czwartek, 15 listopada 2012

odkad zostalam mama...

Nie rozumiem. Nie rozumiem dlaczego wszystko musi być tak słodkie, że do wymiotów prawie że doprawdza. Chodzi o facebook'owe testy/teksty/konkursy różnych portali dla rodziców.
Pytanie dnia:
Odkąd zostałam Mamą to...
i odpowiedzi:
- świat nabrał kolorów
- nie wiedziałam, że można być tak szczęśliwą
- jedno ciało dwa serca [hit!]
- i mnóstwo mnóstwo o miłości, radości, różowości, puchatości, pluszowości...

a ja odpowiadam:
- jestem chronicznie niedospana nawet jak się wyśpię.

No bo jak to jest, że milion Mam lewituje rozkosznie na pastelowych, cukrowych chmurkach szczęścia, samorealizji [serio???] i satysfakcji z pysznej zupki z groszku a ja ciągle marudzę?
Ktoś tu ściemnia. I jak czytam, że 'blablabla moje dziecko skończyło roczek i każdy dzień spędzony z nim/nią w domu był najpiękniejszym w moim życiu' to mi się to kojarzy z życzeniami 'zdrowia, szczęścia, pomyślności' albo opisem kogoś, że jest 'bardzo miły i sympatyczny'.
Czyli blablabla.
Nikogo nie oceniam, nie krytykuję - zwyczajnie nie wierzę :)))

Być może część mojej frustracji pochodzi z faktu, że ja mam zupełnie inne spojrzenie na sprawę, że kochając [wiadomo!] mojego syna do nieprzytomności nadal tęsknię za czasem spędzonym TYLKO z Tatą Bola, za podróżami nagłymi i spontanicznymi, za imprezowaniem 'bo wpadajcie!', za wolnością zakupowo-fitnesowo-jedzeniową, za czytaniem książek do 4 nad ranem, za kapielą dla samej kąpieli zamiast 'wypadałoby się umyć'

Cholera. A może to ze mną coś nie halo? No może.
Tylko jak już się wyrwie ze szponów więzienno-domowych parę Mam, spotkamy się i przy winie ogromnie staramy się o dzieciach nie rozmawiać to i tak okazuje się, że to toptopic. Tyle, że teksty lecą masakrycznie drastyczne, śmieszne do łez ale jakże prawdziwe. Jak bardzo okazuje się, że ciężko na codzień nam się przyznać, że 'odkąd zostałam Mamą to jest przesrane'.
Przytoczyć nie mogę bo to tajne, wiadomo, jeszcze ktoś służby jakieś naśle ale i tak każda historia zaczyna się od 'oooo ja pi&*^)*le!'

No nic. Z tematów puchatych chmurek, na których zasiadam dość rzadko - Bolo nauczył się mówić 'jajo' oraz gęgać. LOW.

Miałam dopisać co jeszcze mamy z Lelu. O Bajo i ich autkach pisałam TU --> LINK i zdania nadal nie zmieniam. Genialne. I w prostocie najładniejsze. Długo poszukiwałam Wozu Strażackiego Bajo. Serio, ciężko trafić. Bo ten wóz oprócz wszystkich zalet Bajo ma dzwoneczk [!!!] i ruchomą drabinę. I pisać tu za bardzo nie ma o czym, bo zabawka ta jest zwyczajna-niezwyczajna, dzwoneczyk nadaje jej charakteru [ ja wiem, wiem jak to brzmi ale pamietajmy, że to z perspektywy rocznegoplus mózgu ] a drabina wznosi ją na  całkiem nowy poziom świadomej zabawy. I Matka drze się 'pali się pali się!' i migiem nadjedża Strażak Bol dzwoniąc dzwonkiem i piszcząc, gasi pożar kubka, kapcia, krzesła czy szafy a Mama chwali go, że tak pięknie dobytek rodziny uratował.
Super sprawa - mały drobiazg a ile radochy - i tanioszka - baaaardzo polecamy Bajo niezmiennie.

Woz strażacki BAJO w Lelu ---> Strażak Bol

 
 
 
 
 

14 komentarzy:

  1. W tej sondzie, o której piszesz napisałam: nigdy się nie nudzę. I to prawda. Co nie znaczy, że zawsze jest słodko i różowo. Frustracja dopada każdą, ale to każdą mamę, a jeśli nie to chyba coś jest z nią nie halo... Mi też brakuje czasu spędzonego tylko z mężem, brakuje mi okazji do samorozwoju i samorealizacji, marzę o studiach i pracy... Ale na takie pytanie mamy odpowiadały pewnie biorąc pod uwagę tę jedną, najważniejszą dla nich rzecz i miłość, a nawet pluszowość jest tu dla mnie jednak jak najbardziej zrozumiała:) Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. bo ja sobie tak myślę, że Ty po prostu jesteś normalna!
    i choć zawsze chwalę swoją córcię, bo życie z nią wcale nie jest trudne, to sama widziałaś, ze tez miałam chwile frustracji. normalne. kobieta w czasie porodu nie staje się robotem, który jest na każde jęknięcie małego ssaka, ale nadal pozostaje sobą. dziecko wypełnia jej życia, ale nie zapełnia go w całości. kobieta-matka także ma potrzeby. i póki świat nie przestanie okłamywać wszystkich przyszłych matek,że macierzyństwo jest tylko cukierkowo-lukrowe to będą kobietki miały frustracje, że u nich tak nie jest.
    A wozik.. no zauroczona nim jestem. sama się bawiłam;)
    buziole:*

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaamen Kobieto AMEN. Dokładnie o tym rozmawiałam na ostatnim winie z babami :D Basia i Lidka ( ten wóz to chyba swojej dziewczynie też sprawie, a co - łammy stereotypy! )

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja doskonale wiem co Ci chodzi, do mdłości doprowadzają obrazki, teksty, że wszystko takie piękne. Nie jest tak wcale i wiem czemu tak trudno nam się do tego przyznać. Ja to aż ulgę poczułam czytając, że inna też tak ma - bo normalnie to nam nie przychodzi do głowy się żalić, marudzić, kurde, a mamy prawo! Kurde.
    Ja kocham swoje dzieci oczywiście bardzo ale jak bardzo bardzo chciałabym żeby ich na chwilę, czasem nie było - no i napisałam.
    Mamo Bola pisz pisz pisz! Bo twój blog to wielka, cudowna odskocznia dla każdej mamy z horyzontami. Pozdrawiam Ewa M.

    OdpowiedzUsuń
  5. to ja zdanie dokończyłabym:
    odkąd zostałam mamą jestem wiecznie pod&^%$#wiona że tak ściągne sposób na słówka hehe
    uwiebiam was, ten blog to światełko w różowo-pastelowym świecie mama-dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  6. jest ciężko...niedospana chodzę ciągle:P Ale dziecko obudziło we mnie taką małą cudowną cząstkę i popchnęło do wielu niespełnionych marzeń. Więc tak czas odkąd pojawił się on jest boski...aczkolwiek mam ochotę przebić czasami głową ścianę:P

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak. Wszystko to prawda: i to, że przerąbane i to, że różowe chmurki. I to, że czasem się wcale nie chce, a czasem się bachora nie lubi normalnie, a czasem by się chętnie w dupsko dało. Ale też czasem płacze się ze szczęścia i przyłapuje się samą siebie z głupawym, rozmaślonym uśmiechem na twarzy. Wszystko to jest prawdą. A gdybym musiała dokończyć to zdanie "odkąd zostałam mamą" tak uczciwie, to pierwsze co przychodzi mi na myśl, to to, że odkąd zostałam mamą, poznałam tak naprawdę co to jest STRACH. Kiedyś gdzieś u kogoś przeczytałam, że siła strachu jest miarą miłości, i tak jest. Ale też takiej miłości nie czułam jeszcze nigdy w życiu, odkąd zostałam mamą. Więc coś za coś. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odkąd zostałam mamą... Uwielbiam przebywać poza domem. Praca to świetna odskocznia. I choć kocham moje dzieci to bardzo lubię czas kiedy mogę wypić spokojnie kawę. Mamo Bola jesteś najnormalniejsza na świecie. Różnica między innymi mamami jest tylko taka, że TY potrafisz powiedzieć otwarcie, że bycie mamą nie jest wcale taka różowe :D Pisz Kobietko pisz.Uwielbiam to twoje pisanie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś oglądałam film, jakiś tam, gdzie facet facetowi tłumaczył jak wygląda rodzicielstwo. Mniej więcej szło tak: generalnie jest do d@#y, jest źle beznadziejnie, aż nagle dzieje się coś cudownego, a potem znowu jest do d...., jeszcze gorzej, tragicznie, masz dość i znowu dzieje się coś przecudnego co trwa chwilkę, a po niej kolejna dawka długiej beznadziejności ....
    Do mnie to trafiło i jak ktoś pyta to tak odpowiadam ;)
    Zgadzam się z Tobą Kasiu, że praca to odskocznia. Jak wróciłam, pierwszego dnia miałam kilkugodzinne zebranie. Po piętnastu minutach byłam wniebowzięta, nikt nic ode mnie nie chciał, nie musiałam mieć oczu w d, żeby ratować z opresji, normalnie istna sielanka, jedynie czasami musiałam coś powiedzieć i nie było to hauhau, miau, nununu....
    Znam jednak mamy dla których nawet kupa dziecka pachnie różami ;) czego ja nawet zakochana do nieprzytomności w córci mama nadal nie rozumiem :):)
    Pozdrawiam, Monka

    OdpowiedzUsuń
  10. Pytam ostatnio mojego męża:
    -Chciałabyś mieć znowu takie małe bobo?
    -Ale że nowe czy Ninusia ma się cofnąć o rok.
    -Ma się cofnąć.
    -Cooo? Ja chcę żeby miała już 18 lat i się wyprowadziła! (śmiech)

    Ja nigdy (prócz dwóch miesięcy karmienia) nie wstaję do dziecka w nocy, jak taty nie ma to sprawdzam tylko czy nic jej nie przeszkadza czy wrzeszczy, bo tak sobie wymyśliła, naciągam kołdrę na uszy i walę w kimono. Nie dzwonię co sekundę jak z kimś innym zostaje żeby sprawdzić czy nic jej nie jest, albo "żeby usłyszeć jej głos". Kąpię dziecko tylko jak jestem sama. Bez wyrzutów sumienia wychodzę z kumpelą- chwała Bogu bezdzietną, chlejemy do drugiej nad ranem w jakimś barze i nie muszę mówić "a jak Twoje, chodzi już, a zęby ma, a pokaż fotki, o matko! jaki słodki!" kiedy tak naprawdę miałoby odstające uszy i wytrzeszcz jak mops. Też się czuję wyrodną matką, bo:
    -miałam dziecko w łóżku tylko przez 6 tygodni, a potem powiedziałam, że to strefa mamy i taty
    -w szale wrzeszczę "czego ryczysz jak nienormalna"
    -nie usypiałam na rękach ani w ogóle nie przytulałam do spania
    -cieszę się, że ktoś ją bierze na spacer/obiad/wycieczkę i smutno mi jak już wracają, a ja jeszcze czegoś nie zdążyłam zrobić dla siebie

    W ogóle inaczej sobie wyobrażałam macierzyństwo, że to będzie taka miłość bezgraniczna i właśnie chmurki, uśmieszki i inne. Kocham to dziecko, ale nie widzę w niej jakiejś mojej kończyny, która sama się porusza. Czasem mam jakiś przypływ uczuć i chcę ją zacałować, ale większość dzieci tak na mnie działa.

    Przeczytałam co napisałam i chyba serio nie jestem dobrą mamą. ZAŁAMKA!! Miałaś pocieszyć i pokazać solidarność jajników, a mnie w deprechę wpędzasz!

    ; )

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałam jeszcze dodać, że moje dziecko jest w 100% zaplanowane i bardzo chciane, a załamki mojej dopełnia fakt, że właśnie sobie uświadomiłam, że mam grzeczne dziecko, a co dopiero jakbym miała jakieś szatana? Boże, nienawidzę Cię, Mamo Bola

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam Was UWIELBIAM! i dziekuje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja jak mówię, że karmienie piersią wcale nie jest wygodne, że na początku to była walka bo w szpitalu miła pani ścisnęła mi cycki i stwierdziła, że nie ma i że na laktator trzeba chodzić (polecam-sutki wydłużają się do 2 cm, reklama mentosa nie kłamie), że jesteś uwiązana do dziecka, bo jak karmisz na żądanie to nie wiadomo, co jak i kiedy.
    Pamietam jak 2 tyg po porodzie w akcie desperacji wybrałam się do centrum handlowego z dzieckiem (zarazki!!), by kupić sobie jakieś spodnie na mój wcale nie mniejszy po porodzie tyłek... te spojrzenia ludzi- "takie małe a matka je ciąga ze sobą". A tak ! ciąga! bo wyboru nie ma!
    Jak nie miałam dziecka myślałam sobie "po co te matki tak razem siedzą ciągle, spotykają się ze sobą, nie chcą jakiejś odskoczni?". Teraz jak mam Synka, wiem ,że one to robią , by zmęczyć swoje dzieci, by szybciej zasnęły;))))
    Tak wiec rozumiem, mam tak samo, kocham swe dziecko, jest najfajniejsze, najbardziej superowe itp ale czasami mam ochote to wszystko ********** i wyjechac na urlop. Ale i tak nawet jakbym wyjechala to bym szybko zatesknila. Cala prawda...:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój syn w swoim 14-miesięcznym życiu nie przespał jeszcze ani jednej nocy (ani pół nocy też nie przespał... tak 2 godzinki powiedzmy, max. 3), ale o dziwo zamiast zrozumienia dla innych niewyspanych ja wprost przeciwnie myślę, że nikt nie jest tak niewyspany jak ja ;-) Mam kryzys macierzyństwa prawie codziennie, ale również codziennie (już bez prawie) zachwycam się tym faktem, więc chmurka jednak przeważa. Myślę też, że jak wreszcie zacznę spać, to będzie jeszcze fajniej. Jęzor ;-)

    OdpowiedzUsuń