Pewna krowa została oskarżona o to, że puszcza bańkowe bąki a nawet o to, że jest zabawką dla dorosłych. [ Swoją drogą znam historię pewnej mamy, która notorycznie dawała synowi paczkę prezerwatyw do zabawy, zajmowało mu około godziny jej rozpakwoanie, pootwieranie każdej z 3 sztuk, a potem naciąganie gumowych atrakcji na nogi mebli czy glowę siostry - no i cóż w tym złego się pytam? Jednak społeczeństwo nie zaakceptowało owego pomysłu na święty spokój utyranej matki i musiała ona pasje syna zmodyfikować na balony i gumowe rękawiczki ale życie już nigdy dla nich nie było takie samo ]
Także, od razu w ramach wyjaśnień, krowa kupiona w sklepie z zabawkami dla dzieci, owszem, Tata Bola dmuchał ją pompką ( na rany boskie - dołączoną do krowy... )
Zresztą krowa ma bardzo cienki wentylek.
A Bolo myśli, że to jej pępek...
Dobra. Do rzeczy.
Owa krowa była zakupiona ponieważ Mama Bola stara się zapewniać dziecku odpowiedni rozwój i wyczytała, że oto dmuchne cudo nauczy Kurduplastego utrzymywać równowagę, balansować, skakać i że jest świetnym trenigiem przed rowerkiem biegowym, który jest świetnym trenigniem przed rowerkiem dwukołowym tak aby obciachu z kijem od mopa na dzielni nie było.
Tata Bola twierdzi, że to wszystko trening przed małżeństwem aleeee nie o tym ten blog.
Pan kurier, na ktorego Bolo zawsze czeka pod windą ( czeka też pod windą az sobie pan kurier pójdzie )
przyniósł Panią Bydlęcą i Tata Bola jak już wspomniałam od razu ją nadmuchał.
Mówi, że dmucha się łatwo, ma biedny traumę z dmuchaniem zabawek bo mamy taki walec do raczkowania... to dmuchał pół dnia, gębowo, potem mówić nie mógł, jeść nie mógł, kaszlał....
W każdym badź razie nadmuchana krowa stanęło oko w oko z Bolem. Okrzyczał ją najpierw ile sie dało i małe gardziołko potrafiło. Mama Bola uznała, że trzeba dziecku demonstrację zrobić i na krowie zasiadła, beztrosko za roki złapała i podskakując wydawała zachęcające okrzyki "digong digong" [nie wiem czemu takie i tlumaczenia się z nich odmawiam!]
Tata Bola wykrzynął coś w stylu, że o jezus maria, pęknie!
Nie pękła a BMI Mamy Bola nie wynosi 20 więc duży plus za jakość.
Po pierwszych kotach za płoty z krową Bolo dosiadał ją wielokrotnie. Obiektywnie rzecz ujmując trening najwidoczniej mu potrzebny bo spada z niej przy pierwszym ruchu. Więc asekuracja rodziców niezbędna. Po paru digongach dziecku się nudzi i chce zejść. Zdecydowanie krowa jest lepsza do walenia w nią oraz rewelacyjna do wspinania. I tu spełnia swoja rolę-nierolę doskonale bo amortyzuje wszystkie upadki na brodę, fajnie też chroni głowę Kurduplastego jeśli jest dostawiona np do ściany.
Krowa ma też wspomniany pępuszek/cienki wentyl który jest prawdziwym wyzwaniem dla Mistrza Brania Rzeczy do Paszczy, bo ciężko tam się dostać z zębami i jęzorem.
Jak zobaczycie na zdjęciach ma też pewną funkcję, która wymaga użycia pilotów, jednak jest to pilnie strzeżona przez mego syna tajemnica.
Podsumowując - Bolo nie ćwiczy na krowie równowagi w sensie digongów ale doskonale ćwiczy ją wstając przy niej, wspinając się. Myślę, że na skakanie przyjdzie jeszcze czas.
Krowa jest fajna i fajnie wygląda. Jest gumowa i solidna. Ma muminkowatą twarz. Minus za wykonanie - gdzieniegdzie jakby rozmazana farbą kopytna. Super, że nie śmierdzi gumą. Wentylek nigdy nie wypadł. Cena ok 75 zł.
BĄKI BAŃKOWE
Chcemy zdjęcie mamy jak robi "digong"! Koniecznie ;)
OdpowiedzUsuńBeata