezko jest rodzicom przychodzic na wywiadowki... Mamy XXI wiek,... Internetowe dzienniki, regularna komunikacja miedzy nauczycielami, dyrektorami, szkolne gazetki redagowane orzez uczniow, rodzicow rozmaite problemy... Ulepszylyby nieco sytuacje.... Jako nauczycielka wiem, ze polski system nauczania czesto jest nastawiony na zakuwanie,przeladowny informacjami a nie na rozwijanie samodzielnego myslenia, samodzielnej pracy, wspolpracy, tworzenia, przyjazni. Tak ma byc tak i tak i juz. Masz byc najlepszy i juz. Jak to nie przeczytales? Jestes leniem, jestes do niczego! Ty sie niczego nie nauczysz! Jedynka, siadaj, jestes gorszy... Problem jest bardzo zlozony, i jesli ktos ma inne spojrzenie niz to "ktore wypada" jest czesto wytykany (to ta matka widziwia,, na wszystko temu dzieciakowi pozwala).... A moze zajac sie soba? Gdy dziecko wie, ze jest wazne, kochane, rozumiane, akceptowane (MIMO to, ze ma inne zdanie niz wiekszosc, ze nie radzi sobie ze sportem, itp.) poradza sobie, obronia sie przed krytyka. Ja w to wierze. Wiecej optymizmu szanowne Panie :) Kasia Kasinska

      Usuń
    2. Przewinienia to inny temat do dyskusji. Pouczanie bogu ducha winnego i nieświadomego jeszcze dziecka, nauczanie go co jest prawidłowe, a co nie, to sprawa rodziców. Jeśli moje dziecko fajda sobie w majty i je z podłogi, a robi to przy mnie, to moja sprawa, a jeśli już koniecznie ktoś chce to komentować, to najlepiej nie przy dziecku, a już na pewno nie DO NIEGO. Dwulatek jest za mały na takie dyskusje. Wtedy faktycznie spe*dalaj to moje dziecko i niech je chleb z podłogi, to moja podłoga, mój chleb, a już zwłaszcza moje dziecko ;) a jak rozbije szybę za pięć lat, to proszę, niech go sąsiadka za kołnierzyk do mnie przyprowadzi i powie co zrobił. A JA i jeszcze raz JA wyciągnę konsekwencje, aczkolwiek docenię, wkład sąsiadki w kreowanie dobra w głowie mojego dziecka ;)

      Usuń
  66. Witam. Jestem na Pani blogu po raz pierwszy.... Zgadzam sie z Pania, ze Pani dziecko, to Pani odpowiedzialnosc..... Pani wybory....Trzeba rozmawiac z rodzicami, sa rzeczy, o ktorych nie powinno rozmawiac sie z dzieckiem (np jak je wychowywac).... Wazne jest by od razu, gdy ktos probuje nadszarpnac Pani autorytet, wyjasnic sytuacje (set expactations). Druga strona medalu: gdybym zauwazylabym (mowie tu ogolnie o kazdym jednym rodzicu) ze dziecku dzieje sie krzywda (upokarzanie dziecka, szarpanie itp) zareagowalabym. Trzecia strona medalu: Zawsze dawalam rady, bo tak najlatwiej, bo przeciez ja sie na tym znam jak nikt inny (taaa, jasne). Odkad mam swoje dziecko spokornialam. Dojrzalam. Gratuluje odwagi i determinacji. Pozdrawiam. kasicaa@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  67. No to kij w mrowisko .... to nie jest MOJE dziecko. Ono jest swoje własne. To ze jest się jego matką nie daje monopolu na wiedzę o nim. Wraz z poczęciem dziecka nie zstępuje na kobietę cudowna wiedza o tym jak wychować człowieka. Gdyby tak było to nasza ojczyzna nie byłaby pełna dysfunkcyjnych rodzin i dysfunkcyjnych dzieci. A jest. Wychowania dziecka trzeba się nauczyć. Posiąść te wiedzę. Sama miłość i wspólnota genów nie wystarczy bo bardzo czesto jest to tylko żywna czułość która znika jak banka mydlana pod wpływem stresu. Wtedy taka kochająca i pewna swej mocy mama podświadomie sięga po schematy zachowań jakie wyniosła z rodzinnego domu.

    OdpowiedzUsuń
  68. Matule, jasne, że dziecko jest istota społeczną i na taką mamy obowiązek je wychować. Żeby jednak dyskusja miała sens musimy trzymać się przykładów [ nie aspołecznych i niegroźnych zawartych w tekście - lub podobnych ] i pamiętać o pierwszym akapicie - czyli, że mowa o osobach pojawiających jest na chwilę, na trochę, przy okazji...
    Celowo nie pisałam o paniach w przedszkolu, o nauczycielach, o babciach przebywających z dzieckiem 8h dziennie itd.. te osoby mają ogromny wpływ na wychowanie, i powinny je mieć! Sprawa porozumienia między rodzicami a wymienionymi osobami to jeszcze inne zagadnienie, ale są w życiu naszych dzieci ważnymi osobami, wpływającymi na ich rozwój, też społeczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytając odebrałem to inaczej, zresztą chyba i cała reszta
      co widać po komentarzach
      a mało kto przeczyta twoje sprostowanie tu na końcu



      Usuń
    2. ja przeczytałam i myślę też, że zrozumiałam dobrze, a sprostowanie, sprostowaniem nie jest,a wyjaśnieniem dla tych co czytają bez zrozumienia ;)

      Usuń
    3. Panie w przedszkolu, to też nauczyciele, bo trochę wynika z tego wymieniania jakby nie;)

      Usuń
  69. Święte słowa :) zgadzam się w całej rozciągłości! mój synek jest starszy od Bola o 9 miesięcy, a też z nami śpi i raczej nie zamierza w najbliższym czasie skończyć :) o pieluchach też się nasłuchaliśmy swego czasu, że o innych rzeczach nie wspomnę, fajny post, dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  70. powiem Ci szczerze, że otworzyłas mi oczy i bardzo Ci za to dziekuję:) Mam dwoje dzieci- blizniaki wiec czesto są porównywane, ze to grzeczne a tamto nie itp. I zawsze jak ktoś zwracał mi uwagę to nie wiedzialam co mam ze soba poczac. no cóż tesciowej trzeba przytaknąć, przypadkiem nie uraźić itp, ale z jakiej racji. To sa moje dzieci i jak chcą ogladac tv 20 cm od telewizora to niech go nie straszy ze oslepnie bo to jakas herezja. Dziecko po 30 sekundach samo odejdzie ale babcia musi upomniec i dołożyć do tego swoja ideologię. Albo teksty w stylu daj mi go na tydzień to jak go tak nauczę, że będzie chodził jak w zegarku. No błagam !!!!! może dzięki Tobie będe bardziej asertywna:)

    pozdrawiam Milena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nóż mi się w kieszeni otwiera, jak słyszę takie teksty, o jakich wspominasz. Daj mi go na tydzień.. pff. Odpowiedz: Chodź do mnie na tydzień, to słowem się już nie wtrącisz w cudze sprawy ;) teściowa teściową, ale to Ty jesteś mamą. Kibicuję Ci, bądź asertywna :)

      Usuń
  71. Zgadzam się! Jak by moje dziecko ktoś obcy dotknął, to chyba bym zabiła więc i tak podziwiam za cierpliwość w stosunku do Pani w sklepie.
    Ja ostatnio po zwróceniu uwagi, że to moje dziecko i będę je wychowywać jak chcę a szanowna koleżanka to moze ze swoim robić co jej się żywnie podoba, ale od mojego zdaleka, spotkałam się ze zwyzywaniem, fochem, wyjściem i trzaśnięciem drzwiami. Koleżanki wcale mi nie szkoda.
    Jednak przy tym wszystkim cały czas mam z tyłu głowy refleksję, że nigdy, przenigdy nie chciałam być takim rodzicem, który puszcza dzieci samopas, niech się bawią, krzyczą, biegają i nie wiem co jeszcze robią w miejscu publicznym. Staram się pamiętać, że innych może to drażnić, irytować, wkurzać itp.

    OdpowiedzUsuń
  72. Ja na szczęście jestem Zołzą i każdemu Człowiekowi mówię wprost - Nie. Moje dziecko, moje kredki i robimy z mężem i Juniorami jak chcemy i nikomu nic do tego dopóki dzieciom krzywda się nie dzieje. Mega post, podpisuję się wszystkimi kończynami. Gratuluję. Jako Matka. Będę wpadać częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  73. Kredko, to takie życzeniowe myślenie o tych ludziach chyba... Zawsze są tacy, co chcą swoje trzy grosze dołożyć. Nie mniej jednak, czasami rodzice mają szerszy margines cierpliwości dla głośnych czy ekspresyjnych zachowań swoich pociech. Pytanie, kiedy malucha uświadamiać o istnieniu świata zewnętrznego ;) świat zewnętrzny najwyraźniej próbuje sam zaistnieć. Paradoksalnie to może być fajna sprawa, że ten czy tamten powie coś głupiego do dziecka, da dziecku świadomość, że ludzie są różne i.. mają do tego prawo.


    Co do uwag od obcych ludzi - myślę że da się znaleźć taki zestaw ripost i reakcji, które pozwolą ładnie się odgrodzić od włażenia na dziecko czy własne rodzicielstwo, przy jednoczesnym uszanowaniu drugiej osoby. No bo chyba nie chodzi o to żeby "stawać" się tym samym, czym jesteśmy traktowani?

    OdpowiedzUsuń
  74. Brawo :) Moja Zosia otrzymała od Nas bodziaki z wychawtowanym napisem MOJA MAMA WIE CO ROBI i skończyły się komentarze i "dobre rady"

    OdpowiedzUsuń
  75. Ludzie, jak czytam Wasze komentarze, to po prostu noz mi sie w kieszeni otwiera. I wychowujecie potem (a moze i nie wychowujecie) takie rozbestwione potworki, ktore przez to "bezstresowe" wychowanie staja sie pozniej "marginesen"....

    OdpowiedzUsuń
  76. Kredka TO JEST NAJMADRZEJSZE CO PRZECZYTALAM OD URODZENIA MOJEGO SYNA!!! I ja nie mieszkam w Polsce (tu czytaj-blisko rodziny), bo juz po 2 tyg urlopu modle sie o szybki lot spowrotem do "nasze domu" zdaleka od nich wszystkich! ale naprawde Kredka bede to publikowac na swojej stronie fb bo to wszystko co napisalas to jest dokladnie to co ja czuje, i dzieki CI za te slowa, bo juz wiem ze nie jestem sama :)
    Pozdrawiam
    N.

    OdpowiedzUsuń
  77. Tekst dobry.

    Jednak w mojej obecności NIKT nigdy tak się nie zachowywał. Od zawsze wszędzie moje Dziecko jest MOJE i nikt nie miał, nie ma i nie będzie miał prawa tak się zachowywać... Nawet nie mają ludzie śmiałości ;) Jeśli ktoś do tej pory próbował jakkolwiek zadzierać w ten sposób ze mną nigdy nie dawałam dojść do słowa.

    Moje Dziecko moje Wychowywanie. Ot i tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
  78. komentarzy nie czytałam, więc może się powtórzy. Dziecko wychowuj, jak chcesz - ja doprawdy także nie popieram, ludzi z dobrymi chęciami, co to chcą w dobrej intencji pomóc innym, tym nie mniej z mojego punktu widzenia: mam wrażenie, że jakby Ci w kawiarni kelnerka zwróciła uwagę, że dziecko głośno i przeszkadza innym, to też byś ofukała, że dopiero się uczy, że normalnie i żeby Cię nie pouczać. Że Bolo się zachwyca i wara innym do tego. I powiedz mi, co ma zrobić np. taka ja? Która chce normalnie wypić kawę, bez dzieciarni uwieszonej u rękawa czy rzucającej elementami dowolnej gry planszowej? Bo mimo tego, co piszesz to jest na dzieci społeczna akceptacja wszech ogromna, co by nie mówić. Dość wspomnieć jaka się awantura o dyskryminację matek zrobiła, jak chcieli wzorem kawiarni dla niepalących wprowadzić kawiarnie bez dzieciarni. Ja się zaczytać w książce nie mogę, kiedy mi dziecko łazi pod nogami, uczyć się też ciężko, jak młode mamusie obok pieluchy zmieniają i radośnie się komentarzami wymieniają. Kupa w pielusze społecznie usprawiedliwiona, chociaż śmierdzi jak menel w tramwaju, co do którego wszyscy zgodnie przyznają, że zły. Ja ani dzieci lubię, ani nie lubię, ale jak płacę za kawę 12 zł to chciałabym, żeby mi dane było ją wypić w spokoju. Mówisz, że ludzie się wtrącają i dziecko Ci wychowują, ale może czasami jest tak, że to Twoje dziecko dyktuje innym jak się ma zachować... To tyle. Bez złości. Tylko ku refleksji, bo nie wszyscy mamy dzieci i nie wszyscy chcemy je mieć, i to też zasługuje na szacunek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuję kawę wypić w domu, zaoszczędzisz 12 zł i unikniesz dzieci pod nogami oraz przewijających mamusiek :) Jak mam zamiar czytać, albo się uczyć to unikam miejsc, gdzie może się zdarzyć, że ktoś/coś zacznie mi przeszkadzać.
      Porównywanie kawiarni dla niepalących do kawiarni bez dzieci, to chyba jakaś pomyłka?

      Usuń
    2. Pani pisze "bez złości", a komentarz od razu "jak się nie podoba to siedź w domu"
      to ma być wymiana opinii, a nie złośliwości

      pzdr
      SYTY

      Usuń
    3. proszę Pani, a dziecko to nie jest człowiek, że ma nie siedzieć w kawiarni, a a Pani to kiedyś dzieckiem nie była, nie przeszkadzała innym swoim zachowaniem? itp. Denerwują mnie ludzie którzy się odgradzają od dzieci, bo hałasują, bo rozrabiają, bo coś tam innego jeszcze robią i w związku z tym należy zamykać je w domu. Pod tym względem ogólnie nasza zachodnia kultura jest dziwna - zauważcie, ze więcej jest miejsc gdzie dziecko przeszkadza, niż takich gdzie jego obecność jest naturalna - tak jakby dziecko to nie był człowiek. W ten sam sposób może alienujmy starszych ludzi - "bo kłótliwi" albo np. kobiety (powrót do dawnych czasów) "bo głupie", "bo kuszą mężczyzn w miejscach publicznych"

      Usuń
  79. Świetny tekst.
    Co do majtek, moja córka również nienawidziła ich nosić, jej rówieśnicy całe lato paradowali w majteczkach, a ona w ukochanej pieluszce. Dopiero od ok 2tyg pozwala sobie je zakładać, ma 2,5roku.

    OdpowiedzUsuń
  80. Dobrze napisane :)

    Trochę bez sensu w tym miejscu, ale mam jedną uwagę - nie do tekstu, tylko do wyrażonego w nim przekonania, że wiek 2 lat to nie jest czas na ćwiczenia artykulacyjne
    jest, jak najbardziej, tyle, że z neurologopedą, a nie ze znajomymi rodziców tudzież obcymi ludźmi w sklepie :)
    jeśli Twoja transkrypcja wymowy Bola jest wierna, zwróciłabym uwagę na pionizację języka.

    OdpowiedzUsuń
  81. Świetny tekst! Piękne słowa, myśli - najlepsze, co ostatnio przeczytałam! Bez względu na to, co myślą 'inni' - to rodzic jest RODZICEM i sam wiem najlepiej - nawet, jeśli się myli (w mniemaniu 'innych')!!! Ja mam na przykład sąsiada, który uważa, że dwulatek nie powinien biegać po mieszkaniu, bo jego dzieci nie biegały i nie biegają (oboje w wieku szkolnym już) i ostentacyjnie wali (nie, to za delikatne słowo - na....dala!) w biały dzień w kaloryfer!!! Nie powinien też jeździć samochodzikami po gołej podłodze (powinniśmy kupić dywany!) i krzyczeć, bo Pan wszystko słyszy i mu to przeszkadza! To po co słucha się pytam?! Ja mam swoje życie i nie słucham, co nade mną się dzieje, bo nie potrzebuję! Przykłady mogę wyliczać do jutra...I jak z takimi idiotami rozmawiać?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to moze odwrotna sytuacja : sąsiad kupi zestaw perkusyjny i zacznie grać w godzinach kiedy dziecko spi drogi rodzicu....
      minimum szacunku i bedzie sie zyło lepiej.

      Usuń
    2. Mój sąsiad gra na perkusji ze wzmacniaczem i jakoś żyjemy. Inny puszcza muzykę klubową i też żadna krzywda bo do 22 wolno każdemu, a po 22 chłopaki ściszają swoje granie. I zawsze pytają czy nie za głośno i czy jak mały śpi to "odczuwa" to granie. A tacy co walą miotłą w sufit albo młotkiem w kaloryfer bo dzieciak biega to powinni się walnąć w czoło ! Małe dzieci robią hałas bo żyją ! Najpierw uczy się je mówić i chodzić a potem każe się siedzieć cicho na tyłku. Fest. Anonimom dziękujemy, są mocni bo schowani za brakiem osobowości. Macham serdecznie ! ;)

      Kredko ! I LOVE YOU !

      To rodzice wychowują dziecko więc wszelkie reklamacje należy zgłaszać do nich a nie do małego człowieka.

      Usuń
  82. Post rewelacyjny. Ujęłaś to doskonale. Teraz widzę, że asekuracyjnie wyprzedzam człowieków i staram się by moje dzieci zachowywały się prawidłowo do sytuacji. Niepotrzebnie.

    OdpowiedzUsuń
  83. a potem wyrastają typowe zjeby, które uważają że wszystko mogą i są centrum wszechświata. brawo.

    OdpowiedzUsuń
  84. ...i urągają innym nie ujawniając swojej tożsamości, bo przecież w necie wszystko wolno ;) a zwłaszcza im. W końcu mają patent na dobre wychowanie, co widać po języku ;)

    OdpowiedzUsuń
  85. jejku !!!! pospisuje się pod tym wszystkimi kończynami !!!!Wara od moich dzieci !!!

    OdpowiedzUsuń
  86. Słuchajcie, nie mam jak wejść w polemikę bo od pół godziny dodaję ten komentarz.
    ALE.

    Proszę o zachowanie poziomu i kultury wypowiedzi. Można się nie zgadzać a można być prostakiem... to dwie różne postawy ok???

    I ost raz napiszę do tych, którzy nie czytają komentarzy a czasem nie czytają z pełnym zrozumieniem.

    1. nie opisałam sytuacji aspołecznych CELOWO, bo nie wpisują się w ten tekst i są odrębnym zagadnieniem [śpiewanie piosenki w sklepie a darcie się przez pół godziny [też w sklepie] to nie ten sam worek...]
    2. Człowiek - WAŻNY pierwszy akapit postu. Nawiązuję do osób pojawiających się w naszym życiu na chwilę/rzadko...
    3. o tym, że dziecko może przeszkadzać i inni mają prawo do buntu pisałam tu http://klocek-i-kredka.blogspot.com/2013/07/a-dupa.html

    a ja jestem MEGA daleka od 'bezstresowego wychowania' a mojemu dziecku NIE WOLNO wszystkiego, ale jeśli nie krzywdzimy innych to wolno mu tyle, na ile JA i mój mąż mu pozwolimy.
    Uważam nas za wielce 'racjonalnych' ludzi...

    I dzięki wielkie za każdą chwilę spędzoną z KiKiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  87. Ale Ty matko egoistko możesz mówić do czego jest dentystka. A sklep to nie jest Twoim prywatny folwark i tylko o tobie świadczy jak wychowałaś swoje dziecko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no taaaa.... i mogę pisać po sto razy....

      Usuń
    2. pewnie że sklep to nie mój prywatny folwark i jakieś normy zachowania w nim obowiązują, ale obowiązują wszystkich - zarówno dzieci jak i dorosłych.Przykład jeden z wielu.Stoimy w kolejce do kasy mała trzyma mnie za ręke, nic nie mówi tylko delikatnie podryguje (czyt.tańczy) przy mnie w rytm spokojnej muzyki którą słyszy w radiu.Nagle obcy pan który stoi za nami mówi ale ty jesteś niegrzeczna.Szczęka opadła mi w dółz oczu posypały się gromy a dziecko nagle stanęło jak zamurowane.Aż pani kasjerka zwróciła uwagę że przecież dziecko jest spokojne a ja kazałam dziecku powiedzieć żeby odpowiedziało panu że przecież jestem grzeczna.

      Usuń
    3. i czy zachowanie tego pana było grzeczne? nawet jakby zachowywała się niegrzecznie to od zwracania uwagi jestem tylko i wyłącznie JA-MATKA a nie jacyś obcy zfrustrowani ludzie

      Usuń
  88. dobre dobre :) szczerze irytacja w narzucaniu wychowania to podstawa macierzyństwa ;) każdej kobiety która chce wychować swoje dziecko skąd się to rodzi? może też z tego iż istnieją dwa rodzaje kobiet te które same wychowują własne dzieci na drodze dorastania w doświadczeniu bycia matką i te które się wysługują w tym innymi wówczas powstaje pokolenie doradców którzy w okół rzucają gromami , którzy nie tylko chcą wychować te dzieci jakie im przyszło z roli zrzucenia na nich obowiązku nie "ichniego" pouczać ale również wszystkie inne...ja dostałam istna znieczulicę na to..mam 2kę dzieci o tak odmiennych cechach charakteru że samo przebywanie z nimi wprowadza mnie w świat tak różnego podchodzenia do podobnych sytuacji wobec nich że już nie raz doświadczyłam iż nie ma miarki a zasady powinny być elastyczne pod konkretna istotę bo coś co "wychowa" jedno może skrzywdzić drugie dziecko,,myśle że 6 lat nazbieranych doświadczeń i to co jeszcze mnie czeka :) pozwala mi na nabranie dystansu do siebie i do takich sytuacji...a najlepszym "krytykiem" mojego macierzyństwa będzie miłość mojego dziecka a nie obcy człowiek..bo kiedyś to wszystko będzie za nami irytacja poczucie bezradności wobec głupoty innych a zostaniemy my i relacje z naszymi dorosłymi już dziećmi takie jakie tworzyliśmy przez lata i nic więcej się nie będzie już liczyło :)

    OdpowiedzUsuń
  89. Aż to chyba podlinkuję u siebie na stałe :)

    OdpowiedzUsuń
  90. ale skoro tu tak zabawnie to przytoczę sytuacje sklep :) hahah :

    moja jeszcze 4ro letnia córeczka wraz z koleżanką i ich mamami czyli mną i moją koleżanka wybrałyśmy się do sklepu : zaznaczę sklepu do którego z moimi dziećmi chodzę codziennie, moje starsze dziecko jest egzaltowanej natury ogromną radość i entuzjazm budzi w niej obecność rówieśników :) ma milion pomysłów na minutę a moja koleżanka uznawała że jej mała jest zbyt wycofana i może przy cytuję " takim dziecku jak moje" (cóż ze względu na całą moją miłość do niej przykryłam ten sposób patrzenia na moje dziecko milczeniem- z czasem przestałam odwiedzać ją tak często bo uznałam za nie wiem jak to nazwać konieczne do szczęścia dla mnie i najważniejszych mi istot ale mniejsza o to taka dygresja wewnętrzna) jej mała się bardziej otworzy ..chodząc po sklepie okazało się że zapomniałam portmonetki więc zostawiłam moje dziecko pod dokładnie 5cio minutową opieką mojej koleżanki, po powrocie okazało się że jej i moje dziecko biegało w okół regałów z radością na ustach za to ona stała z boku pełna szczęścia że cytuje dalej " jej dziecko rozwydrzyło się przy moim" ja zaś dostałam bardzo ostra reprymendę od pani ekspedientki że nie pilnowałam obu dzieci bo jak widać moja koleżanka nie miała zamiaru..dodam że przez kolejny miesiąc w cały towarzystwie wysłuchiwałam jak to koleżanki dziecko "zdziczało przy moim" ;) hahah dystans to podstawa głupoty innych ludzi ich pustkowia wewnętrznego nie zmienimy oceniać nie warto..znam moje dziecko i kocham jak nikt na świecie i totalnie zdystansowałam się do tej sytuacji do komentarzy koleżanki (nie chce pisać cóż naprawdę pomyślałam o tym wszystkim) i reprymendy ekspedientki, bo po cóż komukolwiek cokolwiek tłumaczyć przeprosiłam porozmawiałam z moją małą na osobności i stworzyłam konieczny dla niej dystans do takich znajomości..chyba najbardziej potrzeba naszym dzieciom naszej miłości i chronienia ich póki same nie nabiorą umiejętności bycia wyczulonym i odpornym na tych którzy będą próbowali zniszczyć ich osobowość.

    OdpowiedzUsuń
  91. no to już wiem skąd się bierze wokół tyle nieznośnie niewychowanych dzieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to że przytaczamy historie z tzw społecznego wtrącalstwa nie znaczy że nie wychowujemy dzieci.. że im nie tłumaczymy jak i co należy czynić ponieważ ono samo przecież nie ma skąd tego wiedzieć nie wszystkie dzieci rodzą się jako tzw grzecznej natury..ale wychowanie to proces który trwa , który budowany jest na sytuacjach niekoniecznie przyjaznych gdzie właśnie po raz kolejny możemy powiedzieć dziecku ..ale my a nie grono obcych mądrali..po co dziecko w tłumie zawstydzać to że rodzic chwilowy kryzys przetrwa z dzieckiem a później na osobności przeprowadzi rozmowę i wyjaśni ze to zachowanie było niewłaściwe a nie zawstydzi dziecko czy co gorsza wyzwie przy innych żeby ci inni poczuli się lepiej i powiedzieli o ta to jest "dobra" matka...myślę państwo anonimy że wyrywacie wszystko z kontekstu nie będąc rodzicem nie potraficie wyobrazić sobie całokształtu procesu wychowawczego.

      Usuń
  92. o tak komentarz nad moim.. w 100% SIĘ zgadzam...
    Rodice macie kompleksy ot co :)

    OdpowiedzUsuń
  93. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  94. Kilka dni temu trafiłam na ten blog i długo tu nie posiedziałam. Kiepski dizajn (albo jego brak), okropne czcionki, oczy bolą od czytania białego na czarnym... Ale po przeczytaniu tego tekstu (co do joty) widzę ogromny talent pisarski (którego ja nie mam) i myślę sobie - genialny jest ten blog! Czytam dalej (choć oczy nadal bolą) i nie mogę przestać. Gratuluję talentu!

    ps. ale nad dizajnem wypadałoby popracować ;)

    OdpowiedzUsuń
  95. Świetny tekst! Brawo.
    Mam nadzieję, że pani Dentystce, Sąsiadce i Koledze też to powiedziałaś.
    Ja jeszcze dorzucę mega wpieniające wtrącanie się obcych przechodniów (sic!) np. z tekstem "Oj, bo Cię zabiorę!". To jest sytuacja, w której dostaję piany i mówię dziecku "ta pani kłamie".

    Ale z tym próbowaniem "Twojej kawy" to powiedz, że chodziło o wodę...??

    Pozdro :)
    Metaxxa

    OdpowiedzUsuń
  96. wszystko zrozumiałe, co nie zmienia faktu, że dziecko pewne rzeczy trzeba wytłumaczyć ZANIM się je zabierze w pewne miejsca. Bardzo nie lubię, kiedy rodzice zabierają dzieci np. do restauracji i pozwalają im tam na wszystko. Moje jakoś wiedzą, że niektóre wyjścia wiążą się z określonymi zasadami (nie krzyczymy, nie zaczepiamy innych, nie biegamy). Więc i rozumiem mamę i rozumiem pewne sytuacje, w których ludzie zwracają uwagę. Polecam też dystansowanie się do otoczenia :)
    Pozdrawiam, Ewa

    OdpowiedzUsuń
  97. to chyba oczywiste, że trzeba zachować we wszystkim umiar. Hałasujące dziecko - nawet w ramach entuzjazmu - nie jest niczym fajnym w momencie gdy masz migrenę i stoisz w kolejce do kasy. Z kolei burczący dziad bo mu się nie podoba, że dziecko sobie podryguje też nie jest na miejscu. Wydaje mi się, że ogólnie lepiej wszystkim nam by się żyło, gdyby rodzice odrobinę dyscyplinowali swoje dzieci i uczyli je zachowań społecznych (np. jak jesteśmy w sklepie to w ramach "poznawania świata" ukochane dziecię niekoniecznie musi ściągać szereg produktów z półek na ziemię i wciskać paluszki w wieczka jogurtów, ewentualnie wyć w nieboglosy ze szczęścia bo akurat ma taką fazę). Niestety, jeśli nie nauczymy naszych dzieci już na tym etapie, że nie wszystko jest ok. to potem wyrosną z nich rozwydrzone nastolatki które będą dostawać grupowej "małpy" w środkach lokomocji popychając i wywracając innych ludzi. Przecież naprawdę nie jest problemem zwrócenie własnemu dziecku uwagi w sposób inteligentny (np. krzyczy sobie radośnie w sklepie czy na poczcie - powiedzieć, że wyjdziemy na dwór to pokrzyczymy/pośpiewamy, cokolwiek). Zauważyłam, że naprawdę żadko się zdarza,aby obcy ludzie od razu reagowali agresją - zazwyczaj po prostu mają po dobrych 10 minutach dosyć słuchania wrzasków, ewentualnie szarpania albo nadeptywania przez obce dziecko. Myślę, że nie ma co uogólniać - są sytuacje, w których zadufane mamuśki uważają że wszystko ok. bo dziecko jeszcze nie ma dwóch lat to jak sypie mi z upodobaniem piachem po głowie to jest ok, i są ludzie, którzy wszelkie przejawy życia ze strony małego dziecka uważają za zachowania niegrzeczne. Najważniejsze chyba, żeby żyć (i wychowywać dzieci) zgodnie z zasadą: "nie rób drugiemu, co tobie niemiłe" - świat byłby naprawdę milszym miejscem...
    A z innej beczki - pamiętam, gdy któregoś razu poprosiłam uprzejmie młodą osobę, aby trzymała psa na smyczy, bo niepokoję się o moje chodzące w pobliżu dziecko - usłyszałam, że mogę wziąć dziecko na smycz, to wszystko będzie ok ;)

    OdpowiedzUsuń
  98. Pierwszorzędną rolą rodziców jest chronić malucha przed dorosłymi i ich frustracjami. Ta notka aż kipi od frustracji. Jeśli ją w pełni wylałaś tutaj na blogu to dzięki Bogu, inaczej szkoda małego Bola.

    OdpowiedzUsuń
  99. Oczywiście, że niewychowanych. Bo dziecko ma tylko oddychac i słuchac rodziców oraz wrednych, zgorzkniałych bab w kolejce na poczcie i sąsiadów którym każde stuknięcie nad głową podnosi ciśnienie "BO DZIECI MAJĄ BYĆ CICHO!!!".
    Plus prawdidłowo sie wysławiać, dygac na powitanie i robić kupę na nocnik w wieku 10 miesięcy.
    Kiedy wchodze w przestrzeń publiczną, to traktuje ją właśnie tak - PUBLICZNIE. Ma się tam znaleźć miejsce zarówno dla mnie i dla mojego żywego dziecka, jak i dla tej rzeszy miłośników spokoju i harmonii. Dlatego biore poprawke na szczekające psy, upierdliwych pijaczków, osoby niepełnosprawne intelektualnie i te zwyczajnie chamskie. O właśnie, ciekawe zjawisko, że jakoś żadne z tych "mądrzejszych" nie biegnie ochoczo wychowywać dresiarzy rzucających "kurwami" o wiele głośniej, niz nucące pod nosem dziecko, czy matki, która szarpie i bije trzylatka, bo jej nie słucha. Wtedy to "nie moja sprawa" i po problemie. Ze słabszym łatwiej, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpis miał byc odpowiedzią na posta Anonima z 26.08 godz. 23:33, źle wkleiłam.

      Usuń
  100. "Jeśli uważasz, że popełniam błąd, że masz rozwiązanie, lepsze, że z czymś się nie zgadzasz - powiedz MI o tym, nie dziecku." WŁAŚNIE O TO CHODZI ! Za to zdanie gratulacje! Bo jeśli wiemy co robimy to obronimy swojego zdania, ale dlaczego muszę bronić dziecko! Pozdrawiam Człowieku Matko :)

    OdpowiedzUsuń
  101. Aby "nie zarobic w morde" jak powyzej "Mamabola" piekna polszczyzna napisala, balabym sie zwrocic Mamusi Bola uwage, gdyby chcial polknac troche Kreta w dziale chemicznym. Na zasadzie "Gdy moje dziecko odkreca Kreta, a ja stoje obok, znaczy ze mu WOLNO". Nie siekne Bola "prosta rzeczywistoscia". Bez obaw Mamobola. ps. wspolczuje przyszlym / lub obecnym wychowawczyniom Bola w przedszkolu / szkole. To na tyle. Bez odbioru.

    OdpowiedzUsuń
  102. O to to... Ostatnio mama koleżanki wmawiała MOJEMU dziecku (dwa lata z małym hakiem), że jedzenie mleka w tym wieku jest be, że taki duży chłopiec to już nie może się cyckować, bo jak to tak! Jeszcze, żeby mi coś takiego na boku, ale nie mojemu dziecku w twarz, co on ma sobie pomyśleć ?!

    Pozdrawiam, zboczona matka dwulatka

    OdpowiedzUsuń
  103. o psia!...bije sie w piersi i czerwienie ze wstydu, za to ile razy z glupoty, z bezmyslnosci staje sie takim CZlowiekiem. Wezme pod rozwage, skontroluje siebie i wiecej nie bede, albo przynajmniej sie postaram tak nie robic.
    Dobry tekst!

    OdpowiedzUsuń
  104. Zgadzam sie :) Super tekst, poprostu kocham te wszystkie "czlowieki" dobre rady ... I mieszanie dziecku w glowie .
    Hitem bylo u nas ostatnio wmawianie starszemu ze za malo je ... : "Ale V. jedz wiecej,MUSISZ to zjesc, wszystko jedz, nie zostawiaj- zobacz jaki ty chudziutki jestes." "Mamo M. dawaj mu wiecej , zobacz jaki blady " .... Matko myslalm ze oszaleje poprostu !!! W koncu powiedzialam ze chyba przez rurke, jak kaczke bede karmic hehe bo nic nie dawalo mowienie ze dziecko je ile chce ... no wlasnie .. i dlczego mam sie komus tlumaczyc z tego ile moje dziecko je i dlaczego jest szczuple a nie grube ?? hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  105. Ja mam taki przykład, bo właśnie z miesiąc temu mi się przytrafiła ciekawa sytuacja. Syn zmęczony po przedszkolu, wstępujemy sobie po drodze na pocztę odebrać przesyłkę. Syn usiadł na podłodze i mruczy pod nosem. Dosłownie mruczy cichutko. Myślę sobie, super siedzi grzecznie,nie biega, kurczę, chyba mi dziecię dojrzewa, albo juz jest tak zmęczone,ze nie ma na nic sił. Okazało się,że to mruczenie pod nosem też komus przeszkadzało. W którymś momencie Pan stojący przed nami w kolejce odwrócił się i jak nie huknął: Zamknij się!!! Ja prawie wyskoczyłam z butów, mój 2,5 letni syn, dostał ataku histerii i zaczął płakać w niebogłosy przerażony obcym, krzyczącym człowiekiem. Ja uspokoiłam nerwy i mówię grzecznie do Pana..może troszkę spokojniej, dziecko nic nie robiło.Pan oburzony mowi do mnie agresywnie, może Pani na policję zaraz zadzwoni i powiem,ze Pani dziecko zastraszam. No ja,że nie takiego zamiaru nie miałam,ale jednak nie życzę sobie krzyczenia na mojego syna. Pan się obruszył i zamknął. Wychodzilismy z poczty prawie jednocześnie i usłyszałam,że jak sobie z jednym bachorem poradzić nie umiem, to po co mi to drugie (jetem w 7miesiącu ciazy)i,że dzieciaki to do klatki najlepiej,a nie prowadzac po urzędach i na koniec rzucił..głupia zaciążona krowa. Więc ja wściekła już na maksa..powiedziałam eleganckiemu Panu w garniturze za kilka tysięcy, którego serdecznie pozdrawiam..Wolę być głupią krową, niż niewychowanym fiutkiem! I od tego momentu..wara od mojego dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
  106. Aga, poruszyłaś mega ważny temat... Nie wiem czemu ludzie myślą, że dzieci to dobro społeczne i że każdy może je dotykać, dawać im słodycze i każdy może mówić do dziecka co chce, kiedy i jak chce... Ja często się spotykam z tym, że otoczenie wie lepiej co jest najlepsze dla mojego dziecka. I tak znajomi próbują mu wciskać na siłę słodycze, ktoś tam daje mi dobre rady jak go odpieluchować, ktoś inny wyśmiewa,że taki duży a nadal cyca...

    OdpowiedzUsuń
  107. jaka to święta racja!

    popieram koleżankę Matkę w 100000% :D

    OdpowiedzUsuń
  108. Mówiłam juz że kocham Twoje posty? Ubierasz wiele moich myśli w słowa! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  109. Mnie taka pani dobra rada opieprzyła na wakacjach za... czytanie menu stołówki. Awanturowała się - jak na mój dziecięcy odbiór - okropnie, nic z tego nie zrozumiałam, myślałam, że coś zbroiłam, ale nie wiedziałam, dlaczego. Do dziś pamiętam swoje zakłopotanie, w końcu chciałam tylko wiedzieć, czy będzie zupa pomidorowa.
    Po latach się dowiedziałam, że miała pretensje, że rodzice takie malutkie dziecko dręczą nauką czytania.

    OdpowiedzUsuń
  110. Grrrr, nienawidzę tego, kiedy ktoś uczy mnie jak mam wychowywać młodsze rodzeństwo ;/ mam już spore doświadczenie i wiem jak się opiekować maluszkami ;/
    obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
  111. Brawo!!!!!!!wreszcie ktoś powiedział to co ja tylko myślałam:)dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  112. mam 20miesięczną córkę ostatnio wujek (daleka rodzina) pyta mnie czy moja mała zasypia sama w łóżeczku? odpowiadam że nie że zawsze ją usypiam, zjeżył się trochę, że takie duże dziecko i nie nauczone samo spać bo jego wnuczka odkąd skończyła 3 miesiące zasypiała sama... i juz chce mi powiedzieć jak mam sie zabrać za oduczenie jej tego... grrr zareagowałam automatycznie! jasno i wyraźnie powiedziałam mu że ja wcale nie chcę jej uczyc zasypiania w samotności ze uważam to za egoistyczne bo takie maleństwo uwielbia bliskość mamy a ja uwielbiam kłaść się z nią do łóżeczka śpiewać jej kołysanki głaskac po główce i patrzyc jak się wycisza i wtulona we mnie zasypia tak spokojnie to jest nasza chwila w ciągu dnia której nic nie jest nam w stanie zabrać i nie zamierzam z tego zrezygnować bo czas tak szybko leci i nim się obejrze będę tęsknić za tymi chwilami... chyba go przekonałam bo nie komentował już więcej...

    OdpowiedzUsuń
  113. Kazdy ma prawo do wychowywania swojego dziecka jak uwaza za stosowne. Ale sa jakies zasady zycia w spoleczestwie nawet dla dwu-latka oczywiscie troche inne niz dla np. 6 latka. Najbardziej wkurzaja mnie urazeni rodzice kiedy zwraca sie grzecznie uwage ich dzieciakom bo oni nie widza w swoich dzieciach problemu. Skoro jestes mamo / tato w miejscu publicznym ucz dziecko od najmlodszych lat jak sie zachowywac dwu latek to nie malpa i bardzo duzo rozumie kiedy mu sie wytlumaczy. . Do wiadomosci tych co na mnie naskocza jestem ojcem 3 dzieci. I opinie przedewszystkim babci ze ona nas wychowala na ludzi innymi metodami tez mnie denerwuja ale lykam je i wiem ze tez taki bede. Nie trzese sie nad swoimi dziecmi noe pptrzennie bo wiem ze czasem tez popelniaja bledy.

    OdpowiedzUsuń
  114. Jako matka pięciorga dzieci (już widzę gdzieniegdzie niesmak i niedowierzanie) popieram obiema ręcami: "nie wychowuj mi dziecka czlowieku". Wyzwanie co prawda to wielkie, wspomnisz moje słowa, gdy dziecię twe w przedszkolu i szkole wyląduje...:(

    OdpowiedzUsuń
  115. Uważam, że na wszystko w życiu dziecka przychodzi pora. Nie narzucam mu nic na siłę, nie biegam z nocnikiem, żeby wysadzać go co pięć minut, bo a nuż coś wyciśnie...
    Nie uczę go liczyć w pięciu językach tylko po to, by pochwalić się przed rodziną.
    Nigdy nic na siłę, a powoli do przodu.

    Mój synek bardzo wcześnie zaczął mówić, składać zdania. Dużo ludzi było w szoku, słuchając naszych pogawędek w piaskownicy.
    Ale jest inna strona medalu - ten sam inteligentny synek w wieku trzech lat wciąż nosił pampersy, wciąż spał z nami, wciąż pożywia się moim cycem.

    I nie przejmowałam się, że już taki duży, że to wstyd, że córeczka kuzynki już to i już tamto.

    I co się okazało - Wojtek w ciągu jednego dnia! - zaczął sam siadać na nocnik, zabronił sobie zakładać pampersa nawet na noc. I okazuje się, że da się bez krzyków, bez ponagleń, bez nerwów.

    Zniosłam ze strychu nieużywane łóżko, zasłałam je dziecięcą pościelą, opowiedziałam kilka bajek - i okazało się też, że moje dziecko jest gotowe do spania samemu.

    Także jestem głucha na "dobre" rady innych, wpuszczam jednym uchem, a wypuszczam drugim.
    Jestem mamą i ufam swojej intuicji.

    OdpowiedzUsuń
  116. Napisane z pazurem. Świetne!
    Mogłabym się podpisać pod każdym słowem!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  117. Też mam ochotę czasem krzyknąć " nie wychowuj mi dziecka , CZŁOWIEKU!" ten wpis idzie w świat.

    OdpowiedzUsuń
  118. Taaa a potem taki Bolo jeden czy drugi ktory dzieki mamuni najwyrazniej nadwrazliwej na wszelkiego rodzaju rady i pomoc-bo nie kazdy ma zle intencje udzielajac mlodej matce wskazowek,idzie do szkoly dostaje pał a mamus leci napyszczec nauczycielce bo to ona jest winna tej jedynce a nie to ze dzieciak sie nie nauczyl. Syn sprawia problemy wychowawcze?nie.!!to otoczenie jest zle. WYLUZUJ. PS. Przy kolejnym dziecku Ci przejdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rady a idiotyczne, nie proszone komentowanie zachowania dziecka to co innego. Rady się otrzymuje bo się o nie prosi, a to co się dzieje naokoło to zwykłe wpieprzanie się ludziom w wychowanie dziecka z buciorami. Robią to osoby , które pewnie nie sprawdziły się w roli wychowawcy lub co gorsza nie miały okazji bo swoich pociech nie posiadają!! Dobrze Autorka-Mama pisze. Moje dziceko, moje metody, za zbędne komentarze dziękuję. Mój dwulatek ciężko przeżył zakaz wzięcia pączka z półki ( tak , tak też zabraniam czegoś dziecku) więc musiał jakoś swoje emocje z siebie wyrzucić. A cóż może dziecko które dopiero zaczyna mówic? No wiadomo popłakać sobie. I cóż w tym momencie się dzieje. Dwa mohery z oburzeniem do młodego,że nie wolno płakać itd No jak nie wolno??? To co dziecko ma zrobić?? Oczywiście stając w obronie dziecka usłyszałam ,że jak taka matka to i dziecko takie... Dla mnie porażka. Dobrze ,że moi rodzice byli normalni i nie kazali mi emocji tłumić !!!

      Usuń
  119. Niestety nie zgodzę się z powyższym wpisem. Pracuję w bibliotece do której często przychodziła mama z chłopczykiem - Szymonkiem. Dzieciak wychuchany, wychowany w otoczeniu drogich kocyków, zabaw i 100% zaangażowania rodziców. Szymonek często dezorganizował pracę naszego działu, co powodowało, że zdarzało mi się (lub moim koleżankom) zwrócić mu uwagę, żeby był ciszej, że przeszkadza innym dzieciom w zabawie; na co mama oburzona odpowiadała że jej syn "tak wyraża emocje" i my zaburzamy rozwój jej dziecka i oczywiście "proszę nie wychowywać mi dziecka". OK. W tej chwili Szymonek ma lat 13 i nie raz zdarzyło mu się mamę uderzyć, bo z jakichś powodów przestał mu odpowiadać ten bezpieczny, różowy parasol nad nim roztoczony. Bunt przybrał formę agresji z którą mama już sobie nie radzi i teraz prosi o pomoc, ale jak tu pomagać, jak jeszcze niedawno krzyczała, że nikt nie ma prawa wytrącać się w jej sprawy. A Szymonek rośnie i za 5 lat jego "wyrażanie emocji" może się skończyć naprawdę tragicznie dla najbliższych, tylko dziecko nie jest nauczone przyjmowania pomocy z zewnątrz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO I O TO MI WŁAŚNIE CHODZIŁO!!! ja jako autorka wpisu nad panią twierdzę dokładnie to samo...!!

      Usuń
    2. Co za bzdura!! No ale wiadomo jak się nie podobają metody wychowawcze to porem wszystko się pod nie podpina...

      Usuń
  120. z kolega to racji nie masz , w 99% domach dzieci nie bawia sie pilotem bo to "zabawki" dorosłych a dzieci maja swoje zabawki. bez przesady zeby ten kolega "biegł" do kuchni (bo np robisz kawusie) i pytał Ciebie czy moze dac Bolkowi pilota!! szok, ja nawelt bym o tym nie pomyślał . a ze dwulatek mowi ze mu wolno, on przytaknie ze mu wolno zjesc lody na obiad albo inna rzecz zabroniona

    OdpowiedzUsuń
  121. Jeszcze jakiś czas temu powstrzymywałam się od mówienia NIE najbliższym, mamie czy teściowej. Ale tłumaczyłam sobie, że chcą dobrze, że to moje pierwsze. Ale od jakiegoś czasu mówię głośno i zdecydowanie NIE. Nie kojarzę obcych wtrącających się zbyt do nas, ale na pewno też powiem NIE. Cudowny tekst! Świetny. Przynajmniej w moim rozumieniu, bo mogłyby odezwać się głosy hołdujące powszechnym zwyczajom i normom społecznym. Ale przecież nie wychowujemy dzieci na chamów, egoistów i rozwydrzone bachory. Whatever. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń