lubię, oj lubię kupować. Od ponad roku kupowanie jest [prawie] tylko dla niego. Bolo. Roczniak - plus. Zabawki. Auta. Klocki. Puzzle. Kredki. Ciuchy. Dzieciorowe Cuda Na Kiju. Co odkryliśmy, co sprawdziliśmy, co pokochaliśmy - po swojemu - polecamy.
wtorek, 6 sierpnia 2013
Złap COŚ dobrego.
O dobroci dziś. Takiej prostej, ciepłej, bezinteresownej, na ostrym deficycie...
Ileż to razy, każda z nas, babeczek mówiła do swego 'na koniu' - przytul mnie! W sposób taki jakby całe życie, nagle, zależało od tego tula.
Do tego onego, co z konia dawno temu już spadł, lekutko łysieje, ciupinkę brzuchola za dużego ma i częściej zakłada kapcie niż buty na motor.
A my nadal uważamy, że 'przytulenie' załatwi wszystko, albo przynajmniej rozpocznie coś 'dobrego'.
Bo przytulas daje ciepło, daje poczucie akceptacji, daje ukojenie, spokój, i jakąś wiarę bo często za przytuleniem idą słowa banalne a jak ważne: 'Wszystko będzie dobrze...'
Przytulenie jest za darmo. Nic nie kosztuje. Nigdy go nie zabraknie gdy tylko chęci są.
Tulić się można dniem i nocą. Przez całe życie. Bo przytulanie jest dobre...
A my Matule? Jak często tuleniem naprawiamy cały świat?
Czy tulek i całus nie leczą zbitego kolana?
Czy tulenie nie koi bolącego gardła?
Czy tulenie nie wygania wszystkich potworów spod łóżka?
Czy przytulanie nie ratuje gdy buzia zalana łzami?
Czy tulaki łóżkowe, tuż po drzemce, nie są najsłodszą częścią dnia?
Przytulanie jest dobre. Ma moc. Ogromną.
Jest lekarstwem i otuchą.
Jest fizyczną, rozkoszną poduchą szepczącą: Kocham Cię, Lubię Cię, Jesteś dla mnie ważny, Akceptuję Cię takim jakim jesteś, Nic się nie stało, Zrobię wszystko żeby było już dobrze - przytul się...
Co jeszcze jest dobre?
Dobra jest ta książka.
'Proszę mnie przytulić'.
Jest dobra w swej 'dobroci'...
Tata miś podchwytliwie pyta Synka: Synu, jaki jest najlepszy sposób na udany dzień?
Jasne, że wiem - mówi Maluch - Stoczenie się razem z fiołkami z naszej górki!
Taaak, to dobry sposób - mówi Tata - ale najlepszym sposobem jest mocne przytulenie się do kogoś.
Hmm, mówi mały miś, a myślałem, że to sposób na poprawienie humoru.
Tak Synku, to sposób na wiele różnych rzeczy...
Przytul Pana Bobra - żeby lepiej mu się pracowało.
Przytul Panią Łasicę - żeby się wzruszyła.
Przytul Zające - żeby się nie bały.
Przytul Wilka - żeby nie był smutny i zapomniał o pewnej dziewczynce w czerwonym kubraczku...
Przytul Łosia - bo jest stary i już nikt go nie przytula.
Przytul Panią Anakondę - o! Ta to jest ekspertką od przytulania...
Przytul Gąsienicę - na szczęśliwą drogę życia.
Przytul Myśliwego - baaardzo dokładnie, żeby nie zapomniał.
Przytul Tatę! - najmocniej, najdokładniej i najczulej jak tylko potrafisz...
A Ty kogo dziś przytuliłeś?
To piękna, mądra, dobra książka. W ten cudowny sposób, w jaki tylko literatura potrafi, mówi o sprawach ważnych bez nazywania ich po imieniu.
I w sposób taki, że dziecko i dorosły czują to ciepło w klatce, w serduchu, że podczas czytania łapki się splatają i jakoś tak więcej całusów jest przemyconych między kartkami.
I powoduje przyrost najlepszych uczuć u naszego Kurdupla. Uczy, że sam, że on sam! też taką moc posiada. Że jeśli przytuli smutną Mamę to naprawia jej świat, jeśli przytuli zmęczonego Tatę to łatwiej będzie mu dziś pracować, jeśli przytuli stareńkiego Dziadka to wzruszy go do łez.
I jeśli przytuli swoją gumową [badziewną i najkochańszą] kaczkę za 3,50 bo spadła z łóżka, to uleczy jej ból.
Matule, Tatkowie - to książka obowiązkowa do biblioteczki waszego Bąka.
Zrobi im [i Wam!] tylko dobrze!
Jest wyraźnym i głosnym manifestem - robienie innym przyjemności uszczęśliwia.
A przyjemność ta prawie nic nie kosztuje - ot, minutkę dwie twego czasu. I okruszek serca.
'Proszę mnie przytulić' TU -> KILK teraz w miłej cenie.
Dwa słowa o wydaniu.
Jak zawsze gdy Wam coś polecam - piękny duży format. Twarda okładka. Gruby, kartonowaty papier.
Ilustracje klimatyczne, ciepłe, czytelne, nadzwyczaj czytelne.
Tekstu, wydaje się, że jest sporo. Ale jest go w sam raz. Na żadnej stronie nie jesteśmy za długo, a każda ma w sobie tą dobrą moc.
I ciekawostka - w tekście jest trochę trudnych słów. 'Ekscentryczni, konsumpcja, poufałość, pasja'...
Ja jestem zachwycona. Bo nieczęsto zdarza się, że autorzy w małych dzieciach widzą czytelnika pełnowartościowego. Takiego, któremu możemy serwować całe piękno naszego języka ojczystego.
Maluchy uczą się znaczeń z kontekstu - najlepsza, najmądrzejsza forma nauki.
Starsze mogą chcieć rozmawiać, 'co to?, co to znaczy? a czy ja mam pasję?' - czy może być coś bardziej wartościowego?
To książka dla dwu i sześciolatka. Warta każdego słowa o niej pisanego...
Łapacz snów.
Gęsta sieć miała przepuszczać jedynie dobre sny, a zatrzymywać nocne mary, które ginęły wraz z pierwszymi promieniami słońca. Taki sen miał łapać się w sieć i spływać po piórach.
Nasz łapaczek ma swoją historię. Jakiś czas przed urodzinami Bola pewna Marta napisała do mnie maila, czy mogłaby wysłać coś dla Bola, do jego nowego pokoju, na urodziny...
Wzruszyłam się, o rany, jak to?
Wysłałam adres i czekałam na niespodziankę.
Nie przychodziła.
Marta pisze do mnie smutnie - co? nie podoba Wam się?
Serce mi pękło! No coś Ty?! Przecież my nic nie dostaliśmy.
No jak? Jak byk w trackingu stoi, że odebrane.
No to wnerwione dymanko na pocztę. Tam okazuje się, że listonosz leń, wrzucił do skrzynki, mimo, że przesyłka za podpisem... W dodatku wrzucił źle. A w dodatku 'ktoś ze złej skrzynki' przesyłki nie oddał ani nam [miał adres przecież] ani na pocztę...
Brzydko. Niesmacznie. Trzeba myśleć, że może cholernie mocno, tego kogoś dziecko, potrzebowało łapaczka?...
Marta wysłała drugi. Przepiękny. Zrobiony jak na zamówienie do pokoju Bolka.
Bolo zapytał: Co to?
Tłumaczyłam, że tu wskakują złe sny. Że jak będzie się śnił ten niefajny sen, jak gąski po nocy robią 'akuku' to łapaczek od razu go złapie i wyrzuci za okno.
O boże jak to działa!
Bolo co wieczór wrzuca w łapaczka nieładne sny i się nie boi.
A dla mnie to cudna ozdoba. Zrobiona z dbałością o każdy szczegół.
I zrobiona z sercem. To wielka moc i wielka dobroć.
Gdy przyszedł do nas syn znajomych, lat sześć, też zapytał: co to?
Bolo próbował tłumaczyć: to fuj, ble hapsi łapie!
Sześciolatek nie zakumał. Wytłumaczyłam a po godzinie kawkowania Mama chłopca pyta:
Ej, gdzie jest Łukasz?
Poszłyśmy do pokoju a Łukasz siedział pod oknem i wrzucał do bolowego łapaczka swoje koszmary.
'A Ty Monsterze idź na zawsze i nie wracaj!'
'Wy, Duchy z garażu zgińcie na zawsze!'
'Ty, Potworze łazienkowy przepadnij!'
Bo warto dzieciom podarować trochę magii, trochę czarów, trochę wiary...
Ich wyobraźnia i emocje Wam się za to odwdzięczą.
To jest dobre.
A dla maluszków to piękny i oryginalny mobil nad łóżko!
Łapacz snów TU --> KLIK
I jeszcze słówko :)
Dostaję ogromną liczbę próśb o pomysły typu: co na drugie urodziny, co na roczek, co dla 7 latka.
Staram się odpisywać, choć żadna ze mnie afa&omega, ale jeśli tego nie robię, to proszę wybaczcie, albo nie daję rady czasowo, albo mi coś umyka.
Jednak dziś mnie olśniło. Zawsze i wszędzie i na każdy wiek pięknym prezentem będzie przecież mądra i dobra książka a gdy dorzucimy takiego łapaczka ... no to już sami wiecie, że będzie afera...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Od dawna uczyliśmy Adasia, ze przytulanie ma moc. Jak mówimy ze nie mamy juz siły to Adaś podbiega z okrzykiem 'to ja Wam dam siłę!' i mocno przytula :]
OdpowiedzUsuńNo jeszcze raz zachwycę się tym łapaczem snów. Ja również je robię, ale zauważam te piękne, stworzone przez innych. Oby Bolo miał przecudowne sny^^
OdpowiedzUsuńTak... czary pomagaja ;) U nas łapacz snów kupił starszy brat dla młodszego, na wycieczce zagranicznej ;) Co wieczór razem złe sny tam "czarują". I śpią tak pięknie w nocy :)
OdpowiedzUsuńTeż zawsze polecam książki :) To jest świetny prezent na każdy wiek. Teraz jest tak duży wybór książek, że bez problemu można jakieś dobrać do zainteresowań dziecka.
OdpowiedzUsuńZryczałam się! Dziękuję Ci przeogromnie za "fuj, ble hapsi łapie!" :********
OdpowiedzUsuń:))))))
UsuńKlocki robicie przepiekne zdjecia, mozecie zdradzic jaki posiadacie obiektyw? Jestem zachwycona:) Bede wdzieczna:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńo rany dziękuję :)
Usuńobiektyw Canon 50mm f/1.4 :)
To teraz napisz jak z niego korzystać z takim efektem ;)
UsuńBardzo lubię styl Kredki, też ten fotograficzny, a mieć styl foto to według mnie bardzo trudne do osiągnięcia.
Pozdrawiam Emil
no dobra, czas na oświadczenie :o nigdy! przenigdy nie namówicie mnie na 'instrukcje do zdjęć' ew na jakiś poradnik - od tego są fajne i dobre książki a ja nie mam tyle nerwów żeby próbować się mądrzyć nt nad którym ciągle i ciągle pracuję ;)
Usuńale bez nauki, choćby podstaw się nie da - tzn da się jechać 'na zielonym prostokącie' tylko po co nosić wtedy ciężkie lustro...
:)
Kredka jak robisz takie zdjęcia??? Na jakich ustawieniach?
Usuńo rany, na manualnych ;)
Usuńpatrz piętro wyżej!
pozdrawiam!!!
AAaaa.. to znowu ja... pytałam o obiektyw i dzięki za odpis - czyli masz fajną "portretówkę", bo ja poki co mam 50 1.8f - i to jeszcze duza przepasc i w wyglądzie zdjec i w cenie zdjęć miedzy tymi dwoma obiektywami, a 1.4 rzeczywiście jest godny uwagi. Swoja droga myslalam, ze masz jakiś obiektyw macro. Ale naprawdę poza tym, ze masz dobre "szkło", to masz również dobre oko do zdjęc i naprawdę oprócz Twoich opisów, ja osobiście zawsze zachwycm się Twoimi zdjęciami - szacun:) Pozdrawiam Was ciepło... wasza wierna czytelniczka:)
UsuńJuż nie pierwszy raz sprawiasz, że wracam po wielokroć do postu. Do zdjęć i słów. Twoje recenzje książek kocham całym sercem. Emilia
OdpowiedzUsuńBajecznie..............
OdpowiedzUsuńCzasami aż mi głupio, że siedzę i czekam aż nowy post na Klocku będzie ale jak mam nie czekać jak zawsze tak mocno mnie ruszy? Wiem, że częściej się nie da ale jakby się dało to ja tu czekam :D
OdpowiedzUsuńPisać o książce tak jakby się inną książkę czytało... piękne doświadczenie wiesz?
OdpowiedzUsuńCudowne polecanie, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńp.s. a tutaj jeszcze taniej książeczkę znalazłam: http://aros.pl/ksiazka/prosze-mnie-przytulic-tw
:*
mistrz przepłacania - to ja! :D
UsuńTak, książki są uniwersalnym prezentem dla małych i dużych. Dlatego u nas nie ma zzwyczaj kłopotu co kupic na urodziny. Listę "must have" każde z nas ma dłuuugą ;)Pięknie się zapowiada ta tulisiowa książka. Coś ciepłego w sam raz na dobranoc :)
OdpowiedzUsuńŁapaczy widziałam już całą masę, zazwyczaj tradycyjne, takie jakby "indiańskie" się spotyka, a ten jest nowoczesny i piękny zarazem. Do Bola pokoju udealnie też kolorystycznie się wpasował :)
wg mnie też ten łapacz mocno się wyróżnia :)
Usuńa książka - jak najbardziej "ciepła, na dobranoc" - dobrze napisane :)
Jezusie,Aga z nieba mi spadłas!!!Moja 5latka ma akurat faze na strach Malego Głoda!!!(nie rozumiem jak sie mozna bac tego żółtego ustrojstwa,ale dzielnie wysłuchuje Jej opowiesci o tym jaki on straszny..) wiec łapacz(teraz za łapacz robi zawieszka jakas) bedzie jak znalazl:)
OdpowiedzUsuńksiążka podoba mi się bardzo:)
pozdr
Marta W.
Ja się histerycznie bałam ET a Mały Głód to w dodatku chuligan!
Usuńjak zwykle cudnie blablabla :D wiadomo!
OdpowiedzUsuńale ja nadal czekam na link do wujka!!!
mówiłam - nie dam. nasz ci on! :D
UsuńKsiążka jest dobra na każdą okazję....tą już od jakiegoś czasu mam na swojej liscie...długiej liście.....jest zaraz kolejna po "Masce lwa" i po "Od stóp do głów":P
OdpowiedzUsuńŁapacz snów przepiękny....
Pięknie napisane, łapacza też chcę i sobie zrobię, a ten chłopczyk, wyrzucający strachy do "czyjegoś" łapacza, cudne :)
OdpowiedzUsuńO rrrany, a się wzruszyłam qurqa, no... :)))
My przytulamy się od rana do wieczora! uwielbiamy! a książeczkę koniecznie musimy zakupić!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do nas ;)
Ten post zachęcił mnie nie tylko do zakupu książeczki, ale też do wykonania własnej wersji łapacza snów:
OdpowiedzUsuńhttp://razemzdziecmi.blogspot.com/2013/10/oswajanie-pajeczyny.html
Poza tym: świetne teksty, świetne zdjęcia, świetny blog!
Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu inspiracji!