Buty.
Zacznę od tego, żem kobitą jest a dla baby buty rzecz święta.
Buty to takie coś co zawsze humor poprawi.
Wnerwił Cię facet? Kup buty.
W robocie Cię niedoceniają? Kup buty.
Jesteś na diecie? Kup buty.
Jesteś chora? Kup buty.
Masz mega doła bo tak? Kup buty.
Niewyspanaś? Głodnaś? Choraś? KUP BUTY!!!
Kupno butów pomaga na wszelkie dolegliwości tego kobiecego padołka.
Najlepiej jak są w jakimś totalnie odjechanym kolorze i mega niepraktycznym fasonie.
Nowo kupione buty wszędzie wygladają pięknie. W torbie zawieszonej na wózku,
obok kilograma marchewki, czekając cierpliwie na ławce w parku czy położone
z nabożeństwem pod zjeżdżalnią na placu zabaw.
Dziecior w końcu padnie a Kobieta sobie buty powolutku wyjmie, pozdejmuje delikatnie metki,
pół dnia będzie myśleć czy zostawić pudełko czy wyrzucić jednak. To ważna decyzja.
Rachunek wyrzuca się od razu, najlepiej jeszcze poza domem żeby niechcący do kosza nie wpadł
i niefortunnie nie wypadł gdy Pan Małżonek swe obowiązki śmieciowe czynić będzie.
No właśnie. Buty to nie jest ekonomiczna sprawa czego Facet zrozumieć nie może.
On ma par kilka - do pracy, sportowe i kapcie. I będzie je nosił do usranej śmierci swojej
lub butów czego On nie zauważy na pewno więc buty męskie podstępami wymieniać też trzeba.
I tłumaczysz prawdę prostą, że to, że masz już buty letnie [co to wogóle za określenie butów - no ale chłop nie rozumi, rozumi tylko, że albo gorąco w nogę - but letni albo zimno - but zimowy] jedne i drugie i trzecie z zeszłego sezonu to nie znaczy przeciez że masz właśnie TE! TE są jedyne i niepowtarzalne i w dodatku mają TAKI obcas, i TAKI kolor... no nie rozumie, to tłumokowate w kwestii butów jest i będzie.
Nie zrozumie też Facet, że buty raz zobaczone i TOBIE przeznaczone mają moc magiczną i telepatycznie Cię wzywają, kuszą, flirują, że ma się wewnętrzny przymus zawsze koło TEJ witryny przejść, z gulą w gardle CZY SĄ JESZCZE. I, nie daj boże, groza spełźnie na biedną Kobietę gdy widzi, że INNA BABA je mierzy a to może ostatni TWÓJ rozmiar?!
Wtedy zawsze trzeba uruchomić Kobiecą Ekonomię.
Kobieca Ekonomia jest bardzo prosta i logiczna.
Buty były tak przeraźliwie przecenione, i była to tak niepojęta okazja, że Ty, Twój Mąż a nawet cała rodzina mogłaby popełnić straszliwy życiowy błąd gdybyś ich nie kupiła. A prawie NIC nie zapłaciłaś! Taka jesteś dzielna! Bo przecena była o 30%, Ty miałaś kupon na dodatkowe 10% [faceci nigdy nie rozumieją, że promocje się nie łączą] a poza tym do tego była GRATIS idealnie dopasowana torebka więc właściwie to buty były za darmo a za torbkę JAKBY zapłaciłaś te 200 zł, ze skóry przecież...
no i jeszcze - 'przecież ja NIC sobie nie kupuję! Tylko dziecku! Tylko do domu!' i oczy Kota ze Shreka.
Facet z reguły jest już bardzo umęczony opowieścią butową gdzieś na etapie 10% - kupon, czuje, że zaraz słabnąć będzie a nawet może kaszleć i rozboli go gardło.
I daje spokój i mysleć o butach więcej już nie chce.
Polecam.
Jest jeszcze inny sposób w razie GDYBY dwie pary butów trzyba kupić było w niedalekim odcinku czasu bo i człowiek na diecie i niedospany i dziecko wyjątkowo jęczy od rana.
Wtedy te drugie buty założyć [te z obcasem!] trzeba nawet do dresiku w kaszy czy legginsów w deserku i krzątać się należy a to tu a to tam. Nieważne, że włosy są z wtorku a lakier na paznokciach z niedzieli. Facet widzieć będzie tylko trzy rzeczy u kobiety wtedy - przody, tyły oraz obcasy.
Dziecię idzie spać a Wy do spraw ekonomicznych już nie wracacie.
No dobra. Buty.
I to śpiące dziecię ich potrzebuje.
Szczególnie gdy chodzić zaczyna ważna to sprawa a jeszcze jak się poczyta i poszuka to okazuje się, że chryste panie!!! złe kupisz, kręgosłup skrzywisz, skolioze wywołasz, pięty pogniesz i zamiast dobrze to dzieciaka do kalectwa doprowadzisz. Brrr..
Pierwsze doświadczenie nasze z butami NA POWAŻNIE mieliśmy jakiś czas temu gdy Bolo dzielnie stał sobie przy piaskownicy a pewna Mama Ortopeda delikatnie lecz stanowczo poinformowała mnie, że Kurduplasty ma buty absolutnie niedopuszczalne i 'no niech Pani patrzy! jak ta lewa stopa się ustawia!'
Pomrok spłynął na mnie i pytam się ze łzami w oczach co robić?!
Kupić natychmiast buty Antylopy.
Niewiele myśląc wrzuciłam Bola do wózka i z językiem na chodniku gnałam do najbliższego butowego sklepu żeby zdążyć przed 18 i te Antylopy kupić.
Dotarliśmy, dzieciora bułą zapchałam żeby nie przeszkadzał - w końcu MAMA KUPUJE BUTY!
O rany, ależ poczułam ukłucie smutku, przeradzającego się w rozpacz gdy zobaczyłam owe Antylopy.
Jezuuu jakie brzydactwa! Kolorystyka banalna, dla chłopców oczywiście niebiesko-brązowo. Fason. Najfuj!
Jak ortopedyczne lecznicze protezy.
Jednak będąc w tej chwili bardziej Mamą niż Kobietą kupiłam je w duchu, że dla dziecka ma być to co najlepsze dla jego ZDROWIA a nie przeżyć estetycznych Matki. Wybuliłam jakiś 140 zł.
Potem co zakładałam te butki Bolowi to ścisk w brzuchu czułam i fujfuja miałam. Przykre to było bardzo.
I zgodzić się jednak na dłuższą metę nie mogłam.
Tak rozpoczeliśmy poszukiwania pierwszych TupTupów dla Kurduplastego.
Wymagania:
- spełniające wszelkie te przerażające normy i zasady ortopedyczno-fizjoterapeutyczne
- wykonanie - szyte, porządne surowce a nie np. skóropodobne coś wytłaczne w coś co jedynie nasuwa na myśl chiński bazar
- w najgorszym wypadku w miarę fajne - w najlepszym - estetyczne cudeńka
- kolorystyka: koniecznie KOLOROWA, żadne ponurości brązowo-granatowe czy wyszywanki-naklejanki autek rodem z przedszkolnego koszmaru z lat 80tych.
Mama Bola w pocie czoła z buzią pełną wsparcia masła kakaowego rozpoczeła research.
I zanim już całkiem zjadę wszystkie Antylopy - niespodzianka! Buty, które Bolo ma na zdjęciach 'punkowych' to właśnie one! TU ---> Jedyne Fajne Antylopy
- o dziwno w całej fujfuj kolekcji te mi się bardzo spodobały.
Ale to nadal nie było to. Szukałam dalej. Trop - Clarks. To były pierwsze butki jakie Kurduplasty miał z twardszą podeszwą, piękne i ukochane. Rzepy z butów miesiącami masowały napuchnięte dziąsła a Bolo znany był w okolicy, że jeździ w jednym bucie. Tak więc siup hop - wskoczyłam na clarks.uk pełna zapału z gorącą kartą kredytową. I co? I dupa-l. Nic z nowej kolekcji nie dorównywało tym pierwszym butkom. Żadne nie krzykneły KUPUJ MNIE! Na upartego jedna czy dwie pary by się nadały ale ale.... szukamy tuptaków idealnych a te na pewno, na sto procent nie robią dobrze tym piętom i postawie i tym wszystkim rzeczom, o które należy się martwić.
Szukamy dalej.
Czytałam i czytałam i łzy prawie do oczy napływały..
Buty Aurelka - obrzydliwe.
Elefanten - takie tam takie, że człowiek po minucie nie pamięta co ogladał.
Emel - dla dziewczynek coś się znajdzie, dla chłopców - posucha estetyczna. Taki troche design w stylu wczesnego ZSRR...
Daniel - kapciowate no i naprawdę brzydkie.
Dochodzimy do sieciówek - Zara, H&M, Next, Gap. No tak, najczęściej nawet fajne buty, które absolutnie nie nadają się na pierwsze kroczki. I to jesienią.
I to trochę tak - jak but spełnia te wszystkie wymogi sztywnego zapiętka i giętkiej podeszwy to paskudne raczej. Jak fajne i ciekawe to raczej nie za zdrowe dla dziewiczych tuptupów.
Staneło na tym, że kupimy i Clarksy żeby fajnie wygladało i Elefanty żeby w zdrowotności na placach zabaw ćwiczyć chodzenie.
I gdzieś tam w smutku i poczuciu porażki, po drodze trafiłam na jakiegoś tam bloga, który gdzieś tam mimo chodem wspomina pierwsze buciki.
I wspomniano GUCIE.
Wchodzę na stronę..... i???.....
I w mig z ekranu but piekny zakrzynął: 'To mnie! To mnie szukałaś Mamo Bola!!! Nie czekaj! Nie czytaj! Przecież chcesz WŁAŚNIE mnie!'
Tak było. Ale Ja, odpowiedzialna Matka odpowiedziałam: 'Hola Hola Guciu! Macie być pierwszymi chodzącymi butkami mojego Kurduplastego, w ciemno nie kupuję chociaż pięknem mnie zauroczyłeś"
I czytać zaczęłam.
Opatentowany, samousztywniający się tylnik dopasowuje się do indywidualnej szerokości pięty każdego dziecka. Podczas chodzenia zapiętek współpracuje razem ze stópką małego dziecka pionując kość piętową do stawu skokowego. Jest pierwszym tego typu rozwiązaniem na świecie.
Łohooooo!
I dalej:
- łatwość wstawania z pozycji siedzącej przez wygiętą podeszwę wychodzącą na zapiętek
- elastyczna podeszwa
- szwy zewnętrzne chronią paluszki dziecka podczas częstego jeszcze raczkowania
- szerokie przodostopie aby rosnące paluszki miały dużo nieskrępowanej swobody
JaCIE!!!
i dalej:
Naturalna skóra, odpowiednia podeszwa z mikrogumy (od rozmiaru 23 włącznie dodatkowo dodawana jest 3mm podpodeszwa aby dodatkowo wzmocnić spód większego już dziecka) i wyjątkowy zapiętek, który dopasowuje się do indywidualnej szerokości piety, ręczne rzemieślnicze wykonanie każdej pary, kolory jakie dzieci lubią, uczyniły z nich wielkiego przyjaciela dzieci.
Buciki Gucio wytwarzane są prawie całkowicie ręcznie z naturalnej skóry welurowej, a ich podeszwa jest zawsze żółta, zrobiona z elastycznego i bardzo lekkego tworzywa, które doskonale absorbuje wstrząsy - styrogumu.
A w dodatku jest tyyyyyyyyyyyyyyyyle kolorów do wyboru, pięknych i nasyconych.
Czekać nie było na co. Rozmiar 19 poproszę miodowe, rozmiar 20 butelkowe.
Jak butki doszły to czułam podobne przyjemne podniecenie jakie czuję kupując własne buty.
A jak się Gucie sprawdzają w rzeczywistości? W rzeczywistości są jeszcze piękniejsze, są butowymi-dzieciorowymi cudeńkami. To były pierwsze buty jakie Bolo pozwolił sobie założyć z wyjątkową łatwością i o których zapomniał od razu, że je ma na sobie. To zdecydowanie wielki plus świadczący o tym, że muszą być bardzo wygodne bo Dziecior zachowywał się w nich jak w skarpetkach. Nie ma żadnego problemu żeby w nich raczkować [co nie jest możliwe np w Antylopach], swobodnie wstawać [problem Clarksów + wykrzywianie pięt] czy wspinać się [swobodnie staje na paluszkach]
O wrażeniach wzrokowcyh pisać nie będę ale wiedzieć trzeba, że to buty perełki. Zauważalne. Inne.
Na stówę do pudła pt. "Wspominki" gdy już z nich wyrośnie.
I uff uffff - i śliczne i zdrowe.
I jedyne na czym ubolewam to, że nie ma wersji ocieplanej. Bo pewnie pod koniec listopada znowu szukać będę musiała w tłumie paskudztw i strachu, że to Małe krzydwę dozna z powodu niewiedzy i głupoty Matki Swej bo wybierze te piękne i taaaaaaaaakie niezdrowe....
Buty GUCIO TU ---> Z Guciem przez Świat
Polecamy z Bolem z pełną odpowiedzialnością.
Buciki Gucio superaśne i napewno wygodne baaaardzo ;-) Pasują do Bolesława maminego stylu :-) no, ale już o nich słyszałam chyba ze dwa lata temu. Wychwalali je bardzo w telewizji śniadaniowej w tvn :-) bardzo znane buciki :-) może wkrótce będą i w wersji zimowej :-)
OdpowiedzUsuńA to piszę ja Sylwuńka z wrześnióweczek za cholerkę nie wiem jak zamieścić to, że właśnie wrześnióweczka jestem :-)
do łez! śmiałam się i śmiałam! a potem się okazało, że na mnie pomrok spłynął bo franek też tuptac bedzie - ide na Gucie :)
OdpowiedzUsuńWrócę i napisze coś mądrzejszego jak przestane popuszczać ze śmiechu - jesteście rewelacyjni!
OdpowiedzUsuń( i wiesz co, o Guciach słyszałam ale jakoś mało i dawno a teraz musimy Gai kupić, no po prostu po Bolowym teście musi je mieć, szczególnie w tym cudnym kolorze wrzosowym )
No i co ja mogę napisać?? Mamo Bola uwielbiam tego bloga:) Kilka dni temu stwierdziłam, że me dziecię potrzebuje spodni nieco bardziej jesiennych, najlepiej szarych, szukałam, szukałam przejrzałam mnóstwo stronek i nic mnie nie urzekło, zmęczona poszukiwaniami stwierdziłam eee wejdę na "klocka i kredkę" no i oczywiście się zakochałam w spodniach No Added Sugar (juz zamówione ;)) Następnie zabrałam się za poszukiwania pierwszych butków, no bo maleństwo do chodzenia się zabrało. Po obejrzeniu kilku cudeniek, jednak nie do końca zdrowych, skapitulowałam bo przecież najważniejszy prawidłowy rozwój. Dla pocieszenia zajrzałam do Was i co , no i GUCIO :):) jeszcze nie zamówione bo Nasturcji obudzić nie chcę podczas stópy mierzenia.
OdpowiedzUsuńTakże mamo Bola uwielbiam Cię, co prawda mąż mi za chwilę zabroni tutaj wchodzić bo po każdej wizycie portfel chudszy, ale ja mu tłumaczę, że te wizyty to dla zdrowotności bo po takiej dawce śmiechu na pewno kilka lat dłużej pożyję :))
Monka mama Nastki
Raz dwa trzy - po Gucie odmaszerować czas :D tylko kurczę jak tu kolor wybrać!?
OdpowiedzUsuńaha! oplułam się przy "Kobiecej Ekonomii" :D :D :D
godzina 23.09 i dostaje smsa:
OdpowiedzUsuńwchodz na klocka!!!
i zaraz potem drugiego:
no ktore brac? koloru wybrac nie moge!
az sie zdenerwowalam co sie dzieje i teraz sama spac nie moge, no ktore wybrac???????????
Oglądam Bolowego bloga od tygodnia. Kiedy tylko mam chwilę z zapartym tchem czytam Wasze testy. Bardzo się cieszę, że przypadkiem tu trafiłam...zostaję na dłużej :)
OdpowiedzUsuńBuciki to faktycznie bardzo ważna sprawa. Kiedy zobaczyłam zdjęcia od razu skojarzyły mi się z butkami mojej córci. Dla Emilki długo nie szukaliśmy, ponieważ babcia od na roczek zaprowadziła Nas do TOMBUTa w Sopocie. To firma z ponad 160-letnią tradycją. Kiedy tam weszliśmy faktycznie czuło się ducha tamtych lat. Jest po dtaremu, pachnie skórą, sympatyczny Pan polecił posadzić córę na ladzie, wprawnym okiem ocenił rozmiar. Pokazał wielką gamę kolorów do wyboru od soczystych zieleni po ogniste czerwienie do delikatnych kremowych, upatrzyłyśmy cudne niebieskie sandałki i jesienią wracamy po butki kryte :)