Pani Kundzia.
Najczęściej to fanka lilaróż w ubiorze, w połączeniu z motywami zwierzęcymi. Do tego należy dołożyć fryz bujny acz dziwny, w barwach popieli i żółci. Pani Kundzia lubi mieć full makeup, a na jej oczach zawsze wypatrzymy błękit. Lubi biżuterię, najlepiej najprawdziwsze nieprawdziwe złoto a na nogach znajdziemy te buty, co straszną potencjalnych zerkaczy, czyli coś na obcasie z takim dłuuugim, prze-długim noskiem, szpiczastym, co po paru tygodniach zawija się go góry... Brr...
Pani Renatka.
Panią Renatkę najczęściej zastaniemy w jeansach, gładkiej bluzce i trampkach. Pani Renatka zapomina o swojej fryzurze jako o części jej wizerunku więc rano, najczęściej na szybko, wiąże włosy w kucyk, ewentualnie już pod koniec września ścina je dość drastycznie, bo to niepotrzebny kłopot.
Pani Renatka nie jest fanką makijażu ale możemy ją namierzyć gdy setny raz w ciągu dnia smaruje usta jakąś breją. Pierzchną jej bardzo.
Czy wygląd ma znaczenie jeśli chodzi o opiekę nas naszymi dziećmi?
Ich wychowanie, ich edukację?
Nie. To o co mi chodzi?
Chodzi o nauczycielki przedszkoli [ale też żłobków, klubików, klas pierwszych podstawówki...]
Tak brzydko i nieładnie wrzuciłam do jednego worka, do dwóch worków, kilka cech charakterystycznych dla tych Pań. Zewnętrznych.
I zupełnie nie po to żeby się rozwodzić nad gustem czy jego brakiem, nad dbaniem o siebie czy nie...
Totalnie mam w czterech literach jak wygląda i jak o siebie dba Pani, która spędza z moim dzieckiem osiem a czasem i dziesięć godzin dziennie.
Dopóki jest czysta na Boga...
Charakterystyka powyżej ma na celu 'zobrazowanie' obu Pań, które chcę sobie przeciwstawić.
Obie Panie to absolutna generalizacja na potrzeby tekstu bo wiadomo, odcieni 'Kundzi i Renatki' jest miliony...
Piszę to jako Mama poszukująca przedszkola dla syna od stycznia i jako była nauczycielka przedszkoli i szkół - czyli jako Pani Kundzia ... albo jako Pani Renatka. Zobaczymy.
Po czym poznamy, że nasze dziecko jest pod skrzydłami Kundzi a nie Renatki? Lub odwrotnie?
Ano po tym.
Gdy odbierasz dziecko z przedszkola i słyszysz: 'Dziś Radzio był jakiś smutny, przybity.'
To zapewne mówi to Pani Renatka.
Kundzia powiedziałaby: 'Radzio dzis wcale nie chciał się bawić!'
Gdy odbierasz dziecko z przedszkola i słyszysz słowa:
'on nigdy, on zawsze, jak zwykle, "a inne dzieci to"...' - to słyszysz Panią Kundzię.
Gdy Pani mówi do Ciebie tak:
'starał się i nie wyszło, dziś był postęp, dziś się nie udało ale jutro znowu spróbujemy...' to właśnie rozmawiasz z Panią Renatką.
Kundzię najczęściej zastaniesz przy biurku/stoliku. Renatkę na dywanie.
Kundzia każe dzieciom malować niebieskie niebo i żółte słońce.
Renatka cieszy się, że niebo różowe jest takie piękne a słońce w granacie to magia.
Kundzia odczytuje bajki siedząc na krzesełku, podczas gdy dzieci siedzą piętro niżej, koniecznie z nogami 'w kokardkę'.
Renatka czyta książki siedząc wygodnie wśród dzieci na podłodze, czasem wszyscy sobie leżą a kto ma taką potrzebę to trzyma nogi w szafce na klocki...
Kundzia kończąc czytać oznajmia: a teraz idźcie się bawić.
Renata wyjmuje karton i pyta: to kto ma ochotę zrobić rakietę?
Kundzia wita nasze dziecko: 'Dzień Dobry Radziu, co się mówi?'
Renatka: 'Dzień Dobry Radek! Co się dziś śniło?'
Jaś mocno uderzył Stasia.
Jedna całą uwagę poświęca Jasiowi, przypomina i upomina, karci.
Druga całą uwagę poświęca Stasiowi. Wycisza, pozwala płakać.
Jedna oznajmia co zaszło.
Druga pyta obu stron co się dokładnie wydarzyło.
Pierwsza to Kundzia. Druga Renatka.
Kundzia wygłasza monolog do całej grupy o tym, że nie wolno bić.
Renatka pożytkuje energię na doprowadzenie do zgody i przeprosin.
Renata rozumie, że można danego dnia nie mieć apetytu. I ludzką jest sprawa, że może coś nie smakować.
Kundzia za punkt honoru obiera puste talerze.
Gdy pojawia się ważny problem w grupie, dotyczący wszystkich dzieci Pani Kundzia informuje o tym rodziców po kolei, w drzwiach referuje problem, z którego jest bardzo niezadowolona. Rodzice czują niepokój, jeszcze długo dywagują pod przedszkolem, tworząc plotki. I nadal nie wiedzą co mają konkretnie zrobić i czego się od nich oczekuje. Bo w sumie to wszystko to wina Ignasia...
Pani Renatka wywiesza kartkę, wysyła maile - proszę o przyjście na dodatkowe zebranie.
Na zebraniu rozmawia z rodzicami o problemie. Słucha ich zdania. Zaprasza psychologa.
Ustalają plan działania. Rodzice dostają do rąk konkretne 'narzędzia'.
W szatni Kundzia szybko ubiera wszystkie dzieci. Jest cholernie sprawna, logistykę ma opanowaną do perfekcji.
Renatka w szatni spędza czasem pół przedpołudnia. Stefek w końcu sam założył prawego buta a Basia sama, samusieńka - czapkę.
Kundzia wspaniale wypełnia dziennik. Program zrealizowany jest w 90%.
Renata ma zaległości ale tak bardzo nie miała ochoty a tę wydzierankę więc wczoraj napisała z dziećmi list do krasnoludków, żeby przyszły w nocy do przedszkola podrzucić worek guzików. Będą bardzo potrzebne do kolejnego projektu. Projektu, który sprawia frajdę ale nie jest wpisany w program. Bo kto to widział robić papugę z guzików w środku zimy! - powiedziałaby Kundzia...
Gdy dziecko ma 'wypadek' Pani Renatka dyskretnie przebiera malucha rozmawiając z nim: 'A wiesz, że to nawet dorosłym się zdarza...' podczas gdy Pani Kundzia krzyczy na całą salę z drugiego jej końca: 'Antek, no znowu!!! Mówiłam tyle razy! Pani Helenko! Proszę posprzątać!'
Kundzia ma celne żarty. Gdy Franio zwymiotuje czerwony barszcz śmieje się wesoło - 'Wyglądasz jak wymalowany szminką!'. Renatka nie żartuje, Renatka czasami wygłupia się i robi głupie miny. Po prostu dlatego, że ma dobry humor, a Franiem się zmartwi, może jakaś jelitówka się zaczyna... Lepiej zadzwonić do jego Mamy.
-------------------------------------------
Jedna i druga to wykształcony pedagog. Magister przecież. Z tysiącem kursów i nieustannym doszkalaniem.
Jedna i druga nie robi krzywdy naszemu dziecku.
Jedna i druga wypełnia swoje obowiązki i powinności.
Ale jakże bardzo, bardzo! chciałabym żeby Bolo trafił na 'Panią Renatkę'.
Przedszkola, klubiki, żłobki wypełnione są mieszaniną Renatek i Kundź, bo świat nie jest czarno biały.
Ja sama przez prawie osiem lat starałam się być Renatką do bólu.
Po czym wypaliłam się do cna. Myślałam, że odpocznę, że wrócę.
Nie wrócę. Ten zawód to rzeźnia. To praca fizyczna, intelektualna, twórcza, 'włażąca' do domu.
Człowiek robiąc to co kocha z wielkim zaangażowaniem zjada sam siebie.
Dlatego często Renatki przechodzą transformację w Kundzie.
Albo rezygnują.
Ale jest też grupa twardych Renat. Nieustannie pracujących z każda nową grupą jakby była ich pierwszą.
Wam Dziewczyny kłaniam się nisko i mam nadzieję, że będę jednym z Rodziców na zebraniu właśnie z Wami...
-----------------------------------------------
Czterolatki, swobodna zabawa. Kilkoro z nich biega w kółko i krzyczy 'kupa!, kupa!' po czym wszystkie padają na podłogę twierdząc, że umarły.
Jak na tę zabawę zareaguje Pani Kundzia?
A jak Pani Renatka?
Nie ma dobrej i złej odpowiedzi. Ale mogę Wam później napisać jak zareagowałam ja, lata temu.
Nie ważne jaki temat poruszysz to to jest felieton na najwyższym poziomie. Jakże to się czyta dziewczyno! I jak zwykle nie mogę tak od razu skomentować, napisać, fajne i już. Wymagasz myślenia i to niełatwego. Kolejny temat na godziny rozmów. Dziękuję i wrócę z wnioskami.
OdpowiedzUsuńKonstrukcja tego postu jest świetna. Nie jestem rodzicem ale lubię dobre teksty. Pozdrawiam, Dawid.
OdpowiedzUsuńgdyby w prasie felietony były pisane w taki sposób to na pewno bym je czytała :)
OdpowiedzUsuńJestem Renatką trzeci rok, czuję, że na dniach mogę stać się Kundzią.
OdpowiedzUsuńBiorę tekst do roboty, będzie "mięso". I Kredka, czapy z głów. Rewelacja.
ps. aż żałowałam, że się kończy ;)
No znudzenia powtarzam ale naprawdę uwielbiam twoje artykuły. UWIELBIAM! Chciałabym móc je czytać częściej niż co parę dni. Ale kto tak jeszcze pisze.
OdpowiedzUsuńA Kundzia po nocach mi śnić się będzie, Bublinek za rok...
Pani Kundzia mówi: Nie bawimy się w tak brzydkie zabawy, wstawajcie i idzcie do stolików grać w gry.
OdpowiedzUsuńPani Renatka kładzie się z dziećmi i mówi, że ledwo żyje!
heheh.. sama tez jestem pedagogiem, kilka latek pracowałam z dzieciorami :) odeszlam aby nie stac sie Kundzią:) tekst extra.pozdrawiam.mamaLeona
OdpowiedzUsuńKundzia wymiata :D tzn nie chciałabym bardzo! aby uczyła moje dziecko (choć możliwe, że uczy bo dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać kto dokładnie uczy moje dziecko :/ ) ale jej opis i obraz nadaje się do scenariusza :))))
OdpowiedzUsuńDajesz do myślenia...Bałam się, że za chwilę się okaże, że jestem Kundzią :P czasami mimo starań nie wychodzi mi bycie perłową Renatką... jestem tylko człowiekiem... Odbijając piłeczkę - z rodzicami nie jest lepiej, Niestety porównując rodziców sprzed kilku lat z tymi dzisiejszymi muszę stwierdzić, że dużo gorzej się z nimi porozumieć...są roszczeniowi, zabiegani do granic, wymagają ode nas, nie dając nic od siebie. A przecież obie strony - my i oni -chcemy jednego...aby ich dzieciaki były szczęśliwe...
OdpowiedzUsuńkuźwa, same Kundzie u nas :/
OdpowiedzUsuńChyba mam w żłobku szczęście do Renatek lub prawie-Renatek. Uff. ;o)
OdpowiedzUsuńAle to wszystko dlatego, że właścicielki to 2 mega-Renatki. Nie dogadały by się z Kundziami. ;o)
Ten tekst jest genialny, mam ostatnio ciężkie przeprawy niestety ze żłobkami, więc tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że pedagog pedagogowi nierówny... Sama nim jestem, i pracowałam w prywatnych placówkach. Teraz jestem mamą i wiem, że wiele musi się zmienić, aby moje dziecko odnalazło się w takim miejscu... Może powinnam pomyśleć nad własnym Miejscem dla dzieci... sama nie wiem, przemyślę i dokończę na swoim blogu :) Zapraszam http://kutitkowo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, że trafię z Olim na Renatkę:)
OdpowiedzUsuńNapisz koniecznie!! :)
OdpowiedzUsuńKuńdzie u nas :( wyłącznie.
OdpowiedzUsuńtekst świetny!
A wiesz, że te opisy pasują również świetnie do ... mam. Znam takie mamy - Kundzie, które swym różem i brokatem osładzają dzieci, zabijają wyobraźnię i same wyśmiewają "mokre wypadki". Wznoszą oczy do nieba, jak to sobie żyły wypruwają i tracą czas na zabawy, a każdy fałsz w piosence śpiewanej przez dziecko akcentują przytupem. Tak często myślę sobie, że powinny odbywać się przymusowe spotkania instruktażowe z Renatkami właśnie dla rodziców - jak się bawić z dziećmi, jak dodawać otuchy, jak rozwiać niepokoje i nie zabijać wyobraźni.
OdpowiedzUsuńCzęsto jest też tak, że mama Dziunia do sześcianu wymaga od pani przedszkolanki, by załatwiała wszystkie sprawy wychowawcze za nią.
I jeszcze dodam, że najmniejszy, ba - często żaden wpływ - mamy na panie od nauczania początkowego. A w tym wieku dzieci cierpią najbardziej właśnie z powodu "dziwnych" cech pań, ich kar za zły kolor zeszytu, nierówny szlaczek, czy głupie uśmieszki.
Chętnie podeślę link "moim" paniom przedszkolankom.
Będzie 'druga strona medalu', nawet tekst jest gotowy, ale uznałam, że trzeba rozdzielić. Ale masz rację, mi też się cisnęło już w trakcie pisania aby trochę o Mamach w aspekcie 'przedszkola i pań' popisać ;)
UsuńBędzie na stówę :)
Super, czekam. To się pewnie trochę pań poobraża :)
UsuńCelna uwaga, Kasiu!
UsuńMoje dzieci nie chodzą do przedszkola ani żłobka, więc poniekąd przedszkolanką jestem ja - mama. Głównie dlatego, że Pani Renatka to dla mnie postać równie realna, co YETI :P Może, gdzieś, w jakimś przedszkolu za górami, za lasami... Ale do rzeczy.
Chcąc nie chcąc, odniosłam ten tekst do siebie :) Na początku zraziło mnie, Kredko, powiązanie wyglądu z zachowaniem. Myślę, że to bardzo krzywdzące, bo także na szpilkach i z ładnymi włosami można być Renatką. Rozumiem tę figurę retoryczną, więc odpuszczam to.
Dalej wymieniłaś wszystkie najważniejsze/najtrudniejsze/najbardziej newralgiczne (!) momenty naszego dnia, może za wyjątkiem zasypiania, i różne na nie reakcje. Pozytywne i negatywne. Wszystko super, chyba wszyscy rodzice chcą, żeby Renatki opiekowały się ich dziećmi (chcę być Renatką, tak!). Prawda jest jednak taka, że Renatka też człowiek. Ma PMS, pokłóciła się z mężem, rozlała mleko... I jeśli gdzieś na świecie są panie Renatki, powinny wiedzieć i czuć, że one też nie muszą być zawsze na 100%. Może wtedy trudniej byłoby im się wypalić :)
Tak czy inaczej tekst cudny i bardzo potrzebny.
Buziaki z naszego domowego przedszk... szpitala :)
P.
Ponownie niezwykła przyjemność z czytania. Ktoś tu pisał o konstrukcji, też o tym myślę, że genialna. W kwestii treści wiesz co będzie? Właśnie wprowadziłaś kolejne, nowe hasło w życie rodziców: Cześć Zenek, to jak u Was? Janka uczy Kuńdzia? Na podwórku: no mówię Ci, taka z niej Kuńdzia, nie wiemy co robić... zobaczysz! ;)
OdpowiedzUsuńGenialne.
OdpowiedzUsuńI smutne
i realne w 1000000%-szczególnie w malych wsiach i miasteczkach.
Opiekunką mojego dziecka jest Pani Kundzia.
Panią Renatke przegoniono"bo się wczuwala za bardzo"
wiecej napisze jak ochłonę.Bo pod wpl emocji mozna o jedno slowo za duzo powiedziec..
Brawa ,za celnośc strzały Robina...
ściski
M.
Do licha jak Kik doskonale się czyta! A mi cały czas z głowy nie może wyjść myśl, co jeśli Kuńdzia jest podszyta pod Renatkę bo w trampkach lata? to dopiero brrr :D ale faktem Kredka jest że teraz z mężem siedzimy i rozmawiamy bardzo poważnie, znowu dzięki twoim słowom.
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaa ! Moja siostra jest Panią Renatką .Nieustannie od 25lat.
OdpowiedzUsuńszkoda ,że za daleko aby opiekować się Starszyzną moją.
Polecam przedszkola Fundacji Familijny Poznań, mają filie w całej Polsce, jako mama jestem bardzo zadowolona bo córka jest szczęśliwa i zaopiekowana przez Renatkę :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu początku od razu wiadomo było, że jesteś 'typem Renatki'. Nie znam Cię osobiście, ale wydaje mi się, że musisz być wspaniałą mamą i musiałaś być równie dobrym pedagogiem/nauczycielem. Z Twoich postów wynika, że dla dzieci jesteś ideałem; wyrozumiała, spokojna, cierpliwa, ciepła, uśmiechnięta,kreatywna, z ogromną wyobraźnią, z chęcią dzieciom uchylasz drzwi do swojego kolorowego świata. Pozdrawiam Cię Kredko jak zwykle serdecznie, gdybym mogła to z chęcią spotkałabym się z Tobą na kawoł ;)
OdpowiedzUsuńPrzeceniasz mnie Asia ogromnie co nie zmienia faktu, że jest mi przemiło :)
UsuńJedno jest pewne, cierpliwości i spokoju u mnie jak na lekarstwo ale świadomość tego 'koryguje' :)
Na kawoł zawsze! :*
U mnie podobnie ;) Akurat należę do spokojnych osób, ale cierpliwości zawsze mi brakowało i świadomość tego, że muszę Małej dać popatrzeć trzy minutki na kamyki, zawrócić cztery razy na zjazd dla wózków sprawia, że cierpliwie czekam aż Jej się znudzi. Szkoda, że mamy tak daleko, jesteśmy z Gdyni ;(
UsuńJest Pani wspaniałą felietonistką. Czysta przyjemność, intelektualna czytać Pani teksty.
OdpowiedzUsuńKundzia powie: "co to za głupie zabawy? nudzi Wam się to lepiej posprzątajcie zabawki!"
OdpowiedzUsuńRenatka "kupa,kupa!" i sama padnie na podłogę umarnięta:P
To ja proponuję dla Bola przedszkole Montessori w Konstacinie- Jeziornie. Jest od przedszkola do gumnazjum. Właściwie to akademia aktywnej edukacji- nie tylko Montessori. I dlatego mi się podoba. Same Renatki a wśród nich ja -grupa 0-1 :-)
OdpowiedzUsuńJestem dyrektorem państwowego przedszkola w Warszawie a czytam Klocka od dawna, też niejako zawodowo ale dzisiejszy post "idzie" ze mną do pracy. Dziewczyny muszą sobie przypomnieć jak to być Renatką :) Dziękuję za potężną dawkę inspiracji i nowych sił do pracy. Ważnej pracy.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, M.L.
Ja sama miałam jako przedszkolak właśnie taką Panią Kundzię i Panią Renatkę. obie bardzo dobrze pamiętam i tylko jedną oczywiście mile wspominam. Wspaniały i mądry post, który powinna przeczytać każda przedszkolanka.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFifi od września chodzi do żłobka i ma w grupie same panie Renatki, ale wiem że w innych grupach są i Kundzie oj mamy szczęście chyba :) a tekst świetny zapewne zasługuje na wielogodzinne dyskusje w szerokim gronie i motywację dla osób pracujących z dziećmi!
OdpowiedzUsuńNas przedszkole dopiero czeka za 3 lata, ale pamiętam panią z przedszkola moją i mojej siostry. Pani Lodzia (do tej pory nie wiem jak jej było na pełne imię - Ludwika?) była pomocą pani wychowawczyni. I jakakolwiek by się Pani nie trafiła, pani Lodzia była najlepszą "ciocią-babcią" dzieciaków. "Nie chcesz jeść? Nie jedz, zjesz później", "Zdarzył się 'wypadek', choć się ogarniemy", trzeba pocieszyć - pocieszała, wytrzeć łzy, opowiedzieć dowcip - nie ma problemu! Raz jeden nie wytrzymała (u mojej siostry w grupie) i takiej typowej małej Zołzie, która terroryzowała całą grupę wsadziła nos w kaszę :D do tej pory jako anegdota jest opowiadane w murach przedszkola :D
OdpowiedzUsuńKredko, tekst cudowny, prawdziwy. I tak jak piszesz, odcieni 'Kundź' i 'Renatek' są miliony, niektóre są tylko znudzonymi 'Kundziami', inne - początkującymi 'Renatkami'. I życzę wszystkim Mamom i Tatom co by ich dzieci trafiały na same 'Renatki'.
Osz no, a to Kundzia! "Dziś B. dzieciom smoczki zabierał i uciekał z nimi". I cisza. Co począć? A przy drzwiach na dole pani Renatka powiedziała, że wyrośnie z tego, nie ma się czym przejmować ;), no i dzięki bogu odradziła matce samarytance zdezorientowanej na wieści Kundzi, aby w walce z przestępczością B. zaopatrzyć go w końcu w smoczek, co by go mógł lepiej poznać, którego dotąd nigdy nie chciał ciamkać.
OdpowiedzUsuńOdnalazłam w sobie Renatkę choć to tylko 2 miesiące pracy z Dziećmi za mną.... mim to nie chce, mimo że kocham Dzieci ten czas gdy mogę wspiąć się na wyżyny kreatywności ale gdy wracam do domu to nie mam siły na zabawę z A. i łapię się na tym, że czas się przekwalifikować. Zaczynam od przyszłego roku, a Wam, a przede wszystkim Bolowi życzę wspaniałego miksu Renatki i Kundzi!
OdpowiedzUsuńŚcisk na 102!
CZekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!!!! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twój styl!
OdpowiedzUsuńbardzo fajny tekst :) teraz się zastanawiam czy w naszym przedszkolu jest pani Renatka czy pani Kundzia :) mam nadzieję, że jednak pani Renatka :)
OdpowiedzUsuńCzytałam z zapartem tchem...i o zgrozo widziałam u siebie cechy Kundzi (nie duzo ale jednak...brrr) ale na szczęście zdecydowana część zgadzała mi się z Renatką. Tylko że ja pracowałam w przedszkolu trzy lata zaledwie....chciało mi się bardzo...i nadal mi się chce...
OdpowiedzUsuńA ja akurat trafiłam (chyba!) na panią Renatką w przebraniu pani Kundzi - u nas w żłobku jest taka dziewczyna, wymalowana aż strach, ale jak dzieciaki do niej lgną. Kiedyś chwilkę podglądnęłam to prawie tarzała się z dziećmi na dywanie, nie bacząc na makijaż i fryzurę. Może taki wyjątek?
OdpowiedzUsuńa myśmy znaleźli Renatkę.. wprawdzie to nie przedszkolanka, a Niania, ale Renatka z Niej , że hej a nawet dwie Renatki na raz!
OdpowiedzUsuńJak każda matka marzę by moje dziecko trafiło na Panią Renatkę. Choć, tfu tfu, do tej pory zawsze ma szczęście i na takie trafia :)
OdpowiedzUsuńNa pewno terapeutka SI jest taką Panią Renatką. Pierwszy raz spotkałam kogoś z takim talentem do przebywania z dziećmi :)
Jak zwykle, kochana, czyta się to co spłodziłaś wybornie. Przyznam się, że w wolnych chwilach nadrabiam archiwum KiK, bo mogłabym Cię czytać i czytać i czytać :)
Chciałam być renatką, marzyłam o tym by dawać dzieciom z siebie wszystko, pozwalać im na rozwój, ten prawdziwy - dziecięcy, wspierając a nie nakazując.
OdpowiedzUsuńPraktyki pokazały mi prawdziwy obraz placówek oświatowych. Ocena z praktyk - bdb, uwagi - za dużo czasu poświęca na rozmowy z dziećmi, za dużo czasu poświęca osobom słabszym(to ze szkoły), nie trzymasię sztywno planu dnia.
Nie będę kundzią i nie będę renatką.
Jestem mamą.
I już mi z tym dobrze :)
No właśnie ten program i kurczowo się go trzymanie. Ja może nie wiem jak to jest w Polsce bo za granicą przebywamy i znam tylko z opowiadań ale mogę powiedzieć jak jest tutaj czyli w Norwegii - całkiem inna bajka (chociaż zdarzają się też i Kundzie niestety, które chcą odbębnić swoje godziny i do domu). To że pozwalają dzieciom sie rozwijać i usamodzielniać to wszyscy pewnie słyszeli, są cierpliwi i nie ponaglają ani nie zmuszają, poza tym wszyscy są bardzo kreatywni również jeśli chodzi o rozwiązywanie problemów. A jeśli chodzi o opiekunów to sa też i faceci. Mój syn ma opiekuna takiegoż płci męskiej którego uwielbiają wszystkie dzieci i jest to wspaniały "wariat" ( czarnoskóry dodatkowo) który nawet z rodzicami umie się dogadać. Potrafi łazić z dzieciakami po drzewach, grać w piłkę i budować samolot z kartonów. życzę żeby w każdym przedszkolu byli tacy pozytywni "wariaci".
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy z Norwegii i jesteśmy stałymi czytaczami :D
Napisane cudowne! tez bardzo zajmuje mnie ten temat ostatnio. Niestety, dochodzę do wniosku, ze w Polsce Renatki ze świeczką szukać...Cały system jest tutaj do bani. NIe ma luzu, kreatywności, budowania relacji z małymi ludźmi. Jest: przechowywanie, "wychowywanie", narzucanie dziwnych regół i zasad.Dopóki ta praca traktowana będzie przez zajmujących się tym ludzi (niestety w wiekszości panie) jak każda inna - nic się nie zmieni a to prosta droga do metamorfozy Renatki w Kundzię.Dopóki liczyć się będzie tak zwane "doświadczenie" (bo przecież od 30 lat to robi - to chyba wie!) a nie podejście i budowanie relacji ci mali ludzie przechowywani będą jedynie od 8 do 16ej. Oby nie! Więc: na barykady! To moje postanowienie: walka z "doświadczeniem", utartymi ścieżkami i głupotą. Bo: rośnie nowe pokolenie ludzi!
OdpowiedzUsuńMy mamy taką Renatkę w sutannie, najbardziej zakręconą i najcudowniejszą na świecie :)
OdpowiedzUsuńCóż ja pracuje z dziecmi od lutego. Na razie Pani Renatka ze mnie i mam nadzieję, ze jak najdłużej. Swietnie piszesz!
OdpowiedzUsuń