środa, 14 listopada 2012

takie samoooo.


 
O spacerach mała notka. Kocham. I jak to w życiu mym matczynym bywa, jak kocham to coś się musi spierniczyć i mi życie utrudnić. Pogoda, gile, kaszelek... I dupa. I ban na spacery. I tak tego bana z przerwami mamy od września. A bez spacerów jobka dostać w głowie można i płakać się chce, że czas nie mija.
Przed wrześniem było bosko. Siup do wózka, but na nogę mamową i gotowe.
Temperatura ok 20C, kawa na wynos po drodze, muffinka jagodowa do podziału [mama kapturek, dziecior nożka] i tak wędrowaliśmy i 2 i czasem 3 godziny.
Bo my mamy gdzie wędrować, mamy las Kabacki, mamy park z Aleją Kasztanową, mamy 3 ogromne place zabaw podzielone na przestrzenie wiekowe i wyłożone miękkim podłożem, mamy mnóstwo kawiarenek, małych sklepików, mamy staw z kaczkami i mamy kilka sal zabaw.
Mamy też obrzydliwe Tesco, pod którym ludzie karmią gołębie. Fuj nad fuje, ptaszysk się boję i brzydzę ale Dziecior kocha i zawsze jakiegoś biszkopcika szarańcza dostać musi ku wielkiej radości i fascynacji tego w wózku.
I dzień plynął szybko, i Kurduplasty dotleniony, i Mama swoje biodra wyru[sz]ała.
Teraz jak jest zakaz spacerowy prawdziwe nieszczęście to jest.
Spacery są krótkie, bardziej bo 'bułek już nie ma' i do piekarenki trzeba wpaść.
Do doopy.
I zanim człowiek ubierze siebie we wszystkie artefakty zimowe, i zanim Małe da się namówić na czapki, rękawiczki, szaliki to juz człowiek umordowany i się nie chce. A potem szybki rajd po sklepach.
I słupki.
O jezuuu. Słupki. Słupkami wysadzone są wszelkie uliczki osiedlowe i chwała Władzom za to bo parkować na chodnikach się nie da. Ale Władze nie przewidziały, że pewien Bolesław pokocha słupki miłością pierwszą a jego Mamie dołoża joba.
Każdy słupek, co pół metra trzeba zaliczyć. Zaliczenie polega na wyciągnieciu się w wózku, wsadzeniu palucha w dziurkę od słupka i czekanie aż Mama powie: 'słupek'
Po dwudziestym 'słupek' w gardle mam już sucho i udaję, że nie widzę min mijających nas ludzi.
I jedziemy: słupek, słupek, słupek, słupek, kur&%$a słupek, słupek...
I ratunku znikąd, i ucieczki nie ma, a słupków [*&^#^%!!!] po horyznot.
Słupek. Słupek. Słupek.
Zanim dosłupkujemy się do piekarni mija 40 minut a jeszcze wrócić słupkowo trzeba.
Czy ja już wspominałam, że życie Matki jest tak cięzkie, że ma się ochotę w słupek, słupek, słupek łbem przywalić i pospać???

No nic, na naszej trasie, gdy zbanowana nie jest, jest czarowny sklep. Lelu. Kto mieszka na Ursynowie, a już szczególnie na Kabatach polecam ogromnie, czarowne miejsce. [o Wawę chodzi jakby coś...]
Sklep z samymi właściwie drewniaczkowymi rozkoszami. Na szczęście Lelu jest też netowe więc żaden deszcz mi nie straszny gdy mam potrzebę coś 'złowić'
I dawno zabawek żadnych nie polecaliśmy, czas to zmienić a że w Lelu trochę poszperaliśmy mamy co pokazać.

Pierwszą zdobyczą jest Memo drewniane. Niby nic. Boziuuu piękniejszego memo nigdzie nie widziałam. Bo, że drewniane, że w woreczku... ale malunki! Są super. Są piękne z jakimś przekręconym poczuciem humoru. Moje faworyty to pies, owca i dziadek. Bolo kocha domki. Sami zobaczcie na zdjęciach.
Impulsem do kupienia memo było nagłe zainteresowanie mojego dziecka segregacją. Fakt, że segregował i kategoryzował według sobie tylko znanych zasad.
Jak się gra w memo każdy wie i myślę, że posłuży nam bardzo długo. My mamy zabawę dostosowaną do Bola. Polega na tym, że Małe szuka 'takiego samego'. Mama bierze psa, oczywiście infromujemy wszechświat, że on robi hauahu po czym mówię 'znajdź takie samo' - i ten mój mały ancymon szuka, szuka w stosiku aż drugiego psa znajdzie a mnie duma zalewa, hormon w mózg przywala, i nawet trochę się wzruszam.
Memo mamy tydzień i jest codzienna zabawa zaraz po śniadaniu. Jest fajnie bo Małe kuma grę. Rozpoznaje i wyszukuje: owce, psa, dziadka, domki, drzewo, wiśnie, kwiatki. Układa obok siebie. Z postaciami mamy mały problem bo za mało póki co się się różnią od siebie ale ale ale - i na to sposób jest - bo określamy najprościej czy to chłopczyk czy dziewczynka.

Polecamy absolutnie, jest to jeden z 'woreczków' do kolekcji zabaw mądrych, pięknych i na długo.
I co tez ważne, sprawia radość nie tylko Dzieciorowi ale też dorosłym - a zapominamy często jakie to ważne mieć radochę z zabawy z własnym Kurduplastym.
Memo Dzieci z Bullerbyn TU ---> Dziadek i pies i owca.
Memo Wersja Pippi TU ---> Pippi [coś czuję, że ta wersja znajdzie sie pod choiną...]

Jutro będzie jeszcze o dwóch rzeczach z Lelu bo uznaję, że post będzie za długi a zdjęć tona. Do jutra!

 
 
 
 
 
 
 

10 komentarzy:

  1. słupek, słupek, słupek hahahahahah umarłam :D
    a memo prześliiiiiiczne!

    OdpowiedzUsuń
  2. i jak się napatrzałam, tak sobie myślę, czy Kalince pod choinkę nie zakupić..
    a Bolo pokazujący domek i mnie rozczulał:)
    buziole:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mamy drewniane Memo, ale te obrazki mojemu Maluchowi nie pasują. Za to uwielbia Memo z Mysią z Endo http://www.drewniaczek.eu/product-pol-3434-Memo-z-Mysia-kartonowe-.html.

    OdpowiedzUsuń
  4. a mama Pawełkoskiego w końcu zbankrutuje :))

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany ale się uśmiałam! my mamy już jakieś memo ale masz rację, to jest piękne, chce choćby dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obiecuję sobie za każdym razem ze najwyzej kupie jedna rzecz co klocek poleca i co? Znowu muszę złamać zasadę i budżet :D a teskt boski

    OdpowiedzUsuń
  7. "I jedziemy: słupek, słupek, słupek, słupek, kur&%$a słupek, słupek..."
    NIE MOGĘ PRZESTAĆ SIĘ ŚMIAĆ OD POŁUDNIA!!!! lENA

    OdpowiedzUsuń
  8. a te memory, nawet nie wiedziałam że takie ślicznoty można kupić - must have totalny! Lena

    OdpowiedzUsuń
  9. Hihihi :)
    A Lelu znamy, był to nasz punkt obowiązkowy w drodze na basen :) Myślałam, że na memo Nastka jest jeszcze za mała, ale po przeczytaniu stwierdzam, że mogłam się mylić ;)
    Mamo Bola mam pytanie, czy znasz godne polecenie drewniane figurki zwierząt ???? Bo aktualnie poszukujemy.

    OdpowiedzUsuń