sobota, 25 sierpnia 2012

bebebe, muuuu i patataj jako dzwięk kopytny

Dziś będzie o farmie.
Farmę wyprodukowała firma polska SMIKI, która jest chyba dziecięciem Smyka.
Tam tez kupiłam ją ja. Za ok 50 zł.

Farma to plastikowe, paskudne pudełko. W kolorystyce typowej dla FiszerSzajs i innych takich co brzydkie a dzieci kochają. PRLowskie kolory, grafika, która wygląda jakby jak projetował inżynier od mostów, jakość słabiutka ale o tym zaraz.

Farma jest niby sorterem, no dobra, na upartego trzeba wsadzić zwierzaki do odpowiednich pokoi i je zamknąć. Tu zaczyna się genialność zabawki - DRZWICZKI! 4 sztuki zamykane na kluczyki, które niesfornie dyndają na badziewnym sznurku. Każdy pokoik jest dla odpowiedniego zwierzaka z przypasowanym kolorystycznie kluczykiem. Kluczyki są różne i biada temu co myśli, że kluczykiem od owcy otworzy pokoik konia.
To nie wszystko.
Farma ma mnóstwo guzików.

[w ramach wyjasnień - mój syn gdyby mógł wybierać z czego ma się składać świat wybrałby następujące pozycje: mama, tata, ciocia, skórki od chleba, paprochy podłogowe oraz wszelkie śrubki, guziki, wszystko co z czegoś wystaje czyli tzw finkolki]

Guziki owe wygrywają melodyjki. Litości dla matek i babć ( bo im się nie płaci za to, że tego wysłuchuja 809 razy dziennie w odróżnieniu od opiekunek - ale o tym kiedy indziej )
Melodyjki są 4, skrzekliwe i w stylu Old McDonald. Kurduplasty kocha je wciskać i patrzeć jak matka udaje, że się cieszy. Plus jest taki, że są w miare ciche, minus - nie ma wyłącznika.
Guzików nie koniec! Geniusz projektantów poszedł o krok dalej i stwierdzili, że czemu mają kończyć dzieło na 4 .... w każdym pokoiku, pod dupalem zwierzaka znajdują sie kolejne, które powodują, że do skrzekliwej melodyjki dołącza swój ŚPIEW zwierzęcie.
Piszę to i płakać mi się chce bo Bolo wstanie i znów mi to puści.
Bo wyobraźcie sobie, że Old McDonald leci z trzeszczącego pudła, skrzeczy, jęczy a do niego przyłączyła się owca ze swoim beee beeee beee... a zaraz potem domuczy to samo krowa a utwór zakończy koń.
Konia najbardziej nie lubię. Wwierca się w mózg i potem cały dzień mi brzeczy w głowie.

Jakość zabawki marna, jak widać na dokumentacji fotograficznej drzwi łatwo wyrwać, szczegolnie wnerwiające były zielone więc ich już nie ma.
Bolo uwielbia farme za to, że:
- ma mnóstwo guzików
- ma drzwiczki, które nigdy przenigdy nie mogą byc otwarte bo moje dziecko nie jest w stanie tego wytrzymać i MUSI je zamknąć
- kluczyki - HIT, pyyyyszne są owe kluczyki a w dodatku trzymaja się na najfajniejszym supełku, który jest jeszcze pyszniejszy
- farma gra a moje dziecko muuuuzykę ( znowu płakać mi się trochę zachciało ) kocha i wyśpiewuje z owca i krową swoje eee eeee eee e e eeeeeeee

[mieliśmy gości, jednym z gości był 4 letni pan, ów pan zakochał się w farmie, jego zabawa polegała już na sortowaniu tych zwierzaków, zamykaniu ich w więzieniu i kazaniu biednej Ciotce czyli mi aby je uwalniać, i tak do 17.... aha przyjechało to o 11....

Czyli co?
Brzydkie, proste, denerwujące ludzi po 5 roku życia - Bolesław kocha więc jednak polecam. Fakt, faktem, że zabawką zajmuje się naprawdę długo jak na roczniaka.



 
 
 
 
 
 
 
 

1 komentarz:

  1. Mój Kuba ostatnio u koleżanki bawił się identyczną farmą. Też go zafascynowała. A koleżanka mimo, że ma już ponad 3 lata i zabawkę tę ma od dość dawna to wciąż się nią nie znudziła więc farma widocznie faktycznie ma w sobie jakąś magię w oczach dzieci:D

    Beata z forum pozdrawia :*
    Blog prześwietny!

    OdpowiedzUsuń