sobota, 15 czerwca 2013

co napędza MOTORykę...



Dziś ciut ciut mądrzenia czyli co to i po co jest 'mała motoryka'.
Nie bójta się, referatu nie napiszę. Raczej wyprodukuję papkę pedagogiczno-mamową, z przewagą tej drugiej.
Liczę na to, że smaczna jednakże będzie...

Mała motoryka to sprawność naszych dłoni, nadgarstków i paluchów.
Nie rodzimy się nią. Musimy się jej nauczyć. Mozolnie. Aczkolwiek przy sprzyjających rodzicach i opiekunach może to być świetna zabawa dla wszystkich stron.

Mała motorykę Dzieciorzyzna rozwija sobie swobodnie, intuicyjnie i radośnie [często ku rozpaczy rodziców - tak tak! rwanie waty i papieru toaletowego na sto tysięcy mini kawałeczków, które potem znajdujemy jeszcze po tygodniu w sierści psa... TAK! wolno im, i dobrze to robi...niestety ;)]
Aby nie zanudzać i nie snuć wywodów - ową motorykę rozwija: lepienie, malowanie, nawlekanie,wydzieranie, wycinanie, zapinanie, zawiązywanie, rysowanie...
Oraz:
Zabawy paluszkowe [idzie rak, pan pająk się wspina], dotykanie całymi dłońmi i osobno paluszkami  przeróżnych faktur [wiecie, że jestem wielką fanką takiej stymulacji sensorycznej], pocieranie, lekkie szczypanie, klepanie, klaskanie, gniecenie, ugniatanie, rolowanie, ściskanie, zgniatanie, rwanie, rzucanie, wyciskanie, głaskanie, otwieranie, zakręcanie, rozplątywanie, nawijanie, przeciąganie, rozrywanie, kartkowanie, skubanie, przewlekanie, sznurowanie, wiązanie, wyginanie, układanie, stemplowanie, kreślenie, ścieranie, klejenie...

No mogę tak mądrzyć się jeszcze i rok, i spisać jeszcze kolejnych czynności ale mam nadzieję, że rozumiecie przesłanie.
Jak do każdego powyższego czasownika dodamy proste przedmioty domowe: kredki, papier, watę, wodę, piasek, mąkę, folię bąbelkową, karton, makaron, galaretkę itd to mamy zabaw a zabaw, śmiech do umarcia, fajnie zagospodarowany czas a do tego poczucie, że robimy coś fajnego w kwestii rozwoju Dzieciora.
Żeby nie było tak różowo - mamy też dodatkowe sprzątanie, no ale kto mówił, że macierzyństwo to pasmo różowych rozkoszy? Nie ja....

Do czego nam potrzebny ten trening małej motoryki? Ano do życia. Do ubierania się, do mycia, do jedzenia, czyli samoobsługi... ale też do pisania, malowania a nawet czytania. Czyli rozwijając motorykę małą rozwijamy - wow! - grafomotorykę czyli precyzję manualną, koordynację wzrokowo ruchową  i cały szereg innych umiejętności potrzebnych do rozpoczęcia nauki szkolnej.

Jak dziecko uczy się najlepiej? Najskuteczniej? 
W ruchu i podczas swobodnej zabawy.
Biorąc wszystko co powyżej naskrobałam do kupy - zachęcam - bawcie się, szalejcie, i pamiętajcie o tym, że każda zabawa swobodna jak i ta kierowana ma nieoceniony wpływa na dalszy rozwój Waszej Dzieciorzyzny.

Dziś pokażę dwie fajności mocno podkręcające takie działania. 

Marcel.
Marcel jest sową i to mocno zafoszoną sową. LOW!
Marcel jest również woreczkiem, w którego brzuchu kryje się niezwykłe, dotykowe memo.
Dziś nie skupię się na grze memo, bo każdy ją zna oraz jej wartość jest powszechnie szanowana.
Skupię się na tym co robi z Marcelową zawartością brzucha mój prawie dwulatek.
Bolo Marcela ukochał od pierwszego wejrzenia, a raczej od wejrzenia głębszego w jego trzewia.
Gdy okazało się, że z brzucha można wyciągnąć różne zwierzaki, które w dodatku mają śmieszne, fakturowane brzuchy, Kurduplasty był w niebie.
Każdy brzuch, każda powierzchnia jest badana uważnie, paluszki głaszczą, szczypią, skrobią...
Robią wszystko co cieszy Matulę bo wie jakie to cenne. 
Opisujemy co czujemy i pilnie staramy się przezwyciężać leciutkie strachy przed dotknięciem niektórych brzuszków - [nadwrażliwość dotykowa, zaburzenia integracji sensorycznej - taki Marcel to świetna rzecz!]
Co poza tym? Poza tym Bobek układa pary. Poza tym Bobek 'karmi' Marcela a potem mu zabiera przysmaki. Rączka bardzo precyzyjnie pracuje w kwestii poradzenia sobie z workiem i gumką - wbrew pozorom, wcale niełatwa czynność...
Co jeszcze? Bawimy się w zgadywanie. Bolo zamyka oczy [oszukuje, że hej!] i samym dotykiem zgaduje co to za zwierzak, czyj to brzuszek...Tak ćwiczymy pamięć dotykową.
No i Marcel, foch na fochy, wygląda tak, że Ja z przyjemnością układam go w Bola pokoju na widoku.
Ach! Zapomniałabym - genialny do samochodu, pociągu, w podróży...

Marcel TU --> Lilliputiens 







Kredki. Farby. Flamastry. Ołówki. Cienkopisy. Kredy. Tusze. Pastele.
To synonim dzieciństwa.
To czas kiedy te rzeczy są magiczne, czarodziejskie a otwieranie pudełka z kolejnym cudem przyspiesza bicie serca nie tylko Dzieciora ale i moje...
Nie ma jedynych słusznych. Każde są fajne, każde mają wartość.
Są jednak różne fajności, na którcyh tropie zawzięcie jestem i chętnie się z Wami odkryciami podzielę.
Pisałam już o farbach w sztyfcie - nadal hit całej rodziny - które polecam każdej mamie z jaką się tylko spotykam - KLIK
Kolejnym hitem są Kredki - Kamyczki.
O rany Julek!
Odkąd je mamy, nie przesadzę, jeśli napiszę, że rysowanie nimi trwa godzinami.
Zaczęłam Bolowi kupować proste zadania dla dwulatka [nie polecę żadnego bo 1. wszystkie polegają na tym samym: przyklej, pokoloruj, dorysuj - czyli idealne do wieku i 2. bo wszystkie są ok ale żadne mnie nie zwaliło z nóg, jak znajdę takiego zwalacza - napewno się nim z Wami podzielę :)]
Teczki, zadania, prace dla 2 latka. Świetna sprawa.
Nie napiszę co powinnien umieć dwulatek. To znajdziecie w necie. Tylko po co?
Czy to ważne, że to dziecko umie domknąć okrąg w wieku 20 miesięcy a to robi kropki?
Czy ważne, że to rysuje proste linie ale nie potrafi kolorować?
Nieważne!
Ważne, że próbuje, że tworzy, że uczy się w zabawie.
Powolutku jednak, możemy takiego dwulatka nakierowywać mimo, że aż do 3rż jest w tak zwanej fazie 'bazgrania' - i z bogiem! 
Niech bazgrze ile chce i jak chce. A my się cieszmy i pijmy w spokoju kawę, z boku...
Jak nakierowywać? Delikatnie, przy okazji, pokazywać przykładem. I cieszyć się z malutkich sukcesów razem z Artystą.
Tylko pamiętajcie - nic tak nie zabija wyobraźni, fantazji i radości jak fakt, że niebo ma być niebieskie a trawa zielona...
W tworzeniu nie ma dobrych i złych rozwiązań, bardzo zła, natomiast, jest 'dorosła' schematyczność...

Wracając do kredek kamyków - kocham!
Za wygląd - dla Bola to oczywiście jaja!
Za wydajność. Za jadalność [serio!]
Za woreczek lniany, w którym mieszkają.
Za moc koloru, za to, że nie potrzebują dużego nacisku, za to, że mogą być w mojej torebce zawsze i wszędzie i nie rozwalają mi się z pudełka. 
Za to, że nie ma możliwości ich połamać.
Ale najmocniej je kocham za ich profil.

Tu znowu chwila mądralenia.
Czy znacie dwulatka, który prawidłowo trzyma kredkę? Ja znam, jednego...
A trzylatka? Może być może ale też różnie to bywa...
I ok,jest to adekwatne do wieku, do rozwoju. Oczywiście.
Bolo tradycyjne kredki, flamastry trzyma jak typowy dwulatek - całą dłonią.
A jak trzyma te kredki - kamyki???
Spójrzcie na zdjęciach! Trzyma z ogromną precyzją paluszków!
Prawidłowy układ dłoni, nadgarstka!
Automatycznie zaczął mocniej kontrolować swoje 'rysowanie' co z kolei przełożyło się na absolutną dumę i moc sprawstwa - Mamo! Mamo! Onka! - tak - Bolek poczuł, że może sam! Że umie. Onka stała się czerwona za sprawą wspaniałej pracy małej rączki...[paradoksalnie sam wybrał kolor czerwony choć go namawiałam na błękitny ;)]

Bo te kredki są tak mądre, że swoim kształtem 'wymuszają' prawidłowe ułożenie całego mechanizmu dłoni. Tego nie widać na pierwszy rzut, oka ale 'z tyłu' mają wgłębienie, które właśnie przymusza paluszki do chwycenia kredki w dany sposób.
To jedyne kredki, które dwulatek będzie trzymał prawidłowo, między kciukiem a placem wskazującym, tym samym stymulując odpowiednie mięśnie potrzebne do późniejszych wyczynów.
I będzie utrwalał prawidłowe przyzwyczajenia.
Skoro możemy, od najmłodszego wieku, zafundować dziecku takie ćwiczenie to czy nie warto to robić???
Moim zdaniem ogromnie warto...


Polecam też ogromnie starszym dzieciom, i tym z problemami grafomotorycznymi i tym, które potrzebują treningu przed rozpoczęciem nauki pisania. 
A z całego serca polecam Kurduplom 1-3 [tym bliżej jeden ;) może być ciężej opanować chęć ich podjadania, co jak pisałam jest ok, nic im nie będzie, jedynie trzeba uważać, żeby całej kredki do ryjka nie wepchnęły bo połknąć mogą próbować... jezuuu ;)]

Kredki - Kamienie - Jaja TU --> Crayon Rocks












29 komentarzy:

  1. dobrze wiedzieć ;)

    P.S. chce takie kredkiiii! :)

    pozdrawiam
    Kasia

    http://islandofflove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. To już było pisane kilka razy ale tym artykułem przypieczętowałaś swoją pozycję i umiejętności. Pisz dla portali! Czyta się świetnie, jest jasne i zrozumiałe, zdjęcia śliczne, niektóre mocno zachwycające aż. Brakuje takich ludzi piszących dla rodziców. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam jednym tchem. Chyba pierwszy raz coś informacyjnego i tak czytałam jak opowieść. Uwielbiam Kredka, uwielbiam i połykam za każdym razem. Zdjęcia kredek na plakat! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, wiesz, on faktycznie te kredki trzyma PRAWIDŁOWO, rewelacja. Nie mogę trochę uwierzyć ale zdjęcia nie kłamią. Biorę dla Luśki, ma już prawie 3 lata i teraz wiem (dziękuję za artykuł!) jak z nią pracować. Pozdrawiamy :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Marcel LOW!
    Kredki LOW
    Klocek i Kredka LOWx1000!

    mało inteligentne ale ile można pisać, że tak uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczytałam się, świetnie napisane, tyle wiedzy a łyka się łapczywie. Zdjęcia kredek faktycznie zawodowe. Łoł, idę na zakupy ;) A.H.K.

    OdpowiedzUsuń
  7. My małą motorykę ćwiczymy ostatnio na korkach od butelek. Maniakalnie.
    M. już umie zakręcić oraz odkręcić co luźniej zakręcone, a to niezła sztuka...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wielce smakowicie podana wiedza. Bardzo dziękuję za ten post, szczególnie dlatego, że Kajtek musi ćwiczyć właśnie grafomotorykę. Kopalnią jesteście :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja poproszę więcej pedagogocznej strawy na blogu. Kredki cudne, kupię i czekać będą, bo Bestia ma miesięcy 9 dopiero. Co do Marcela, to tak patrzę,patrzę i stwierdzam , że minę on ma jak ja przy fochu. Jak nic. Pozdrawiam.mp.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dobrze Kredka, że Ty tego bloga prowadzisz. Ponownie - rewelka!

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha no to już wiem dlaczego Aurelę tak ciągnie do papieru, chusteczek (tych wyciąganych z pudełka) do targania tego wszystkiego, robi to wprost genialnie niczym mały profesjonalista :) a matkę szlag trafia, bo zbierać to wszystko musi.
    Świetnie wyglądają te kredki tylko ... no właśnie obawiam się, że jak na razie będą zbyt smakowite dla Małej :/ ale ale na pewno mieć je będziemy :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ależ mi się we łbie rozjaśniło :) dziękuję ogromnie, kawał świetnej roboty, od mamy dla mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli chodzi o te kamienie, to bałabym się, że Maluch włoży do buzi i się zakrztusi. To nie dla mnie na tym etapie. Z takimi rzeczami poczekam przynajmniej do tego 3 roku życia.
    Za to zabawki z Lilliputiens są rewelacyjne. Tylko niestety cena może czasem powalić :D Podoba mi się ten Wasz stwór :D

    OdpowiedzUsuń
  14. obiecuję iż od jutra dziecku nie zabieram srajtaśmy ;)
    Blaneczkowa Matka

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem czy Ty sobie zdajesz sprawę jak wartościowy to artykuł. I jak się czyta... Bo tak z Klockiem jest, nie wejdziesz to na przejrzenie co nowego, zagłębiasz się i chłoniesz słowa, humor i piękne zdjęcia a dziś i rewelacyjnie zapodaną wiedzę. Super :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kredko, Ty wykładaj! Jak nie na uczelni, to chociaż częściej na blogu. Żeby moi wykładowcy tak jasnym językiem treści podawali.
    A w sprawie Marcela, to dzwonię do Zuzowej cioci, niech szykuje się do zakupu na roczek :)
    Kredki od Kredki LOW!

    OdpowiedzUsuń
  17. My zamiast Marcela załatwiłyśmy sobie próbnik dywanów z Komfortu (: działa tak samo... (;

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne memo...cena mniej świetna ale można samemu zrobić na podobnej zasadzie (jestem zwolenniczką DIY )...ale kredki jak dla mnie rewelacja totalna...fantastyczne..i smakowicie wyglądają:)
    PS. znam niespełna dwulatka który prawidłowo trzyma kredki..moją córkę...właściwie to od kiedy pokochała bazgranie potrafi je prawidłowo trzymac..nie mam pojęcia skąd to się wzięło bo jej tego nie uczyłam...

    OdpowiedzUsuń
  19. Wydawałoby się, że już tyle informacji podano na temat motoryki małej, że nic więcej dodać się nie da, ale u Ciebie to jakby inna bajka: przejrzyście, konkretnie, z humorem, tak by trafić do zwykłego rodzica, a propozycje zabawek- rewelacja! Kamyczkowe kredki MUST HAVE:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję :) za niewydumane mądrości, pełne potrzebnych informacji, jak rozwijać malucha nie zabijając przy tym jego dziecinności :) kredki kamyki chcemy mieć :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Tradycyjnie świetnie się czyta i ciekawie ogląda. Memosowa świetna. Kredki też. A do tego garść fachowych informacji. Super!

    OdpowiedzUsuń
  22. kamykowe klocki zamówione, super pomysł dzięki za podpowiedź na pewno moje dzieci będą przeszczęśliwe!! Sowa też super, ale na razie funduszy brak:-) Super to opisałaś, niby wszystko jasne i oczywiste ale wielu osobom przydałoby się to poczytać na głos, np mojej babci które z uporem maniaka mówi moim dzieciom że słońce musi być żółte, trawa zielona, a jak malują inaczej to już jest źle wrrr i z głowy jej nie mogę wybić że ma przestać! I że 2 latka nie musi się mieścić w konturach i niech sobie bazgra jak chce byle nie po ścianach.

    OdpowiedzUsuń
  23. Kamykowe kredki są świetne,ale musze się pochwalić moją córcią, która już w wieku 18 miesięcy od razu doskonale trzymała kredkę. Wszyscy byli w szoku,a babcie do dzis nie moga wyjść z podziwu,jak Ulcia pięknie trzyma kredki. Chociaż kamykowe kredki też pewnie są fajne i też ćwiczą rękę,ale powiem szczerze,że nie wiem,czy Ulka by wiedziała,jak się nimi obchodzić.
    Mamo Bola,mam specjalnie dla Ciebie wiadomość :) napoisze e-maila.

    OdpowiedzUsuń
  24. Znalazłam tutaj ciekawe proste zadania dla dwulatków, zerknij sobie, może Cie zainteresuje to... http://trendysmyk.pl/myslanki/451-kangurowe-tworcze-zabawy-domowe-dla-2-i-3-latkow.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. faktycznie inne! przynajmniej graficznie super :)) dziekuje! zamawiam :D

      Usuń
    2. Na pierwszy rzut oka wyglądają na godne uwagi... Jak coś to daj znać czy warto w nie inwestować... Jakbym tylko mogła to bym kupiła wszystko co polecasz, no ale cóż... Może zrobisz takie super top 10 z tych wszystkich rzeczy które polecasz?

      Usuń
    3. Ciekawa jestem jak się sprawdziły te zadania dla dwulatków...

      Usuń
  25. Ciotko Kredko, pochwal się Bolkowym stolikiem, bo akurat szukamy czegoś dla naszej artystki. ;o)
    Ja się trochę boję, że mi Szkodniczek takie kredki połknie, bo ona wciąż uważa, że jak coś do buzi weszło, to i połknąć się da. ;o(
    A sowa LOW rzeczywiście!
    P.S. Papier toaletowy to zabawka z top5 LOL.

    OdpowiedzUsuń
  26. Kredki przyszly wczoraj. Nasz 13-miesieczny artysta zasiadl z radoscia przed ogromnym brystolem i czeka. Matka dala woreczek a tam...tadam cukierki i pomaranczowa odrazu do paszczy:-) udalo sie ja uratowac od pozarcia i zaczelismy tworzyc. Mamy pieknie wyrysowane bazgrolki:-) dziekujemy Ci za to ze pokazujesz nam takie cudne rzeczy. Kredki i farby w sztywcie sa uwielbiane:-)

    OdpowiedzUsuń