poniedziałek, 6 maja 2013

PACZ! Apacz!




Prababcia Bola, a moja Babcia od strony Mamy była najsilniejszą znaną mi kobietą i nadal ten status utrzymuje.
Już nie kiedyś o niej pisałam TU -->
Dziś tylko mała historyjka.
Moja Babcia, gdy miałam ok 6 lat, doznała wylewu krwi do mózgu.
Nie dawali jej szans. Po kilku dniach 'oznajmili', że paraliż całej prawej strony, i raczej bez szans na dłuższe życie.
Ale moja Babcia była uparta. Gdy po wylewie nie potrafiła mówić, okazało się, że świetnie mówi po niemiecku, którego nauczyła się siłą rzeczy podczas Okupacji.
Tak więc ćwiczyła mowę, ze sparaliżowaną prawa częścią twarzy. Po niemiecku. Ale mówiła.
Po jakimś czasie udawało jej się mówić pojedyncze słowa po polsku. Ćwiczyła i ćwiczyła.
Zaczęła mówić całkiem sprawnie.
Nauczyła się od podstaw chodzić, jak roczniak. Nauczyła się od nowa posługiwać sztućcami. Nauczyła się samodzielnie ubierać, ponownie.
Nauczyła się czytać. Uczyła się czytać razem ze mną. Czytałyśmy te same książki. Dzieci z Bullerbyn, a nawet Elementarz. Ja czesałam jej włosy, które zawsze, niezależnie od okoliczności miały obowiązek być piękne, a ona czytała: 'I....po....sz.sz..liiiii da-lej.' A potem ja czytałam na głos: 'Zo-ba-czy-li gruu, gruuusz, grusz-ę.' Czytałyśmy, uczyłyśmy się razem. Pisać też się uczyłyśmy. Ja litery pisane, Babcia drukowane.
I tak się uparła, tak się zaparła, że wróciła do prawie 100% sprawności i żyła jeszcze lata.

Ale czasem było źle.
Czasem było tak, że myśleliśmy, że odchodzi.
Wtedy ja płakałam. Bardzo. I mówiłam Babci, że tak bardzo się boję, tego, że umrze ona i samego umierania.

A moja mądra Babcia opowiadała mi wtedy bajkę.
'Aduchna posluchaj....' [jak byłam mała nie wymawiałam głoski 'g', więc gdy wołano do mnie 'Aga' ja mówiłam na siebie 'Ada', gdy mówiono 'Agusia' ja mówiłam 'Adusia'. Babcia do śmierci nigdy nie nazwała mnie inaczej niż: 'Aduchna i Adusia']

Aduchna posłuchaj...

Jak mieszkałam w Ameryce poznałam Wodza Apaczów. Indianina.
Wódz był mądrym, dobrym Wodzem i całe plemię bardzo go kochało.
Jego synek, Błękitny Grot kochał go tak mocno jak Ty kochasz swoich rodziców.

Ja: Czyli tak, że czasami aż oddychać nie mogę jak myślę jak ich kocham?

Dokładnie tak!

Ja: To bardzo, bardzo mocno kochał.

Tak, ale posłuchaj. 
Pewnego dnia Wódz zachorował. Plemienny Doktor - Znachor Miętowe Dłonie wyszedł przed namiot Wodza i oznajmił całemu plemieniu, że Wódz umiera. Nic już nie można zrobić.
Wszyscy zaczęli bardzo płakać, modlić się, wielki smutek i strach zamieszkał w ich sercach.
Synek Błękitny Grot poczuł jakby ktoś mocno ukłuł go strzałą prosto w serce. Ból był nie do wytrzymania.
Pędem rzucił się do namiotu swojego Taty. W środku Wódz leżał i był bardzo słaby. Gdy zobaczył Synka ze wszystkich sił uśmiechnął się jak kiedyś i siłą woli podniósł na łożu.
'Teraz słuchaj. Płacz i tul się ale uważnie słuchaj Synu! Ja nigdzie się nie wybieram! Każdy koniec to początek czegoś nowego, piękniejszego. Gdy zamknę już oczy wiedz, że nadal jestem tuż przy Tobie. Gdy tylko zamknę na zawsze oczy pofrunę wysoko do nieba a tam dostanę własną, osobistą bujawkę...

Ja: Babciu! Co to bujawka?
Babcia: Huśtawka, Adusik, huśtawka.

'...pofrunę wysoko do nieba a tam dostanę własną, osobistą bujawkę...Każdy dostaje taką po śmierci, zawieszoną na własnej chmurze, i to my decydujemy gdzie nasza chmura będzie wisieć. Moja będzie wisieć zawsze dokładnie nad Tobą, zawsze! Abym mógł Cię chronić, pomagać gdy zajdzie potrzeba, patrzeć na Ciebie jak rośniesz, podziwiać jak polujesz, wzruszać się gdy założysz rodzinę - będę Synu zawsze i na zawsze przy Tobie. Rozumiesz?

Mały Indianin pokiwał głową, mocno się wtulił w swojego dużego, silnego, ukochanego Tatę i szeptem zapytał:
- Tatku... a skąd ja będę miał pewność, że Ty tam na tej bujawce jestes???
- A to bardzo proste! Ja będę ciągle się bujał! I będę robił wiatr! Raz silny, raz słabszy, ale będę się bujał ciągle. Gdy poczujesz, że chcesz mnie mieć przy sobie, że chcesz mieć pewność, że jestem tuż obok - pośliń palec i wystaw go wysoko do nieba. 

Błękitny Grot szybko poślinił palec i uniósł go wysoko. 'Tato! Tato! Czuję! Ale kto tam teraz się buja jak Ty ciągle jesteś tu?'
'Jak to kto??? Dziadek Grom się buja, i Babcia Margerytka się buja, i twój mały braciszek Złoty Pączek się buja razem z Mamą na tej samej bujawce, i nawet Wujek Czarny Bizon się buja!'
'Nawet Wujek Bizon??? Tatku, to Ty obiecaj mi, że będziesz miał swoją chmurkę tuż obok nich i będziesz się bujał najmocniej ze wszystkich, obiecujesz?'
'Obiecuję.'

A następnego dnia rano Wódz już siedział na swojej huśtawce, i bujał się z całych sił dla swojego Synka,  i mimo, że Błękitny Grot czuł ogromny ból, strach i wielką tęsknotę za swoim Tatą, to wiatr chłodzący jego zapłakane policzki przypominał mu, że każdy koniec to tylko początek. 

Rozumiesz Aduś? Ja będę siedziała na swojej chmurce już niebawem. Ale Ty się nie smuć! Bo ja tą chmurkę na zawsze ustawię nad Tobą, gdziekolwiek będziesz i będę dyndać nogami tak mocno, że zawsze jak zmoczysz paluszek i wystawisz go do nieba to poczujesz, że jestem tuż obok Ciebie.

Śliniłam palec milion razy i sprawdzałam czy Babcia jest obok. Zawsze była. 
I jest ciągle. 
Bo nadal mi się zdarza ten palec ślinić...i uwielbiam ją dyndającą nogami....

----------------------------------------------------------------------------------------

Dwa dzieła. Tipi od PACZ i pióropusze od Iconstore.
Obie rzeczy uzupełniają się w jakiś przepiękny, magiczny sposób. Wspólnie tworzą bajkę.
A my w tej bajce siedzimy już od dobrych kilku dni...

Tipi - boże, boże, boże - obejrzałam mnóstwo, bo wiedziałam od dawna, że taki element pokoju Bola to must be. Pacz mnie zauroczył [najpierw tipi koronkowymi, Mamy dziewczyn! Wy farciary!!!] gdy zagłębiłam się w zestawienia kolorystyczne. Tipi szare, z miętowymi elementami?! Toż jak szyte na zamówienie!

Tipi wymiata odkąd jest u nas w domu. Moje dwa Apacze spędzają tam cały boży dzień. Robia ognisko z bibuły, czytają w środku książki, znoszą przekąski.
Każda Mama wie, jak ważna jest 'baza'. Jeśli ta baza nie jest ortalionowym, nie przepuszczającym powietrza, rozwalającym się ciągle paskudnym czerwono-niebieskim namiocikiem - to ja jestem w niebie.
To tipi to mebel. To cudny wystrój. To piękna, wyjątkowa okazja do wspaniałych zabaw. Na lata.
Drewniane [!!!] pale, starannie obszyte śliczną tkaniną. Składa się w wąski pokrowiec. 
Ale my naszego nie składamy. Stał już się stałym elementem domu, a niebawem wyjątkowego [mam nadzieję!] pokoju Małego Chłopca.
LOW po stokroć!
Tipi od PACZ TU -->  Pacz! Tipi!

I słowo na temat pióropuszy. Bo, że dzieła to widać. Że wykonane z najwyższą starannością to widać.
Ile smaku, ile estetyki w tych cudeńkach.
I jak to jest, że niecały dwulatek ich nie niszczy? Nie niszczy. Zakłada 'ptaszki' Tacie lub Mamie, drugie sobie i jest gotowy do bajkowych podróży, do przesuwania granic swojej wyobraźni dalej i dalej...
Piękne. Nawet jak leżą na półce.
Pióropusze i inne cuda TU --> Icon Store















26 komentarzy:

  1. Mój Boże, jak Ty operujesz słowem. Chlipię. Zaczarowałaś nas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rzewnie a ryczę. Tak potrafisz pisać tylko Ty. Apacze boscy! (swoją drogą ten tata Bola to wiesz...niezłe ciacho :D)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aduchna! Słuchaj! Wróżę Ci wydanie książki. Albo albumu. Albo i książko-albumu.
    Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tata Matyldy6 maja 2013 09:46

    Wielka moc w tym poście bo i faceta ruszyło...Chłopaków masz najlepszych, nie puszczaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tu zawsze jest dylemat, co piękniejsze, słowa, czy obrazy? Nie wiem ale uwielbiam całość. Parę dni temu turlałam się ze śmiechu, dziś zmoczyłam łzami ekran. Dziękuję za mocne doznania. Zawsze na top poziomie. Ela i Kuba.

    OdpowiedzUsuń
  6. A idź Ty! Beczę i beczę i palec na balkonie wystawiłam. Dobrze wiedzieć, że Oni tam dyndają tymi nogami, bożżż piękne...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też ten palec ślinię kilka razy dziennie. I są. I będą. Dzięki za opowieść, łatwiej mi będzie tymi słowami (jeśli oczywiście wraz z Babcią pozwolicie) wytłumaczyć ważne sprawy maluchowi.

    OdpowiedzUsuń
  8. piękne, wszystko piękne... historia i zdjęcia, i Bolo, i tata Bola, i to tipi i pióropusze; i z tego piękna to się spłakałam i zapomniałam o zupie i teraz będę płakać nad zalaną kuchenką. A idź ty! Cudnie, jak zwykle cudnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam i czytam, i wychodzę, i sprawdzam ten palec ... i działa :) Prawdziwie wieje... i znów czytam... To prawdziwie bajka terapeutyczna :) Jesteś NAJLOW ;* Potrzebowałam tego wpisu :)
    Pozdrawiam
    Justyna R.

    OdpowiedzUsuń
  10. Eliza Makowska6 maja 2013 11:09

    Czasami mi się wydaje, że już się nie da lepiej, piękniej, śmieszniej, mocniej, ale nie, Ty idziesz i to coraz wyżej. Coś wspaniałego ten blog, od inspiracji przez emocje, po doznania estetyczne. Jestem zdeklarowanym czytelnikiem, uzależnionym :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma chyba odnośnika do poprzedniego wpisu o babci?

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudne rzeczy, jak zwykle już kupuję w ślepo za Kredką :) ale Tatko też cud malina, już wiem po kim Bolo ma tą charyzmę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten post to coś absolutnie wyjątkowego, niespotykanego na blogach. Bez pseudo poezji a wzruszasz bardzo silnie. Tipi love love!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam mokre oczy, cudna opowieść. Namiot i bohaterowie wpisu też.

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślę, że sporo odziedziczyłaś po swojej babci :) Opowieść cudowna, właśnie przeczytałam, a teraz patrzę na moją roześmianą iskierkę i myślę, że kiedyś opowiem jej tą historię, dziękuję.
    Co do tipi, to miałam to szczęście, że pierwsze na jakie trafiłam to właśnie PACZ Tipi. Oczywiście przepadłam od razu, do tego stopnia, że postanowiłam całkiem zmienić pokój Nasturcji. Marzy mi się miętowe z żółtymi wykończeniami, ale jeszcze nie zdecydowałam, dziewczyny obiecały pomóc w wyborze. Mam nadzieję, że najpóźniej w czerwcu zagości w pokoju Nasti.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakiś czas temu napisałam podobny post http://www.rocknroll-baby.pl/jak-ubudu-i-kali-kali-urodzil-sie-braciszek/
    My postawiliśmy jednak na własną kreatywność i zabawę przy tworzeniu : ) Przynajmniej nie żal nam wykorzystywać tipi na maxa podczas zabawy : ) Bo o takie cudo to dbałabym : )

    OdpowiedzUsuń
  17. Kredka, przeczytałam mojemu synkowi, na głos, miesiąc temu umarła moja mama. Kajtek to mocno przeżywa, zresztą jak my wszyscy. Słuchał też mąż. We trójkę się mocno spłakaliśmy, tuliliśmy i nagle Kajtek mówi: "Chodźcie, poszukamy Babci palcem w niebie"... Kredka, lżej mojemu dziecku, uśmiechnął się gdy poczuł wiaterek na paluszku, poszedł spokojny spać, że Babcia jest na tej huśtawce...Kredka, brak mi słów. Dziękujemy a tekst pozwoliłam sobie wydrukować. Mama i Tata i Kajtek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to mi brak słów, w gardle ściska, dużo spokoju i ukojenia dla Katula i rodziców, dziękuję, że zechciałaś mi o tym napisać, to bardzo wiele dla mnie znaczy :)

      Usuń
  18. Piękna bajka :) zapamietam i kiedyś opowiem swojemu maluchowi.

    OdpowiedzUsuń
  19. bajka piękna ale jaki Bolo piękny z tym pióropuszem :)) ja mam małą Pocahontas:) jakiś deal? :))

    OdpowiedzUsuń
  20. przepięknie piszesz nie potrafię się oderwać...
    piękna opowieść...

    ostatnio Kasia z Rock'n'Roll Baby zamieściła wpis apaczowy:)
    ale tipi wykonała sama:) jak Franek dorośnie też mu taki uchachmęcę fajna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  21. piekna historia, madra babcia.. dzieki! ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Przepiękna przypowieść, historia..nie mozna do Ciebie wpaść na chwilkę bo piszesz i piszesz i zaczytałam się od początku do końca. A tipi mi się taki marzył że będę szyła, Pacz mnie wyprzedził, spóźniłam się;-) Ale i tak mam plan samodzielnego uszycia sobie i dzieciom :-)) Uściski!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapamiętałam ten wpis sprzed wielu lat... A dziś po rozmowie z córką postanowiłam go odszukać. Jak cieszę się,że wciąż jest. Wzruszył po raz kolejny... Łezki poleciały... Pozdrawiam. Tęsknię za Twymi wpisami...

    OdpowiedzUsuń