środa, 23 stycznia 2013

koniec śwIATA

Świat się kończy!
Wieść we wsi niesie, że Matka gotuje.
Przewróciło się w tej.. noo.... głowie Matce i olśnienia doznała późną nocą przeglądając jakiś blog.
Czytam, że jakaś umordowana kamratka-matka Dzieciora spać położyła i do parowaru wrzuciła warzywa i cycka kurzego. I że ma czas na prysznic i pranie wywiesić.
Olśnienie! W parowar wrzucasz i co? Nic nie mieszasz? Nie pilnujesz? Nie przewracasz? Nie sprawdzasz?
A za pół godziny żarełko masz i to, matko bosko kochano!, zdrowe?!
Kurde, sobie pomyślałam, toż tyle i ja mogę.
Zamówiłam parowar. Był na następny dzień.
Uprzedzając pytania jaki - odpowiadam  - ładny.
Dnia owego nadal pełna zapału okutałam się eskimosko i już nawet, nawet miałam dziki i poroniony pomysł żeby swe kroki skierować do sklepu eko-bio-kriszna ale w ostatniej chwili zdrowy rozsądek na szczęście wrócił i nawiedziła mnie wizja obierania warzyw, krojenia, w ogóle myślenia jakie to warzywa miałyby być - lekutko ta wizja mnie zmroziła.
Poszłam więc do sklepu ludzkiego i kupiła żem filety indycze i cała siatę mrożonek warzywnych.
W domu - armagejdon!!!
Matka przy blacie w kuchni coś długo stoi. Coś tam włącza, maca, przekłada. Dziecior zaniepokojony.
Ej no, kawy tyle się nie robi, słoika też tak długo się nie otwiera!
Wszak od urodzenia takiej sytuacji nie uświadczył. Stoi, stoi, niepewnie pyta: 'mama?'.
Tak Synku, Mamie się w główce popieprzyło - gotuje!
Maszynę intuicyjnie oblukałam, warzywa wrzuciłam, wody nalałam.
Dziecior lekko już płaczliwie: 'mamaaa?'
Tak, tak, cicho, mama gotuje.
Maszynę włączyłam i patrzę. Dziecior patrzy. Para bucha, Małe się cieszy, że nowy nawilżacz powietrza Mama kupiła.
Za chwilę niepokój wraca - coś jedzeniem pachnie. Dziecior niespokojnie zerka na drzwi, czyżby Pana z Windy przegapił?! Nie, to zapach z osobistej kuchni dochodzi. Ryczeć się zachciało, 'mama, dzyńdzyń, nie ma!' - Mówię mu: 'Wiem Bolik, wiem, szok, że w domu jedzenie się warzy a nawet domofon nie zadzwonił, bądź dzielny Synu.'
Maszyna nawilżyła nam powietrze a przy okazji uparowała tonę warzyw.
Bolo drżącym głosem pyta: 'niamniam?!' i w płacz, toż to za dużo na jeden półtoraroczny rozumek.
Apogeum nastąpiło chwilę potem gdy Matka diabelną drugą maszynę włączyła - blender.
To zbyt wiele, rozpacz! Co to Mama?! Co to?! Przecież jedyna głośna maszyna w tym domu to twoja suszarka do włosów!
Rozdrobniłam warzywa, rozmieszałam na gęsto z rosołem [rosół z windy, z poprzedniego dnia, bez przesady żebym się jeszcze w kościach drobiowych babrała!] i buch do mich.
Jemy. Dobre. Pycha. Bolo wciągnął dwie miski, na podwieczorek dojadł z makaronem [z windy, z tego rosołu z dnia poprzedniego...gotowanie makaronu wymaga durszlaka, nie wiem czy mam]
Ja dumna, syta, nawet nadzieja może na mniejszą dupkę jest? A potem poszły w ruch indyki...
No tylko pilnować się staram, żeby mnie całkiem nie pogło i zrobiłam dziś zapasy słoiczkowe.
Jakiś spokój mnie ogarnia gdy je mam i groza gdy się kończą.

Akcesoria jedzeniowe. W czymś i czymś jeść trzeba.
Opiszę kilka, które szczerze polecam i naprawdę ale naprawdę się sprawdzają.
Miski - te naczynia opisywałam już tu --> Niamniam szamanko i jak widać wraz z upływem czasu nie tylko uwielbiamy je coraz bardziej ale też rozmnażamy. Są świetne i nic im jak na razie nie dorównuje.
Niezniszczalne.
I do tego jak wyglądają! Nasze ulubione - pies i sowa.

Sztućce. W tamtym poście pisałam o sztućcach Beaby - używaliśmy ich non stop przez wiele miesięcy.
Ale nadszedł czas na trochę 'doroślejsze' to raz a dwa wyszły takie co pasują do naszych naczynek.
A ja lubię jak coś pasuje i jeszcze jest ładne.
I okazuje się, że są tak świetnie wyprofilowane, że Bolo posługuje się nimi doskonale!
Łyżką potrafi nałożyć, widelcem nadziać. Wprawdzie z łyżki nie zawsze jedzenie daje rade pokonać drogę aż do samej buzi ale i tak uważam, że to dużo.
Niedawno odwiedziła mnie koleżanka z córką w Bola wieku, jedli jajecznicę. I Mama była w szoku, że jej dziecko zwyczajnie posługuje się widelcem. Pierwszy raz to był. Dostała zestaw z sową.
Coś jest w tych sztućcach sprytnego, że idealnie pasują do małych łapek, do tego jakoś intuicyjnie, mam wrażenie, są odbierane przez Kurdupli.

Niekapek. Toż to zmora każdej Mamy. Pełne szuflady stu niekapków, które były całkiem nietrafione.
Zaczęłam szperać, czytać, oglądać i przemówił do mnie ON JEDEN, szczególnie dzięki funkcji picia jak ze słomki bez dostępu do słomki.
Dziecior potrafi pić słomką, sok na przykład, ale kończy się to dwoma łykami, wyjęciem zębami słomki, wygryzienie jej do granic możliwości i tyle. I szlag trafia.
Bolo w ogóle jest ciężki do picia. Soki, herbatki, kompoty - fuuuj. Woda tylko. I niby dobrze ale tej wody też mało pije. I tak trafił do nas ten kubek poniżej i przyznaję, że nie dość, że jest naprawdę ładny, bardzo solidny to imponuje Małemu, że ma taki podobny do Mamy ten kubek [mam kubek termiczny na kawę do wózka] - więc pije 'kawę' ciągle i wszędzie. Przy okazji pijąc jak ze słomki ćwiczy potrzebne do rozwoju mowy mięśnie. Aha i w wersji niekapek - jest naprawdę niekapkiem!
Zmiana funkcji z niekapka na 'słomkę' i na odwrót trwa sekundy. Szczerze, szczerze polecam bo myślę, że to Grall wsród kubków, bidonów i innych piciowych rupieci.

Miski TU ---> Michy Skip Hop
Sztućce TU ---> Łychy i widelce Skip Hop
Kubek TU ---> Safe Sippy
Filmik jak działa Kubek TU --> Safe Sippy The Movie


 
 
  
 
 
 
 
 
 
 
 


20 komentarzy:

  1. Słowo daję, że się polałam tym razem, pisać nie mogę

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno poplułem się sto razy, zadyszkę mam!
    A żona mówi żeby pisać, że Ci wierzy i kupi ten kubek ale jak nie będzie taki to Cię znajdzie bo kubków mamy chyba z 40 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bolek! Ile Ty technik picia masz! hahahaa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sprawdza się u Was ten laptop? Bo mój Maluch jakoś średnio się nim interesuje.
    Ostatnio robiłam zakupy w tym sklepie, ale jakoś nie zwróciłam uwagi na ten kubek. A to błąd, przy kolejnych zakupach muszę go wziąć, bo mój lubi pić przez słomkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sprawdza się. tzn czasem popuka w niego, powtórzy, że 'kw' kwadrat i inne ale to zajęcie na parę minut, a trochę kosztuje - nie polecam :) chociaż jest lepszy od tych innych Edu czy jakoś tak :)

      kubek bierz w ciemno, serio jest świetny :)

      Usuń
    2. No właśnie też wydawał mi się najlepszy, ale Maluch ma inne zdanie na ten temat :D Ale liczę jeszcze na to, że za jakiś czas zainteresuje go zabawa z ustawianiem wskaźnika na pojazdach, które wskazuje monitor.
      Kubek kupię na pewno :D

      Usuń
    3. Kupiony :) Dorzuciłam sobie jeszcze ten komplet do jedzenia, tylko z pszczołą. Dobrze, że można tam płacić kartą kredytową :D

      Usuń
  5. Hej!!! W moim domu za chwilę komornik zagości...Cały blog prześledziłam - bo na przeczytanie jeszcze mi zejdzie czasu. Poza tym dozuję sobie wrażenia w obawie o narządy wewnętrzne, które mogą zaprotestować z nadmiaru wstrząsów wywołanych śmiechem :p Nie parowaru jeszcze nie kupiłam. Poczekam, aż mi się bardziej w d;P przewróci, ale nie mogłam się oprzeć...Naczynia boskie, znajdę Cię jak bidon nie okaże się Grallem ;* No i wiele innych rzeczy, które zobaczyłam na Twoim blogu a są prawdziwymi perełkami... Buziole
    P.S Nie wiem, czy to zasługa naczyń czy Twoje mistrzostwo fotografii, ale to jedzonko jest całkiem apetyczne :)
    Justyna R.

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie... już się bałam, że parowar polecisz a ja potem spać nie mogę bo CHCĘ :D tak mi humor dziś poprawiłaś niesamowicie, tarzałam się po kanapie :D no i naczynka kupuję na pewno, tylko weź tu wybierz które :| Ala z Kotem :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli mówisz, że każdego na gotowanie może najść hmmmm, więc czekam może i mnie najdzie ;) Ja parowar kupiłam w wakacje używałam tydzień, a teraz.... no cóż dobrze, że ładny kupiłam bo mi kuchni nie szpeci ;)
    Skip Hopa uwielbiam, Anastazja ma taki sam zestaw talerzyki, sztućce z pieskiem, ale wydaje mi się, że i sowa jeszcze u nas zagości :)
    No i gratulujemy chodzenia, brawo Bolo !!!
    Pozdrawiam Monka

    OdpowiedzUsuń
  8. bueheheheee! nie mogę z tobą!

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Cie czytać. Mam wrażenie, że myślę jak Ty, że robię jak Ty. Jesteś prawdziwą inspiracją.
    Mama 17 miesięcznej Hani.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana polecam co termomixa :-) nie trzeba blendera i na parze tez robi :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja parowar sobie fundnęłam 2 miesiące temu na imieniny i to mój ukochany sprzęt kuchenny jest!! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Koniec Świata, kataklizmy, katastrofy, anomalia, zagrożenia ...
    www.koniecswiata.ugu.pl
    Dla wszystkich, którzy chcą wiedzieć co naprawdę dzieje się z naszą Ziemią ! Monitoring sejsmologii ziemi, słońca, wulkanów, kamery online, wiadomości, ...

    OdpowiedzUsuń
  13. prosze mi powiedziec, czy ten kubek trzyma ciepło -bo wyglada troche jak termos :) a i jeszcze jedno pytanko..gdzies obiło sie moim oczom ze ten kubek fatalnie sie myje..czy to prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przede wszystkim kubek nie nadaje sie na gorace napoje bo ma plastikowe czesci :) ale jest z jednego kawalka metalu wiec jak wlejemy letnie picie to trzyma dluzej niz kubek plastikowy :) a mycie - po pierwsze mozna w zmywarce a jak nie to szczerze mowiac jest tak samo upierdliwy jak kazdy niekapek :) dochodzi do umycia taka wewnetrzna wkladka, to luzik sie myje, slomka - no tu trzeba przpuscic goraca wode z plynem pod cisnieniem a dziubek jak dziubek wszedzie indziej ;)

      Usuń
  14. wielkie dzieki :)))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Moja Zosia ma 8 miesięcy i jest mega trudna do picia. Toleruje tylko sok jabłkowy . Nie wiem czy nie jest za mała na ten kubek?

    OdpowiedzUsuń
  16. A nie wykapie mi napoj jak mam opcje ze slomka i wrzucam kubek do torebki? :) jest jakies zabezpieczenie? Pzdr :*

    OdpowiedzUsuń