No to dziś o faktycznym pieczeniu. Trzeba nadmienić, że Ciocia, która była zatrudniona do pomocy wykradła Bolowi kucharskie ciuchy i coś mi się zdaję, że jakiś taki zestaw Mikołaj przynieść będzie musiał.
Ciocia Bola jest wielce fit więc piecze i pichci pyszne [o dziwo! jedynie zawsze proszę żeby nie mówiła z czego 'cosia' zrobiła bo człowiekowi od razy niedobrze się robi...] smakołyki dla Bola, zdrowe muffinki, zdrowe racuchy, biszkopty, a nawet 'umi' ciasto czekoladowe co ma w jednym kawałku tylko 50kcal ale ja już go nie zjem nigdy bo wygadała się z czego jest. Tak więc Ciocia jak zobaczyła ile chemii nakupowałam, barwniki, cukrowe śmierci, biały cukier i mąka, tona proszku do pieczenia ... słabo się jej zrobiło ale dzielnie zabrała się do roboty. I chyba nie przesadzę, jak napiszę, że bawiliśmy się we trójkę przesuper, chichrania było co nie miara i nawet wypieków Fit Ciotka dostała jak ciasto w niebieską breję i zielony syf zamieniliśmy. Bola mina nie do opisania. Ale to w końcu 'robotowe' muffiny!
Muszę też dodać, że moje dziecko słodyczy właściwie nie zna - takich sklepowych, więc trochę z duszą na ramieniu to wszystko przygotowałam. Jak on to zniesie, tzn jego brzyszydło...
I okazało się, że jak Dziecior nie nauczony to chętnie liźnie to i tamto ale zdecydowanie bardziej zainteresowany był całym procesem i artefaktami. Kurduplasty uczestniczył absolutnie w każdym etapie ze skupieniem i przejęciem.
Na prawdę najmocniej polecam takie spędzenie czasu z Dzieciorem nawet już nastomiesięcznym. Było najfajniej.
A na koniec? Na koniec wyszły nam pięknie wyrośnięte, obrzydliwe w wyglądzie robotowe baby, które kolejną godzinę dokorowaliśmy. I efekty, które zobaczycie są zrobione prawie, prawie przez samego Bola. Dziecior w całości poszedł do kąpieli. A bita śmietana i z ucha i pępka wymywana była.
W smaku były równie obleśne, jednak jedna muffinka artystyczna [Ciocia postanowiła zrobić Planetę Ziemię...] okazała się straaaasznie pyszna dla Chef'a i pochłonięta w całości.
I teraz uwaga, czekałam aż mu wybałuszą się oczy, kolanka zaczną drżeć i spuchną uszy - ale niczego takiego nie doczekałam, spał normalnie, bólów brzucha brak.
Stąd wniosek - nie warto się tak wiecznie napinać i jeśli raz na jakiś czas Małe pożre 'chemiczny syf' to świat się nie zawali a wspomnienie zabawy i radochy jest bezcenne.
W planach świąteczne piernikowanie. I będziemy te pierniki dekorować największym syfem dekoracyjnym świata, w końcu i tak mają zawisnąć na choinie.
Bola Czapa TU --> RoboStajl
Bola Fartuch TU --> RoboStajl
Trzepaczka - żyrafa TU --> Giraffe
Zestaw muffinowy - roboty i ufo TU --> Muffinowy Zestaw
Barwniki i syf chemiczny TU --> Spiżarnia
lubię, oj lubię kupować. Od ponad roku kupowanie jest [prawie] tylko dla niego. Bolo. Roczniak - plus. Zabawki. Auta. Klocki. Puzzle. Kredki. Ciuchy. Dzieciorowe Cuda Na Kiju. Co odkryliśmy, co sprawdziliśmy, co pokochaliśmy - po swojemu - polecamy.
piątek, 30 listopada 2012
czwartek, 29 listopada 2012
ROBOstajl-MUFFIN - part 'suche'
Dziś tylko fotorelacja z akcji 'na SUCHO'. Jestem rozkosznie umordowana. Bez marudzenia. Całe popołudnie, cały wieczór była tak fajna zabawa, że sama sto tysięcy razy płakałam ze śmiechu a teraz mnie brzuch od tego boli. Kurduplasty miał prawdziwy ubaw, czas płynął jak szalony, Małe padło w trzy minuty i śpi jak zabite.
Super dzień, super pomysł na popołudnie, super rzeczy, które sprawiają, że się chce, że wszystko nabiera atrakcyjności, kolorytu. I powoduje, że jak wyciagam garnek to Bolo leci po fartuch i czapę 'Chef'a Kuchni.
LOW!
I sobie dokupić muszę!
I już nie mogę się doczekać zakupów świątecznych.
Jutro będzie 'na mokro', powiem tylko, że muffiny, które wyprodukowaliśmy są najprawdziwsze - robotowe. HA!
Bola Czapa TU --> RoboStajl
Bola Fartuch TU --> RoboStajl
Trzepaczka - żyrafa TU --> Giraffe
Zestaw muffinowy - roboty i ufo TU --> Muffinowy Zestaw
wtorek, 27 listopada 2012
jak stodola.
Mam dziś doła jak stodoła. Bo i tyłek jak stodoła i na diecie jestem i śnię o tym, żeby masłem kakaowym zapchać twarz i tętnice.
Tak więc będzie jakoś takoś od parady.
Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie...
- No, weszły!
Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi:
- Ale mam buciki odwrotnie...
Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uuuf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść... Uuuf, weszły!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi:
- Ale to nie moje buciki...
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. Odczekała i znowu szarpie się z butami...Zeszły!
Na to dziecko :
- ... bo to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić.
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają... weszły!.
- No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki?
- W bucikach!
No nie wiem, śmieszy mnie od wczoraj okrutnie. Szczególnie te zwężone oczy.
A przeczytałam na Chustce - Pewnie większość blogerowców doskonale ją zna, ja jestem bloger mierny więc nie znałam. Mama Dwojga powiedziała, że czyta dwa blogi, mój i Chustkę.
Nie mogłam się zabrać za czytanie z parę tygodni.
Zgadnijcie, którego dnia zaczęłam czytać...przypadkowo.
I czytam tak od końca, jeden miesiąc na wieczór, a potem kładę się obok Bola i nie mogę przestać zbyt szybko oddychać z emocji, że śnić będziemy razem kolejną i kolejną noc. Choć i tak czuję drżenie nieprzyjemne w mostku, że to wszystko jest takie niepewne, takie rach ciach i nie ma, i gdzieś tam w stronę okna szepnę słówko lub dwa.
Nie będę polecać, kto chce sam sobie zakuma.
No i właściwie miałam pisać o kolejce. Wiadomo, ciuchcia w domu być musi. Miałam wręcz obsesję i manię, że tej ciuchci mój syn nie ma. Najpiew kupiłam 'madeinfranc' piękną i drogą. Stoi w szafie. Potem Tata kupił kolejkę Duplo [a trzeba nadmienić, że Lego to Taty Bola wielka low i jak Małe się zalęgło w moim brzuchu to pierwsze z czego się cieszył Chłopina, to fakt, że na legalu Lego kupować będzie. Bolo klocki kocha, innych nie chce i nie potrzebuje bo wiadomo, Lego to Lego, Tata pilnego ucznia ma, razem budują każdego dnia, a Bolo jako roczniak potrafił nie tylko rozłożyć klocki ale i sam je złożyć] - no i co? i z kolejki Duplo budowane jest wszystko tylko nie kolejka, ku rozpaczy Taty. Potem kupiłam kolejkę Bajo, Bajo jak wszyscy wiedzą bardzo lubimy i polecamy - ale nie kolejkę, porażka na całego, źle jeździ, rozwala się, wagony się odczepiają, całość ciężka bardzo logistycznie do złożenia, czeka w szafie na 'za parę lat' albo 'do komisu'.
Ostatnim rzutem postanowiłam spróbować banał, prostotę [to zawsze się sprawdza] kolejka najzwyczajniejsza jaka jest w każdym przedszkolu, sali zabaw, poczekalni u lekarza, świetlicy, jaką każdy zna. Proste wagoniki na magnes, logiczne do złożenia tory, najpostsze dodatki, drewniane, cena normalna, kompatybilne z innymi systemami [np z Ikei, z Teskoł ...]
Zaskok po drugim razie, Bolo ciuchcia, Bolo dyszy lokomotywą [tłustą oliwą...] i jedzie aż 'żar z rozgrzanego jej brzucha bucha' - i łączy wagoniki, i ładuje pakunki [ np tłok od plastikowej strzykawki ] i na zmianę podjada i ustawia domki, drzewka. Rozłożona mieści się w niewielkim pojemniku - co też sobie bardzo cenię. Polecamy - za 'najprościej - najlepiej' i Dzieciory to wiedzą.
Nasza Kolejka TU ---> Ciuchcia
Za 'ciemność' zdjęć soreczki, nic nie poradzę, że Ekspres Bolesław Mroczny ma wieczorny rozkład jazdy.
Tak więc będzie jakoś takoś od parady.
Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie...
- No, weszły!
Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi:
- Ale mam buciki odwrotnie...
Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uuuf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść... Uuuf, weszły!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi:
- Ale to nie moje buciki...
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. Odczekała i znowu szarpie się z butami...Zeszły!
Na to dziecko :
- ... bo to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić.
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają... weszły!.
- No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki?
- W bucikach!
No nie wiem, śmieszy mnie od wczoraj okrutnie. Szczególnie te zwężone oczy.
A przeczytałam na Chustce - Pewnie większość blogerowców doskonale ją zna, ja jestem bloger mierny więc nie znałam. Mama Dwojga powiedziała, że czyta dwa blogi, mój i Chustkę.
Nie mogłam się zabrać za czytanie z parę tygodni.
Zgadnijcie, którego dnia zaczęłam czytać...przypadkowo.
I czytam tak od końca, jeden miesiąc na wieczór, a potem kładę się obok Bola i nie mogę przestać zbyt szybko oddychać z emocji, że śnić będziemy razem kolejną i kolejną noc. Choć i tak czuję drżenie nieprzyjemne w mostku, że to wszystko jest takie niepewne, takie rach ciach i nie ma, i gdzieś tam w stronę okna szepnę słówko lub dwa.
Nie będę polecać, kto chce sam sobie zakuma.
No i właściwie miałam pisać o kolejce. Wiadomo, ciuchcia w domu być musi. Miałam wręcz obsesję i manię, że tej ciuchci mój syn nie ma. Najpiew kupiłam 'madeinfranc' piękną i drogą. Stoi w szafie. Potem Tata kupił kolejkę Duplo [a trzeba nadmienić, że Lego to Taty Bola wielka low i jak Małe się zalęgło w moim brzuchu to pierwsze z czego się cieszył Chłopina, to fakt, że na legalu Lego kupować będzie. Bolo klocki kocha, innych nie chce i nie potrzebuje bo wiadomo, Lego to Lego, Tata pilnego ucznia ma, razem budują każdego dnia, a Bolo jako roczniak potrafił nie tylko rozłożyć klocki ale i sam je złożyć] - no i co? i z kolejki Duplo budowane jest wszystko tylko nie kolejka, ku rozpaczy Taty. Potem kupiłam kolejkę Bajo, Bajo jak wszyscy wiedzą bardzo lubimy i polecamy - ale nie kolejkę, porażka na całego, źle jeździ, rozwala się, wagony się odczepiają, całość ciężka bardzo logistycznie do złożenia, czeka w szafie na 'za parę lat' albo 'do komisu'.
Ostatnim rzutem postanowiłam spróbować banał, prostotę [to zawsze się sprawdza] kolejka najzwyczajniejsza jaka jest w każdym przedszkolu, sali zabaw, poczekalni u lekarza, świetlicy, jaką każdy zna. Proste wagoniki na magnes, logiczne do złożenia tory, najpostsze dodatki, drewniane, cena normalna, kompatybilne z innymi systemami [np z Ikei, z Teskoł ...]
Zaskok po drugim razie, Bolo ciuchcia, Bolo dyszy lokomotywą [tłustą oliwą...] i jedzie aż 'żar z rozgrzanego jej brzucha bucha' - i łączy wagoniki, i ładuje pakunki [ np tłok od plastikowej strzykawki ] i na zmianę podjada i ustawia domki, drzewka. Rozłożona mieści się w niewielkim pojemniku - co też sobie bardzo cenię. Polecamy - za 'najprościej - najlepiej' i Dzieciory to wiedzą.
Nasza Kolejka TU ---> Ciuchcia
Za 'ciemność' zdjęć soreczki, nic nie poradzę, że Ekspres Bolesław Mroczny ma wieczorny rozkład jazdy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)